Siły zbrojne
Afgańscy żołnierze będą służyć brytyjskiej królowej?
W Wielkiej Brytanii trwają intensywne rozmowy na temat wcielenia byłych afgańskich żołnierzy w szeregi British Army. Mieliby oni służyć w brytyjskim mundurze wzorem słynnych jednostek złożonych z Gurkhów.
Według informacji udzielonych przez Daily Telegraph brytyjski rząd poważnie rozważa wcielenie ewakuowanych z Kabulu afgańskich żołnierzy, w tym tych pochodzących z wojsk specjalnych, do szeregów wojska brytyjskiego. Miałoby się to odbyć na zasadzie utworzenia narodowego pułku afgańskiego, wzorem Gurkhów.
Dziennik uważa, że ich rola bojowa byłaby wystarczająca, ze względu, że ewakuowani żołnierze w ciągu ostatnich lat przechodzili w Afganistanie liczne szkolenia z udziałem brytyjskiego kontyngentu oraz wykonywali misje razem z nimi, działając ramię w ramię.
W związku z tym Partia Konserwatywna zaproponowała, żeby tworząc pułk należałoby wzorować się na jednostkach złożonych z Gurkhów - mieszkańców Nepalu, służących Jej Królewskiej Mości. Pomysł Torysów został poparty przez brytyjskich generałów. Wspomniani Gurkhowie słyną m.in. z waleczności i odwagi. Brali udział w obydwu wojnach światowych, wojnie o Falklandy czy ostatnio - w Afganistanie. Na dzień dzisiejszy w brytyjskiej armii służy około 4 tysięcy Gurkhów.
Równocześnie premier Boris Johnson wystosował odezwę do przybyłych uchodźców, że rząd Wielkiej Brytanii obecnie zastanawia się nad formą pomocy dla nich. Według niego nowoprzybyłe osoby mogłyby z powodzeniem wnieść swój wkład w życie gospodarkę brytyjską. W celu skompletowania możliwie jak największej liczby Afgańczyków, którzy współpracowali z British Army, przebrani w cywilne ubrania komandosi opuścili teren kabulskiego lotniska w celu ich przechwycenia z rejonu zarządzanego już przez talibów.
Już w tym momencie niewielka część Afgańczyków, która przechodziła szkolenie tuż przed ewakuacją, ma szansę na naukę w Królewskiej Akademii Wojskowej w Sandhurst, a w dalszej perspektywie - wstąpienie do armii. W obecnej chwili trzech kadetów rozpoczyna naukę na uczelni, którzy po zakończonych studiach, wraz z czterema pozostałymi Afgańczykami, zasilą brytyjskie siły zbrojne. Mieli oni wszyscy dawniej wstąpić do Afgańskiej Armii Narodowej, niemniej postępująca ekspansja Talibanu przeszkodziła im w planach.
Zdaniem gen. Richarda Barronsa, dawnego dowódcy Joint Forces Command, wspomniane wojsko, które z powodów wycofania się z Afganistanu przestało wręcz istnieć, spełniało "międzynarodowe standardy". Dodał on, że po dodatkowym procesie szkolenia na brytyjskiej ziemi byli afgańscy żołnierze mogliby zostać ponownie wysłani do swojej ojczyzny, w celu prowadzenia wojny z tzw. Państwem Islamskim.
Afgańskie Siły Zbrojne w przededniu upadku państwa liczyły około 185 tysięcy personelu. Przez ostatnie lata pod czujnym okiem instruktorów z Paktu Północnoatlantyckiego szkolili się, korzystając z dobrodziejstw zagranicznego sprzętu i doświadczenia, w ramach misji Resolute Support, która była następcą stabilizacyjnej ISAF. Niemniej pomimo dużego zaangażowania Zachodu w proces budowy armii afgańskiej, wielu ekspertów, w tym wysoko postawionych wojskowych wskazywali m.in. na problemy w postaci korupcji oraz niskiego morale.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie