• Wiadomości

Rosjanie odzyskali czołg T-34-76 zatopiony w Donie [WIDEO]

Zgodnie z planem Rosjanie wydobyli z dna rzeki Don wrak czołgu T-34-76 z początku 1942 r. Już teraz planuje się, że po jego renowacji będzie on zaprezentowany w parku wojskowo-patriotycznym „Patriot” w Kubince.

Fot. YouTube/КОММЕРЧЕСКИЙ ТРАНСПОРТ В РОССИИ

Operacja podniesieniu czołgu T-34-76 została przeprowadzona w pobliżu wioski Ukrainskaja Bujłowka w rejonie Podgoreńskim Obwodu Woroneskiego. Wzięło w niej udział siedemnastu specjalistów oraz dwa remontowo – ewakuacyjne pojazdy BRME-1 jednej z jednostek inżynieryjnych Zachodniego Okręgu Wojskowego. Wybierani byli przy tym żołnierze z największym doświadczeniem, po kursach nurkowania, ponieważ zadanie było traktowane jako priorytetowe i interesowały się nim władze w Moskwie.

Czołg leżał na głębokości około 7 metrów. Operacja przebiegła bez problemów, pomimo że brzeg Donu był w stosunkowo wysoki. Jedynym problemem była duża liczba "gapiów", którzy niebezpiecznie zbliżali się do strefy, gdzie pracowały naciągnięte liny. Dla zmniejszenia ciężaru, jeszcze przed wyciągnięciem na suchy brzeg, czołg po wynurzeniu był opłukiwany strumieniami wody z piasku i mułu. Do wydobycia pojazdu wystarczyło tylko podczepienie się do dwóch tylnych zaczepów holowniczych.

Wieża, zgodnie z przewidywaniami, miała zamknięty właz, który udało się otworzyć po wyciągnięciu czołgu na brzeg. Otwarty był natomiast właz kierowcy, tak więc załoga prawdopodobnie opuściła pojazd przed zatonięciem. Nie znaleziono więc w środku ciał czołgistów. Sprawdziły się natomiast informacje z rekonesansu i rzeczywiście z pojazdu nie zdjęto uzbrojenia strzeleckiego.

Jak na razie nie potwierdzono, czy rzeczywiście jest to jedyny w świecie zachowany egzemplarz czołgu T-34-76, który został przekazany walczącym pododdziałom bezpośrednio z linii produkcyjnej zakładów - ze Stalingradzkiej Fabryki Traktorów. Czołgów takich wyprodukowano około 1000 sztuk i żaden z nich nie doczekał końca wojny.

Jak dotąd istnieją dwie wersje wyjaśnień, dlaczego nieuszkodzony czołg w ogóle znalazł się na dnie Donu. Część ekspertów przypuszcza, że specjalnie go zatopiono, by nie dostał się w ręce wroga. Istnieje również przypuszczenie, że pojazd spadł do wody z mostu pontonowego latem 1942 roku.

Należy przypomnieć, że nie jest to pierwsza operacja wyciągnięcia wraku czołgu z Donu w Obwodzie Woroneskim. Dwa lata wcześniej – 8 czerwca 2014 r. Rosjanie wydobyli z dna rzeki wrak ciężkiego czołgu KW-1 („Klim Woroszyłow”) o wadze 42,5 tony i armatą 76,2 mm. Pojazd został przekazany do podmoskiewskiego muzeum broni pancernej w Kubince, gdzie nie było maszyny tej wersji. Czołg miał jednak zerwaną wieżę i jedną z gąsienic (trzeba je było wydobyć oddzielnie).

Wiadomo już, że pobliżu ostatnio wyciągniętego czołgu T-34-76 na dnie Donu znajduje się dużo sprzętu przeprawowego, a wiec na pewno również uzbrojenie przenoszone przez żołnierzy.

Jak na razie wydobytą „trzydziestką czwórką” zajęli się specjaliści oddziału poszukiwania, remontów i restaurowania eksponatów „wojenno-patriotycznego” parku „Patriot” w Kubince. Według szefa tego oddziału Anatolija Kalimberga, samo zabezpieczenie czołgu, ze względu na jego bardzo dobry stan, mogłoby potrwać jedynie kilka miesięcy. Jeżeli jednak zapadnie decyzja o jego uruchomieniu to czas ten może się znacznie wydłużyć. Ale już pojawił się pomysł, by wydobyty w tym roku czołg wziął udział w przyszłorocznej paradzie zwycięstwa na Placu Czerwonym w Moskwie.

Czołg ten na pewno będzie wystawiony na forum „Armia 2016”, które organizowane we wrześniu br.

Zobacz również

Reklama