Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Szeremietiew: Czołg – od słowa czołgać się! [OPINIA]

Fot. szer Kamil Oślizło/10 Brygada Kawalerii Pancernej.
Fot. szer Kamil Oślizło/10 Brygada Kawalerii Pancernej.

Niedawno w Dzienniku Gazecie Prawnej pojawił się artykuł: „Od czterech lat Polska nie ma swoich najlepszych czołgów. Przemysł ustawia kadry w wojsku?”. Jak wiadomo mamy zmodernizować używane przez WP czołgi Leopard i okazuje się, że ta modernizacja postępuje ślamazarnie. Do tego „z powodu nacisków państwowej zbrojeniówki – stanowiska potracili ludzie, którzy pilnowali jakości modernizacji”, czyli także z jakością tego przedsięwzięcia może być coś nie tak – pisze dla Defence24.pl prof. Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej.

Mamy więc jakiś trudny problem, jeśli chodzi o sprzęt pancerny znajdujący się na uzbrojeniu naszej armii.

W połowie 2019 r. ówczesny prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Witold Słowik zapowiadał podjęcie prac nad projektem nowego czołgu polskiej produkcji. Dodawał, że w tej sprawie: „Potrzebujemy z MON jasnej deklaracji chęci pozyskania nowego, rodzimego pancerza, od przyszłych użytkowników sprecyzowanych wymagań i oczekiwań”. Ale skoro MON takich „chęci” nie ujawnił i nie sprecyzował "wymagań i oczekiwań", a prezes stracił stanowisko to najwyraźniej nic z tego nie wyjdzie.

W spadku po PRL odziedziczyliśmy przemysł zbrojeniowy, który posiadał istotne zdolności produkowania czołgów skonstruowanych w ZSRR. W III RP te możliwości nie zostały przekształcone zgodnie z potrzebami naszej obronności. Minęło trzydzieści lat, jak dotąd nie udało się skonstruować i wprowadzić na uzbrojenie polskiego czołgu - poza przeróbką sowieckiego T-72 (PT91 Twardy). Podejmowane próby konstruowania nie powiodły się: czołg „Goryl” (1991 r.), czołg „Anders” (2010 r.), PL-01 Concept (2013 r.) i ewoluujący ciągle projekt nieistniejącego czołgu „Wilk”. W tzw. międzyczasie na uzbrojenie wojsk pancernych wprowadzono używane niemieckie czołgi Leopard wymagające modernizacji.

W drugiej połowie 2000 r. do MON trafiła propozycja z Niemiec przekazania z rezerw Bundeswehry czołgów III generacji Leopard 2A4 (byłem wówczas sekretarzem stanu odpowiedzialnym za modernizację techniczną armii). Na uzbrojeniu WP mieliśmy zmodernizowane czołgi T-55AM „Merida” (I generacja), które miały iść na złom oraz czołgi T-72M1 i wprowadzane na uzbrojenie ich modernizacje PT-91 „Twardy”. Te ostatnie są zaliczane do „przełomowej generacji”, między II a III. W tym stanie pozyskanie czołgów, nawet używanych, ale wyższej generacji, wydawało się atrakcyjne. Tak uważał dowódca Wojsk Lądowych gen. Edward Pietrzyk. Utrzymywałem, że pozbawione sensu będzie wprowadzenie do wojska dwóch różnych systemów czołgowych. Było oczywiste, że będą potrzebne dwa procesy szkolenia pancerniaków i dwa rodzaje zabezpieczenia logistycznego dla wojsk pancernych, a więc powstaną ogromne koszty. Jednak na przejęcie niemieckich czołgów bardzo nalegali wojskowi, a wspierał ich minister obrony Bronisław Komorowski, który ostatecznie decydował.

Zwołałem w pionie uzbrojenia naradę w tej sprawie. Było dla nas oczywiste, że skoro mamy wziąć te czołgi to powinniśmy wraz z nimi uzyskać prawo do ich obsługi, remontowania, modernizacji. Rozważaliśmy ponadto problem produkcji amunicji bojowej do tych czołgów. Jednak było też dla nas oczywiste, że przejmując czołgi niemieckie i odchodząc od sprzętu posowieckiego trzeba uwzględnić jakim powinien być w przyszłości nasz nowy czołg, w tym przypadku czołg następnej generacji.

Zorganizowałem w dowództwie Wojsk Lądowych konferencję w której obok wojskowych wzięli udział przedstawiciele zakładów i biur konstrukcyjnych z branży pancernej. Tam narodził się pomysł, aby przy okazji pozyskania Leopardów zaproponować stronie niemieckiej podjęcie wspólnie prac nad skonstruowaniem nowego czołgu.

O powyższych ustaleniach poinformowałem mojego odpowiednika w niemieckim ministerstwie obrony. Początkowo moi rozmówcy nie chcieli słyszeć, aby polskie przedsiębiorstwa miały uzyskać prawo obsługi pozyskanych czołgów. Pomysł wspólnego konstruowania nowego czołgu też nie znalazł uznania – niemiecki wiceminister twierdził, że to kwestia decyzji przemysłu, na co on nie ma żadnego wpływu. Odparłem, że w takim razie będziemy musieli zrezygnować z niemieckiej oferty bowiem jest ona dla nas mało atrakcyjna. Dostaniemy używane czołgi, które należy modernizować i które w stosunkowo bliskiej perspektywie trzeba będzie złomować, gdy koszt utylizacji Leoparda to wydatek równy 40 proc. wartości nowego wozu. Wydamy więc dużo pieniędzy nie uzyskując żadnej sensownej perspektywy w kwestii uzbrojenia naszych wojsk pancernych.

Minęło trochę czasu i dostałem z Berlina wiadomość, że Niemcy godzą się na dopuszczenie naszych zakładów do obsługi Leopardów, natomiast w sprawie współpracy odnoszącej się do projektu nowego czołgu to w Warszawie zjawią się przedstawiciele firm Rheinmetall i Krauss-Maffei Wegmann, aby z naszymi wytwórcami czołgów omówić tę kwestię. Kiedy w lipcu 2001 r. usuwano mnie z MON (słynna afera „korupcyjna”) gotowaliśmy się do uzgodnień tej sprawy.

W grudniu 2001 r. min. Jerzy Szmajdziński z SLD podpisał umowę przejęcia  Leopardów. Proponowane przeze mnie warunki transakcji z Niemcami zostały zignorowane. Po pewnym czasie interpelowany w Sejmie minister obrony przyznał, że duże koszty eksploatacji Leopardów wynikają z braku umowy, w ramach której nastąpiłoby przekazanie do polskiego przemysłu zbrojeniowego m.in. technologii umożliwiającej modernizację, serwisowanie i produkcję części zamiennych do tych czołgów.

Jednak największym błędem było zignorowanie możliwości zbudowania z Niemcami nowego czołgu – pamiętam moją rozmowę z przedstawicielami niemieckich firm, zwłaszcza reprezentant Rheinmetall wyrażał ogromne zainteresowanie współpracą z polską zbrojeniówką. Bez wątpienia wspólnie z Niemcami mogliśmy zbudować czołg, który byłby dla nas nie tylko drogą pozyskania zaawansowanych technologii, ale też ciekawą ofertą eksportową, w czym także polskie zakłady takie jak „BUMAR-ŁABĘDY” S.A.  miałyby swój udział.

W kwietniu 2020 r. ministrowie obrony Niemiec i Francji podpisali porozumienie w sprawie budowy czołgu nowej generacji. Wiele wskazuje, że Niemcy staną się liderem programu przyszłego europejskiego czołgu.

Polska armia ma ok. 900 czołgów, co powinno czynić ją pancerną potęgą wśród europejskich krajów NATO. Tyle że setki niemodernizowanych tanków – włączając w to odnawiane dopiero czołgi Leopard przejęte w ostatnich dwóch dekadach od Bundeswehry, do tego od lat czekające na nowoczesną amunicję – nadają się raczej do skansenu.”

(Zbigniew Lentowicz, Wielkie marzenie o średnim czołgu, „Rzeczpospolita” 01.07.2019)

Prof. Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (1)

  1. tyle

    Ignorantom odnoszących się w lekceważący sposób do prof Szeremietiewa zalecam zapoznanie się z jego dorobkiem i jego poglądami jak powinno wyglądać współczesne WP a są to bardzo ciekawe rzeczy. Najpierw się podszkolcie a potem zabierajcie głos, bo najbardziej wymądrzają się ci , którzy najmniej wiedzą.

Reklama