- Wiadomości
Rosyjska wizja Kuzniecowa [WIDEO]
Rosyjskie ministerstwo obrony opublikowało film o pobycie lotniskowca „Admirał Fłota Sowietskowo Sojuza Kuznicow” na Morzu Śródziemnym. Dwuminutowe wideo w ciągu tylko jednego dnia obejrzało ponad ćwierć miliona ludzi. Paradoksalnie jednak film nie ujawnił szczegółów pracy okrętu, był za to jego propagandową prezentacją.
Rosjanie po raz kolejny pokazali skalę i charakter swojej propagandy. Opublikowali bowiem na stronie Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej (i to w dwóch miejscach) i od razu „zlinkowali” na portal YouTube - film „Admirał Fłota Sowietskowo Sojuza Kuzniecow – misja na Morzu Śródziemnym”. Takie nagranie musiało automatycznie zainteresować każdego specjalistę i obserwatora i sądząc po ilości odsłon – rzeczywiście zainteresowało.
Zaskoczenie jednak było wielkie. Film trwał bowiem jedynie 2 minuty 21 sekund. Nie było w nim żadnego komentarza, podpisu czy danych o realizowanych zadaniach, za to dobrze dobrana, patetyczna muzyka. Poza tytułem na końcu umieszczono jedynie informacje „Departament informacji i komunikacji masowej Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej”.
Oczywiście Rosjanie nie pokazali żadnego z dwóch wypadków, w których utracili na Morzu Śródziemnym dwa myśliwce: MiG-29K i Su-33, chociaż w jednej ze scen (1.09 minuty) widać było wyraźnie nieudane lądowanie jednego z samolotów (który jedynie przeleciał nad pokładem).
Rosjanie oczywiście skomentowali to na forum, że był to prawdopodobnie trening lądowania bez zatrzymywania a z awaryjnym podniesieniem. Ale na jednej ze scen (0,26 minuty) widać jest wyraźnie pokład lotniczy ze śladami lądowania, których bardzo dużo było w pobliżu czwartej liny hamującej. Może to oznaczać (choć nie musi), że rosyjscy piloci mieli kłopoty z trafieniem w drugą linę (tak jak powinno się to odbywać) i celując w czwartą, często musieli się ratować awaryjnym wznoszeniem.
Nawet sami internauci rosyjscy żałowali, że nie pokazano żadnego (!) udanego lądowania, chociaż sfilmowano aż dziewięć startów. Ministerstwo obrony nie ujawniło też prawdopodobnie ani jednej sekwencji z misji bojowych, ponieważ żaden ze startujących samolotów nie miał widocznych, podwieszonych bomb (co zresztą zauważyli również rosyjscy internauci wskazując, że samoloty mają jedynie rakiety „powietrze-powietrze”). Ale są też specjaliści, dla których jest to dowód, że Rosjanie nie latali z lotniskowca bezpośrednio na misje bojowe nad Syrię – robiąc to tylko z lotnisk lądowych.
Jedyną wartą odnotowania ciekawostką były rzadko publikowane zdjęcia z wnętrza okrętu. Widać na nich było charakterystyczne dla lat osiemdziesiątych ceratowe fotele pokryte firanowymi pokrowcami oraz konsole operatorskie z przestarzałymi lampami kineskopowymi typu P do zobrazowania sytuacji powietrznej. Pogłoski o wcześniejszych pracach modernizacyjnych okazały się więc nieprawdziwe.
Szokuje również bałagan na pokładzie lotniczym rosyjskiego lotniskowca. Nawet Chińczycy na swoim lotniskowcu „Liaoning” przyjęli różne oznaczenia kolorów kombinezonów dla obsługi pasa startowego. U Rosjan brakował nie tylko kolorów, ale również kasków na głowie dla organizatorów ruchu na pokładzie (co jest karygodnym naruszeniem zasad bezpieczeństwa). Zresztą w ogóle rosyjski okręt był jakby wyludniony w porównaniu do amerykańskich lotniskowców, gdzie na lądowiskach zawsze trwa intensywna praca.
Rosyjskim internautom film się jednak generalnie podobał. Liczba komentarzy takiego rodzaju jak: „Jestem dumny z Rosji. Jestem dumny z Putina” świadczy, że resort obrony jeszcze raz osiągął zamierzony efekt i - z punktu widzenia Moskwy - „Kuzniecow” może teraz wrócić do Rosji jako "okręt-bohater". Jeżeli dopłynie szczęśliwie i bez awarii.