Reklama

Ostatnia szansa europejskiego myśliwca przyszłości

FCAS SCAF Rys. Dassault Aviation
FCAS SCAF Rys. Dassault Aviation

Francuski przemysł chce  całkowitej dominacji i decyzyjności w programie „europejskiego” samolotu bojowego przyszłości FCAS/SCAF – donosi Reuters. Źródłem informacji jest dokument wysłany do niemieckich parlamentarzystów.

Francuski przemysł blokuje kolejną (drugą) fazę programu FCAS/SCAF, która ma doprowadzić do stworzenia latających demonstratorów technologii. Chodzi nie tylko o załogowy samolot bojowy, ale także rodzinę towarzyszących mu dronów, amunicji precyzyjnej i innych systemów. W piśmie przesłanym do parlamentarzystów niemieckiej komisji budżetowej, niemieckie ministerstwo obrony przestrzega przed utraceniem dotychczas ustalonego (praktycznie równorzędnego, choć pod przewodnictwem formalnie francuskim) miejsca niemieckiego przemysłu w programie. Taka sytuacja miałaby upośledzić niemiecki przemysł w przyszłości, ponieważ nie otrzymałby zadań, które przekładałyby się na rozwój techniczny i innowacje. Program FCAS/SCAF o szacowanej wartości prawie 120 mld USD to także szansa dla niemieckiej gospodarki.

Zgodnie z pojawiającymi się informacjami Francuzi chcieliby mieć przydzielone 80 proc. wszystkich prac i pełną decyzyjność w sprawie programu. Oznaczałoby to mniej niż 20 proc. dla Niemców, ponieważ w program zaangażowana jest dzisiaj jeszcze Hiszpania.

Reklama

Wydaje się, że szanse na wspólne stworzenie europejskiego myśliwca maleją z miesiąca na miesiąc. Sprawa ma zostać zdaniem Niemców „rozwiązana” do końca tego roku. Ale wydaje się, że spotkanie ostatniej szansy może nastąpić jeszcze przed końcem sierpnia. O programie mają rozmawiać na spotkaniu w Tulonie prezydent Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Friedrich Merz.

Jak informuje Reuters, jak na razie władze Francji nie odniosły się do dokumentu, który pojawił się w Niemczech. Wcześniej o nowym podziale prac i potrzebie francuskiej dominacji wypowiadał się prezes francuskiej firmy Dassault – Eric Trappier.

Czytaj też

Samoloty z programu FCAS/SCAF miały od 2040 roku zacząć zastępować europejskie maszyny 4. generacji Eurofightery (niemieckie i hiszpańskie) oraz Rafale (francuskie). Jeżeli dojdzie do rozbratu francusko-niemieckiego, wówczas sytuacja Francji zmieni się nieznacznie. Po prostu uzyska większy wpływ na program i niezależność, chociaż koszty programu nie rozłożą się już na trzy państwa, a co najwyżej na dwa (Francja, Hiszpania), chyba że uda się nawiązać jeszcze współpracę ze Szwecją, z którą Paryż ma coraz lepszą współpracę techniczno-wojskową (vide zamówienie przez Francję samolotów wczesnego ostrzegania Saab GlobalEye).

Niemcy natomiast znajdą się tymczasem w sytuacji trudnej. Wątpliwe jest, że samodzielnie, czy nawet z Hiszpanią, stworzą własny program. Byłby to już wówczas trzeci europejski program systemu bojowego 6. generacji. Przyklejenie się do programu GCAP, w którym są już Włochy i Wielka Brytania (a poza granicami Europy także Japonia), może być wątpliwe. A przynajmniej wydaje się, że nikt tam nie przyjmie Niemiec jako równorzędnego partnera z unikatowymi obszarami kompetencji i wpływem na decyzje związane z eksportem tego systemu. Niemieckie „moralne rozterki” związane z eksportem Eurofighter Typhoonów (do klientów, których zapewniła Wielka Brytania) raczej nie uczynią Berlina partnerem pożądanym w takim projekcie.

Reklama
WIDEO: Święto Wojska Polskiego 2025. Defilada w Warszawie
Reklama

Komentarze (1)

  1. PL

    Okazuje się wtedy że F35 jest bardziej europejski niż przyszły nowy myśliwiec starego kontynentu który będzie tylko Francuski. Niech żyje jedność europejska. :).

Reklama