Rosja usprawni produkcję śmigłowców?

Autor. Anna Zvereva (CC BY-SA 2.0)
Rosjanie po raz kolejny podchodzą do problemu produkcji śmigłowców rodziny Mi-8. Maszyny te są produkowane w dwóch zakładach i pomimo podobieństwa różnią się od siebie w stopniu utrudniającym ich eksploatację. Rozwiązaniem może być nowy śmigłowiec transportowy – pisze rosyjski portal business-gazeta.ru.
Mi-8 są produkowane w Kazańskich Zakładach Śmigłowcowych w Tatarstanie i młodszych od nich zakładach w Ułan Ude w Buriacji. Te drugie były w czasach ZSRR biorcami licencji na Mi-8 od zakładów w Kazaniu, co umożliwiło znaczne zwiększenie produkcji tych maszyn. Śmigłowce Mi-8/Mi-17 powstały w klasycznym układzie Sikorsky’ego i jako maszyny efektywne kosztowo zawojowały swego czasu światowe rynki. Nawet dzisiaj są to drugie na świecie najpopularniejsze śmigłowce wojskowe po Black Hawku.
W czasach ZSRR pojawiły się pierwsze różnice konstrukcyjne miedzy „tatarskimi” i „buriackimi” Mi-8, ale były to jeszcze różnice nie utrudniające zbytnio eksploatacji. Wynikały one z braku dostępu do niektórych urządzeń produkcyjnych – pisze business-gazeta.ru. Sprawa skomplikowała się w pierwszej połowie lat 90., kiedy przy wszechobecnej korupcji każdy z zakładów wywalczył sobie standardy produkcji u rządu w Moskwie. Ten zaś zamiast stanąć po jednej ze stron wziął pieniądze od każdej z firm i pozwolił produkować każdej zgodnie z własną wolą.
Efekt tego był taki, że z czasem drzewo ewolucyjne Mi-8 zaczęło coraz bardziej się rozjeżdżać na dwie linie. Stąd dzisiaj około 50 proc. części i podzespołów śmigłowca z Ułan Ude nie pasuje do śmigłowców z Kazania. Jest to problemem przede wszystkim dla rosyjskich sił powietrznych, które kupują wiropłaty z obydwu źródeł; choć oczywiście generuje to też wyzwania związane z rynkiem cywilnym, służbami czy eksportem.
Czytaj też
Bodźcem do rozwiązania sytuacji miałaby być obecna wojna na Ukrainie, w której Rosja ponosi ogromne straty wojskowe oraz gospodarcze i na podobne gry interesów już jej najwyraźniej nie stać. Temat standaryzacji powrócił. Nie wiadomo jednak czy wojna okaże się wystarczająco silnym bodźcem.
Business-gazeta.ru dotarła do wielu rozmówców z rosyjskiej branży śmigłowcowej i wygląda na to, że na obecnym etapie proponowane jest wiele rozwiązań problemu. Jednym z nich jest np. zakończenie produkcji w jednym z zakładów i przeniesienie jej całkowicie do drugiego. W przypadku Ułan Ude oznaczałoby to jednak likwidację (to jedyny produkt tamtejszej fabryki), a w przypadku Kazania degradację, czyli produkcję lekkich, źle sprzedających się śmigłowców Ansat, Mi-34 i Mi-38. Możliwe więc, że takie rozwiązanie byłoby równoznaczne po prostu z marginalizacją a nawet likwidację jednego z zakładów i zmniejszeniem mocy produkcyjnych.
Czytaj też
Inne, w teorii znacznie bardziej optymalne rozwiązanie, to wdrożenie następcy Mi-8 w identycznym standardzie w obydwu fabrykach. Mówi się w tym kontekście o kilku konstrukcjach: Mi-80, Mi-38T czy stworzonym dla obsługi infrastruktury morskiej Mi-171A3. Wszystkie te konstrukcje są jednak niedojrzałe technicznie lub mają swoje mankamenty. Np. Mi-171A3 posiada wiele cech sprawiających, że może działać w trudnych morskich warunkach, ale to radykalnie zwiększa jego cenę, wydłuża czas produkcji. W dodatku promień operacyjny – jak na wojskowy śmigłowiec transportowy – wynosi dwa razy mniej niż w Mi-8, co jest niedopuszczalne.
Nawet jeśli któraś z konstrukcji zostanie wybrana, to jej wdrożenie do produkcji to perspektywa kolejnych pięciu lat, a produkcja masowa (Rosjanie piszą tutaj o łącznie 100 maszynach rocznie) – jeszcze później. Do tego należy dodać koszty stworzenia dwóch zmodyfikowanych linii. W efekcie Rosja otrzyma w najlepszym przypadku nieco lepszy śmigłowiec niż Mi-8, który będzie w jej siłach zbrojnych stanowił dodatkowy typ i przez lata nie będzie mógł wyprzeć poprzednika ze służby. Wątpliwe jest też żeby udało się taką maszynę wylansować na kolejny hit eksportowy.
WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie