Wojsko, przemysł, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Rosja: Radary pozahoryzontalne sposobem na Tomahawki

Rosjanie próbują różnymi sposobami wypełnić luki w swoim radiolokacyjnym systemie nadzoru powietrznego w odniesieniu do niskolecących celów, w tym rakiet manewrujących Tomahawk. Nie mają jednak odpowiedniej liczby samolotów nadzoru radiolokacyjnego i dlatego muszą się posiłkować radarami pozahoryzontalnymi.
Rosyjskie ministerstwo obrony dwukrotnie poinformowało (1 i 2 grudnia br.) o zamiarze wprowadzeniu na dyżur bojowy w 2019 roku stacji radiolokacyjnej wykrywania pozahoryzontalnego 29B6 „Kontiejner”. Nowa stacja (jej część odbiorcza) została rozmieszczona około 5 km od miejscowości Kowyłkino w Republice Mordowii (około 500 km na południowy wschód od Moskwy). Z ujawnionych zdjęć wynika, że budowa radaru została już zakończona. Natomiast z komunikatu resortu obrony, że pracuje on w tej chwili w tzw. trybie doświadczalno-bojowym.
Dowódca 1 Armii Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej rosyjskich sił powietrzno-kosmicznych generał porucznik Andriej Diemin poinformował jednak, że stacja „Kontiejner” ma dopiero przejść badania państwowe, w czasie których specjalna komisja przeprowadzi serię kontroli i testów. Tak więc dopiero za około sześć miesięcy radar może zostać oddany do użytku i uruchomiony operacyjnie.

Termin ten może się jednak przesunąć, ponieważ sami Rosjanie potwierdzają, że jest to pierwsza w kraju stacja tego rodzaju. Jeżeli jej badania zakończą się sukcesem to, zgodnie z planami modernizacji rosyjskich sił zbrojnych, zbudowanych i wdrożonych do służby zostanie jeszcze „kilka” „Kontiejnerów”. Przy czym pierwsza taka stacja kosztowała około 10 miliardów rubli (do etapu wdrożenia), a więc około 132 milionów euro.
Wydatek ten jest jednak uzasadniony, ponieważ nowe radary, zgodnie z oficjalnymi danymi, mają mieć możliwość „wykrywania masowego startu hipersonicznych rakiet manewrujących i statków powietrznych w odległości ponad dwóch tysięcy kilometrów od granic Federacji Rosyjskiej”. Biorąc pod uwagę obecną odległość radaru „Kontiejner” w Kowyłkinie od najbliższej granicy (z Ukrainą) może to oznaczać, że w rzeczywistości ma ona zasięg większy niż 3000 km. Zgadzałoby się to zresztą z komunikatami, które pojawiły się dokładnie pięć lat wcześniej – w 2013 r.
Możliwości tej stacji pozwalają na obserwowanie celów powietrznych daleko poza granicami Rosji. Stacja ta umożliwi siłom zbrojnym Federacji Rosyjskiej na otrzymywanie informacji o tych celach, aby ujawnić możliwy plan lub próbę masowego startu pocisków manewrujących i ich lot w kierunku granicy rosyjskiej, masowego startu lotnictwa, a w przyszłości również hipersonicznych pocisków manewrujących, które przeciwnik rozwija na kierunku Rosji. Stacja stanowi ważne ogniwo w systemie strategicznego odstraszania, najważniejszego ogniwa i kamienia węgielnego w systemie rozpoznawania i ostrzegania przed kosmiczno-powietrznym atakiem.
Co się faktycznie dzieje z radarem „Kontiejner”?
Te dwa grudniowe obwieszczenia resortu obrony można by potraktować jako pochwałę rosyjskiej myśli technicznej, gdyby nie fakt, że podobny komunikat pojawił się dokładnie pięć lat wcześniej – 9 grudnia 2013 r. Opublikowano go wtedy z okazji meldunku złożonego rosyjskiemu ministrowi obrony Siergiejowi Szojgu „o postępach w doświadczalno - bojowym dyżurowaniu unikatowego radiotechnicznego węzła pozahoryzontalnego wykrywania celów powietrznych w składzie wojsk powietrzno-kosmicznej obrony”.
W 2013 r. poinformowano, że chodzi o 590 samodzielny radiotechniczny węzeł pozahoryzontalnego wykrywania celów powietrznych, wchodzący w skład 1 Armii Wojsk Powietrzno-Kosmicznych (obecnie dowodzonej przez generała porucznika Andrieja Diemina). Sam minister Szojgu wyjaśniał, że znajdujący się tam radar „Kontiejner” został poddany testowej służbie bojowej tydzień wcześniej (około 2 grudnia 2013 r.), co może znacząco rozszerzyć możliwości monitorowania sytuacji powietrznej na kierunku zachodnim.
Nowy węzeł radiotechniczny jest zaprojektowany do monitorowania sytuacji powietrznej, ujawnienia charakteru działań obiektów powietrznych w obszarze odpowiedzialności w interesie dostarczania informacji organom wojskowego dowodzenia i punktów dowodzenia wojskami, a także wykrywania startów rakiet skrzydlatych.
Obecny na odprawie dowódca powietrzno-kosmicznej obrony generał major Alieksandr Gołowko uszczegółowił, że „Kontiejner” będzie pierwszą stacją radiolokacyjną, która pozwoli wykryć współrzędne różnych celów powietrznych w odległości ponad 3 tysięcy kilometrów i na wysokości od 0 do 100 km. Jeszcze więcej szczegółów przekazał dowódca 590 samodzielnego węzła radiotechnicznego pułkownik Andriej Rostowcew. Wyjaśnił on bowiem, że obecnie: „prowadzona jest kontrola funkcjonowania wszystkich systemów, sprzęt jest gotowy do działania i gotowy do walki, a stacja radarowa jest w trybie walki i monitoruje sytuację powietrzną w danej strefie”.

Rostowcew poinformował również Szojgu, że cały personel radaru jest zaangażowany „w praktyczne potwierdzenie określonych cech taktyczno-technicznych, określenie aktualnych możliwości bojowych radaru ,wszystko idzie zgodnie z planem”, wykonane zostaną wszystkie zadania, i to zgodnie z harmonogramem.
Ze słów Szojgu i Gołowki wynikało jasno, że radar „Kontiejner” był gotowy do badań państwowych i powinien wejść do służby w połowie 2014 r. Przy czym gotowa miała być nie tylko sama stacja radiolokacyjna, ale również personel operatorski i techniczny, który przeszedł w okresie od 1 maja do 30 listopada 2013 r. cały proces przygotowań do wejścia w „dyżury operacyjne”.

W związku z tym raportami rosyjski minister obrony Szojgu zażądał „od wszystkich zaangażowanych i odpowiedzialnych osób w ścisłej zgodności z zatwierdzonymi planami i harmonogramami, - przejść do modernizacji węzła radiolokacyjnego”. Jak się teraz okazuje radar „Kontiejner” przez pięć lat nie został w pełni uruchomiony operacyjnie, ponieważ prawdopodobnie była gotowa tylko jedna trzecia część jego odbiorczego systemu antenowego.
Co ciekawe, generał major Alieksandr Golowko, który wtedy, niezgodnie z prawem deklarował, że „590 samodzielny węzeł radiotechniczny pozahoryzontalny wykrywania celów powietrznych jest gotowy do walki do walki”, został 1 sierpnia dowódcą rosyjskich sił powietrzno-kosmicznych i 10 lipca 2017 r. otrzymał awans na generała pułkownika.
Poziom ukompletowania węzła przez personel i uzbrojenie, zasoby materialne, stan koszar i zasoby mieszkaniowe oraz specjalnych struktur zapewniają wypełnianie zadań bojowych.
Czym tak naprawdę jest (a właściwie powinien być) radar „Kontiejner”?
Radar „Kontiejner” to klasyczna, stacjonarna, pozahoryzontalna stacja radiolokacyjna. Określenie „klasyczna” wcale nie oznacza w tym przypadku, że jest to stacja „prosta”. Rosjanie zbudowali bowiem nie tylko duże „powierzchniowo” stacjonarne systemy antenowe z tzw. „kompleksem nadawczo odbiorczym”, ale również budynek stanowiska dowodzenia ze sprzętem operatorskim i obliczeniowym oraz podsystem dowodzenia i transmisji danych.

Cały sprzęt i oprogramowanie zostały stworzone i wyprodukowane przez rosyjskich producentów i instytuty naukowe – w tym głównie przez specjalistów OAO „Moskiewskiego Zespołu Naukowo-Produkcyjnego Instytutu Badań Naukowych dla Radiokomunikacji Dalekosiężnej” oraz firmę „Sarańskij teliewizionnych zawod” w Sarańsku (stolica Republiki Mordwińskiej).
Głównym i najbardziej charakterystycznym elementem radaru „Kontiejner” jest jego antena, a właściwie pola antenowe składające się z bardzo wielu pionowych masztów, odpowiednio rozstawionych, z których każdy (w części pasywnej) ma wysokość 34,155 m. W 2013 roku informowano, że w skład tego pola wchodzą 144 maszty ustawione w szeregu, które z daleka przypominają odwrócony grzebień (w którym odstęp między „ząbkami” wyraźnie zwiększa się po bokach).

Ze zdjęć satelitarnych wynika jednak, że w rzeczywistości stacja „Kontiejner” ma trzy takie 144-masztowe pola antenowe, które z góry tworzą trójkąt równoboczny. Dodatkowo są to jedynie zestawy odbiorcze. Może to oznaczać, że w 2013 roku była gotowa tylko jedna trzecia część tego radaru i stąd polecenie Szojgu, by go dalej „modernizować”. Obecnie są to już trzy odpowiednio rozstawione rzędy anten, z których każdy ma długość około 1400 metrów. Rosjanie ujawnili również w 2013 roku, że docelowy kąt wykrycia celów aerodynamicznych w azymucie to 240 stopni.
W środku tego „trójkąta” utworzonego przez maszty antenowe znajduje się centrum kierowania, dowodzenia i łączności. Nie są to jednak bunkry otoczone obwałowaniem ziemnym (jak w przypadku standardowych posterunków radiotechnicznych), ale typowe wojskowe budynki ze spadzistym dachem. Jest to możliwe ponieważ Rosjanie stworzyli w tym miejscu jedynie system odbiorczy, gdzie nie ma zagrożenia promieniowaniem radiolokacyjnym. Układ nadawczy radaru „Kontiejner” (składający się z kilkudziesięciu, pojedynczych, wysokich masztów) znajduje się w okolicach miasta Gorodiec (w obwodzie niżnonowogrodzkim), oddalonego od Kowyłkina o 300 km na północ.

Radary pozahoryzontalne nie wykrywają bowiem celów powietrznych bezpośrednio „widząc” swoją anteną cele powietrzne, ale obserwując je pośrednio – po dwukrotnym odbiciu sygnału radarowego od jonosfery, która w tym przypadku działa jak zwierciadło. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy stacja radiolokacyjna pracuje na bardzo długich falach (w paśmie krótkofalowym). W przypadku radaru „Kontiejner” jest to pasmo 3-30 MHz.
Taka zasada pracy wiąże się jednak z pewnymi ograniczeniami. Przede wszystkim stacje radiolokacyjne na bardzo dużych falach nie są mobilne i wykorzystują stacjonarne szyki antenowe, rozłożone na bardzo dużych powierzchniach. Dodatkowo oddzielnie budowane są szyki antenowe odbiorcze i nadawcze (w przypadku radaru „Kontiejner” - w miejscowościach Gorodiec i Kowyłkino). Kolejnym utrudnieniem jest sektorowość obserwacji i kilkusetkilometrowa strefa martwa, w której radar „nie widzi” celów powietrznych.

Najpoważniejszymi wadami są jednak: brak możliwości określania wysokości (jest to radar dwuwspółrzędny), uzależnienie działania systemu od warunków panujących w atmosferze oraz cyklu plam słonecznych i mała dokładność określenia położenia celów (w porównaniu np. do radarów pracujących w pasmie centymetrowym). To dlatego radary pozahoryzontalne stosuje się głównie w systemach wczesnego ostrzegania, a nigdy do kierowania uzbrojeniem lub naprowadzania własnego lotnictwa i zestawów przeciwlotniczych.
Rosjanie twierdzą, że w radarze 29B6 „Kontiejner” udało im się opracować takie algorytmy przetwarzania odbieranego sygnału, że lokalizacja obiektów powietrznych może się odbywać ze stosunkowo dużą dokładnością. Konkretne dane na ten temat nie zostały jeszcze ujawnione, poza informacją, że parametry te są lepsze od „byłych” i istniejących odpowiedników.
Rosyjskie radary pozahoryzontalne
Określenie „byłych” zostało użyte nieprzypadkowo, ponieważ „w miarę” działające radary pozahoryzontalne rozlokowano jeszcze w systemie obrony powietrznej Związku Radzieckiego. Wtedy zbudowano trzy takie stacje: dwie na Ukrainie, koło Czarnobyla (radar „Duga” o rekordowym zasięgu 10000 km) i Nikołajewa oraz jedną w Komsomolsku nad Amurem. Wraz z upadkiem ZSSR system się jednak rozsypał i do pomysłu obserwacji pozahoryzontalnej powrócono dopiero tak na poważnie około 2008 roku. Rosjanie potrzebowali więc na stworzenie nowej generacji radaru tej klasy ponad 10 lat.
Jeżeli badania zakończą się sukcesem to kolejne radary zaczną być wprowadzane do systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, w tym także na kierunku północnym. Pierwsza stacja seryjna ma jednak zostać postawiona na Dalekim Wschodzie. I pomimo braku pieniędzy Rosjanie mogą się zdecydować na ten wydatek, ponieważ radary pozahoryzontalne teoretycznie pozwolą im stworzyć system wczesnego ostrzegania o nadlatujących na bardzo niskim pułapie rakietach manewrujących (np. amerykańskich typu Tomahawk i JASSM-ER oraz francuskich MdCN).
Rosja jak dotąd nie posiada takiego systemu, ponieważ przy tak długich granicach nie ma możliwości ich zabezpieczenia „klasycznymi” radarami. Na przeszkodzi stoi jak zawsze tzw. „horyzont radiolokacyjny” (wynikający z prostoliniowego rozchodzenia się fal elektromagnetycznych w paśmie mikrofalowym), który ogranicza zasięg wykrycia celów lecących na pułapie 150 m do najwyżej 57 km.

I nie miało tu znaczenia, że Rosja chwali się np. wprowadzaniem zupełnie nowych stacji radiolokacyjnych dalekiego zasięgu „Niebo-M”. Mogą one bowiem owszem wykrywać obiekty powietrzne nawet do odległości 1800 km (według danych rosyjskiego resortu obrony), ale na bardzo dużych wysokościach (do 600 km). Niżej statki powietrzne mogą latać zupełnie „niewidoczne”.
W tej sytuacji Rosjanie mogli wykrywać cele niskolecące na większych odległościach tylko stosując samoloty radiolokacyjnego nadzoru A-50. Rosyjskie lotnictwo ma ich jednak zbyt mało (prawdopodobnie około 20 sztuk, w tym tylko pięć zmodernizowanych). Dodatkowe utrudnienie stanowi zapewnienie z ich wykorzystaniem ciągłego dyżurowania w ramach systemu ostrzegania. W tym przypadku radary pozahoryzontalne wydają się być jedynym, dostępnym dla Rosjan rozwiązaniem.
Jeśli jesteś przedstawicielem wybranych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem Państwa przysługuje Ci 100% zniżki!
Aby uzyskać zniżkę załóż darmowe konto w serwisie Defence24.pl używając służbowego adresu e-mail. Po jego potwierdzeniu, jeśli przysługuje Tobie zniżka, uzyskasz dostęp do wszystkich treści na platformie bezpłatnie.