Reklama
  • Wiadomości

13 000 żołnierzy na estońskich poligonach. "Ekwiwalent mobilizacji"

Siły zbrojne Estonii przeprowadzą w maju bieżącego roku ćwiczenia pod kryptonimem „Siil” (est. Jeż), w których weźmie udział 13 000 żołnierzy. Około połowy uczestników manewrów będą stanowić rezerwiści.

Fot. Sgt. Christina Dion/US Army
Fot. Sgt. Christina Dion/US Army

Estońska armia zamierza przeprowadzić największe w historii szkolenie pod kryptonimem „Jeż”, z udziałem zarówno wojskowych z jednostek czynnych, jak i rezerwistów, a także sił obrony terytorialnej (Ligi Obrony). W manewrach, prowadzonych od 4 do 15 maja będą również udział brać jednostki sojuszników, w tym prawdopodobnie Stanów Zjednoczonych oraz Niemiec.

Jak pisze Kuno Peek z Międzynarodowego Centrum Obrony i Bezpieczeństwa (ICDS), ćwiczenie ma o tyle szczególny charakter, że weźmie w nim udział łącznie prawie 7000 żołnierzy rezerwy, przede wszystkim szkolonych w latach 2012, 2013 i 2014. Zakres manewrów obejmie m.in. formowanie zwartych jednostek, co jak podkreśla Peek jest "ekwiwalentem mobilizacji w sytuacji czasu wojny". Warto zauważyć, że ogólna liczba ćwiczących (wraz z sojusznikami) będzie zbliżona do 1 % populacji Estonii (1,325 mln ludzi w 2013 roku wg Banku Światowego). Należy więc zgodzić się z tezą, iż "Jeż" pozwoli w dużej mierze na sprawdzenie realnego funkcjonowania systemu mobilizacyjnego w wypadku zagrożenia.

Estonia utrzymuje system poboru powszechnego i jako jedno z kilku państw NATO przeznaczała na obronę narodową 2 % PKB już w 2013 roku. Po wybuchu kryzysu Ukrainie zdecydowano o zakupie 80 wyrzutni ppk Javelin oraz 44 bojowych wozów piechoty CV9035NL, a na terytorium kraju rozmieszczono niewielkie pododdziały wojsk lądowych USA i samoloty myśliwskie NATO, pełniące dyżur w ramach Air Policing. Estończycy dysponują również siłami obrony terytorialnej (Ligi Obrony), włącznie z komórką przeznaczoną do działań w cyberprzestrzeni.

Pomimo wdrażanych środków, potencjał militarny państw bałtyckich pozostaje ograniczony, m.in. z uwagi na relatywnie niewielką liczbę ludności, poważne braki w wyposażeniu, dotyczące zarówno ciężkiego sprzętu jak i lekkiej broni defensywnej, a także ograniczone finansowanie w ubiegłych latach (w wypadku Łotwy i Litwy – mniej, niż 1% PKB w roku 2013). Oba wymienione państwa stopniowo zwiększają nakłady na obronę, docelowo do 2% produktu krajowego brutto, lecz budowa potencjału obronnego będzie procesem rozłożonym w czasie, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecny stan wyposażenia.

Wydaje się, iż w świetle kryzysu na Ukrainie państwa NATO (w tym szczególnie Stany Zjednoczone) powinny wziąć pod uwagę przekazanie krajom bałtyckim pomocy wojskowej w postaci sprzętu, niezależnie od realizowanych projektów modernizacyjnych. Mogłaby ona objąć np. dostawy znacznych ilości systemów broni przeciwpancernej, w celu szybkiego wzmocnienia potencjału defensywnego i istotnego podwyższenia kosztów ewentualnej agresji zbrojnej skierowanej przeciwko Litwie, Łotwie czy Estonii.

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama