Reklama

Siły zbrojne

Australijskie śmigłowce Tiger gotowe do akcji

Fot. Australian Army
Fot. Australian Army

Australijskie ministerstwo obrony ogłosiło osiągnięcie przez śmigłowce Airbus Helicopters Tiger ARH pełnej gotowości operacyjnej (Full Operating Capability). Pierwotnie planowano osiągnąć ją w roku 2009, czyli w pięć lat od dostarczenia pierwszych maszyn. Australijskie Tigery mają pozostać w linii jeszcze przez około dziesięć lat, gdyż w połowie przyszłej dekady mają je zastąpić nowe maszyny. 

Osiągnięcie pełnej gotowości bojowej zostało ogłoszone 18 kwietnia 2016 i jest to data wyznaczająca moment, gdy złożony z dwóch eskadr śmigłowców Tiger ARH 1st Aviation Regiment stał się jednostką zdolną do działań bojowych. Jak jednak zaznaczono, pełna gotowość operacyjna nie obejmuje w tym wypadku wszystkich zdolności, które mają zostać osiągnięte do końca 2016 roku.

Tym samym można uznać bieżący rok za datę sukcesu w zakresie wdrażania na antypodach śmigłowców Airbus Helicopters Tiger ARH (Armed Reconnaissance Helicopters). Jest to jednak sukces o gorzkim smaku. Maszyny dostarczone australijskiej armii w latach 2004-2011 potrzebowały do osiągnięcia gotowości czasu dwukrotnie dłuższego niż planowany. Na dodatek już zaplanowano, iż w połowie przyszłej dekady zostaną zastąpione przez nowy typ platformy bojowej.

Czytaj również: Australijskie problemy Tigera [Komentarz]

Wynika to z licznych problemów jakie trawiły ten program, nadmiernie kosztowny i skomplikowany ze względu na zmiany wprowadzone w australijskiej wersji. Nie bez znaczenia były też znaczne opóźnienia i wysokie koszty serwisowania, wynikające przede wszystkim z odległości jakie musiały przebywać części zamienne i serwisowane komponenty w drodzę z Europy do Australii.

W wyniku zmian w systemie serwisowania i obsługi udało się wyeliminować wiele problemów oraz znacznie obniżyć koszty eksploatacji. W ciągu minionego roku o 1/5 zwiększono czas jaki maszyny spędziły w powietrzu, a w bieżącym roku ma on wzrosnąć o kolejne 20%. Pomimo to, Canberra zdecydowała się na ich zastąpienie nowym typem maszyn, lepiej dostosowanych do specyficznych warunków. Wśród potencjalnych następców Tiger ARH wymienia się śmigłowce Bell AH-1Z Viper, które przegrały w pierwotnym przetargu. Niewykluczone jednak, że Australia zdecyduje się na całkiem nowe śmigłowce bezzałogowe lub jakaś kombinację maszyn załogowych i uzbrojonych dronów. 

Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. xXx

    12 lat lat od dostarczenia 7 lat od daty przewidzianej gotowości ... straszne ktoś jeszcze chciałby to wyrodne dziecko europejskiej zbrojeniówki ?

  2. Krzysiek

    Nie wiem ile jest w tym prawdy ale jedna z gazet podała że został już wybrany AH-64 APACHE w ilości 24 szt.

  3. Rumcajs

    Jeżeli nie posiadamy własnego przemysłu który byłby wstanie dostarczyć maszyny do programu Kruk to musimy zakupić sprzęt od firmy która dostarczy technologie do produkcji tego typu maszyn na teren naszego kraju. Tylko jeden z potencjalnych oferentów za deklarował takie warunki , Bell Helicopter.

    1. Marek

      Też tak twierdzę. Tym bardziej, że ich maszynę mając do dyspozycji teoretycznie lepszą, wybrał USMC, który z założenia ma operować w nie za ciekawych warunkach serwisowo-logistycznych. Podobnych do tego, co u nas z dużym prawdopodobieństwem może się wydarzyć w razie W.

  4. Krzysiek

    To powinno nam dać do myślenia czyli byle nie TIGER

    1. Chukka

      To powinno dac do myslenia: logistyka logistyka logistyka. Zadna maszyna bez zaplecza i zapasu czasci nie da rady. Stad tak wazna unifikacja. W ramach typu, zeby sie znowu polskie piekielko nie otworzylo pn. Jedna platforma

    2. hind

      Wystarczy popatrzeć jak on wygląda żeby wiedzieć że to nic specjalnego.

  5. Marek

    Australijczycy popełniają poważny błąd przewidując rezygnację z eurozłoma w 2020r. Wszak niebawem w UE wymyślą katalizatory spalin i filtry cząsteczek stałych do silników turbinowych, wdrażając przy okazji całą masę dyrektyw, nakazów i zakazów. Gdyby więc je sobie zostawili zgodnie z owymi dyrektywami modernizując, zrobiliby poważny krok w "walce" z globalnym ociepleniem. I nie szkodzi, że ten złom już dziś się psuje. Ważna jest idea, nawet jeśli zmieniłaby ona go w całkowitego nielota.