Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

100 dni wojny: Ukraina osiąga przewagę technologiczną nad Rosją [OPINIA]

Coraz bardziej ofensywne systemy uzbrojenia przekazywane przez kraje zachodnie pozwoliły Ukrainie osiągnąć przewagę technologiczną nad Rosją. Oznacza to, że już niedługo ukraińskie siły zbrojne będą mogły zacząć kompleksowo wypierać ruskich sołdatów ze swojego terytorium, przede wszystkim poprzez punktowe odcinanie ich od dostaw paliwa i amunicji. Samą żywność Rosjanie po prostu ukradną.

Francuska armatohaubica CAESAR kalibru 155 mm podczas ostrzału pozycji rosyjskich
Francuska armatohaubica CAESAR kalibru 155 mm podczas ostrzału pozycji rosyjskich
Autor. Ukraiński Sztab Generalny
Reklama

Coraz większa ilość przekazywanego Ukraińcom przez Zachód ciężkiego uzbrojenia, powoli ale systematycznie odmienia obraz wojny toczonej na Ukrainie i to praktycznie w każdej dziedzinie. W pierwszej kolejności ukraińskie siły zbrojne zaczynają zapewniać sobie skuteczną obronę przeciwlotniczą najniższej warstwy wykorzystując przede wszystkim w dużej ilości przenośne zestawy przeciwlotnicze krótkiego zasięgu klasy MANPADS (w tym również polskie Pioruny). Zasięg i pułap tej nowoczesnej obrony zaczyna się zresztą zwiększać, ponieważ Francja już przekazała Ukrainie nieco większe pociski „ziemia-powietrze" Mistral o zasięgu nawet 7 km, a Niemcy zdecydowały się na przekazanie jesienią nowoczesnych zestawów obrony przeciwlotniczej Iris-T o zasięgu 12 km i maksymalnym pułapie 8 km.

Reklama

Wielowarstwowa rakietowa obrona nabrzeżna Ukrainy

Jeszcze lepsza sytuacja jest w przypadku rakietowej obrony nadbrzeżnej. Ukraińcy już wcześniej pokazali, że są w stanie skutecznie atakować niewielkie rosyjskie jednostki pływające nawet za pomocą standardowych wyrzutni przeciwpancernych, jakie na co dzień służą im do zwalczania czołgów (uszkadzając np. 22 marca 2022 roku kuter szturmowo-dywersyjny projektu 03160 typu „Raptor" kierowanym pociskiem przeciwpancernym systemu 9K111-1 „Konkurs").

Reklama

Jednak Ukraina udowodniła również, że posiada specjalistyczny system przeciwokrętowy „Neptun", który jest w stanie zatopić nawet tak duży okręt, jak krążownik rakietowy „Moskwa". Małą ilość tych rakiet wprowadzonych do służby szybko zrekompensowano poprzez dostawy brytyjskich pocisków przeciwpancernych Brimstone. Te produkowane przez koncern MBDA rakiety o zasięgu około 10 km doskonale nadają się bowiem również do zwalczania małych jednostek pływających, naprowadzając się dzięki aktywnej głowicy radiolokacyjnych (według zasady „wystrzel i zapomnij").

Szwedzki system rakiet nadbrzeżnych krótkiego zasięgu Robot 17
Szwedzki system rakiet nadbrzeżnych krótkiego zasięgu Robot 17
Autor. Szwedzkie siły zbrojne

Jeszcze większą rewolucję, również w podejściu do pomocy ukraińskim siłom zbrojnym, była decyzja Danii o przekazaniu na Ukrainę mobilnych wyrzutni rakiet nadbrzeżnych Harpoon o zasięgu ponad 100 km, które praktycznie odepchnęły Flotę Czarnomorską od rejonu Odessy. Swoistą kropką nad i w tym procesie była deklaracja szwedzkiego ministerstwa obrony o wysłaniu Ukraińcom rakietowego systemu obrony wybrzeża krótkiego zasięgu Robot 17.

Reklama

Jego rozmieszczenie praktycznie wyeliminuje jakiekolwiek próby podejścia do ukraińskiego wybrzeża na odległość około 5 Mm. System Robot 17 wykorzystuje bowiem precyzyjnie naprowadzaną laserowo rakietę zbudowaną przez szwedzką firmę Bofors Defence (obecnie znaną jako Saab Bofors Dynamics) na bazie amerykańskiego pocisku rakietowego AGM-114 Hellfire. Rakieta ta bez problemu sobie poradzi nie tylko z szybkimi kutrami patrolowymi i dywersyjnymi, ale również z okrętami desantowymi, wyładowanymi sprzętem, amunicją i paliwem.

Laserowy wskaźnik celu systemu Robot 17 na stanowisku
Laserowy wskaźnik celu systemu Robot 17 na stanowisku
Autor. Szwedzkie siły zbrojne

Artyleria: przewaga ilościowa Rosjan, przewaga jakościowa Ukrainy

Reklama

Do prawdziwej metamorfozy dochodzi również w przypadku ukraińskiej artylerii. Coraz więcej państw (w tym Polska) decyduje się bowiem przekazywać Ukrainie nowoczesne systemy artylerii lufowej, które są lepsze od rosyjskich zarówno pod względem celności, szybkostrzelności jak i zasięgu. Ukraińskie siły zbrojne wykorzystują więc już na pierwszej linii amerykańskie, holowane haubice M777 przekazane przez Stany Zjednoczone, Kanadę i Australię oraz holowane haubice FH70 przekazane przez Włochy.

YouTube cover video

Na froncie skutecznie działają przeciwko ruskim sołdatom również francuskie armatohaubice CAESAR na podwoziu kołowym. Do Ukrainy pojechały również najnowsze polskie armatohaubice Krab na podwoziu gąsienicowym oraz pojadą słowackie armatohaubice Zuzana na podwoziu kołowym (8x8). Niektórzy obserwatorzy wątpią w skuteczność takiej pomocy, uważając za wadę różnorodność sprzętu artyleryjskiego przekazywanego ukraińskim siłom zbrojnym. Najważniejsze jest jednak to, że wszystkie te systemy wykorzystują ustandaryzowaną amunicje NATO kalibru 155 mm. Ułatwia to bardzo dostawy pocisków i to nie tylko do Ukrainy (która może iść z dowolnego kraju NATO), ale również w samej Ukrainie, pomiędzy tyłami, a pierwsza linią frontu.

Reklama

Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że Ukraińcy otrzymali systemy uzbrojenia, które są w stanie precyzyjnie zwalczać pojedyncze cele nawet na odległości 40 km. I jak się okazuje nie jest to wcale koniec ich możliwości.

Amerykańska haubica M777 kalibru 155 mm w faktycznych działaniach bojowych na Ukrainie
Amerykańska haubica M777 kalibru 155 mm w faktycznych działaniach bojowych na Ukrainie
Autor. Ukraińskie siły zbrojne

Przełom w wojnie – amerykańskie rakiety „ziemia – ziemia"

Reklama

O ile wymienione wyżej zachodnie systemy artyleryjski pomogły Ukraińcom zatrzymać rosyjskie wojska, o tyle decyzja Amerykanów o dostarczeniu Ukrainie zestawów rakietowych „ziemia-ziemia" może diametralnie odwrócić przebieg wojny. O ile bowiem wcześniej ukraińskie siły zbrojny mogły się głównie bronić, o tyle teraz będą mogły przejść do kontrofensywy i to wcale nie poprzez prowadzenie frontalnych ataków.

Szybkość tych działań ofensywnych będzie tak naprawdę zależała tylko od amunicji, jaka zostanie przekazana przez Amerykanów wraz z wyrzutniami rakietowymi. Pewne zamieszanie wprowadziła informacja przekazana przez Joe Bidena, że Stany Zjednoczone nie planują wysyłać Ukraińcom systemów rakietowych, które miałyby w zasięgu cele na terytorium Rosji. Odczytując dosłownie tą deklarację można by bowiem sądzić, że nastąpi wstrzymanie dostaw nawet rakiet przeciwpancernych Javelin, którymi w rejonach przygranicznych można przecież także atakować pojazdy poruszające się już w Rosji.

Reklama

W rzeczywistości chodziło nie o same systemy rakietowe ale o rodzaj amunicji, jaka zostanie wraz z nimi przekazana. JObecnie wiadomo bowiem, że na Ukrainę zostaną dostarczone zestawy artyleryjskie wysokiej mobilności HIMARS (High Mobility Artillery Rocket Systems) na podwoziu kołowym i/lub „ciężkie" zestawy artyleryjskie M270A1 MLRS (Multiple Launch Rocket System) na podwoziu gąsienicowym.

Wszystko tak naprawdę będzie teraz zależało od tego, jakie pociski zdecydują się przekazać Amerykanie - nie tylko w pierwszym pakiecie pomocowym, który obejmie najprawdopodobniej rakiety GMLRS o donośności do 70-80 km, ale i w kolejnych, które są już planowane. O tym jak to jest ważne może świadczyć chociażby to, że do odcięcia rosyjskich wojsk w Obwodzie Chersońskim od dostaw konieczne jest ostrzeliwanie tylko dwóch celów:

Reklama

-       Dwóch ulokowanych obok siebie mostów nad cieśniną Czongarską (przerywając w ten sposób dostawy z Krymu na kierunku Mariupol wzdłuż wybrzeża Morza Azowskiego);

-       Dróg znajdujących się na dziewięciokilometrowym przesmyku na północnym zachodzie Krymu za miejscowością Armiańsk (przerywając w ten sposób dostawy w kierunku Chersonia).

Reklama

By to było możliwe Ukraińcy powinni otrzymać od Amerykanów rakiety o zasięgu około 200 km. W pakiecie pomocowym powinny być więc np. pociski MGM-168 ATACMS – Block IVA. Co ważne przebieg wojny mogą także odwrócić precyzyjne rakiety krótszego zasięgu do 100 km. Pociski np. MGM-140A – Block I (jeśli są dostępne i zostaną przekazane, bo są przebudowywane do nowszych wariantów) pozwoliłyby bowiem całkowicie odciąć rosyjskie oddziały znajdujące się na zachód od Dniepru. Wystarczy tylko kontrolować nieliczne przeprawy przez tą rzekę w tym przede wszystkim most Antonowski koło Chersonia. Wtedy ruskie sołdaty na zachód od Dniepru zostaną odcięci od dostaw amunicji i paliwa – bez drogi odwrotu.

Zobacz też

Wszystko teraz zależy od tego, co prezydent Biden rozumiał przez nieprzekazywanie Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu. Optymalnym dla Ukrainy byłoby trzymanie się przez Amerykanów odległości 500 km, określonej wcześniej w zerwanym już traktacie INF (Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces) o całkowitej likwidacji odpalanych z lądu pocisków rakietowych pośredniego zasięgu (o zasięgu od 500 do 5500 km) zawartym pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim.

Reklama

Jeżeli bowiem Rosjanie uzurpują sobie prawo do wykorzystywania taktycznych rakiet balistycznych „Iskander-M" to Ukraina ma również prawo pozyskać podobne zasięgowo uzbrojenie. Systemy HIMARS i MLRS M270A1 dadzą wtedy Ukraińcom zdolność do precyzyjnego rażenia, bo do takiej amunicji zostały one głównie stworzone.

Amerykanie mogą oczywiście przekazać niekierowane pociski rodziny M26, ponieważ standardowe wyrzutnie M270 są również przygotowane na ich przyjęcie (choć nie wiadomo, czy te pociski są jeszcze w magazynach, czy już zostały zutylizowane w związku z ograniczeniami wykorzystania amunicji kasetowej). Jednak rzeczywisty przełom nastąpi, gdy na Ukrainie pojawią się rakiety ATACMS, M30 i M31. Pozwolą one bowiem zrewanżować się ruskim orkom za wcześniejsze, bestialskie ataki na ukraińskie miasta i to nie tylko przez swoją precyzję (gwarantowaną systemem nawigacji inercyjnej i GPS), ale również bojową głowicę kasetową. Stany Zjednoczone (podobnie jak i Polska) nie podpisały przecież tzw. Konwencji o Amunicji Kasetowej, a więc - w wypadku odpowiedniej decyzji - mogą zaoferować Ukrainie również tego rodzaju uzbrojenie.

Reklama

W przypadku Ukraińców wiadomo by jednak było, że ta amunicja zostanie użyta jedynie przeciwko wojskom agresora niszcząc np. zakorkowane kolumny wojsk na drogach, skupiska statków powietrznych na lotniskach czy rojony przepraw. Według zasady „Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie". Co ciekawe, amerykańskie systemy są tak skonstruowane, że miejsce, gdzie trzeba postawić wyrzutnię oraz dane o celach ataków mogą zostać przesłane z zewnątrz, nawet poza ukraińskim systemem rozpoznania (np. z natowskiego wywiadu satelitarnego). Wtedy zadaniem ukraińskich żołnierzy będzie tak naprawdę podjechanie na wskazaną pozycję, rozpoczęcie procedury startowej zakończonej naciśnięciem przysłowiowego „guzika" oraz ewakuowanie sprzętu w bezpieczne miejsce do ponownego załadunku.

W ten sposób rosyjskie wojska będą spychane precyzyjnym ogniem coraz liczniejszej artylerii lufowej, broni przeciwpancernej i dronami, mając cały czas świadomość, że ich drogi odwrotu są cały czas pod ostrzałem rakiet z amerykańskich systemów średniego zasięgu i mogą zostać ostatecznie odcięte. Takie zagrożenie może spowodować, że orki zaczną się wreszcie cofać. powoli uwalniając teren, który wcześniej zajęły, ograbiły i zniszczyły.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama