Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Wojna na Ukrainie napędza przemysł zbrojeniowy

M142 HIMARS
M142 HIMARS
Autor. M.Mitkow/Defence24.pl

Wojna na Ukrainie wywołała w europejskim przemyśle zbrojeniowym boom, który zapewne potrwa długo, ale sektor ten wciąż jeszcze zmaga się z kilkoma problemami - pisze brytyjski tygodnik „The Economist”.

Reklama

Jak przypomina, po zakończeniu zimnej wojny budżety obronne na Zachodzie były zmniejszane, decyzje o zamówieniach wstrzymywane, a przemysł ograniczał produkcję. Jednak wraz w wojną na Ukrainie i dostrzeganym przez rządy zagrożeniem geopolitycznym, zamówienia na broń znów zaczęły płynąć szerokim strumieniem, zwłaszcza w Europie.

Reklama

Czytaj też

Reklama

W 2022 r. budżety wojskowe na całym świecie wzrosły o 3,7 proc., do 2,2 biliona dolarów, ale w Europie - o 13 proc., bardziej niż w jakimkolwiek innym regionie. Szczególnie to widać w krajach położonych najbliżej Rosji. Budżet wojskowy Finlandii wzrósł o 36 proc., Litwy o 27 proc., Szwecji o 12 proc., a Polski o 11 proc.

Niemcy, największa gospodarka kontynentu, w końcu porzucają trwającą od dziesięcioleci skąpość w kwestii wydatków wojskowych. W lutym ubiegłego roku rząd zobowiązał się do zwiększenia wydatków na obronność kraju z ok. 1,4 proc. PKB do 2 proc. i ogłosił utworzenie "specjalnego funduszu" o wartości 100 mld euro dla sił zbrojnych.

Czytaj też

Przekłada się to na duży biznes dla europejskich wykonawców z branży zbrojeniowej, którzy w ostatnich miesiącach zdobyli szereg nowych kontraktów. W kwietniu brytyjski oddział MBDA, ogólnoeuropejskiego producenta pocisków rakietowych, podpisał kontrakt o wartości 1,9 mld funtów na dostawę systemów obrony powietrznej do Polski. W czerwcu Safran, francuski producent broni, sprzedał taktyczne drony greckiej armii. W lipcu BAE Systems, brytyjska firma zbrojeniowa, zawarła umowę na uzupełnienie zapasów pocisków artyleryjskich brytyjskiej armii. W tym samym miesiącu Rheinmetall, największy niemiecki producent broni, wygrał kontrakt od niemieckiego rządu na amunicję o wartości do 4 mld euro oraz kontrakt o wartości 1,9 mld euro na dostarczenie Niemcom i Holendrom ponad 3000 pojazdów dla wojsk powietrznodesantowych. "To będzie nasz najlepszy rok w historii pod względem zamówień" - powiedział Armin Papperger, dyrektor generalny Rheinmetall.

Analitycy branży spodziewają się, że zamówień będzie coraz więcej w miarę jak kraje Europy, licząc się z dalszym pogarszaniem się bezpieczeństwa, będą modernizowały armie. "Tendencja wzrostowa wydatków na obronność utrzyma się" - przewiduje Lucie Béraud-Sudreau ze Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI). W ubiegłym roku Rheinmetall zwiększył zatrudnienie o 2000 osób do prawie 30 tys. pracowników i planuje kontynuować rekrutację, zaś szwedzki Saab zwiększył o tysiąc do 18 tys.

Czytaj też

Jednak jak pisze "The Economist", nie wszystko wygląda różowo dla europejskich producentów broni. Jednym z problemów jest brak jasności, jeśli chodzi o plany. Michael Schöllhorn, szef działu obronnego Airbusa, europejskiego giganta lotniczego, narzeka, że wiele krajów oferuje mało wskazówek na temat długoterminowych planów wydatków, co utrudnia firmom inwestowanie. Micael Johansson, szef Saaba, podkreśla, że jego firma wzięła na siebie całe ryzyko związane ze zwiększeniem produkcji.

Szefowie firm wskazują też na biurokrację, która opóźnia zamówienia obronne. W Niemczech każdy kontrakt obronny o wartości powyżej 25 mln euro musi zostać zatwierdzony przez komisję budżetową Bundestagu, co prowadzi do bolesnych opóźnień. Gdy kanclerz Olaf Scholz ogłosił w lutym ubiegłego roku nowy fundusz wojskowy, dopiero w grudniu parlament zatwierdził pakiet wydatków w wysokości 13 mld euro na myśliwce i inny sprzęt wojskowy.

Czytaj też

Innym problemem jest brak koordynacji między krajami. Wiele rządów decyduje się na zakup uzbrojenia albo od własnych firm, albo od amerykańskich, co ogranicza potencjalny efekt skali wśród firm zbrojeniowych. Jak wskazuje Schöllhorn z Airbusa, choć wiele się mówi o "europejskiej obronności", rzeczywistość jest znacznie bardziej rozdrobniona.

"The Economist" wskazuje, że te trudności mogą jednak z czasem ustąpić. Europejskie rządy już teraz porządkują zamówienia obronne. Boris Pistorius, nowy minister obrony Niemiec, wraz z generałem Christianem Freudingiem próbują ograniczyć biurokrację. Podobną misję realizuje francuski minister obrony Sébastien Lecornu. Pojawiają się również oznaki lepszej koordynacji. W listopadzie Francja, Hiszpania i Niemcy zawarły w końcu porozumienie w sprawie budowy europejskiego myśliwca. Pomóc w tym może konsolidacja rozdrobnionego europejskiego przemysłu obronnego. 1 sierpnia Rheinmetall sfinalizował przejęcie Expal, hiszpańskiego producenta amunicji, a takich ruchów może być więcej.

Czytaj też

"Wojna na Ukrainie wyznaczyła gwałtowny odwrót od dziesięcioleci pokoju w Europie. Dla producentów broni na kontynencie, którzy marnieli podczas geopolitycznego spokoju, wskazuje to na bardziej dochodową przyszłość" - konkluduje.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. Był czas_3 dekady

    Wojna na Ukrainie pokazała, że najważniejsze są w niej drony rozpoznawcze, uderzeniowe i artyleria dalekiego zasięgu. Wszystko wymienione potrzebne w ogromnych ilościach. Decydenci byli wniebowzięci gdy do naszej armii trafiły Kraby z zasięgiem pocisków do 40km oraz Feniksy do Langust o podobnym zasięgu, a tu potrzeba czegoś znacznie przewyższające ten "magiczny" zasięg. Kto ma dobre rozpoznanie, dłuższe macki, ten zwycięża bitwę.

    1. szczebelek

      Skoro to Jelmo ma strzelać na 40 km pociskami do langust oraz 80 km to być może do HIMARS powinniśmy wybrać pocick 150 km jako ten ulokowany w polskim przemyśle ?

    2. Był czas_3 dekady

      szczebelek@ Tak, dokładnie tak.

  2. rwd

    Wojna na Ukrainie napędza przemysł zbrojeniowy. Gdzieś na pewno tak ale u nas napędza jedynie zadłużenie wewnętrzne i zagraniczne. Miliardowe dotacje dla firm PGZ z budżetu państwa są jak kroplówka podłączona do narkomana, który bez tego wsparcia już dawno padłby śniąc o cudeńkach, które mógłby stworzyć, tylko po co skoro żyje z dotacji na koszt podatnika.

    1. szczebelek

      Zapomniałeś, że do tej pory polski przemysł dostawał polecenie opracowania sprzętu w ramach projektu i zazwyczaj było ich kilka, ministerstwo finansowało programy pod wyliczonem progiem ekonomicznym, więc firmy dokładały do nich, a potem uwalano taki projekt. Trwało to przez dekady w międzyczasie politycy sprzedawali hale jak w HSW czy w Jelczu ograniczając ich potencjał ten sam, który obecnie blokuje zwiększenie produkcji. Jeśli nie potrzebujesz PGZ-u to nie płacz nad offsetem skoro przedsiębiorstwo, które ma go wykonać jest zbędne. Chyba, że marzysz by sprzedać je Niemcom i kupować Borsuki i Kraby produkowane w Polsce, ale gotówka trafi do Berlina. 🤣😂

  3. bezreklam

    Kiedys czytalem artykul o tym jakie skutki ekomiczne prznisla wojny dla USA - to np 2 wojna swiatowa dzieki Land Lese - prznisla giganczne zyski. Praktyczne z panstwa srednej wielkosci staly sie USa ptenga SUper Mocarswem. NAjwiekszym przegranym chyba WIelka Brytania - bo stracia imoerium kolonailne w skutek oslabienia i zmiany systemu gospdarki. W kazdym razie dla USa WOjna to prawie zawsze zysk - DLa POlski - prawie zawsze starata

  4. szczebelek

    Największy problem widzą w tym, że niektóre kraje kupują sprzęt w USA , Korei albo co najgorsze u siebie zamiast u Niemców i Francuzów, więc można się spodziewać , że niedługo TSUE uzna jedne zakupy za problemy z brakiem wsparcia europejskiego przemysłu zbrojeniowego , a drugie jako problemy z dopuszczaniem konkurencji do przetargów ( Niemcy i Francuzi będą zwolnieni)... Koniec z kupowaniem patriotów, Himars, , abramsów, F35 czy K9 tylko wspólne zakupy SampT, Rafale, Leopardów 2, PZH2000, IrysT czy też Caeserów 🤣😂 Zapomnieli, że Niemcy już się zaczęli wykręcać z 2% PKB

  5. Buczacza

    wowik i na.....ci to było.... Nie pamiętasz już czym się zakończył 1 wyścig zbrojeń?