Reklama

W trakcie dwudniowej wizyty w Bukareszcie Andrzej Duda weźmie udział w spotkaniu szefów państw i rządów rejonu Europy Środkowo-Wschodniej, w którym będzie również uczestniczyć zastępca sekretarza generalnego NATO Alexander Wershbow. Wezmą w nim udział także przedstawiciele Czech, Słowacji, Węgier, Bułgarii, Litwy, Łotwy i Estonii.

Głównym celem spotkania jest wypracowanie wspólnego stanowiska państw regionu na szczyt NATO w Warszawie. Takie rozwiązanie może pozytywnie wpłynąć na spójność Sojuszu i decyzje przyjęte w 2016 roku. Wiele wskazuje na to, że kraje regionu będą bardziej skłonne do poparcia większych wysiłków w celu wzmocnienia wschodniej flanki, niż miało to miejsce jeszcze np. w 2014 roku.

Świadczą o tym chociażby decyzje o poziomie wydatków obronnych w kolejnych latach, jak również zmieniający się powoli stosunek do wzmacniania obecności Paktu Północnoatlantyckiego w regionie. Początkowo Czesi czy Słowacy byli bardzo sceptyczni odnośnie wzmacniania sił Sojuszu w ich krajach.

W 2015 roku przeprowadzono jednak szereg ćwiczeń, stanowiących również demonstrację zdolności sił NATO do przemieszczania się po terytorium krajów Grupy V4. Na Węgrzech i Słowacji powstały niewielkie, kilkudziesięcioosobowe komórki NATO Force Integration Units, przeznaczone do wsparcia dowodzenia siłami natychmiastowego reagowania.

Ponadto, rozbudowa własnych zdolności obronnych i podwyższanie nakładów na siły zbrojne przestały być tematem tabu, choć budżety wojskowe w regionie jeszcze przez dłuższy czas będą pozostawać na zbyt niskim poziomie. Decyzje w sprawie modernizacji armii i zwiększenia wydatków podjęły także nie graniczące bezpośrednio z Rosją Czechy, Węgry czy uznawana za prorosyjską Słowacja. W tym ostatnim wypadku zakupiono amerykańskie śmigłowce Black Hawk oraz polsko-słowackie transportery Scipio na bazie Rosomaka. Do krajów rozbudowujących swoje (wciąż bardzo skromne) zdolności armii dołączy także Bułgaria – projekt budżetu przewiduje zwiększenie wydatków obronnych, co pozwoli na rozpoczęcie realizacji długo oczekiwanego zakupu myśliwców wielozadaniowych.

Decyzje o podwyższeniu wydatków obronnych zapadły już wcześniej w Polsce, Rumunii, czy krajach bałtyckich. Z politycznego punktu widzenia są one o tyle istotne, że stanowią jasny sygnał uznania zmiany w środowisku bezpieczeństwa oraz gotowości do ponoszenia związanych z tym kosztów.

Są też podstawą do spełnienia słusznego postulatu wzmocnienia i dostosowania całości sił NATO, a nie tylko jednostek wydzielonych do natychmiastowego reagowania do prowadzenia skutecznych działań w obronie kolektywnej. Wymaga to bowiem zwiększenia ukompletowania jednostek, zakresu ćwiczeń oraz oczywiście zakupów sprzętu. Spójne stanowisko w tym zakresie wzmacnia zdolność oddziaływania krajów Europy Środkowo-Wschodniej na innych sojuszników, choć oczywiście nie jest gwarancją powodzenia działań w tym celu.

Kolejną istotną kwestią, związaną z planami na szczyt NATO w Warszawie jest obecność sił Sojuszu Północnoatlantyckiego w krajach Europy Środkowo-Wschodniej – w szczególności w państwach, posiadających lądową granicę z Rosją (Polska i kraje bałtyckie). Podczas wspólnej konferencji z prezydentem Rumunii Andrzej Duda stwierdził, że zgodzono się co do konieczności wzmocnienia obecności Sojuszu w regionie.

Podobne postulaty są artykułowane również przez przedstawicieli państw bałtyckich. Do stałego ustanowienia obecności Paktu Północnoatlantyckiego sceptycznie odnosili się natomiast wcześniej przedstawiciele Czech czy Węgier. Jak jednak wspomniano, poziom świadomości zagrożenia ze strony Rosji również w tych państwach zdecydowanie wzrósł, o czym świadczą prowadzone na zwiększoną skalę ćwiczenia z udziałem wojsk NATO czy właśnie zwiększanie wydatków obronnych.

Istnieje więc szansa, że Praga czy Budapeszt również będą zabiegać o wzmocnioną obecność NATO w państwach granicznych, choćby i w formie batalionów rozlokowanych w poszczególnych krajach Sojuszu, pod dowództwem wojskowym Paktu, traktując to jako środek zwiększający również ich własne bezpieczeństwo. Takiemu rozwiązaniu, według nieoficjalnych informacji, sprzeciwia się jednak Berlin.

Przypomnijmy, że 2014 roku Węgry rozmieściły czasowo na Litwie pododdział wojsk lądowych, który brał udział w ćwiczeniach z US Army. Forsowana przez Budapeszt (i inne kraje V4) współpraca gospodarcza z Rosją nie musi więc oznaczać sprzeciwu wobec działań wzmacniających wschodnią flankę.

Współpraca regionalna, której elementem jest jutrzejsze spotkanie ministrów ma oczywiście swoje ograniczenia, wynikające z poziomu zdolności wojskowych oraz znaczenia gospodarczego. Z drugiej jednak strony, rozwinięte państwa europejskie niejednokrotnie wykazywały błędy w rozpoznawaniu zagrożeń dla bezpieczeństwa i nie były w stanie podjąć odpowiednich działań.

Najlepszym przykładem takiego postępowania jest polityka niemieckiej kanclerz Angeli Merkel oraz znacznej części innych rozwiniętych państw UE ws. kryzysu migracyjnego. Niemiecka kanclerz zgodziła się bowiem na de facto unieważnienie porozumień dublińskich, których treść zakładała iż osoba wnioskująca o azyl ma pozostać w pierwszym kraju UE, do którego trafi. Nieprzestrzeganie tych regulacji spowodowało „rozlanie” się kryzysu migracyjnego na inne państwa, utratę kontroli nad granicami i ograniczenie zdolności do udzielania na szeroką skalę pomocy granicznym krajom UE, czy państwom w rejonie konfliktu (z uwagi na obciążenie własnych zasobów).

Konieczny jest więc „wspólny” głos regionu w obronie własnych interesów bezpieczeństwa, wspierany w miarę możliwości np. przez Wielką Brytanię, której cele polityczne są w dużej mierze zbieżne z krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Przede wszystkim w zakresie utrzymania odpowiedniego stopnia suwerenności parlamentów narodowych wobec Brukseli (i Berlina), pomimo – ze strategicznego punktu widzania mało istotnych – sporów np. o świadczenia dla osób z regionu pracujących w Wielkiej Brytanii.

Spotkanie szefów państw i rządów w Rumunii może okazać się ważnym krokiem w celu wypracowania korzystnych dla Polski rozwiązań na szczycie NATO w 2016 roku. Państwa regionu, choć dysponujące ograniczonymi zdolnościami, zaczęły najwyraźniej wreszcie zdawać sobie sprawę z zagrożeń dla bezpieczeństwa, co zwiększa szanse osiągnięcia konsensusu, choć go nie przesądza.

Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. ATK z Californii

    PAD chce a nawet rzada od NATO stalych baz w Polsce, wspierajac to swoimi wizytami w malych krajach, majac nadzieje ze to zmusi potegi by sfinansowaly i wyslaly tam swoich zolnierzy. Za rok bedzie szczyt NATO w Warszawie, ciekawe czy Niemcy z Francja wysla swoich przedstawicieli jak PAD olal najblizszy szczyt EU na Malcie o uchodzcach i pozostawi puste krzeslo przy stole negocjacyjnym. I jeszcze do tego autor wspomina o ustepstwie wobec Wielkiej Brytani, by zyskac ich przychylnosc. Byc moze autorowi chodzi o powrot w sposob wymuszony milionow Polakow do ojczyzny. Wogole konkluzje i rady w tej analizie sa krotkowzroczne, mylne i grajace na rozbicie EU jak i NATO.

  2. pln

    Jeżeli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej to zobacz: https://www.youtube.com/watch?v=S64LSecXCco Proponuje też posłuchac Pana Bartosiaka o geopolityce, dzięki temu rozszerzysz horyzonty i wiedzę na politykę geopolityczną.

    1. ATK z Californii

      Dzieki za link. Wysluchalem rozmowy, ale nie zgadzam sie z paroma wnioskami Bartosiaka. Poniewaz nibi jak USA bedzie nas wspierac bez Niemiec? I jak USA bedzie patrzec na Polske jak PAD neguje wydarzenia w Jedwabne? I niech sobie nikt nie mysli, ze amerykanie beda wydawac wiecej pieniedzy, czy skladac w ofierze w swoich zolnierzy, tylko po to by Polska mogla realizowac swoje mocarstwowe ambicje. W USA wszyscy maja juz dosc wojen i wspierania socjalnej Europy. Polska nie ma wyjscia i musi dbac o jednosc EU. Jak to sie rozleci to nic Polakow nie uratuje.

  3. maniuś

    POLSKA - a właściwie ELITY , bo POLACY raczej nie są skorzy do budowania schronów - bo w WARSZAWIE , a konkretnie na wiejskiej narażają na pierwsze uderzenie cywilów - czyli nas ? Cytat z artykułu " Europy Środkowo-Wschodniej. Jego celem będzie wypracowanie wspólnego stanowiska na szczyt Sojuszu w Warszawie, aby zapewnić możliwość trwałej adaptacji NATO do „nowych” zagrożeń, w tym ze strony Rosji." - czyli cel jest jeden dokopać ROSJI . Co dziwne nie dbając o spokój i pokój w EUROPIE - AMERYKANIE jako główny nosiciel NATO - jako organizacji o charakterze OBRRONNYM - zrobił z NATO AGRESORA ? Przykłady - to już sławetne napady na - IRAK,AFGANISTAN , BAŁKANY,LIBIE i demontaż Gruzji , UKRAINY , EGIPTU ,SYRII - a teraz destabilizacja przez fałszywe podsuwanie wroga w postaci ROSJI w EUROPIE ŚRODKOWEJ . Przyczyna tego stanu - to oczywiście podniesienia sprzedaży swego uzbrojenia przez potentatów zbrojeniówki z państw należących do NATO ? Dziw bierze że bogate kraje które przeznaczają bajońskie sumy na swoje armie i tu trzeba przytoczyć sumy z poszczególnych państw . USA — 569,3 mld dolarów Chiny — 190,9 mld dolarów Wielka Brytania — 66,5 mld dolarów Rosja — 53,2 mld dolarów Francja — 52,7 mld dolarów jak widać dokładnie ile poszczególne główne państwa przeznaczają na zbrojenie , Jeśli porównamy budżet Wielkiej Brytanii i Rosji, to zgodnie z logiką angielska armia powinna być potężniejsza niż rosyjska, a w praktyce nie ma nawet co porównywać. Francja wydaje na armię prawie tyle samo ile Rosja, lecz zestawienie potęgi bojowej również nie świadczy na korzyść Francuzów. Anglia ani Francja nie mają nawet w przybliżeniu takich systemów obrony przeciwlotniczej, lotnictwa wojskowego, parku pancernego i floty podwodnej, jakimi dysponuje Rosja. Natomiast o systemie powstrzymywania nuklearnego w ogóle nie ma mowy: kraje, mające podobne do Rosji budżety wojskowe, w ogóle go nie mają. Okazuje się, że Rosja, wykorzystująca w przemyśle zbrojeniowym potencjał zakładów państwowych, wydaje pieniądze na obronę o wiele efektywniej niż ci, którzy ustąpili przemysł zbrojeniowy kapitałowi prywatnemu. Przy czym w sferze wojskowej Rosja wyprzedza wiele krajów także w najbardziej naukochłonnych dziedzinach — lotnictwie, budowie rakiet i radioelektronice. Porównywanie budżetów wojskowych zdecydowanie rujnuje powszechny mit, że na Zachodzie nie ma korupcji. Jest — i to jaka! Tylko zachodnim mediom nie pozwala się na wnikanie w warunki kontraktów wojskowych, zawierających tajne informacje. Dlatego skandale wokół korupcji związanej z tymi kontraktami są tak rzadkie, chociaż i tak czasami wybuchają. Rosja wydaje środki bardzo roztropnie, potem jest każdy zdumiony że malutka korweta mieści bardzo wiele dużych rakiet. Gdzie USA wydaje miliardy na samoloty Rosja wydała na podręczny bardzo zaawansowany zestaw przeciwlotniczy dla piechoty, itd. Więc tu jest ergonomia i wygrana w jakość i możliwości do ceny. Przykładem gigantycznej korupcji w armii amerykańskiej były jeszcze reaganowskie "gwiezdne wojny" czy prace nad bronią laserową. Projekty trwały dziesięciolecia i nie zbudowano nic efektywnego. Państwowe kontrakty ( wydawanie pieniędzy podatnika) za łapówki to intratny biznes. Czy POLSKA która jest gospodarczo słaba - być może chciała by wydawać na zbrojenie dużo - ale czy to znaczy że te pieniądze trzeba transwerowac na zakup broni za granicę ? Czy podołamy w wizji AMERYKI przeciw ROSJI ? Wątpie - nasze sumy oraz wizje naszych generałów w OBRONNOSCI POLSKI nie ma nic wspólnego z naszymi realiami ? Co gorsze konflikt między mocarstwami czy nam się to podoba zawsze będziemy - jako pierwsi na linii ostrzału . Propaganda że będziemy bezpieczni - to mit ? Kto będzie w razie wojny nami się przejmował ? Hura optymizm na nic - jak nie zadbamy o pokój z naszymi sąsiadami - tu mam na myśli jednak ROSJĘ ? Bo gdy ona będzie się czuła bezpieczna - to i w EUROPIE będzie POKÓJ ? Jak nie wiadomo o co chodzi to jednak chodzi o kasę ?

    1. Baku

      Rosjanie nie potrafili podbić Ukrainy a ty twierdzisz, że UK nie ma szans z Rosją? A jak doszłoby do konfliktu atomowego to wiedz, że te tysiące rakiet nuklearnych równoałoby się z 40 uderzeniami na Rosję a po tym Rosja jako państwo przestałoby istnieć bez miast bez przemysłu. PS. Rosja będzie czuła się bezpiecznie jak kogoś podbije lub będzie sąsiadować z potężnym krajem patrz Chiny.

  4. Hammer

    Państwa regionu TYLKO razem działając mogą skutecznie przeciwstawić się dominacji Berlina w UE i w ten sposób walczyć o swoje interesy. Popieram również Prezydenta ws. kwestii zacieśniania współpracy w zakresie obronności państw Europy środkowo-wschodniej oraz potrzeby rozmieszczenia wojsk NATO w Polsce i Republikach Nadbałtyckich. Niestety nie wierzę aby stałe bazy NATO w Polsce powstały kiedykolwiek, podobnie jak elementy tarczy antyrakietowej. Polska i inne kraje regionu same powinny zadbać o swoje bezpieczeństwo m.in. poprzez rozwinięcie wspólnej współpracy wojskowej nawet z pominięciem sojuszu północnoatlantyckiego.

  5. Łużyce

    Spotkanie w Rumunii jak na początku artykułu wskazano , ma dotyczyć generalnie NATO.. w tym zakresie nie ma chyba nikogo , który negowałby potrzebę wzmocnienia obecnosci wojskowej w byłych demoludach. Ale ostatnie cztery akapity to pobożne życzenia autora, jak można wyraźnie odczuć , raczej nielubiącego UE z Niemiaszkami na czele. NATO z emigrantami nie ma nic wspólnego , tak samo jak miłość Orbana do Rosji z naszym sprzeciwem wobec Nord Stream II. Skoro w Rumunii mają być rozmowy o NATO , to po co w artykule zaciemniać sprawę emigrantami. .

    1. Marek

      A ja się z Panem Prezydentem zgadzam i wcale nie uważam, żeby ostatnie cztery akapity były nie na miejscu. Dodam tu, że mnie także nie podoba się UE, którą trzęsą Niemcy, tak samo, jak nie podoba mi się to, że Niemcy torpedują to, co jest korzystne nie tylko dla nas, ale także dla całego NATO.

    2. Wacieńka

      Duda po prostu myśli kategoriami korzyści dla Polski i słusznie nie chce abyśmy mieli gorszy status w NATO niż Niemcy czy Holandia. Ale trzeba coś w tym kierunku robić a nie tylko wychwalać przyjaźń Polsko-Niemiecką.

  6. Gość

    Nasz region nie jest i nie będzie wybitną potęgą ale nie musimy być ogonem, którym każdy pies może machać w dowolna stronę. Mamy własne interesy i należy je pokazywać. A, że Niemcom to nie w smak? Trudno. Rozumiem ich.