Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Przyszłość polskiej artylerii na Defence24 DAY: Precyzyjne rażenie z daleka i w czasie

Fot. Kreatyw Media/Defence24.pl
Fot. Kreatyw Media/Defence24.pl

Polska artyleria powinna dążyć do wzmocnienia swoich zdolności rozpoznania, dowodzenia oraz precyzyjnego rażenia celów na dużych odległościach – podkreślali paneliści w trakcie Defence24 Day. Z kolei kluczowym elementem obrony przeciwpancernej mogą być nowoczesne pociski kierowane różnych typów, produkowane w polskim przemyśle.

W ramach II edycji Konferencji Defence24 Day zorganizowany został panel dyskusyjny „Polska artyleria i obrona przeciwpancerna w XXI wieku”. Nie bez powodu Wojska Rakietowe i Artylerii, segment Sił Zbrojnych RP, uznawany za najszybciej, najskuteczniej, najlepiej skoordynowany i najbardziej konsekwentnie modernizowany, w dodatku z dominującym udziałem polskiego przemysłu, uczyniono odrębnym wątkiem wydarzenia. W realiach Sił Zbrojnych RP rozwój artylerii w pewnym stopniu rekompensuje niedostatki występujące w innych rodzajach sił zbrojnych. 

Do uczestnictwa w panelu, którego moderatorem był gen. bryg. rez. Jarosław Wierzcholski, były Szef Wojsk Rakietowych i Artylerii, zaproszeni zostali: gen. dyw. Jarosław Gromadziński, Dowódca 18. Dywizji Zmechanizowanej, gen. bryg. Szymon Koziatek, Szef Zarządu Planowania i Programowania Rozwoju Sił Zbrojnych Sztabu Generalnego WP, płk Wojciech Dalka, Oddział Gestorstwa i Rozwoju Wojsk Rakietowych i Artylerii Inspektoratu Wojsk Lądowych, Bartłomiej Zając, Prezes Zarządu Huty Stalowa Wola S.A., Gabriel Nowina-Konopka, Wiceprezes Zarządu Mesko S.A., Krzysztof Skrzypiński, Dyrektor do spraw rozwoju Grupy WB, Jan Grabowski, Dyrektor MBDA w Polsce oraz – zdalnie – płk rez. Gal Papier, Szef Marketingu i Rozwoju Biznesu w dziale Rafael Precision Tactical Weapon Systems.

image
Fot. Kreatyw Media/Defence24.pl

Rozpoczynając dyskusję gen. J. Wierzcholski przypomniał maksymę z lat 20-lecia międzywojennego, iż w artylerii zdolności i pozycję buduje się nie przez dni, miesiące i lata, ale przez pokolenia. Generał Wierzcholski podkreślił też, że "artyleria jest niewątpliwie jednym z najszybciej rozwijających się rodzajów wojsk w Siłach Zbrojnych. Najszybciej, w sposób najbardziej skoordynowany i celowy".

Generał zaznaczył, że artyleria wyszła już etapu analiz i realizuje poszczególne programy. Sprzęt nowej generacji to nie tylko systemy Krab i Rak, ale też systemy Langusta oraz ppk Spike, w które wyposażono pododdziały przeciwpancerne we wszystkich brygadach Wojsk Lądowych.

image
Fot. Kreatyw Media/Defence24.pl

Generał Koziatek przedstawił kulisy procedur budowania wymagań operacyjnych, jakie Sztab Generalny stawia wykonawcom programów artyleryjskich. Przy założeniu, iż SG musi dbać o rozwijanie wszystkich zdolności wojska, bezdyskusyjnym jest fakt, iż zdolność do rażenia, także środkami artyleryjskimi, jest zdolnością o charakterze priorytetowym.

Oczywiście, musi być wspierana przez zdolność do dowodzenia, rozpoznania, przetrwania czy zabezpieczenia logistycznego, a także przez posiadanie odpowiednich procedur i ludzi. To wszystko wpływa na skomplikowany sposób pozyskiwania sprzętu. Za prawidłowy uznał proces, mający prowadzić do tego, iż część ciężaru planowania zostanie przeniesiona ze Sztabu Generalnego do Agencji Uzbrojenia. Dodał, że we wcześniejszym/obowiązującym systemie trudno było definiować potrzeby operacyjne pod kątem sprzętu, choćby dlatego, że obowiązujące przepisy ograniczały możliwość kontaktu z przemysłem w celu dokładnego poznania parametrów wyposażenia. 

Nasze państwo powinno posiadać zarówno potencjał obrony, jak i odstraszania. Zarówno potencjał obrony, jak i odstraszania, jest równie ważny, posiadanie niektórych zdolności i posiadanie nowoczesnego sprzętu może spowodować to, że potencjalny nasz przeciwnik czy adwersarz zaniecha intencji działania na naszą niekorzyść lub też zmieni swoje plany, co również będzie dla nas pozytywnym efektem

Gen. bryg. Szymon Koziatek, Szef Zarządu Planowania i Programowania Rozwoju Sił Zbrojnych Sztabu Generalnego WP

Gen. Koziatek zapowiedział, iż rozwój polskiej artylerii postępować będzie w kierunku zwiększania donośności ognia, co już jest realizowane, a także zwiększania mobilności oraz precyzji rażenia celów, poprzez odchodzenie – w perspektywie 15 lat – od sztandarowego dotychczas rażenia celów powierzchniowych do rażenia celów precyzyjnych na coraz większym dystansie.

image
Fot. Kreatyw Media/Defence24.pl

Gen. Gromadziński, kierujący procesem organizacji nowej w strukturach SZ RP dywizji, wzmacniającej wschodnią flankę NATO i ochronę wschodniej granicy państwa, nie podzielił zdania prowadzącego, iż w budowanej od podstaw jednostce, nie posiadającej ukształtowanych już wcześniej struktur kadrowych i infrastrukturalnych, łatwiej jest realizować założone zadania dotyczące struktury wsparcia artyleryjskiego. Jego zdaniem budowanie 18. Dywizji nie odbiega w założeniach strukturalnych i sprzętowych od innych dywizji, gdzie każda brygada posiada dywizjon artylerii, przy czym docelowo w nowej dywizji wszystkie dywizjony na poziomie brygady mają dysponować haubicami 155 mm.

Dodał, że wymogiem podstawowym jest budowanie struktury komponentu artyleryjskiego w składzie dywizji tak, aby posiadała ona w swej strukturze pułk artylerii złożony z dwóch „Krabowskich” dywizjonów artylerii lufowej 155 mm (das) i dwóch dywizjonów artylerii rakietowej wyposażonych w WR-40 Langusta (dar). Początek tworzenia takiego pułku w 18. Dywizji zapowiedział na rok 2021. Za duże wyzwanie dla SZ RP uznał zmierzenie się z problemem zintegrowania rażenia ogniowego. Uważa, iż na przyszły system artylerii należy spoglądać analogicznie, jak na system antydostępowy w domenie powietrznej.

W dłuższej perspektywie na szczeblu dywizji artyleria powinna charakteryzować się możliwościami wsparcia na głębokość, jakiej odpowiadają środki rażenia o wymaganiach opisanych w programie Homar, klasy np. HIMARS-a. Cały system powinien być skutecznie zintegrowany, od poziomu plutonu do dywizji, dając możliwość tworzenia ognia warstwowego, pozwalającego realizować ideę systemu antydostępowego w domenie lądowej. Gen. Gromadziński podkreślił też, że artyleria musi razić cele na czas.

Artyleria ma największą rolę do odegrania w takim systemie, bo jest głównym graczem (…). System przyjęty w 18. Dywizji, czwórkowy, gdzie brygada posiada cztery bataliony bojowe, daje większą swobodę. Ale to wymusza zwiększenie wsparcia ogniowego. Moją wizją jest, że mamy duże, samodzielne brygady czterobatalionowe, które posiadają minimum dwa dywizjony artylerii lufowej (das), zdolne do prowadzenia samodzielnych działań na dwóch kierunkach i mogące im zapewnić wsparcie. Na poziomie batalionu też mamy strukturę czwórkową, i dlatego jestem zwolennikiem tezy, że kompanie wsparcia również powinny mieć minimum 12 dział

gen. dyw. Jarosław Gromadziński, dowódca 18 Dywizji Zmechanizowanej 
image
Fot. Kreatyw Media/Defence24.pl

Płk W. Dalka za priorytety w rozwoju artylerii uznał dalsze pozyskiwanie systemów artyleryjskich w postaci, tak jak to jest obecnie realizowane, kompleksowych modułów, ale również – pozyskiwanie amunicji, zarówno podstawowej, odłamkowo-burzącej, jak i amunicji specjalnej, dalekonośnej, precyzyjnej i „o zwiększonej precyzji rażenia”. Równie ważne jest zbudowanie „powszechnych systemów rozpoznania”, nawet aż do takiej sytuacji, w której „sensorem rozpoznania będzie każdy żołnierz”. Kwestia interoperacyjności w systemach dowodzenia powinna zostać rozszerzona.

Mamy system kierowania ogniem Topaz sprawdzający się na poziomie kompanii wsparcia, dywizjonu, poszczególnych wozów ogniowych, musimy zautomatyzować proces kierowania ogniem na poziomie pułku, brygady ogólnowojskowej, dywizji, komponentu lądowego, uzyskać interoperacyjność w układzie narodowym, z innymi systemami, ale też – koalicyjnym, sojuszniczym

Płk Wojciech Dalka, Oddział Gestorstwa i Rozwoju Wojsk Rakietowych i Artylerii Inspektoratu Wojsk Lądowych

Spełnienie tego warunku powinno umożliwić stworzenie postulowanej przez dowódcę 18. Dywizji strefy antydostępowej.  

W ocenie płk. W. Dalki procesy wprowadzania nowego sprzętu do jednostek ocenić należy „bardzo pozytywnie”, także m.in. dzięki współpracy wojska, producenta systemów uzbrojenia oraz innych instytucji. Wymaga to m.in. budowania zasobów i struktur kadrowych, infrastruktury technicznej i logistycznej, procedur, doktryn użycia sprzętu, analizy doświadczeń pozyskiwanych w trakcie użytkowania nowych generacji sprzętu, takiego jak DMO Regina i KMO Rak.

Co do obrony przeciwpancernej, płk Dalka stoi na stanowisku, iż współczesna artyleria powinna dysponować możliwościami szybkiego, precyzyjnego i skutecznego zwalczania czołgów z dużej odległości, kiedy przeciwnik się tego nie spodziewa. Dzięki temu w sytuacji, kiedy dojdzie do bezpośredniego starcia, przeciwnik będzie miał na tyle osłabiony potencjał, że nie będzie problemów z jego zatrzymaniem.

image
Fot. Kreatyw Media/Defence24.pl

Bartłomiej Zając, Prezes Zarządu HSW S.A., potwierdził jak duże znaczenie spółka przywiązuje do nawiązania współpracy z czeską Tatrą w dziedzinie przejęcia kompetencji do produkcji i dostarczania wojsku nowoczesnych pojazdów terenowych klasy 4x4. Brak takiego wielozadaniowego pojazdu o masie 16-18 ton zablokował możliwość wdrożenia systemów rozpoznania i dowodzenia na potrzeby takich systemów artyleryjskich jak Langusta i Kryl, od których wymaga się zwiększania mobilności, zakresu automatyzacji rozpoznania, dowodzenia i kierowania ogniem. Ale nie tylko: pojazd o takich cechach jest przewidziany także na potrzeby wojsk specjalnych, i innych formacji, w tym cywilnych. 

Możliwość produkcji w HSW pojazdu tej klasy wypełni dotychczasową lukę sprzętową, której zapełnienie okazuje się, jak na razie, albo niemożliwe bądź wątpliwe, albo napotyka na innego rodzaju ograniczenia. Nowy pojazd ma pozwolić na uzyskanie możliwości zabudów systemów rozpoznania i dowodzenia nie tylko dla obecnie dostarczanych wojsku systemów artyleryjskich, ale i wypełnić lukę w modułach ogniowych wyrzutni rakietowych Langusta/BM-21/RM-70, a także dywizjonach sh 152 mm wz. 77 Dana, a w przyszłości –  nowej Langusty-M i kołowych sh 155 mm Kryl. O przyszłości tego ostatniego systemu artylerii samobieżnej, rozwijanego w HSW od 2014 r. i w niejasnych okolicznościach wstrzymywanego, prezes spółki wypowiada się, mimo wszystko, z optymizmem. 

Przerwa w realizacji tego projektu trwa zbyt długo. Obecnie wymagania są zredefiniowane, trwają analizy i rozmowy z Zamawiającym o tym, czy będziemy w stanie dokończyć obecnego Kryla, czy też może warto pójść w kierunku nieco innych rozwiązań. Niemniej – z całą stanowczością chcę potwierdzić, że Huta Stalowa Wola jest w dalszym ciągu poważnie zainteresowana tym projektem. (...) Chcemy jednakże obecny program samobieżnej haubicy Kryl rozwinąć od razu w cały moduł ogniowy, łącznie z modułem dowodzenia, aby nie doprowadzić do takiej sytuacji, do jakiej doprowadzono lata temu z Krabem

Bartomiej Zając, prezes zarządu Huty Stalowa Wola S.A.
image
Fot. Kreatyw Media/Defence24.pl

Wiceprezes Mesko Gabriel Nowina-Konopka poinformował o postępach w realizacji programów amunicyjnych, powiązanych z systemami moździerza Rak, sh Krab i Kryl, a także prac nad ppk Pirat oraz amunicją 122 mm do wyrzutni rakietowych WR-40/Grad. Przypomniał, że w zeszłym roku dostarczono partię amunicji 122 mm o zwiększonej donośności. Zadeklarował, że do końca 2020 r. zakończone zostaną programy rozwojowe ppk Pirat i amunicji precyzyjnego rażenia 155 mm do haubic Krab. Spółka jest zaangażowana także we wdrożenie produkcji ppk Spike II generacji. Mesko osiągnęło już porozumienie z izraelskim Rafaelem w sprawie wspólnej produkcji pocisków Spike LR2, o zasięgu 5,5 km, kompatybilnych z istniejącymi wyrzutniami, a także cięższych Spike ER2, przeznaczonych dla śmigłowców i niszczycieli czołgów.

Wiceprezes Mesko podkreślił znaczenie prac nad amunicją precyzyjną naprowadzaną na odbity promień lasera, wpisującą się w specyfikę działań w specyficznych warunkach klimatycznych Europy Wschodniej, gdzie odległość rażenia celów opancerzonych wynosi w większości przypadków ok. 1,5 km. Do rodziny tej amunicji należą zarówno pociski artyleryjskie, jak i wspomniany pocisk przeciwpancerny Pirat, o zasięgu 2,5 km.

Realizowane przez nas prace zapewniają dużą elastyczność działania, to znaczy, że oświetlanie celów może być realizowane dla różnych środków bojowych, zarówno ppk Pirat, przez amunicję APR 120 mm moździerza Rak po APR 155 mm armatohaubicy Krab i Kryl. Bardzo istotne jest, że my panujemy nad tą technologią, to znaczy, że zarówno system podświetlacza laserowego, jak i system naprowadzania, cały system elektroniki, jest wyłącznie naszą własnością, co nas uniezależnia od zewnętrznych dostawców

Gabriel Nowina-Konopka, Wiceprezes Zarządu Mesko S.A.
image
Fot. Kreatyw Media/Defence24.pl 

Krzysztof Skrzypiński w imieniu Grupy WB zapewnił, że spółka zrealizuje w oparciu o nowy nośnik 4x4 nowy system dowodzenia, który będzie kontynuował i rozwijał najlepsze doświadczenia ZZKO Topaz. W superlatywach wyrażał się o współpracy z HSW S.A., dzięki której efekty współpracy szybko trafiają do wojska. 

Pojazd 4x4 jest niezbędny. Na przykładzie WR-40 Langusta widzimy, dlaczego: mamy tam systemy kierowania ogniem, ale nie mamy całego modułu dywizjonowego, nie mamy szczebla baterii, szczebla dywizjonu, nie ma rozpoznania. Są to pojedyncze wozy ogniowe, sterowane tak naprawdę – choć zaimplementowany jest na nich cyfrowy system Topaz – w sposób analogowy w sensie przekazywania informacji. To, co ważne jest w KMO i DMO, to kompleksowość rozwiązania. Topaz zbudowany jest tak, aby zapewniał kompleksowość.

Krzysztof Skrzypiński, dyrektor do spraw rozwoju Grupy WB

Przedstawiciel WB wspomniał o tym, jak MON podszedł do pozyskiwania systemów rozpoznania, które integruje ZZKO Topaz. 8 lat temu wojsko zamówiło 3 systemy FlyEye, i na tym – jeśli chodzi o zakupy bezpośrednio dla artylerii – się skończyło. Jednocześnie Grupie WB uniemożliwiono udział w programie bezzałogowca Wizjer o podobnych parametrach. Tymczasem, jak informuje Krzysztof Skrzypiński, systemy FlyEye są sprzedawane „za naszą wschodnią granicę”, gdzie są wykorzystywane bezpośrednio w walce. – Uzyskujemy tą drogą doświadczenia, które przenieśliśmy na systemy bezzałogowe, przede wszystkim doświadczenia z wykorzystania w ramach walki z dużym zasobem przeciwdziałania radioelektronicznego – dodał.

Interesująco wybrzmiał kończący tę część Konferencji głos przedstawicieli zagranicznych koncernów żywotnie zainteresowanych udziałem w budowaniu potencjału SZ RP w zakresie zwalczania broni pancernych.

image
Fot. Kreatyw Media/Defence24.pl

Gal Papier w imieniu izraelskiego Rafaela przedstawił plan poszerzenia współpracy z polskim przemysłem zbrojeniowym w dalszym rozwijaniu rodziny ppk Spike, obecnych w polskiej armii od blisko 20 lat. Produkcją pocisków tego typu, w wariancie 4-kilometrowym (Spike-LR), w PGZ zajmuje się Mesko. Rafael jest w tej współpracy na tyle zadowolony, że decyduje się na lokowanie w polskiej firmie znaczącej i coraz większej części produkcji podzespołów i komponentów systemu Spike.

Obecnie jest to ok. 80 proc. całości systemu, m.in. silniki, kontenery startowe i inne podzespoły, także systemy elektroniczne. Pociski Spike zostały przez SZ RP zasymilowane na dobre, w trakcie ćwiczeń i manewrów odpalono ich około tysiąca, co daje wystarczająco mocną i wiarygodną podstawę tak do budowania ocen skuteczności tej broni, jak i do wykorzystywania doświadczeń przydatnych w pracach nad kolejnymi pokoleniami tej broni, takimi jak Spike LR II.

Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli zaspokajać wszystkie potrzeby, i że pocisk będzie mógł współpracować z pojazdami wyposażonymi w nowe wieże 30 mm, i że – tak jak na całym świecie – ten pocisk będzie dawał nowe zdolności na nowych platformach. Chcemy również zwiększyć wachlarz oferowanych przez nas wyrzutni, oferujemy zatem nowe wyrzutnie dające możliwość kontroli ognia tak, aby dane były podawane z różnych sensorów i aby pocisk mógł uderzyć jeszcze bardziej precyzyjnie (…) Mamy, jak wiadomo, doświadczenia fotooptyczne, (...), koncentrujemy się na naprowadzaniu pasywnym. 

płk. rez Gal Papier, Szef Marketingu i Rozwoju Biznesu w dziale Rafael Precision Tactical Weapon Systems 

Płk Papier podkreślił znaczenie zdolności kierowania lotu pociskiem rodziny Spike (w wersjach LR/LR II) i cięższych przez operatora na całym torze lotu. Przedstawiciel Rafaela zadeklarował, że jego firma będzie nadal współpracować z Mesko, aby przygotowywać nowe warianty rodziny Spike, w tym pociski klasy „fire and forget” o zasięgu 2 km, ppk Spike ER II, o wysokim stopniu kompatybilności istniejącą infrastrukturą produkcyjną, o zasięgu 10 km przy odpalaniu z ziemi i nawet 16 km ze śmigłowca, przy wykorzystaniu łącza radiowego oraz pocisk o zasięgu 32 km (Spike NLOS). Dwa ostatnie oferowane są zarówno w programach śmigłowcowych, jak i niszczyciela czołgów. 

image
Fot. Kreatyw Media/Defence24.pl

Jan Grabowski z MBDA nawiązał do podjętego niedawno w Polsce programu niszczyciela czołgów Ottokar Brzoza, którym firma jest mocno zainteresowana. Dla tego programu MBDA deklaruje przeznaczyć swój ppk Brimstone, zdolny do lotu z prędkością naddźwiękową i wykorzystujący jako podstawowy sensor aktywny radar milimetrowy (opcją jest dodatkowe naprowadzanie na odbity promień lasera). Zaktualizowana oferta w tym zakresie została niedawno przekazana do Inspektoratu Uzbrojenia.

Chcielibyśmy zaoferować ten pocisk Polsce w formie, w jakiej proponujemy nasze pociski w programie Narew, czyli w systemie jak największej polonizacji, współpracy przemysłowej. Już dziś Mesko jest w naszym łańcuchu dostaw, produkuje elementy pocisku Brimstone, które w programie Ottokar Brzoza chcielibyśmy zaimplementować i wdrożyć wspólnie z artylerią w polskich siłach zbrojnych. Pocisk Brimstone, który (...) jest w stanie operować we wszystkich możliwych warunkach pogodowych, leci nisko nad poziomem lądu, odwzorowując jego kształt.

Jan Grabowski, dyrektor MBDA w Polsce 

MBDA współpracuje nie tylko z Mesko, ale również z WB, integrując ppk Brimstone z systemem Topaz. Rozmawia również z PGZ, reprezentowaną przez Hutę Stalowa Wola S.A., a tematem tych rozmów jest integracja Brimstone`a na podwoziu, jakie wskaże polskie wojsko, czy to gąsienicowym, czy kołowym. MBDA, jak podkreśla J. Grabowski, oferuje pełną współpracę przemysłową, polonizację swojego efektora, tak dla Polski jak i dla rynków eksportowych – przy pełnej współpracy z polskim przemysłem. – Chcielibyśmy, aby to polski przemysł był autorem tego rozwiązania z naszą rakietą – mówił Jan Grabowski.

Grafika: Katarzyna Głowacka/Defence24.pl.
Grafika: Katarzyna Głowacka/Defence24.pl.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze

    Reklama