- Wiadomości
- Analiza
Bombowy prezent na 50 urodziny słynnego A-10 Warthog [ANALIZA]
Dokładnie 10 maja 1972 roku po raz pierwszy w powietrze wzbił się samolot szturmowy Fairchild Republic A-10, noszący nazwę Thunderbolt II, ale znany lepiej pod kryptonimem Warthog (czyli guziec). Odwołanie się do obrazu tego zwięrzęcia nastąpiło ze względu na kontrowersyjną „urodę” A-10. Jednak nie piękno, ale przydatność powoduję, że ten pięćdziesięciolatek ma pozostać w służbie do 2040 roku i przechodzi kolejne modernizacje. W wyniku najnowszej czterokrotnie zwiększono liczbę kierowanych bomb szybujących GBU-39 (Small-Diameter Bomb), które może przenosić ten „dziarski staruszek”.

Autor. Tech. Sgt. John Raven/USAF
Przez pół wieku A-10 stał się samolotem absolutnie ikonicznym, legendą lotnictwa, ale też zmorą US Air Force. Albowiem amerykańskie Siły Powietrzne od dawna próbowały się go pozbyć. Powolny, brzydki, zaprojektowany do lotów ma niskim pułapie i długiego pozostawania w powietrzu od lat jest nazywany przez przeciwników „reliktem zimnej wojny". Powstał bowiem w jednym celu: szybkiego i masowego niszczenia sowieckich czołgów.
Zobacz też
Właśnie dlatego jest to chyba jedyny samolot w historii, który zbudowano wokół głównego uzbrojenia, słynnego 7-lufowego działka lotniczego GAU-8 kalibru 30 mm, strzelającego amunicją przeciwpancerną z rdzeniem ze zubożonego uranu. Nie było innego wyjścia, gdyż broń ta mierzy, łącznie z całym systemem amunicyjnym, ponad 6 metrów. Wraz z pełnym zapasem niemal 1200 pocisków główne uzbrojenie A-10 waży ponad 1,8 tony. Potężny odrzut i masa wymuszały umieszczenie tej broni jak najbliżej osi podłużnej maszyny, aby nie zakłócać nadmiernie wyważenia i nie destabilizować lotu, co byłoby nie tylko niebezpieczne, ale i uniemożliwiało celne prowadzenie ognia.
GAU-8 jest nie tylko bronią potężną, ale też bardzo celną. Jego rozrzut jest mniejszy o 1/3 od rozrzutu 20 mm działka M61 Vulcan, stosowanego m. in. na myśliwcach F-15, F-16 i F-18. Dzięki temu A-10 może bardzo skutecznie wspierać własne jednostki, precyzyjnie rażąc przeciwnika. To właśnie ta zdolność powoduje, że wojsko nerwowo reaguje od lat na projekty wycofania Warthogów ze służby, dzięki czemu są w niej nieprzerwanie od 1977 roku, czyli równe 45 lat. Mają przed sobą jeszcze co najmniej 15. Ale działko, choć wręcz ikoniczne, nie jest jedyną ciekawą cechą konstrukcyjną A-10.
Powolny, odporny, precyzyjny
Koncepcja A-10 została utarta na bazie doświadczeń użycia w roli maszyn wsparcia (CAS) szybkich samolotów odrzutowych oraz wychodzących już w tym czasie ze służby maszyn śmigłowych, takich jak A-1 Skyrider. Samolot miał łączyć dużą odporność na uszkodzenia, długi czas pozostawania w strefie działania oraz silne uzbrojenie, pozwalające zwalczać zarówno piechotę jak i czołgi i inne opancerzone pojazdy przeciwnika. Do tego wymagano zdolności do startu z krótkich, doraźnych lądowisk i możliwie łatwą obsługę naziemną.
Zobacz też
Efektem był samolot stworzony do lotu z małą prędkością, na minimalnej wysokości. Długie, szerokie, proste i nisko umieszczone skrzydła z rozbudowana mechaniką zapewniały dużą siłę nośną i niezłą zwrotność, ale też ułatwiają obsługę na ziemi. Ponad pół tony tytanowego pancerza chroniącego kluczowe partie samolotu, w tym tytanowa „wanna" pod kabina pilota, zapewniało odporność na uszkodzenia. Podobnie dwa silniki turboodrzutowe, które umieszczono w nietypowym miejscu – po obu stronach kadłuba z dala od siebie i nieco powyżej skrzydeł, pomiędzy nimi a statecznikiem. Ma to obniżać ryzyko zniszczenia czy poważnego uszkodzenia obu jednym trafieniem, ale też skrzydła częściowo osłaniają silniki przed ostrzałem z przodu i dołu.

Umieszczenie głównego uzbrojenia wymusiło pewne kompromisy, jak przesunięcie przedniego koła nieco w prawo. Tylne koła tylko częściowo chowają się w owiewkach pod skrzydłami, co ma ułatwiać kontrole maszyny podczas lądowania na brzuchu. Aby ułatwić naprawę i uprościć logistykę poszycie może być łatwo i szybko wymieniane a wiele elementów maszyny jest w pełni zamiennych i może być zamontowanych zarówno po prawej jak i lewej stronie, co upraszcza logistykę.
Uzbrojenie podwieszane to niemal 8 ton rakiet i bomb, podwieszanych na 8 pylonach podskrzydłowych i 3 podkadłubowych. Mogą to być bomby kierowane i niekierowane, rakiety oraz pociski ziemia-powietrze, ale również zbiorniki dodatkowe i różnego typu zasobniki rozpoznawcze czy systemy walki elektronicznej. Do samoobrony maszyny A-10 mogą też przenosić pociski AIM-9 Sidewinder.
Modernizacje i wojny, czyli jak nie wypaść z gry
Historia A-10 to w zasadzie ciągła walka pomiędzy potrzebami wojsk lądowych a ambicjami lotnictwa oraz kolejnymi redukcjami wydatków a wojnami. Pomimo tego, że A-10 weszły do służby w 1977 roku na swój bojowy chrzest musiały czekać ponad dekadę, a dokładniej do Wojny w Zatoce Perskiej w 1990-91 roku. Podczas tego konfliktu Warthogi wykonały ponad 8 tys lotów i wystrzeliły ponad 90% pocisków powietrze-ziemia AGM-65 Maverick użytych w Iraku. Udowodniły swoją przydatność, dzięki czemu US Air Force zrezygnowały z zastąpienia ich samolotami F-16... po raz pierwszy.
Zobacz też
Kolejne wojny w Afganistanie, Iraku czy Libii to tysiące lotów bojowych i intensywna eksploatacja tych maszyn, które trochę złośliwi, ale też z sympatią nazywano „Warthog" lub po prostu Hog (ang. knur lub prosiak). Ze względu na charakterystyczny dźwięk działka 30 mm strzelającego w tempie ponad 50 pocisków na sekundę, onomatopeja „BRRRT!" stała się synonimem A-10 rozpoznawalnym na całym świecie.
Ale pomiędzy wojnami, w których uczestniczyły samoloty A-10, trwały liczne konflikty i przepychanki polityczne w Waszyngtonie, mające na cel wycofanie tych maszyn ze służby. Zawsze pojawiają się tu wątki finansowe i argumenty, że ich czas już dawno minął. Zaś te same zadania mogą wykonać dziś drony lub inne samoloty. Wyzwaniem jest też finansowanie ich modernizacji i zapewnienie części, gdyż firma Fairchild Republic, która je produkowała nie istnieje od dekad. Kluczowy dla dalszej służby A-10 element, skrzydła które w dynamicznym locie na małych wysokościach mocno się zużywają, dostarcza koncern Boeing. Jest to jednak kosztowny program, jak też wiele innych, związanych z tymi maszynami. Mają one jednak na tyle silny „team A-10" w amerykańskim parlamencie, że nawet w czasach największych cięć w budżecie obronnym maszyny te uniknęły odejścia do lamusa.

Stało się tak m. in dlatego, że A-10 przeszły w międzyczasie wiele modernizacji. Już w rok po wejściu do służby zaopatrzono je w w moduł Pave Penny, pozwalający na wykorzystanie bomb naprowadzanych laserowo. W dalszych latach dodano systemy zwiększające bezpieczeństwo lotu na małej wysokości, nowocześniejszą nawigację oraz nowe opcje uzbrojenia, w tym zasobniki walki radioelektronicznej.
Najważniejszym i największy pakiet modernizacyjny był program z lat 2005-2011 w którym całą flotę Warthogów podniesiono do standardu A-10C. Maszyny orzymały m. in. cyfrowy cockpit z dwoma wyświetlaczami wielofunkcyjnymi, komputerowy system misji i sterowanie uzbrojenie, cyfrowy układ sterowania z dżojstikiem jak w F-16 i Hand-on-Throttle-and-Stick, czyli sterowaniem funkcjami maszyny bez odrywania rąk od drążka i przepustnicy. Zastosowano też Helmet Mounted Integrated Targeting (HMIT) czyli celownik nahełmowy, nowoczesną łączność z opcją SATCOM, GPS, najnowszy IFF oraz wiele innych zmian.
Zobacz też
W kolejnych latach trwały prace nad dalszym wydłużeniem służby. Również poprzez działania tzw. „ekologiczne". Na A-10C testowano mieszankę paliwa lotniczego z Cameliną, paliwem pochodzenia roślinnego. Warthog stał się też pierwszym samolotem latającym na ekologicznym paliwie ATJ (Alcohol-to-Jet), które można wytwarzać z drewna, makulatury czy innego materiału zawierającego celulozę. Jest to jedna z trzech testowanych przez US Air Force alternatyw dla klasycznej nafty lotniczej JP-8.

Mimo wieku, A-10C Warthog nie powiedział jeszcze ostatniego słowa na polu walki. Od 2019 roku trwa program kolejnej gruntownej modernizacji pod kryptonimem A-10 Common Fleet Initiative, której celem jest wydłużenie służby tych maszyn nawet o kolejne dwie dekady. Pakiet zmian obejmującej m. in. odporny na zakłócenia system GPS, nową łączność oraz zastąpenie „sześciopaku" klasycznych analogowych wskaźników trzeci, ekranem wielofunkcyjnym. Pojawiły się też nowe rodzaje uzbrojenia, które mogą stanowić dla A-10 szansę nowego życia.
Wśród takich bojowych nowinek są np. bomby szybujące, które pozwalają atakować cele z dużej odległości bez wystawiania się na ogień coraz skuteczniejszych systemów przeciwlotniczych. A-10 może zabrać niemal 8 ton uzbrojenia, wydaje się więc niezłą platformą dla tego typu systemów jak szybujące bomby GBU-39 SDB, jednych z najnowocześniejszych broni w amerykańskim arsenale. Mają one niewielką masę, zaledwie 113 kg (250 funtów) i służą do precyzyjnego rażenia celów przy ograniczonym zagrożeniu dla otoczenia i samego nosiciela. Bomba jest naprowadzana przez system GPS/INS i dzięki rozkładanym skrzydłom może przelecieć ponad 100 km.
Cztery razy więcej bomb na 45 lat służby i 50 urodziny
Integrację SDB na A-10C rozpoczęto dość niedawno, właśnie w ramach wspomnianej wcześniej A-10 Common Fleet Initiative. W 2020 roku przeprowadzono z udane próby poligonowe w Davis-Monthan Air Force Base. Problememem było jednak to, że mogąc teoretycznie zabrać ponad 60 takich lekkich precyzyjnych bomb, A-10C mógł praktycznie przenosić zaledwie jedną na każdym pylonie. Na szczęście, można powiedzieć, że na 50 urodziny, Warthog dostał prezent który rozwiązuje ten problem.
US Air Force 40th Flight Test Squadron flies A-10C with Small-Diameter Bombs during a test near Eglin Air Force Base, Florida on Feb. 9. pic.twitter.com/OHmtfU8f4U
— Ryan Chan 陳家翹 (@ryankakiuchan) March 25, 2022
W luty 2022 roku przeprowadzono w bazie lotniczej Eglin na Florydzie testy w locie samolotu A-10C z 40th Flight Test Squadron, który przenosił na 4 pylonach łącznie 16 bomb SDB. Było to możliwe dzięki integracji oprogramowania i zastosowaniu podwieszeń typy BRU-61/A, które powstały właśnie do przenoszenia dużej liczby bomb SDB w możliwie zwarty sposób i przy zachowaniu wszystkich funkcjonalności. Dzięki temu rozwiązaniu A-10 może teraz zabierać czterokrotnie więcej bomb. Zakładając standardową konfigurację w której dwa zewnętrzne pylony zajęte są przez zasobnik do walki radioelektronicznej i pociski powietrze-powietrze, BRU-61/A można podwiesić na 8 pylonach, co oznacza, że Warthog zabierze 32 bomby szybujące, rażąc maksymalnie taką właśnie liczbę celów z dystansu 100 km.
Zobacz też
Służby prasowe US Air Force wypuściły zdjęcia z tych testów z ponad miesięcznym opóźnieniem, ale jest to jasny komunikat, że A-10C „nie wyszedł z mody" i ściga się ze znacznie młodszymi konstrukcjami. Obecnie na świecie pociski SDB są zintegrowane jedynie z 6 platformami powietrznymi z których cztery są wykorzystywane przez lotnictwo USA: F-16, F-22, AC-130 i F-15E, na którym już w 2006 po raz pierwszy użyto bomb SDB. Obecnie dołączy do nich jako siódmy nasz pięćdziesięciolatek A-10 a w przyszłości mają to być również: konkurujące z nim od lat w roli maszyny CAS F-35 oraz bombowce B-1, B-2 i B-52.
Tak więc A-10C Thunderbolt II w US Air Force ma za sobą już 45 lat służby a przed sobą kolejne kilkanaście. Obecnie nie ma planów pozbycia się go wcześniej niż pod koniec lat 30tych, ale trudno jest orzec, czy zastąpi go F-35, czyniąc to co nie udało się F-16, czy też powstanie jakaś nowa platforma przeznaczona do tak specyficznych zadań jak CAS (Close Air Support). Jeśli tak, czy będzie równie unikalna jak poczciwa „świnka" A-10 i dorobi się podobnej legendy oraz grona równie zagorzałych zwolenników co przeciwników? Czas pokaże.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS