Reklama


Tomasz Siemoniak zastąpił na stanowisku Bogdana Klicha, który kilka dni wcześniej, 29 lipca 2011 r. złożył dymisję na ręce premiera Donalda Tuska. Bezpośrednią przyczyną rezygnacji ówczesnego ministra, była publikacja raportu komisji Jerzego Millera mająca wyjaśnić przyczyny i przebieg katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. Decydujące dla losów Klicha okazały się zaniedbania w podległym mu 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego (SPLT), który odpowiadał za przeloty najważniejszych osób w państwie. Premier dymisję Klicha, na którą opozycja nalegała już 10 kwietnia 2010 r., przyjął, jednak nie uznał odpowiedzialności ministra za tragiczne w skutkach zdarzenie. Nowemu ministrowi powierzył natomiast przeprowadzenie programu naprawczego w 36. SPLT, do czego we wspólnej ocenie Klicha i Tuska, ten pierwszy nie był właściwą osobą.

 

Tomasz Siemoniak (Platforma Obywatelska), ur. 2 lipca 1967 r., przed objęciem funkcji szefa resortu obrony, sprawował urząd Sekretarza Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji (od listopada 2007 r.). Absolwent Wydziału Handlu Zagranicznego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie oraz stypendysta Uniwersytetu w Duisburgu już wcześniej zdobył doświadczenie w Ministerstwie Obrony Narodowej, pracując na stanowisku dyrektora Biura Prasy i Informacji. W trakcie swojej kariery pełnił funkcje kierownicze w Telewizji Polskiej SA, Polskiej Agencji Prasowej i Polskim Radiu SA. Pełnił wysokie funkcje w administracji publicznej jako Radny Gminy Warszawa Centrum, wiceprezydent Warszawy czy wicemarszałek w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Mazowieckiego.

 

Nowy minister, już po 2 dniach sprawowania urzędu ogłosił na wspólnej konferencji prasowej z premierem rozwiązanie 36. SPLT. Zdymisjonowanych zostało 13 oficerów, w tym trzech generałów, Anatol Czaban, Leszek Cwojdziński i Zbigniew Galec. Siemoniak stwierdził, że "ma to związek z raportem Millera". Wstrzymano również ostatecznie wszystkie loty VIP-ów na ówcześnie eksploatowanych maszynach na rzecz wynajmowanych od Polskich Linii Lotniczych LOT-u samolotów pasażerskich Embraer ERJ-175. Ocena pierwszych tygodni ministra Siemoniaka dokonana przez premiera była na tyle pozytywna, że po wyborach parlamentarnych, ponownie został mianowany na szefa resortu obrony, 18 listopada 2011 r.

 

Jak można ocenić roczną pracę Tomasza Siemoniaka?

 



Jako urzędnik dał się poznać, od samego początku, jako osoba, która nie boi się podejmować trudnych decyzji, szczególnie w sprawach dotyczących reformy sił zbrojnych w warunkach kryzysu ekonomicznego. Wśród nich możemy wymienić choćby anulowanie przetargu na zakup odrzutowych samolotów szkolno-bojowych klasy LIFT czy programu generalnego remontu fregat rakietowych typu Oliver Hazard Perry. Kontynuacja tego pierwszego – przy zastosowaniu ówczesnych kryteriów – narażona byłaby na krytykę ze względu na choćby koszty eksploatacji przy mocno kontrowersyjnych zdolnościach ofensywnych, a realizacja drugiego skutecznie wydrenowałaby budżet Marynarki Wojennej pozbawiając jej środków na pilniejsze zadania. Z całą pewnością to właśnie Marynarka Wojenna była jednym z największych wyzwań w pierwszym rok urzędowania ministra. Wiązało się to z pogłębiającą się z degradacją i brakiem długoterminowej koncepcji jej odbudowy i utrzymania. Ostatecznie wizja rozwoju Marynarki Wojennej została zaprezentowana przez ministra publicznie i może stanowić dziś jakiś punkt odniesienia do czekającej nas dyskusji. Niestety, koncepcja ta przygotowana głównie przez Sztab Generalny, a nie przez Marynarkę Wojenną (co skrupulatnie aczkolwiek nieoficjalnie podkreślają oficerowie tej ostatniej) posiada wiele poważnych wad powodujących np. “kilkuletnie luki” w podstawowym wyposażeniu.  Minister powinien mieć świadomość, że problem tej formacji będzie zapewne powracał, również przy okazji rozważań na temat korwety projektu Gawron, (a w zasadzie tego, co niej pozostało), która stała się ikoną kondycji Marynarki Wojennej.

 

Jednym z ciekawszych elementów reform systemowych, które chce wprowadzić minister Siemoniak, jest zmiana systemu dowodzenia siłami zbrojnymi – pozbawienie Sztabu Generalnego Wojska Polskiego kompetencji dowódczych i zastąpienie go dwoma dowództwami strategicznymi. Oczywiście minister musi się liczyć z poważnymi oporami przed wprowadzeniem zmian, ale wydaje się, iż pomysł ten zasługuje nie tylko na uwagę ale i wsparcie.

 



Minister Tomasz Siemoniak jest kolejnym już szefem resortu, który uległ czarowi generalskich lampasów. Odzwierciedlenie tego stanu rzeczy widoczne jest choćby przy okazji polityki zakupów i programów zbrojeniowych, które koncentrują się często nie na rzeczywistych potrzebach, ile na usatysfakcjonowaniu konkretnych formacji. Trudno bowiem racjonalnie wytłumaczyć choćby taki przykład: dysponując pięcioma średnimi samolotami transportowymi Lockheed Martin C-130E Hercules oraz jedenastoma lżejszymi EADS-CASA C-295M (oraz udziałami w międzynarodowej jednostce SAC eksploatującej trzy ciężkie Boeing C-17 Globemaster III) Polska dokupuje pięć kolejnych samolotów C-295M. Jednym z oficjalnych powodów podjęcia takiej decyzji jest potrzeba zapewnienia możliwości transportu lotniczego z Afganistanu. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę z tego, że większość żołnierzy i tak wróci do kraju na pokładach szerokokadłubowych samolotów pasażerskich, a sprzęt przybędzie drogą lotniczą (na pokładach ciężkich samolotów transportowych), morską, a być może kolejową. W przyszłym roku będziemy więc prawdziwą potęgą w dziedzinie lotnictwa transportowego. Zasadne jest jednak pytanie po co będzie nam potrzebnych aż 21 średnich samolotów transportowych skoro nasz udział w misjach zagranicznych ulegnie poważnej redukcji.

A trzeba jasno powiedzieć, że przed Ministrem Siemoniakiem stoją wyzwania chyba najważniejsze w ostatnich 20 latach. Cele polityczne jak wstąpienie do NATO, czy budowa pozycji Polski w jej strukturach zostały już dawno osiągnięte. Brak decyzyjności w ostatnich latach, często tłumaczony brakiem środków, zaowocował kumulacją pilnych potrzeb zakupowych.  Rozpoczęte procedury  zakupowe samolotów szkolenia zaawansowanego – wciąż nie wiadomo ile i jak zaawansowanych technologicznie; śmigłowców  -  nie potrafiąca się obronić merytorycznie koncepcja “jednej platformy”, są początkiem wyzwań przed jakimi w najbliższych latach stanie minister Siemoniak. Dotychczas podległe ministrowi struktury nie były w stanie (lub z wielkim trudem) dokończyć postępowanie w jednym dużym postępowaniu przetargowym. Jak podołają organizacyjnie (Inspektorat Uzbrojenia?), proceduralnie (przetargi? offset?) i finansowo (w ramach 1,95% PKB?, specjalne programy rządowe?) mając do przeprowadzenia kilka równoległych gigantycznych zakupów? Jako pilna zostały określone program dotyczące obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, Marynarki Wojennej, pozostaje również do realizacji zakup ciężarówek, czy “żołnierza przyszłości”. Czy dotychczas sprawny urzędnik/ministerTomasz Siemoniak przy udziale praktyka gen. Waldemara Skrzypczaka sobie poradzą z tymi wyzwaniami? Pozostaje mieć nadzieję…

 

Spore emocje wywołała decyzja o powołaniu na stanowisko wiceministra obrony, generała Waldemara Skrzypczaka. Warto przypomnieć, że gen. Skrzypczak odchodził ze stanowiska szefa wojsk lądowych w atmosferze ostrego sporu z ówczesnym ministrem obrony. Niepokorny, ale i medialny Skrzypczak, dziś jest atutem Siemoniaka, równie dobrze jutro może okazać się problemem.

 

Duży “problem” z ministrem Siemoniakiem ma opozycja. Nieoficjalnie posłowie – członkowie sejmowej Komisji Obrony Narodowej przyznają że trudno jest im krytykować ministra Siemoniaka bo…. to dobry minister...

 

Nieco bardziej krytyczni w ocenach są już eksperci, którzy jako największą wadę ministra określają zbytnią uległość wobec skostniałych struktur wojska - wskazując np na zaaprobowanie program dla Marynarki Wojennej, czy naiwne wytłumaczenie “tańszego” rozwiązania jednej platform w przypadku przetargu na śmigłowce. Ale być może zaproponowana śmiała reforma struktur dowodzenia zmieni tę opinię, albo w przypadku porażki ją wzmocni.

 

Podsumowując warto podkreślić, że minister Tomasz Siemoniak okazał się jednym z mniej kontrowersyjnych ministrów obrony w ostatnich latach. Merytoryczny, unika stricte politycznych sporów. Jest przez to zdecydowanie mniej wyrazisty na tle swoich poprzedników, ale w przypadku ministra obrony to zaleta.

 

Z drugiej strony w przyszłości będzie pewnie bardziej pamiętany od strony konkretów a mniej emocji, a więc to czy poradzi sobie z wyzwaniami związanymi z ogromnymi zakupami (modernizacją) i reformą struktury dowodzenia.

(Marcin M. Toboła, Łukasz Pacholski)
Reklama
Reklama

Komentarze