Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Waszyngton wyraża zaniepokojenie polityką Europejskiego Funduszu Obrony

Prezentowana na Paryskim Salonie Lotniczym makieta samolotu z programu FCAS, określanego też jako NGF. Fot. Maciej Szopa/Defence24.pl
Prezentowana na Paryskim Salonie Lotniczym makieta samolotu z programu FCAS, określanego też jako NGF. Fot. Maciej Szopa/Defence24.pl

Przedstawiciele Departamentu Obrony USA poinformowali w Paryżu, że rozważane są pewne opcje, mające stanowić odpowiedź na propozycje regulacji ze strony Unii Europejskiej, które uniemożliwią amerykańskim firmom prowadzenie konkurencyjnej polityki w przypadku starań o uzyskanie kontraktów prowadzonych w ramach wspólnych europejskich projektów wojskowych. Jedną z propozycji miałoby być odcięcie europejskich firm od amerykańskiej bazy dostaw.

Poinformował o tym podsekretarz obrony Ellen Lord w ramach swojej wizyty na Le Bourget. Pentagon planuje zorganizowanie dwustronne spotkania z przedstawicielami ministerstw obrony siedmiu różnych państw europejskich, a także z kilkoma firmami europejskimi, aby podkreślić obawy USA związane z polityką realizowaną w ramach Europejskiego Funduszu Obrony UE - EDF (European Defence Fund) i stałej współpracy strukturalnej PESCO (Permanent Structured Cooperation).

Układ PESCO jest traktowany - przynajmniej w niektórych państwach europejskich - jako posuniecie w kierunku budowy bardziej niezależnych zdolności obronnych.

Waszyngton uważa, że przepisy dotyczące EDF i PESCO, ograniczają nie tylko USA, ale i inne kraje spoza UE w zakresie uczestnictwa w prowadzonych programach militarnych. Jak podkreślają Amerykanie, takie ograniczenia mogą mieć wpływ na zachwianie w przyszłości interoperacyjności sprzętowej. Obecnie firmy z Europy mają pełna swobodę prowadzenia swojej działalności w USA i takiej swobody Pentagon chce dla ich amerykańskich odpowiedników.

Jednym z celów wizyty podsekretarza obrony jest przeprowadzenie wstępnych rozmów z przedstawicielami dużych koncernów europejskich, by przekazać im obawy ze strony USA. Według Amerykanów wiele firm nie ma pełnej świadomości, że nowe regulacje uderzą również w nie same. Według krytykowanych przepisów nawet filie amerykańskich koncernów zbrojeniowych, zatrudniające pracowników i kadrę z poszczególnych państw europejskich, nie będą mogły uczestniczyć w wymianie własności intelektualnej i wielu innych programach realizowanych zgodnie z dyrektywami EDF i PESCO.

Jednak zdaniem niektórych polityków z UE i menadżerów koncernów europejskich. obecne działania USA w obszarze dostaw systemów walki zagrażają wielu ambitnym programom realizowanym na Starym Kontynencie. Np. dalsza ekspansja wielozadaniowego samolotu piątej generacji F-35 jest poważnym „zagrożeniem” dla rozwoju francusko-niemiecko-hiszpańskiego programu Future Combat Air System (FCAS). Gdyby Niemcy zdecydowały się na F-35, ten program miałby nikłe szanse powodzenia - mówią otwarcie przedstawiciele Airbus Defence and Space.

Dotychczasowe zaangażowanie ze strony firm amerykańskich w ten, czy inne programy (chociażby BAE Systems z samolotem Tempest) jest niewielkie. Pytanie brzmi, czy bez ich pomocy Europejczycy sami zdołają opracować konkurencyjne na rynku maszyny bojowe? Pod uwagę trzeba bowiem wziąć również fakt, że - zamiast szerszej konsolidacji - powstają kolejne, podobne w założeniach programy, ograniczane możliwościami - głównie ekonomicznymi - państw je realizujących.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (9)

  1. Europejczyk

    To chyba lekka bezczelność, nieprawdaż?

    1. lkjkjhjhjfsfds

      Nie bezczelność, tylko zapobieganie niewłaściwemu biegowi spraw. Współpraca w NATO polega, że my mamy dostęp do ich programów, a oni do naszych.

    2. Imperial Palace

      Tylko że my mamy bardzo ograniczony dostęp do ich programów a oni chcą nieograniczony do naszych.

  2. Zbigniew

    Polityka unijna jest skażona zawiścią wobec potęgi USA i stąd czupurna jak u koguta postawa, niegdyś tylko Francji, a teraz również Niemiec zerkających pożądliwie na rozległe horyzonty współpracy z imperium Rosji.

    1. mati69

      Zbigniew, tu nie chodzi o zawiść tylko o ekonomię. Kupowanie przez kraje UE sprzętu wojskowego w USA to nie tylko transferowanie za ocean miliardów usd, to nie tylko utrzymywanie tam dziesiątek tysięcy miejsc pracy, ale też finansowanie tam w USA rozwoju nowoczesnych technologii. W pewnym momencie koło się zamyka i po latach okazuje się, że nie masz swoich równie dobrych produktów, tylko musisz je importować. Z USA oczywiście. Ale jest też druga strona problemu. Niemcy i Francja chcą prowadzić dokładnie taką samą politykę w stosunku do ... pozostałych krajów UE. Nie ma tu solidarności, te 2 kraje nie chcą się dzielić technologiami, tylko je sprzedawać, za grubą kasę, np. dla nas. Więc ten artykuł dotyczy nie sporu na linii USA - UE, tylko USA - Niemcy/Francja.

    2. chateaux

      Przede wszystkim Europa nie jest w stanie stworzyć samodzielnie żadnej konstrukcji lotniczej, bez udziału amerykanskiej technologii. Kazda nowa konstrukcja lotnicza powstajaca w Europie, to szeroki strumień technologi płynących z nad Potomaku. Cywilny Airbus nie miałby czym latać, gdyby nie amerykańskie silniki lub amerykańskie technologie dla europejskich silników. Nie byłoby Eurofightera gdyby nie amerykańska spółka-córka BAE Systems, odpowiadająca za 50% przychodów całego miedzynarodowego koncernu i 70% jego technologii.

  3. Europejski

    UE powinna przypomnieć USA jak potraktowano Airbusa przy przetargu na latającą cysternę i kazać USA spadać na drzewo.

    1. sfkjdskhfjdsH

      Tu nie chodzi o konkretny przetarg, tylko o zasady ogólne. Konkretny przetarg zawsze można przegrać lub wygrać.

    2. chateaux

      Przy przetargu na cysternę, nie potraktorano Airbusa, lecz konsorcjum równoprawnych Airbusa i amerykanskiego Northropa Grummana. I nie potraktowano go inaczej, niz traktuje sie firmy uczesnitczace w kazdym przetargu Pentagonu, także tych w ktorych uczestniczą wyłącznie amerykańskie firmy.

  4. Boczek

    Trauma po Airbus'ie?

  5. hym108

    Wielki Brat patrzy. Dla Usa - Lepiej miec Europe nie za silna nie za slaba. Podzilona i zalezna. Dobrze zeby wydawla 2% ale na amerykanski sprzet, i dobrze zeby zbyt sie nie wzmocnila. Ma byc zalezna.

    1. Gts

      Chcesz powtórki z historii? Pewne nacje, może nie muszą byc prewencyjnie bombardowane co 50 lat, ale powinny być co najmniej bacznie obserwowane. Jeśli traktaty zostały podpisane i firmy Europejskie działaja na rynku USA, to w drugą stronę nowe umowy np w ramach Unii Europejskiej winny te wcześniejsze umowy respektować. Ja wiem, że w Pisowskim umyśle nie mieści się hasło respektowanie umów, ale na świecie tak się właśnie robi. W momencie, kiedy umowy przestaną być respektowane, znajdziemy się na rowni pochyłej prowadzącej prosto do kolejnej wielkiej wojny.

    2. lo

      I tak też chcę. Dziękuję za ostatnie 200 lat historii. Tak się składa, że Ameryka tak od 200 lat ma historię i ją analizuje. Wynika im jasno z IWŚ i IIWŚ, że lepiej tu być i dzielić niż wracać na spadochronach. Ja też wolę aby Niemcy specjalnie nie miały rozwiniętych technologii militarnych. Wystarczy Rosja u boku. No chyba, ze ty wierzysz iż UE może trwać 1000 lat. Tytmczasem masz już UE bez Brytanii. Poczekaj może tylko 10 lat: dwa kryzysy ekonomiczne jakiś migracyjny i kolejna Le Pen wyprowadzi Francję z UE - taki drugi niezależny De Gaulle. Wtedy Niemcy robią co chcą i jak chcą a Nord Stream szczyty dobroci dla Nas. Może tak nie być, ale musimy się przygotować, że tak będzie. Poważny kraj ma zadanie przygotować się na złe scenariusze. Na dobre prawie każdy jest gotowy.

  6. Palmel

    USA dba o swoje interesy a teraz Europa zaczyna robić to samo

  7. Imperial Palace

    To było do przewidzenia, budowanie niezależnych od USA zdolności nie tylko badawczo rozwojowych ale też produkcyjnych w kwestii przemysłu obronnego musi spędzać sen z powiek lobbystom wielkich korporacji zbrojeniowych z USA. I bardzo dobrze że tupią nogami, widać że Europa w dobrym kierunku idzie. Możemy i musimy robić jak najwięcej u siebie bez oglądania się na innych, dobre bo nasze!

    1. Xaoc

      Jeżeli firmy europejskie mogą działać w USA a amerykańskie w Europie mają mieć jakieś obostrzenia czy zakazy to się Amerykanin nie dziwię.Tez bym reagował.

    2. jkljkljsakfa

      Jakie my z tego będziemy mieli korzyści, dla nas lepiej, żeby współpraca z USA się układała.

    3. Arek102

      Tu nie chodzi o swobodę działania tylko o nie wtrącanie się amerykanów do najtajniejszych programów wojskowych prowadzonych przez największe gospodarki UE. Chodzi o to by nie mogli oni za pieniądze podatnika UE instalować swoich tylnych drzwi "back door" w europejskim sprzęcie wojskowym i cywilnym co obecnie jest robione w sprzęcie produkcji firm pochodzących z USA. Jest to możliwe ponieważ istnieje wyrok sądu z USA nakazujący taką praktykę Apple vs FBI czy afera PRISM, w któej co prawda to nie rząd USA śledził, ale korzystał z ukrytych mechanizmów stworzonych przez Googla, Facebooka czy YouTube, a to tylko potwierdza sposób działania "Wuja Sama". Ponieważ prawo w USA jest precedensowe to wyrok w jednym stanie powoduje iż w pozostałych także ten wyrok obowiązuje. Do póki firmy z sektora technicznego, nie wygrają z "Wujem Samem" w Sądzie Najwyższym USA i nie zmienią tego wyroku, do póty agencje pokroju FBI, NSA, CIA czy Pentagonu będą mogły korzystać z tych narzędzi- "back door" i inwigilować do bólu swoich sojuszników i ich obywateli. Ten stan bardzo razi Niemcy i Francję. Ale także Polska powinna o tym głośno mówić chociażby z uwagi iż po tyłku mogą dostać firmy pokroju Teldatu czy WB Electronics produkujące BMS Jaśmin czy Topaz, a które zostaną zastąpione przez nowo powstające systemy dowodzenia firmy Lockheed Martin, o czym bardzo wyraźnie mówi obecny min. MON Mariusz Błaszczak w aspekcie zakupu F-35A i jego interoperacyjności z systemem Himars. PGZ także ma swój BMS, który chce umieścić w kilku tys. wozów bojowych WP, o czym pan minister chyba zapomniał, albo zwyczajnie tego nie rozumie, albo jest zainteresowany prywatnie by LM wyparł polskie firmy z tego obszaru w WP.____Prócz tego chodzi także o wielkie pieniądze, których amerykanie nie chcą stracić w Europejskich przetargach.

  8. Sebo

    "Waszyngton uważa, że przepisy dotyczące EDF i PESCO, ograniczają nie tylko USA, ale i inne kraje spoza UE w zakresie uczestnictwa w prowadzonych programach militarnych" - po to chyba zostala UE założona by ułtwic współprace ich członkó i logiczne że kraje zewnętrzne będą miały większe trudności z zawarciem współpracy itp. "Jak podkreślają Amerykanie, takie ograniczenia mogą mieć wpływ na zachwianie w przyszłości interoperacyjności sprzętowej." - a co z sieciocętrycznością? Co to za sieć działająca tylko w połączeniu urządzeń od jednego producenta? Kpina a nie sieciocętryczność. Panie Zbigniewie to nie zawiść tylko biznes i to duży bo nie tylko o zakup sprzętu sie rozchodzi ale o jego utrzymanie przez kilkadziesiąt lat.

  9. Big Brother

    No jasne ze patrzę.Na 2 wojny wydalem 18mld i 460mld.A nie musialem wyzwalac Paryża ani pchac się za Ren.Business is business i to NATO wie doskonale.Zresztą bez naszych technologii satelitarnej i kompozytowej oraz drukarek 3D nie bedzie przyspieszenia hipersonicznego.Europa będzie cmokac Chiny.

Reklama