Przemysł Zbrojeniowy
Korupcja przy zakupie niemieckich okrętów podwodnych. Greckie śledztwo nabiera tempa
W Grecji aresztowano dwie kolejne osoby w związku z podejrzeniami korupcyjnymi przy zakupie niemieckich okrętów podwodnych. Afera ta jest o tyle dla nas interesująca, że Polska została w pewnym momencie wykorzystana do wywarcia presji na Ateny, by kontrakt został zrealizowany.
Pozornie wszystko było w porządku
W 2000 r. rząd grecki zawarł z niemieckimi firmami: stocznią HDW (Howaldtswerke-Deutsche Werft) należącą do koncernu TKMS (Thyssen Krupp Marine Systems) i Ferrostaal umowę na budowę czterech okrętów podwodnych typu 214. Kontrakt był bardzo ważny dla Niemców, ponieważ Grecja była pierwszym klientem, który zamówił te okręty, co jak się okazało miało wpływ na później zawierane kontrakty.
Pierwszy okręt w serii „Papanikolis” został zbudowany w Niemczech. Trzy następne: „Pipinos”, „Matrozos” i „Katsonis” miały zostać już zbudowane w greckiej stoczni Hellenic Shipyards w Skaramandze, w ramach transferu technologii. Stocznia ta zresztą została przejęta później (jak się okazało czasowo) przez koncern TKMS.
Procedura zakupu 4 okrętów podwodnych była realizowana do 2004, przede wszystkim podczas rządów premiera Costasa Smitisa. Kiedy jednak socjaliści stracili władzę, nowa koalicja na serio potraktowała doniesienia krajowych mediów o łapówkach w wysokości milionów euro wręczanych przy zakupie OP. Postępowanie sprawdzające doprowadziło do rzadko spotykanej sytuacji by do więzienia trafił były minister obrony narodowej, a jak pokazują wiadomości z ostatnich dni, lista aresztowanych urzędników będzie dłuższa.
Jak w grecki problem wmanipulowano Polaków?
W 2006 r., w czasie prób odbiorczych pierwszego okrętu podwodnego „Papanikolis” greccy specjaliści wykryli szereg poważnych problemów technicznych – w tym m.in. problemy ze statecznością poprzeczną w czasie pływania nawodnego – przechyły boczne powyżej 45°, wibracje peryskopów, przecieki wody morskiej do instalacji hydraulicznej, problemy z działaniem systemu napędu niezależnego od powietrza atmosferycznego – AIP oraz znacznie wyższy od kontraktowego poziom hałasu wytwarzanego przez jednostkę.
Kiedy Grecy nie chcieli odebrać zamówionego w koncernie TKMS okrętu podwodnego Niemcy mieli go zaproponować Polakom. Od samego początku było wiadomo, że nic z tego nie wyjdzie, ponieważ kupno tak drogiego systemu uzbrojenia w tak niestandardowy sposób jest praktycznie niemożliwe (nie istniały wtedy u nas nawet wymagania taktyczno-techniczne na nowy okręt podwodny).
W Polsce jednak zapanował entuzjazm, widoczny nawet w jednej z wypowiedzi w Sejmie ministra ON Bogdana Klicha, który podkreślał jednoznacznie, że: „…dokonano weryfikacji doniesień medialnych na ten temat, co też było jednym z głównych celów ubiegłorocznej wizyty w stoczni HDW. Próby morskie z udziałem oficerów Marynarki Wojennej wykazały niezgodność tych doniesień ze stanem faktycznym.”
Podważono wiarygodność Greków, nie zauważając, że podobne problemy miał też przynajmniej jeden z okrętów podwodnych typu 214 zbudowany przez TKMS dla Korei Południowej. Z medialnych doniesień wynika, że koreański 214 jest prawdopodobnie do dziś niezdolny do pływania operacyjnego i pozostawał ponad 20 miesięcy w remoncie z powodu awarii systemu napędu AIP. Koreańczycy chcieli się nawet zwrócić o zmniejszenie zakontraktowanej ceny uważając, że użyto ich do poprawiania błędów w konstrukcji OP typu 214.
Korupcja oraz w jakimś stopniu niefrasobliwe wypowiedzi polskiego ministra, który powoływał się na rzekome ekspertyzy specjalistów doprowadziły do tego, że greccy marynarze rzeczywiście zostali postawieniu pod murem i po czterech latach musieli odebrać zbudowany dla nich okręt (chociaż problemu ze statecznością i hałasem nie usunięto). Dla nas sprawa się o tyle nie skończyła, że od tego momentu z MON-u dochodziły różne sygnały o zainteresowaniu zakupem okrętu typu 214 dla Marynarki Wojennej.
Miał w tym duży udział minister Klich, który w 2009 roku, gdy nagle się okazało, że MW planuje przejąć „grecki okręt 214” niefrasobliwie stwierdził, że „…analiza porównawcza przeprowadzona specjalistów z Marynarki Wojennej wykazała, że najlepszym okrętem podwodnym byłaby jednostka (…) typu 214…”. Problem był w tym, że nie było wtedy zatwierdzonych wymagań, jakie powinien spełniać przyszły okręt podwodny dla Marynarki Wojennej. A więc nikt nie miał prawa by dokonywać jakichkolwiek porównań.
Co dalej działo się w sądach greckich?
Cała sprawa być może by nawet nie wyszła na jaw, ale w międzyczasie w Niemczech, zmieniono przepisy, które pozwoliły ścigać skorumpowanych urzędników również poza granicami. W toczącym się od 2008 r. śledztwie niemiecka prokuratura ustaliła, że przy sprzedaży okrętów podwodnych typu 214 doszło do sprzeniewierzenia co najmniej 60 mln euro (grecka służba ds. ścigania przestępstw finansowych szacuję tę kwotę na 120 mln euro), które wykorzystano do skorumpowania greckich urzędników państwowych (prawdopodobnie na czele z ówczesnym ministrem obrony).
Ówczesny minister obrony, Akis Tsochatzopoulos, został aresztowany w kwietniu 2012 r. Na kary więzienia skazano również 2 menadżerów firmy Ferrostaal, która musiała zapłacić grzywnę w wysokości 140 mln EUR. Obecnie zaaresztowani zostali: były prezes stoczni Hellenic Shipyards - Sotiris Emmanouilu oraz współpracownik byłego ministra obrony Yiannis Beltsios. Pierwszy z nich miał wziąć łapówkę w wysokości 23 mln euro, drugi- „tylko” 3 mln euro.
Co dalej działo się w stoczniach greckich?
Sprawa zaczęła być na tyle wrażliwa, że w 2009 r. niemieckie firmy zerwały umowę z Grecją, co oznaczało przerwanie prac przy budowie 3 okrętów podwodnych („Pipinos”, „Matrozos”, „Katsonis”) w stoczni w Skaramandze.
Dlatego we wrześniu 2010 r. Grecja musiała podpisać z koncernami TKMS i Privinvest nową umowę (potwierdzoną specjalną ustawą uchwaloną przez grecki parlament) mającą na celu dokończenie budowy pozostałych 3 okrętów typu 214, a także budowę 2 dodatkowych takich jednostek. W ramach tej umowy większość udziałów stoczni w Skaramandze została przejęta przez inwestora ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a dostawcą technologii budowanych okrętów pozostał TKMS/HDW.
Ale epopeja niemieckich okrętów podwodnych w Grecji się na tym się nie zakończyła. W maju 2011 r., po zapłaceniu przez Greków kolejnych 350 mln euro, niemiecka stocznia HDW wycofała się z zawartej umowy, podając jako powód niemożność osiągnięcia porozumienia z arabskim wspólnikiem i prawdopodobnie przez nieprzekazania HDW przez Privinvest płatności od greckiej administracji (59 mln euro).
Po zerwaniu umowy przez stronę niemiecką od maja 2011 wszelkie prace na 3 budowanych okrętach t. 214 (i na modernizowanym okręcie „Okeanos t. 209) w stoczni Hellenic Shipyards zostały wstrzymane. Jak donosiła grecka prasa faktyczny stan zaawansowania prac na tych okrętach był mniejszy od zadeklarowanego, a okręty były rozkradane i sabotowane przez rozczarowaną załogę stoczni, która musiała zacząć pracować rotacyjnie po jeden dzień w tygodniu i stanęła przed groźbą masowych zwolnień.
W międzyczasie obaj wykonawcy okrętów podwodnych dla MW Grecji (TKMS/HDW i Privinvest) zaproponowali greckiemu rządowi wznowienie prac i dokończenie budowy okrętów podwodnych, ale w zamian za zgodę na równoległe przeprowadzenie prac modernizacyjnych na służących w greckiej marynarce wojennej 4 fregatach typu MEKO (także wyprodukowanych przez niemiecki TKMS) o wartości minimum 500 mln EUR. Władze greckie odrzuciły tą propozycję, traktując ją jako swoisty szantaż, a także dlatego, że wspomniane fregaty nie wymagają pilnej modernizacji.
Ostatecznie zerwana w 2011 r. umowa pomiędzy Privinvest/Hellenic Shipyards a TKMS/HDW, podobno została odnowiona, z tym że stocznia Hellenic Shipyards nie jest już prawdopodobnie w stanie dokończyć prac na budowanych okrętach podwodnych, a tym bardziej zbudować 2 nowe jednostki, bez pomocy niemieckiego dostawcy technologii HDW/TKMS, któremu trzeba za to będzie zapłacić.
Tak więc po zapłaceniu co najmniej 2,4 mld euro począwszy od 2000 r. (w tym 1,8 mld euro, czyli 96% wartości kontraktu za 4 nowobudowane okręty podwodne typu 214 zamówione w 2000 r. państwo greckie do dziś pozyskało jeden okręt podwodny do którego nadal są zastrzeżenia, straciwszy przy tym 1 modernizowaną jednostkę t. 209 („Okeanos” – do dziś nie został przekazany po przeprowadzonej „modernizacji”).
Trzy z pozostałych zamówionych okrętów znajdujące się w końcowym stadium budowy, ale również do dziś nie zostały wprowadzone do linii („Pipinos” ok.99%, „Matrozos” – ok. 90% i „Katsonis” – około 95%). Natomiast budowa 2 kolejnych jednostek się nie rozpoczęła mimo zrealizowania pierwszych płatności.
Lekcja dla nas
Afera „grecka” wcale nie dyskwalifikuje niemieckiego okrętu typu 214 i jego wartość powinna ocenić bezstronna komisja. I tylko to nas powinno interesować by ta komisja była rzeczywiście bezstronna. Jawność w postępowaniu jest tego jedyną gwarancją.
ito
Korupcja korupcją, ale sposób załatwienia sprawy- pieniądze wzięte a okrętów nie ma, powinien usunąć TKMS/HDW polskiego postępowania od razu na wstępie. Jeśli wywinęli taki numer Grekom to dlaczego nie Polakom?.
i co dalej?
Ciekawe, że kolejny raz przewija się Bogdan Klich. Czy każda taka niewyjaśniona "sprawa" musi być z udziałem tego Pana? A co do greckich OP to najciekawsze, że to sami Niemcy przyznali, że była tam wielka korupcja. Robią to tylko wtedy, gdy wiedzą, że sprawa może odbić się szerokim echem. A dodatkowo zrobili to pomimo, że sprawa dotyczy skolonizowanej przez nich Grecji. Podejrzewam, że realne kwoty były jeszcze większe
zgryźliwy
Ciekawy tekst dotyczący U 214 ale w nowym Raporcie jest znacznie ciekawiej o całej korupcji w Grecji z udziałem niemal wszystkich dostawców uzbrojenia. Po porostu podręcznik jak brać w łapę, na poziomie nieosiągalnym dla naszych ministerialno-wojskowych urzędasów. Im za te 90-130 mld zł to dadzą po lizaku i talonie do sieci fast food. Za to na samej górze dołożą po darmowym bilecie na basen plus dla już naprawdę opornych wczasy w ... Grecji. ;)