Przemysł Zbrojeniowy
Silniki dla chińskich samolotów szkolnych z Ukrainy
Ukraińska firma Motor Sicz otrzymała duży kontrakt na produkcję silników Iwczenko-Prograss AI-322. Ich importerem jest chińska firma AVIC International Holding Corp., a Chiny chcą wykorzystać je jako napędy samolotów szkolno-bojowych.
Chodzi o samoloty Hongdu L-15 Falcon, w chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej oznaczone jako JL-10. Maszyna ta, przypomina wizualnie rosyjskiego Jaka-130 i włoskiego M-346 Master, jednak po dokładniejszych oględzinach widać spore różnice, w tym bardziej smukłą sylwetkę oraz inne umieszczenie względem siebie części ogonowej i zespołu napędowego. Sprawia to, że upodabnia się te maszyny tworzonej w ramach zarzuconego kilkanaście lat temu projektu "europejskiego" samolotu szkolnego Mako. Różnice wynikają z nieco innych założeń co do zastosowania L-15, który docelowo ma być maszyną zdolną do przekraczania bariery dźwięku, do czego ani M-346 ani Jak-130 projektowane nie były.
I do tego właśnie potrzebne są Chińczykom ukraińskie niskoprzepływowe silniki AI-322. Stworzone pierwotnie do rosyjskiego Jaka-130 doczekały się wersji z dopalaniem AI-322f, a nawet możliwością sterowania wektorem ciągu. Dotychczasowe L-15 były napędzane silnikami Iwczenko-Progress DV-2. Potem pojawiła się wersja z silnikiem DV-2F, która ma dopalacz. Charakterystyka w lotu L-15/JL-10 przy takich prędkościach została więc przetestowana w praktyce.
Teraz kolejne maszyny będą zapewne wyposażane już w docelowe silniki AI-322f, które najpierw będą budowane przez Ukraińców, a zapewne potem na licencji w Chinach. Pekin bowiem, zgodnie z obecnymi trendami zabezpiecza sobie odpowiedni transfer technologii, co nie dziwi biorąc pod uwagę, że napędy są w przemyśle ChRL nadal piętą achillesową, pomimo osiągniętego postępu w wielu dziedzinach.
L-15 wydaje się idealnym kandydatem na perspektywiczny samolot szkolno-bojowy dla chińskich sił powietrznych. W przeciwieństwie do JL-9 bowiem powstał w oparciu o nowoczesny układ aerodynamiczny i jest dwusilnikowy, co pozwala lepiej szkolić pilotów chińskiego lotnictwa wojskowego. Wszystkie jego nowoczesne samoloty są bowiem dwusilnikowe, za wyjątkiem Chengdu J-10. Wydaje się, też, że L-15/JL-10 będzie konstrukcją znacznie bardziej zcyfryzowaną i przystająca do szkolenia pilotów najnowszych maszyn bojowych w chińskim arsenale – J-20 czy przyszłych J-31.
„Falcon” wydaje się też obiecującym wyrobem eksportowym. Jak dotąd wybrała go Zambia, która eksploatuje już sześć egzemplarzy i zamówiła kolejnych sześć. Jest więc ona na razie większym użytkownikiem ten konstrukcji niż ChRL, które dotychczas mają prawdopodobnie trzy takie samoloty. Obecny kontrakt może oznaczać, że Chiny dopracowały projekt i szykują się do umasowienia produkcji tego, ujawnionego jeszcze w 2010 roku samolotu.
Motor Sicz dostarczało silniki AI-322 do Chin już wcześniej. W 2019 roku dostarczyło aż 45 jednostek tego typu, które, wraz z 22 także dostarczonymi AI-25TLK kosztowały 98 mln USD. Już tamten zakup wystarczyłby więc potencjalnie do wybudowania samolotów dla jednego pułku szkolnego. Obecny zakup, biorąc pod uwagę, że cena jednostkowa AI-322 to niecałe 1,9 mln USD może potencjalnie umożliwić budowę nawet 200 samolotów szkolnych. Byłaby to skala porównywalna z programem amerykańskiego samolotu szkolnego T-X.