Reklama
  • Analiza
  • Komentarz

Rozproszenie, rażenie i wielkie manewry. US Marines szykują się na dużą wojnę [KOMENTARZ]

Amerykański korpus piechoty morskiej odbudowuje zdolności do działań w warunkach konfliktu wysokiej intensywności. Marines stawiają między innymi na rozproszoną obronę, opartą o brzegowe wyrzutnie rakietowe i myśliwce pionowego startu, a także na ćwiczenia prowadzone z sojusznikami i na dużą skalę.

Strzelanie pociskiem NSM amerykańskiej marynarki wojennej. Fot. Mass Communication Specialist 2nd Class Zachary D. Bell/US Navy
Strzelanie pociskiem NSM amerykańskiej marynarki wojennej. Fot. Mass Communication Specialist 2nd Class Zachary D. Bell/US Navy

Amerykańska piechota morska, podobnie jak inne rodzaje sił zbrojnych USA, była do niedawna mocno zaangażowana w działania stabilizacyjne w Iraku i Afganistanie. Od kilku lat stopniowo odbudowuje jednak zdolności do działania w konflikcie o dużej intensywności. Marines skupiają się przede wszystkim (choć nie tylko!) na obszarze Azji i Pacyfiku. Do obrony w tym regionie niezbędne jest połączenie zdolności sił lądowych i morskich, jakim dysponuje właśnie USMC.

Głównym zagrożeniem, z jakim liczy się piechota morska, jest niebezpieczeństwo ze strony sił zbrojnych ChRL. Nie jest tajemnicą, że Pekin stopniowo rozwija swoje zdolności do projekcji siły, ze szczególnym uwzględnieniem Azji Południowo-Wschodniej. W tym celu do służby wprowadzane są nowe okręty, samoloty, ale też systemy rakiet manewrujących i balistycznych oraz wozy bojowe dostosowane do działań desantowych. Wszystko to ma tworzyć system antydostępowy (A2/AD), „odcinając” tradycyjnych sojuszników USA od ich wsparcia.

W reakcji na to niebezpieczeństwo amerykańska piechota morska dostosowuje swoją doktrynę. Dziś Marines polegają m.in. na dużych okrętach desantowych, które – w założeniu – mają dowieźć jednostki piechoty morskiej w zasadzie w rejon potencjalnego starcia, a następnie wspierać je, także lotnictwem pokładowym. W warunkach silnego przeciwdziałania przeciwnika piechota morska będzie jednak musiała liczyć się z koniecznością ścisłej współpracy z marynarką wojenną, aby zapewnić osłonę jednostek ekspedycyjnych.

Może to się wydawać oczywiste, ale w okresie po zakończeniu Zimnej Wojny Amerykanie zakładali, że będą mieć w zasadzie niezagrożone panowanie na morzu z uwagi na przewagę technologiczną, dziś nie mogą być tego pewni. Dowódca US Marines generał David Berger już w ubiegłym roku podkreślał, że zamiast skupiać flotę desantową na niewielkiej liczbie dużych okrętów, lepiej rozproszyć ją na mniejszych jednostkach.

Fot. BAE Systems.
Nowy transporter amerykańskiej piechoty morskiej typu ACV. Fot. BAE Systems.

Kolejnym elementem jest ograniczenie zależności od dużych, rozbudowanych (i relatywnie łatwych do odszukania i zniszczenia) baz. Amerykańska piechota morska liczy się z tym, że będzie musiała działać mniejszymi jednostkami (w tym rozmieszczonymi w rejonie działań przed wybuchem konfliktu), często z ograniczonym zapleczem. Co więcej, to właśnie one mogą odgrywać kluczową rolę w obronie przed nieprzyjacielskimi siłami okrętowymi.

Jak pisze Breaking Defense, w tym celu piechota morska ma wykorzystywać m.in. nadbrzeżne systemy rakietowe. W ubiegłym roku Amerykanie zdecydowali o włączeniu systemu NSM (używanego np. przez polską Morską Jednostkę Rakietową) do struktury piechoty morskiej. Do zwalczania celów nawodnych być może w przyszłości będą wykorzystywane wyrzutnie HIMARS z rozwijanymi pociskami LRPF/PrSM czy zmodyfikowanymi ATACMS.

Kolejnym elementem systemu obronnego Marines będą samoloty pionowego startu i lądowania F-35B, które w odróżnieniu od klasycznych myśliwców nie wymagają standardowej infrastruktury lotniskowej i mogą zostać dużo łatwiej rozproszone. Nawet małe jednostki wyposażone w te maszyny mogą odgrywać istotną rolę w walkach, np. wskazując cele dla systemów rakietowych. Do uzupełniania paliwa w powietrzu być może będą mogły być wykorzystywane bezzałogowce.

US Marine Corps modernizuje też park wozów bojowych. Możliwe, że wprowadzane transportery ACV będą dalej rozwijane, np. w celu uzbrojenia ich w armaty Bushmaster II Mk 44/S na amunicję programowalną (te same, co w wieży ZSSW-30). Amerykanie planują też wdrożenie nowego bojowego wozu rozpoznawczego ARV-30, dysponującego m.in. systemem przeciwpancernych pocisków kierowanych pozwalającym zwalczać czołgi spoza zasięgu uzbrojenia głównego, a także systemami antydronowymi i wyposażeniem przystosowanym do współdziałania z własnymi bezzałogowcami/robotami. Wóz ma też być wyposażony w aktywne systemy ochrony.

Gen. Berger mówi wprost, że piechota morska musi nauczyć się działać i walczyć w zasięgu chińskich systemów rakietowych, z czym wiąże się np. przygotowanie do zmian stanowisk. US Marine Corps analizuje też możliwości rozbudowy swoich jednostek naziemnej obrony powietrznej.

Obecnie wykorzystują one w zasadzie wyłącznie zestawy przeciwlotnicze Stinger, co zdecydowanie nie zapewnia odpowiedniego poziomu osłony. Wprowadzanie zestawów samobieżnych wyposażonych w Stingery, środki walki elektronicznej do zwalczania dronów i/lub broń lufową (program MADIS/FWS) poprawi sytuację jedynie w niewielkim stopniu.

Fot. US Marines.
Fot. US Marines.

Marines prowadzili jednak prace związane ze zintegrowaniem przeciwlotniczego systemu Iron Dome z wprowadzanymi, wielofunkcyjnymi radarami G/ATOR. Należy w tym miejscu dodać, że do 2002 roku w służbie US Marines znajdowały się zestawy przeciwlotnicze MIM-23 Hawk (o zasięgu ok. 40 km), ale wycofano je ze służby. W pierwszych latach obecnego wieku rozważano wdrożenie zestawu z wyrzutniami naziemnymi pocisków AMRAAM (program CLAWS – Complementary Low-Altitude Weapon System), ale został on anulowany w 2006 roku. US Marines, podobnie zresztą jak US Army, muszą odbudowywać obronę powietrzną krótkiego zasięgu w zasadzie od zera (jeśli zaliczymy Stingery do klasy bardzo krótkiego zasięgu – VSHORAD).

Kolejnym elementem przygotowań US Marines do konfliktu na dużą skalę są prowadzone szkolenia i ćwiczenia. Marine Corps Times pisze, że w czerwcu 2019 roku 2. Dywizja Marines wykonała największy od dekady desant śmigłowcowy w warunkach przeciwdziałania „przeciwnika” z użyciem maszyn CH-53E Super Stallion i MV-22 Osprey (wzięło w nim udział prawie 500 żołnierzy). Ta sama dywizja w listopadzie wzięła udział wraz z jednostkami brytyjskimi w ćwiczeniu „force on force”, z udziałem ok 10. tys. żołnierzy. Manewry na dużą skalę prowadzą również inne jednostki piechoty morskiej, a ich skala jest stopniowo zwiększana. W planowanych na maj br. manewrach z udziałem 2. Dywizji ma uczestniczyć łącznie niemal 50 tys. żołnierzy.

Wszystko to pokazuje przeobrażenia, do jakich powinno dojść w amerykańskiej piechocie morskiej, aby była zdolna skutecznie walczyć w warunkach konfliktu o dużej intensywności. Amerykańscy Marines stawiają na rozwinięcie zdolności rażenia, ale też mobilność oraz uodpornienie się na oddziaływanie przeciwnika, tak przez rozbudowę własnej obrony powietrznej, ale i przygotowanie do działania w rozproszeniu i w oddaleniu od stałej infrastruktury. To elementy, które – oczywiście z uwzględnieniem uwarunkowań – powinny być brane pod uwagę również przez inne siły zbrojne, które z różnych powodów przygotowują się do działania w sytuacji silnego przeciwdziałania przeciwnika.

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama