Przemysł Zbrojeniowy
Francja czy USA - kto dostarczy myśliwce dla Ukrainy? [ANALIZA]
Możliwość sprzedaży na Ukrainę samolotów bojowych Dassault Rafale ma być jednym z tematów, przesuniętej z powodu pandemii, wizyty prezydenta Emmanuela Macrona w Kijowie. Dotąd faworytem wydawały się raczej amerykańskie maszyny F-16V czy też F/A-18E/F Super Hornet, ale Francja ma niejednego asa w rękawie i jeszcze jedną istotną przewagę, tj. podpisaną w 2018 roku umowę na dostawę 55 śmigłowców dla ukraińskiego MSW. Wynik batalii będzie w dużym stopniu zależeć od priorytetów Kijowa.
Jak wynika z przyjętego w ubiegłym roku przez Radę Wojskową Dowództwa Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy dokumentu pt. „Wizja Sił Powietrznych 2035”, obecnie eksploatowane posowieckie samoloty bombowe Su-24, szturmowe Su-25 oraz myśliwce Su-27 i MiG-29 mają zostać zastąpione jednym typem samolotu wielozadaniowego. W perspektywie 15 lat w nowoczesne maszyny bojowe Kijów chce wyposażyć nie mniej niż cztery brygady lotnictwa taktycznego. W przypadku ukraińskiej struktury organizacyjnej brygady lotnictwa taktycznego formowane były z pułków lotnictwa ZSRR i każda składa się z dwóch eskadr.
Czytaj też: Modernizacja ukraińskich Su-27 i MiG-29 [WIDEO]
Plan zakłada zakup 8-12 samolotów wielozadaniowych dla każdej eskadry, czyli łącznie nie mniej niż 128 maszyn. Wstępnie koszty tej operacji oszacowano na 230 mld hrywien (ponad 8,6 mld dolarów). Pierwsze miały zostać wybrane i zakupione maszyny dla jednej eskadry w latach 2021-2022 z opcją dostawy do 2025 roku. Pandemia może ten plan nieco opóźnić, ale widać wolę wymiany samolotów na zachodnie.
Ambitne plany, ogromne koszty. Czy realne?
Właśnie dlatego, jak również ze względu na relatywnie długą perspektywę czasową, gdyż plan zakłada zakup jednej eskadry maszyn rocznie, prowadzona jest modernizacja posiadanej floty. Obejmuje ona modernizację sensorów, awioniki i uzbrojenia ukraińskich Su-27, modyfikację rozpoznawczych i bombowych Su-24 oraz dostosowanie Su-25 do przenoszenia pocisków i bomb kierowanych radiowo i laserowo.
Najbardziej ambitnym programem objęto relatywnie najmniej wyeksploatowane samoloty MiG-29, które są przekształcane w myśliwce wielozadaniowe, zdolne do przenoszenia uzbrojenia precyzyjnego powietrze-ziemia. Na początku 2020 roku oblatano samolot MiG-29MU2, który może przenosić radzieckie rakiety CH-29 i bomby KAB-500KR a docelowo będzie uzbrojony w krajowe pociski naprowadzane laserowo. Mimo to, do 2032 roku zarówno MiGi-29 jak i Su-27 maja zostać zastąpione przez nowe samoloty wielozadaniowe. Nieco dłużej używane będą szturmowe Su-25 i bombowe Su-24. Najdłużej maja pozostać w służbie rozpoznawcze, naddźwiękowe samoloty Su-24MR.
Ciężki czy lekki?
Jak donosi Portal Intelligence Online, przedstawiciele prezydenta Wołodymyra Zełenskiego sondują zachodnie rządy w kwestii zakupu wielozadaniowych maszyn zachodnich i likwidacji floty sowieckich samolotów. Rozmowy prowadzone były z pewnością z Francją i USA, ale Szwecja, której Saab Gripen był wskazywany jako jeden z przykładów w „Wizji Sił Powietrznych 2035”, również powinna być brana pod uwagę. Przynajmniej w jednym z wariantów. Obecnie analizowane są dwa, a ostateczna decyzja wpłynie też na wybór dostępnych opcji.
Czytaj też: F-16V wkrótce na straży Tajwanu
Pierwszy wariant, to zastąpienie posowieckich samolotów maszyną lekką, jednosilnikową, tańszą w eksploatacji, ale też dysponującą mniejszym zasięgiem i udźwigiem, co może być wadą dla dość dużego pod względem terytorium kraju jakim jest Ukraina. W takim wypadku oczywistym faworytem jest amerykański Lockheed Martin F-16 Block 70/72, wybrany np. przez Słowację czy Bułgarię. Z pewnością Kijów będzie mógł liczyć na wsparcie finansowe administracji Bidena. Druga rozważana dziś opcja to wspomniany już szwedzki Saab, najprawdopodobniej w najnowszej wersji Gripen E. Szwecja zaoferowała bardzo atrakcyjne, niskooprocentowane kredyty rządowe Bułgarii, która chciała kupić 8 maszyn. Mając w perspektywie możliwość dostarczenia ponad 100 samolotów na Ukrainę, Sztokholm z pewnością będzie w stanie zaoferować lepsze warunki.
Na Ukrainie sporo jest jednak zwolenników cięższej maszyny dwusilnikowej, zdolnej np. do przenoszenia pocisków dalekiego zasięgu powietrze-woda/ziemia. W takiej sytuacji można spodziewać się starcia amerykańskich maszyn Boeing F/A-18E/F Super Hornet z francuskim Dassualt Rafale. Hornety, które stacjonują choćby na lotniskowcu operującym na Morzu Śródziemnym mogą w każdej chwili odwiedzić sojusznicze, ukraińskie lotniska, tak jak w poprzednich latach robiły to F-15 Eagle. Podobnie jak w przypadku F-16, Super Hornet może też liczyć na dobre warunki.
Kongres już dziś zapewnia Ukrainie pomoc w zakresie obronności i bezpieczeństwa w wysokości setek milionów dolarów i z pewnością nie poskąpiłby wsparcia dla sprzedaży 120-200 amerykańskich samolotów na Ukrainę. Były to też znaczący gest wobec Moskwy: amerykańskie samoloty w siłach zbrojnych państwa które jeszcze niedawno było silnie związane z Rosją. Lecz Francja również nie składa broni, a raczej wydaje się, że wręcz przygotowuje ofensywę.
Prezydencki atut
Karta którą zamierza grać producent Rafale, to z jednej strony silna reprezentacja ekonomiczna i wiele biznesowych powiązań Francji i Ukrainy. Z drugiej to już zawarte kontrakty, takie jak ubiegłoroczna umowa na dostawy 20 jednostek patrolowych OCEA FPB 98, ale przede wszystkim ogromnego kontraktu zawartego w lipcu 2018 roku. Obejmował on dostawy 51 śmigłowców firmy Airbus Helicopters dla ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, za łączną sumę 558 mln euro. Jest to z jednej strony sukces, ale z drugiej obosieczna broń. Dotąd dostarczono jedynie 5 używanych maszyn H225 i 2 nowe H125. Temat może być drażliwy, choć producent zapowiada na 2021 roku dostawę co najmniej 10 kolejnych śmigłowców.
Najmocniejszym atutem, jak często bywa w tego typy kwestiach, może być wsparcie polityczne. Na koniec marca planowana była wizyta w Kijowie prezydenta Emmanuela Macrona, która jednak została przełożona ze względu na kolejną falę pandemii. Jednym z głównych tematów rozmów z Wołodymyrem Zełenskim miała być kwestia zakupu przez Ukrainę samolotów bojowych. Z pewnością pojawi się, kiedy spotkanie obu głów państwa dojdzie do skutku.
Francja nie jest może tak aktywnie zaangażowana we wsparcie Ukrainy jak USA, ale ma zdecydowanie więcej związków biznesowych z tym krajem. Może to być dla Paryża również ciekawa okazja na kolejne zaznaczenia stanowiska odmiennego niż Berlin. Z drugiej strony, taki kontrakt może zaważyć na próbach Macrona w zakresie poprawy stosunków UE i jej krajów członkowskich z Rosją. Moskwa z pewnością uzna dostawy zachodniego, nowoczesnego uzbrojenia dla Ukrainy za działania nieprzyjazne, jeśli nie wrogie. Ciekawe, czy Francja jest gotowa na tego typu decyzję, na jednej szali stawiając dobre stosunki z Putinem, a na drugiej kontrakt na potencjalnie ponad 100 samolotów bojowych. Byłby to obecnie największy tego typu kontrakt w Europie.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie