Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

PGZ straci stocznie

Wodowanie statku "Pathway" w SR Nauta w sierpniu 2016 roku. Fot. NAUTA.
Wodowanie statku "Pathway" w SR Nauta w sierpniu 2016 roku. Fot. NAUTA.

Rząd szuka sposobów na wsparcie branży stoczniowej. Trwają rozmowy między MON a Ministerstwem Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, w celu przejęcia nadzoru nad stoczniami, wchodzącymi w skład PGZ. 

Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej prowadzi rozmowy z MON w celu przejęcia nadzoru nad spółkami z branży stoczniowej, wchodzącymi w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Choć resort zaprzeczył, aby planowano przejęcie funduszu inwestycyjnego MARS FIZ, w którego skład wchodzi kilka stoczni, to zmiany mogą dotyczyć wchodzących w jego skład zakładów - m.in. stoczni Nauta czy Gryfia, zakładów specjalizujących się w produkcji dla branży energetycznej, offshore, a także pozostającej poza funduszem PGZ Stoczni Wojennej.

W komunikacie przesłanym Defence24.pl Michał Kania, dyrektor biura prasowego MGMiŻŚ potwierdził, że są prowadzone rozmowy z MON w celu przejęcia nadzoru nad spółkami z branży stoczniowej, będącymi obecnie częścią nadzorowanej przez MON Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Zaprzeczył jednocześnie, że fundusz MARS FIZ – wchodzący w skład PGZ i skupiający m.in. sześć spółek z branży stoczniowej – miał być przekazany do Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.

Nie jest prawdą, że fundusz MARS FIZ  zostanie przejęty przez Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Jednak Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej prowadzi  z Ministerstwem Obrony Narodowej rozmowy na temat przejęcia nadzoru nad spółkami z branży stoczniowej, które to podmioty wchodzą obecnie w skład grupy kapitałowej PGZ S.A. Na obecnym etapie nie ma jeszcze decyzji, które to będą podmioty oraz czy operacja zostanie przeprowadzona jednorazowo, czy też będzie rozłożona w czasie.

Michał Kania, dyrektor biura prasowego MGMiŻŚ

Z przesłanego przez rzecznika oświadczenia wynika, że brane pod uwagę są różne warianty, zarówno co do wyboru poszczególnych spółek, jak i sposobu ich przejęcia. Możliwe jednak, że o ile resort gospodarki morskiej nie przejmie funduszu MARS, to być może będzie mógł nadzorować część wchodzących dziś w jego skład firm, w ramach innej struktury. Zmiany są potrzebne, aby pozwolić na poprawę sytuacji finansowej stoczni i zapewnić im możliwości rozwoju.

Nieoficjalnie mówi się, że te starania związane są właśnie między innymi z sytuacją finansową stoczni wchodzących w skład PGZ. Przejście pod Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej ma dać stoczniom nową szansę rozwojową, a w szczególności zwiększyć możliwości rozwoju produkcji cywilnej związanej z sektorem offshore.

O planach zmian w nadzorze nad wchodzącymi w skład PGZ stoczniami poinformowało na początku kwietnia Radio Szczecin. Wskazało, że resort gospodarki morskiej chce przejąć fundusz MARS, czemu jednak ministerstwo zaprzeczyło w przytaczanym komunikacie. W rozmowie z Radiem Szczecin minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk mówił: „Konstrukcja w postaci PGZ, która była i ma dobre rozwiązania może ulec pewnym modyfikacjom.”. Zaznaczył, że prowadzi rozmowy z ministrem obrony narodowej. 

Nie jest tajemnicą, że - o czym mówił we wspomnianym wywiadzie minister - jednym z celów planowanych zmian jest poprawa sytuacji finansowej zakładów. Obecnie są one mocno zadłużone. Niewykluczone więc, że potencjalne "wyciągnięcie" z funduszu przedsiębiorstw stoczni - np. zakładów Nauta czy Gryfia - bez obciążania ich wszystkimi obecnymi zobowiązaniami - może poprawić ich sytuację finansową i ułatwić przyszłą działalność. Dowodem na to, że stocznie potrzebują zastrzyku finansowego jest choćby niedawna transakcja sprzedaży gruntów w centrum Gdyni przez Nautę - cena wywoławcza wynosiła 90 mln zł.

W skład funduszu MARS FIZ wchodzi m.in. sześć spółek z branży stoczniowej i produkcji offshore: znajdujące się w Szczecinie Morska Stocznia Remontowa Gryfia, Szczeciński Park Przemysłowy, ST3 Offshore, gdyńska Stocznia Remontowa Nauta, Energomontaż-Północ Gdynia (EPG), Energop (Sochaczew), a także biuro konstrukcyjno-projektowe MARS Design & Solutions.

Czytaj też: Zamiast "Mieczników": Polskie fregaty Perry dłużej w służbie [ANALIZA]

Oprócz tego w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej wchodzi też pozostająca poza tym funduszem PGZ Stocznia Wojenna, która przejęła majątek dawnej Stoczni Marynarki Wojennej. Ma ona w założeniu skupiać się na produkcji na rzecz polskiej floty, choć niewykluczone są też inne zlecenia. Nie jest tajemnicą, że resort obrony chce kierować zamówienia na modernizację marynarki właśnie do stoczni należących do PGZ, modernizacja marynarki może więc mieć kluczowe znaczenie dla stoczni.

Czytaj też: Projektanci okrętu „Ratownik“ wychodzą z ukrycia

Szczególnie istotny może być program okrętu podwodnego nowego typu Orka, który ma być realizowany w ramach szerokiej współpracy przemysłowej, a jego wartość szacuje się na około 10 mld zł. Gdyby został uruchomiony, zaangażowane zakłady otrzymałyby stabilne źródło znacznych dochodów na co najmniej dekadę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że resort obrony bierze pod uwagę różne warianty, w tym możliwość realizacji go na drodze specjalnych regulacji prawnych (np. specustawy). Żadne decyzje nie zostały jednak podjęte.

Z drugiej strony, część przedsiębiorstw stoczniowych należących obecnie do PGZ może zmodyfikować profil działalności, koncentrując się na przykład na produkcji dla sektora energetycznego i offshore, czy innych specjalistycznych gałęziach cywilnych.  Jedno jest pewne - sektor stoczniowy wymaga zmian i dużego zastrzyku środków finansowych, aby mógł skutecznie funkcjonować na rynku i tym samym wspierać rozwój polskiej gospodarki i polskiego przemysłu.

Czytaj też: Okrętowe kontrakty na 2 miliardy. Kownacki: Odbudowujemy marynarkę i stocznie

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (15)

  1. xiom

    Znów pozorne zmiany w związkowo-państwowych, wiecznie nierentownych spółkach. Cudów nie ma, nierentowność pozostanie, tylko podatnik więcej przepłaci, przy czym nie ma pewności, że te okręty kiedykolwiek wyjdą w morze, wybitny przykład to Ślązak. Ale rząd uparł się, że państwowe lepsze niż prywatne i nie spocznie, dopóty tego nie udowodni. Za nasze pieniądze. Co, nas nie stać?! Potrzymaj mi piwo!

    1. Olo

      Jak jest kiepsko, to wykonuje się zmiany podległości i ogłasza \"a teraz to dopiero będzie\". Jak znam życie nic się nie zmieni, więc za 5-6 lat powoła się agencję stoczniową i wówczas też się powie \"a teraz to dopiero będzie\". I tak trwa przerzucanie problemów, byle mieć jak najdłużej stołek.

    2. Marek

      Akurat ze Ślązakiem jest tak, że każda prywatna stocznia, która budowałaby go przy takim sposobie finansowania jaki był, albo by zbankrutowała, albo zaciągnęłaby zleceniodawcę do sądu. I tak. Dla nich państwowe lepsze jest od prywatnego. Państwowe bowiem nie zaciągnie państwa do żadnego sądu. Ponadto jak ty sobie wyobrażasz prywatyzację stoczni? Polski kapitał prywatny jej nie wykupi, bo ma za chude uszy. Zagraniczny być może. Z tym tylko, że kapitał ma ojczyzny. Ze wszystkimi tego konsekwencjami, niekoniecznie korzystnymi dla Polski.

    3. xiom-

      Główny błąd ludzi w myśleniu o zmianie własności to przyjęcie, że prywatyzacja oznacza objęcie udziałów większościowych - a to warunek zaporowy w większości przypadków. Tymczasem w takiej Rosji wybrano wariant własności państwowo-prywatnej z MNIEJSZOŚCIOWYM udziałem PRYWATNYM - przynajmniej na początku. W praktyce ten prywatny współwłaściciel zarządza wspólnym majątkiem i docelowo stanie się - poprzez wykup udziałów, w miarę poprawy sytuacji zakładów - współwłaścicielem większościowym. I w takim ujęciu wszystkim to się opłaci - bo tak prywatyzowane zakłady w końcu będą miały możność zwiększyć efektywność, zwolnić niepotrzebną część pracowników i wypracować zyski. A o to w końcu chodzi. Tymczasem w Polsce trwa beznadziejne marnotrawstwo w imię socjalistycznej fikcji, że państwowe może być konkurencyjne tak jak prywatne. Dlatego od dekad tu nic się nie zmienia.

  2. JOR

    Czy aby na pewno o to chodzi? PGZ liczył na uruchomienie poważnych programów związanych z budową floty. Skupując (w różny sposób) stocznie i zakłady zdolne do produkcji okrętów liczył na otrzymanie wielkich kontraktów. Obecnie wygląda na to, że nie będzie budowy nowej floty. Kasa pójdzie na obronę rakietową i wojska lądowe. Nie oceniam czy to dobrze czy źle, nie jestem strategiem wojskowym. Ale jeśli dobrze poinformowani więdzą, że te programy nie ruszą to czas się pozbyć stoczni. Nikt przy zdrowych zmysłach (politycy) nie wyjdzie i nie powie że programy zostaną skasowane. Aby uspokoić związkowców nastąpi dalsze przekładanie stoczni z rąk do rąk a czas będzie płynął. Jak zawsze wszystko się rozmyje. Moim zdaniem nie ma przyszłości dla większości wymienionych w artykule zakładów.

    1. Gandalf

      A podobno \"wystarczy nie kraść\"

  3. Mario

    Stocznie, Gawron, bla bla bla ...

  4. Drzewica

    Obserwując konkurencyjne oferty z Niemiec, Francji i Szwecji na budowę okrętów podwodnych skłaniał bym się do rozpoznania możliwości współpracy z Koreą Południową. Model zastosowany w budowie podwozi dla armato-haubic Krab warto byłoby powtórzyć przy budowie okrętów podwodnych!

    1. MadMax

      Korea buduje niemieckie okręty. Powiedz, do czego komu pośrednik dla technologii, poza robieniem \"myków\" na kasie? Poza tym Korea tak jakby chyba poza NATO, więc powodzenia z interoperacyjnością systemów IT i łączności.

    2. Piotr Stępień

      Wojska lądowe są dla nas podstawą i powinniśmy rozwijać technologie dla nich przewidziane zarówno dla siebie jak i na eksport. W przypadku marynarki wojennej nie ma to sensu. Wydamy kupę kasy na licencje. Włożymy wysiłek zarówno naukowy jaki i finansowy w opanowanie technologii na koniec wybudujemy krótką serię- bo na więcej nas nie stać ani nie nie mamy takiej potrzeby i koniec. Zespoły konstrukcyjne się rozlecą, ich członkowie zaczną tracić kontakt z czołówka i jak za naście czy dziesiąt lat będą potrzebne nowe okręty okaże się, że będziemy w tym samym miejscu co obecnie. Dla marynarki gdzie potrzebujemy tak naprawdę pojedyncze sztuki kupmy gotowce z uznanych stoczni. Wysiłek rozwojowy skierujmy na sprzęt wojsk lądowych. Oprócz gąsienicowego BWP już powinien być w opracowaniu następca Rosomaka, Tego sprzętu potrzebujemy na tyle dużo, że w trakcie produkcji jest możliwe opracowanie następnej generacji sprzętu czyli zachowanie ciągłości pracy zespołów konstruktorskich. Zakup licencji na podwozia z Korei miał sens, bo możemy je rozwijać w rożnych zastosowaniach i w miarę dużych seriach. Jeżeli wszystko jest priorytetem to nie ma priorytetów.

  5. buchalter

    To zaklinanie rzeczywistości. Jeśli w 2016 r. kapitały własne tych stoczni były ok. 100 mln zł. i opierając się na oficjalnych informacjach strata w 2017 r. wynosiła ponad 100 mln zł. to zachodzi prawdopodobnie klasyczny wymóg złożenia wniosków o upadłość. Do tego należy dołożyć prognozowaną stratę PGZ za 2017 r. ok. 40 mln zł. I nic się nie stało,panowie prezesi.

    1. Feluś

      Nie chodzi, przecież o uruchomienie jakiejś sensownej produkcji w tych stoczniach, tylko o utrzymywanie niewydolnych molochów z przyczyn politycznych. Jak pamiętam zakłady szczecińskie miały uruchomić lukratywną działalność produkcji tysięcy promów dla PŻM, sam Pan Premier kład stępkę pod statek bez gotowego planu. I co się wydarzyło od tego czasu - nic, chyba tylko stępkę ktoś zajumał i oddał na złom. Stocznia Marynarki Wojennej nie jest w stanie naprawić okrętu podwodnego od 4 lat, ani wyprodukować korwety od lat 17. Taki ruch przeniesienia stoczni pod inne skrzydła pozwoli zapewne zostawić długi w Pegazie i podnieć pensje załodze wobec wyjścia zakładów na prostą (pochylnię), co pozwoli dotrwać jakoś wyborów i w odpowiednim momencie położyć kolejnych kilka stempek.

    2. Rex

      Przemysł lotniczy i samochodowy zaoraliśmy takim podejściem. W sumie to wolę utrzymywać niewydolne molochy, które później mogą stać sie podstawą do odbudowy potencjału produkcyjnego niż zaorać wszystko i później błagać innych aby nam coś sprzedali.

    3. Saracen

      Żeby te niewydolne molochy stały się podstawą odbudowy czegoś tam w przyszłości to musisz je oddłużyć. Czyli jednorazowo spłacić ich zobowiązania. Na dodatek dokapitalizować. Byłoby dobrze, gdyby do tego dodać jakiegoś inwestora branżowego, który dołoży zamówienia i technologie. Samo utrzymywanie przy życiu tych niewydolnych zakładów przyzwyczai zarządy tych zakładów do tego, że nie muszą się starać bo państwo zawsze do nich dołoży.

  6. say69mat

    Zastanawia mnie pewien problem z zakresu metodologii rządzenia. Mianowicie, jakim to cudem państwo, przy niesłychanie rozdętych projektach stricte socjalnych. Pragnie zachować ścisły nadzór strukturalny nad kluczowymi komponentami przemysłu zbrojeniowego. Gdzie wykorzystując nomenklaturowy sposób zarządzania rzeczonym przemysłem, limitującym zdecydowanie jego potencjał kreatywny. Pragnie siłami rzeczonego przemysłu realizować niesłychanie ambitny projekt modernizacji technicznej sił zbrojnych. ;)))

    1. Sopocki

      Ponad 50 procent budżetu Niemiec to wydatki socjalne. Nie w socjalu problem lecz w polityce symbolicznej. W Polsce nie powinno być państwowych stoczni bo państwo polskie nie umie nimi zarządzać i są one absolutnie do niczego nie potrzebne.

    2. Olgierd

      W Niemczech czynne zawodowo jest ponad 50 % społeczeństwa, w Polsce na 38 mln mieszkańców czynne zawodowo jest mniej niż 16 mln. Niemcy mają nadwyżkę budżetową, my deficyt. Niemcy finansują swój socjal z własnego budżetu, my z pieniędzy pożyczonych za granicą. Czemu tych okoliczności nie bierzesz pod uwagę?

  7. Hanys

    Czyli wychodzi na to, że PiS zniszczył polskie stocznie. Brawo.

  8. Płatnik

    Świetnie. Za miesiąc stocznie przejdą pewnie pod ministerstwo środowiska.

    1. Olo

      Ja bym jednak obstawiał Min. Polityki Prorodzinnej.

  9. hobbymilitia

    Strategiczny Patner w EU i Sojusznik w NATO proponowal wciagniecie do wspolnej produkcji z transferami helikopterow oraz okretow pewnie w perspektywie z rakietami oraz w obronie pplot i antybalistycznej. FRANCJA Stocznie mialby rzadowe zamowienia i marynarka pelne kody rakiet. Czy wspolpraca strategiczna ze Szwecja jest lepsza niz i misje sojusznicze w NATO na pozostalych wodach ?

    1. Myśliciel

      Tak x 3

    2. dred

      Znowu, te magiczne kody...

    3. Marcjan

      Poproszę o wyjaśnienie o jakie \"kody do rakiet\" chodzi? Chętnie posłucham :)

  10. Analityk

    Co ta zmiana właścicielka da ? Przecież to nie podniesie konkurencyjności produkowanych statków. A w gospodarce to jest najważniejsze. Zatem czy te ptasie móżdżki w Rządzie mają tego świadomość ? Oni tylko opowiadają na okrągło puste slogany i mówią jaka to jest ciężka praca.

    1. 123456

      Otóż to! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu i co się wtedy zrobi?

    2. few

      W biurokracji najpierw się dzieli a potem się łączy lub na odwrót np. teraz łączy się Orlen i Lotos, a potem bedzie się dzielić. Będzie podstawa do premii i awansów. Jeszcze mogą chceć to sprzedać, szybko i z minimalnym rozgłosem.

    3. Rex

      Zmiana właściciela może dać bardzo dużo. O ile w PGZ stocznie są kwiatkiem do kożucha to w MGMiŻŚ będą to klejnoty rodowe o które powinni dbać.

  11. bosmanmat

    Należałoby dokonać oceny funduszu MARS , w czasach PO było to towarzystwo wzajemnej adoracji. Jeżeli idzie o program ORKA to najwyższy już czas by podjąć decyzję o zakupie okrętów podwodnych. Opowieści jakoby możliwym jest zbudowanie ich w Polsce są wynikiem nieznajomości stanu polskiego przemysłu okrętowego oraz warunków budowy takich jednostek. Najbardziej rozsądnym jest zamówienie w jakiejś stoczni europejskiej ( podobnie jak to było w czasach II RP, wtedy budowano je w Holandii) . Moim zdaniem wybór jest między Niemcami a Francją.

    1. say69mat

      Potrzeby ad hoc należy realizować przy współpracy z Niemcami. Przeciw Francji przemawia fakt, że żaden z europejskich krajów, członków NATO, nie zdecydował się na zakup francuskich OP. Projekty rozwojowe, czyli np. A26 wyposażony w moduł wyrzutni VLS, to kwestia na tyle odległej przyszłości. Że współpraca z Niemcami jawi się jedynie racjonalnym sposobem odtworzenia elementarnych zdolności bojowych naszej MW.

    2. as.

      @say69mat - proszę nie zapominać że w strategii obronnej Pl przewidziano OP jako broń odstraszania , przy zakupie OP niemieckich nie ma takich możliwości o czym wiesz zapewne co nie wyklucza tych OP z integracji z taką bronią , ale tu chodzi o koszty. Ciekawostką może być to , że Korea Płd zapowiedziała wystawienie swojego OP zbudowanego na bazie U-214 ze swoim pociskiem manewrującym o ile Polska ogłosi przetarg (cena za jeden taki OP to 1,1 mld USD bez rakiet manewrujących ! ) . Ambicją MON są TOMAHAWKI , a zatem też nie wykluczył bym A-26 i szeroką współpracę ze Szwecja , wziąwszy pod uwagę , że Szwedzi powoli wchodzą w nasz przemysł stoczniowy jak i do AMWoj

    3. alkaprim

      say69mat-tak oczywiście pomińmy Francję-no to masz efekty...smigłowce H225-byłoby 50szt w tym 26 specjalistycznych ZOP.SAR,CSAR z możliwością tankowania w locie w dzień i w nocy-za 10.5 mld netto(dziś by były w służbie pierwsze egzemplarze) a będzie być może kiedyś 8szt plus 4szt innych-bardziej politycznie pasujących za tę sama kwotę lub więcej.Dwa-SAMP/T-było by min 8 baterii - z kodami startowymi należącymi do nas za cenę tych 2 baterii Patriot z radarami sektorowymi-kody w rękach amerykanówTrzy-OP Scorpene z pociskami manewrującymi kontra inne bez pocisków manewrujących -bo będzie trzeba kupić za zgodą amerykańskiego Senatu osobno po bajońskich cenach plus integracja na nowych OP.To o jakim odtworzeniu elementarnych zdolności bojowych pan piszesz?-bo nie widzę tu logiki zakupowej i modernizacyjnej,nie mówiąc o finansowej.

  12. Victor

    Klasyczne przelewanie z pustego w próżne. I zaklinanie rzeczywistości.

  13. X7

    Nie będzie zmian, jeśli nie zmieni się podejścia do wynagrodzeń pracowników, warunków pracy, udziału tzw spółek - które niszczą przemysł stoczniowy...

  14. Gds

    Skończcie te bajki z budowaniem op w Polsce. Te pieniądze lepiej wydać na zakup, a oszczędności przeznaczyć na program miecznik. Okręty nawodne budowane w kooperacji z zagranicznym partnerem nie leżą poza granicami możliwości naszych stoczni. Dwa op remont Orła i dwie, trzy frgaty fremm to idealne rozwiązanie. No chyba, że w planie jest koniec Warynarki Wojennej.

  15. PKP kargo

    Pensja powinna zależeć od skutków... Nie ma statków nie ma pieniędzy... Tylko bony żywieniowe, ale nie na papierosy i alkohol

Reklama