Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Rosyjski rewanż za akcesję do NATO. Czarnogórscy politycy na czarnej liście Kremla [ANALIZA]

Tuż przed rozszerzeniem NATO Rosja dała upust swemu niezadowoleniu, zakazując wjazdu czarnogórskim politykom, w tym premierowi Duško Markoviciowi. Decyzja zbiega się w czasie z otwarciem Petersburskiego Forum Ekonomicznego, którego jednym z głównych elementów ma być ukazanie wielowymiarowej relacji łączącej Rosję i Serbię, najbliższego sojusznika Kremla w regionie. 

Fot. NATO
Fot. NATO

Jak donosi dziennika "Pobieda", powołując się na źródła bliskie rosyjskim kręgom dyplomatycznym, Kreml zakazem wjazdu objął członków czarnogórskiego rządu, 46 deputowanych głosujących za wstąpieniem kraju do NATO oraz dyrektorów głównych spółek państwowych.

Sprawie zaczęto przyglądać się bliżej po zatrzymaniu w niedzielę na moskiewskim lotnisku Domodedowo czarnogórskiego deputowanego rządzącej Demokratycznej Partii Socjalistów Miodraga Vukovicia "ze względów politycznych". Polityk był w drodze do Mińska, gdzie 30 maja organizowano posiedzenie parlamentarne Inicjatywy Środkowoeuropejskiej. Vuković został deportowany do Czarnogóry.

Ministerstwo spraw zagraniczych Czarnogóry ogłosiło, że poprosi Rosję o listę osób objętych zakazem wjazdu, jednak w środę premier Marković poinformował, że Moskwa potwierdziła istnienie listy, ale nie ujawni, kto się na niej znajduje. W odpowiedzi Podgorica zdecydowała o objęciu podobnymi sankcjami 149 rosyjskich i ukraińskich obywateli, ze względu na rolę Rosji w aneksji Krymu oraz kryzysie na Ukrainie. W tej grupie znajdują się m.in. wicepremier Dmitri Rogozin, szef służb wywiadowczych Nikołaj Patruszew i przywódca Republiki Czeczeńskiej Ramzan Kadyrow.

Riposta Kremla

Reakcja Moskwy jest odpowiedzią na przystąpienie Czarnogóry do NATO, które miało miejsce 5 czerwca. Podgorica juz wcześniej dołączyła do unijnych sankcji nałożonych na Rosję w wyniku konfliktu na Ukrainie. W październiku ubiegłego roku w Czarnogórze doszło do próby zamachu stanu. Gdyby powiódł się, proces akcesyjny zostałby zatrzymany. Według czarnogórskiej prokuratury celem grupy przestępczej rozbitej przez policję było doprowadzenie do przejęcia władzy przez część prorosyjskiej opozycji, sprzeciwiającej się wstąpieniu kraju do NATO. W nocy przed dniem wyborów policja i służby specjalne aresztowały dwadzieścia osób, wśród których byli obywatele Serbii. Za plan puczu mieli odpowiadać obywatele Rosji. 

Czytaj więcej: Czarnogóra i Serbia: rosyjskie veto dla NATO [ANALIZA]

W czasie ceremonii wręczenia dokumentów akcesyjnych przez czarnogórską delegację podsekretarz w departamencie stanu Thomas Shannon zapewnił o amerykańskim zobowiązaniu do przestrzegania art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego oraz stwierdził, że "członkostwo Czarnogóry to potwierdzenie dla innych państw, że drzwi NATO pozostają otwarte (...)".

Serbska przyjaźń

O ile środki powzięte przez Moskwę są rewanżem za niepomyślny kurs w polityce zagranicznej obrany przez Podgoricę, o tyle coraz więcej wskazuje, że swoją obecność na Bałkanach Rosją będzie umacniała przede wszystkim dzięki zacieśnianiu więzi z Belgradem. Specjalnym gościem podczas Petersburskiego Forum Ekonomicznego, które odbyło się dwa tygodnie temu, była Serbia. W czasie wydarzenia premier Ivica Dačić zapewnił, że "Serbia na zawsze pozostanie przyjaciółką Rosji" i zapowiedział, że jego kraj nigdy nie nałoży na nią sankcji. Szef rady ministrów powiedział, że choć Serbia jest zainteresowana członkowstwem w Unii Europejskiej, to zachowa swoją neutralność militarną, co równocześnie nie oznacza podejścia antyrosyjskiego.

Trudne członkostwo

Od marca 2012 r. Serbia jest kandydatem do członkostwa w UE. Według sondażu przeprowadzonego przez serbskie Biuro Integracji Europejskiej wynika, że akcesję kraju do UE popiera 49 proc. ankietowanych, przeciwko tej decyzji jest 29 proc. 15 proc. nie poszłoby do głosowania, a 9 proc. nie podjęło jeszcze decyzji. Mimo nienajlepszych wyników sondaży wymownym gestem potwierdzającym, że Belgrad chce kontynuować swoje wysiłki na rzecz członkostwa w UE było ponowne umieszczenie w siedzibie głowy państwa flagi UE usuniętej przez jego poprzednika. 

Proeuropejski kierunek Serbii potwierdził również premier Dačić, który podczas regionalnego szczytu Brdo-Brioni zaznaczył, że "członkostwo w UE pozostaje dla Serbii jednym z najwyższych priorytetów w polityce zagranicznej". Szef serbskiego rządu narzekał jednak na szybkość procesu. Niewykluczone, że wolne tempo procesu połączone z rosyjską aktywnością w kraju mogą spowodować wyhamowanie proeuropejskich sympatii społecznych. Pozostaje również pytanie czy Serbia, która nie ma zamiaru zrezygnować z bliskiego sojuszu z Rosją, nie stałaby się problematycznym członkiem dla samej Wspólnoty.  

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama