Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Budowanie wybuchowego przymierza

Autor. Jerzy Reszczyński/Defence24

Po Szefie Sztabu Generalnego WP gen. Rajmundzie Andrzejczaku, który Zakłady Metalowe Dezamet w Nowej Dębie na Podkarpaciu odwiedził 21 marca, ten ważny nie tylko dla polskiej obronności zakład podejmuje kolejnych ważnych gości. W poniedziałek 27 marca prezes Rady Ministrów RP Mateusz Morawiecki i wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak, podczas swej wizyty w Zakładach, spotkali się z komisarzem Unii Europejskiej do spraw przemysłu i rynku wewnętrznego Thierrym Bretonem. Goście zapoznali się z zakładem oraz spotkali z pracownikami ZM i – na krótkim briefingu – wygłosili oświadczenia przed przedstawicielami mediów, a następnie wzięli udział w, niedostępnej dla mediów, konferencji połączonej z prezentacją ZM Dezamet.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Polska jest jednym z 11 miejsc, które znalazły się na trasie objazdu komisarza po krajach Unii Europejskiej. Jego celem jest zapoznanie się z możliwościami zwiększenia produkcji ich przemysłów obronnych, przede wszystkim – w zakresie produkcji amunicji. Komisarz T. Breton wcześniej odwiedził tak liczących się w produkcji amunicji potentatów, jak m.in. Czechy, Francja oraz Bułgaria, w plany wizyty komisarza w naszym kraju wpisano także osobiste spotkanie z premierem polskiego rządu Mateuszem Morawieckim, do którego doszło właśnie w Nowej Dębie.

Czytaj też

Autor. J. Reszczyński/Defence24

Taka agenda, jak też osobista obecność komisarza w zakładach specjalizujących się głównie w produkcji amunicji, dowodzą wagi tego wydarzenia. Jest ono działaniem bezpośrednio powiązanym z porozumieniem państw Unii Europejskiej oraz Norwegii w sprawie zjednoczenia wysiłków na rzecz wspólnych zakupów amunicji dla Ukrainy. Porozumienie takie zostało parafowane 20 marca, początkowo z udziałem Norwegii oraz siedemnastu krajów UE (Austria, Belgia, Chorwacja, Cypr, Czechy, Estonia, Finlandia, Francja, Niemcy, Grecja, Luksemburg, Malta, Holandia, Portugalia, Rumunia, Słowacja i Szwecja. Kolejne państwa, w tym Polska, która o zawiązanie takiej koalicji zabiegała, dołączyły do porozumienia w kilka dni później.

Reklama

Podstawową treścią porozumienia jest określenie ścieżek pomocy dla armii ukraińskiej, która – z uwagi na bezprecedensową intensywność walk, w tym walk z użyciem artylerii – sygnalizuje problemy, jakie mogą powstać w wyniku posiadania do dyspozycji niewspółmiernych do potrzeb operacyjnych, oraz do liczby już dostarczonych Ukrainie systemów artyleryjskich o natowskim standardzie 155 mm, zasobów amunicji do tych środków ogniowych.

Premier Mateusz Morawiecki
Autor. Jerzy Reszczyński/Defence24

"Dzisiaj najpilniejszą potrzebą na ukraińskim teatrze wojennym jest amunicja" – powiedział premier Mateusz Morawiecki. –  "I dlatego, jak to uzgodniliśmy na ostatniej Radzie Europejskiej, będziemy tę amunicję dostarczać. Rada Ministrów w ciągu najbliższych kilku dni przyjmie specjalny wieloletni program, który będzie wspierał produkcję amunicji w różnych częściach kraju." Jak zadeklarował premier, program ma być dedykowany zarówno firmom państwowym, jak i prywatnym. "Dzisiaj, wiemy doskonale, tej amunicji w całej Europie, w całym NATO, jest za mało. Nie jest to żadna tajemnica, że byliśmy troszeczkę uśpieni tym czasem bezpieczeństwa, czasem pokoju" – dodał.

Priorytetem „unijnego sojuszu amunicyjnego" jest uruchomienie programu wspólnych zakupów pocisków artyleryjskich o kalibrze 155 mm, wyszacowanego na miliard euro. Drugim, nie mniej ważnym członem porozumienia jest – wyceniany na identyczną kwotę miliarda euro – program rekompensat finansowych dla tych państw, które już przekazały Ukrainie amunicję artyleryjską z własnych zasobów. Trzecia ścieżka dotyczy zbudowania i wdrożenia siedmioletniego programu zwiększenia przez państwa unijne produkcji różnego typu amunicji, bowiem – co wykazują doświadczenia z dotychczasowej fazy wojny w Ukrainie – europejskie kraje NATO, jednocześnie należące do UE, dysponują więcej niż skromnymi zasobami i zapasami w tej dziedzinie.

Stan ten jest nieuporządkowanym do tej pory remanentem po „resecie" stosunków z Rosją, którego efektem stało się m.in. zmniejszenie wydatków na obronność, w tym – ograniczenie tempa odtwarzania zarówno gotowości sprzętowej jak i rezerw środków bojowych, w tym zapasów amunicji. W tym obszarze polityki bezpieczeństwa zasadniczych zmian nie dokonano nawet po 2014 r., kiedy Federacja Rosyjska dokonała aneksji Krymu i doprowadziła do intensywnej, gorącej wojny we wschodnich regionach Ukrainy. Zaniechania na tym polu mające różną skalę w różnych krajach, nie ominęły także Polski, gdzie jednak udział wydatków na obronność w produkcie krajowym był znacznie wyższy niż oczekiwane w NATO 2 proc. PKB, podczas gdy w wielu krajach był on nawet o ponad połowę mniejszy...

Czytaj też

Komisarz Thierry Breton ocenił, że przekazanie 4 proc. polskiego PKB na obronność stanowi znaczący wkład w bezpieczeństwo całej Europy. W ciepłych słowach wyraził wdzięczność dla Polski i Polaków za solidarność z napadniętym krajem i polskie zaangażowanie w pomoc Ukrainie. Dodał także: "Musimy się przygotować do konfliktu, który może potrwać (...) W czasie rekordowo krótkim, byliśmy w stanie przygotować pakiet rozwiązań". Po zapoznaniu się z zakładem komisarz był pod silnym wrażeniem jakości produkowanej przez Dezmet amunicji, technicznego wyposażenia zakładu oraz tutejszego tempa pracy. "Zakład pracuje na 3 zmiany, na razie 5 dni w tygodniu, być może uda się jeszcze więcej... To jest gospodarka wojenna" – podkreślił w twitterowym komentarzu. Zadeklarował w imieniu kierownictwa UE clou polityki wobec przedsiębiorstw, które wejdą w intensywny program amunicyjny: – "Chcemy wspierać te przedsiębiorstwa".

Komisarz Thierry Breton
Autor. J. Reszczyński/Defence24

Koordynatorem wszystkich trzech elementów programu mającego zniwelować skutki zapóźnień i zaniechań, co uzgodnili sygnatariusze porozumienia, będzie Europejska Agencja Obrony (EDA), korzystająca ze środków finansowych Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju (EPF).

Zdaniem licznych obserwatorów i analityków, Polska, realizująca – przyspieszone znacznie w ostatnich miesiącach – ambitne programy rozwoju artylerii, może w realizacji takiego programu odegrać istotną rolę. Zakłada się bowiem, że współbieżnie z planami oraz skalą ilościową pozyskiwania samych środków ogniowych muszą być realizowane także programy wytwarzania amunicji. Mimo, że – najprawdopodobniej (szczegóły umów nie są informacją publiczną) – pozyskiwaniu w Republice Korei znacznej liczby sh 155 mm K9 jest „obudowane" także dostawami amunicji do tych haubic (AU oficjalnie poinformowała, iż skala tego zamówienia przekracza 50 tys. pocisków, ale nie ma pewności, czy to są pełne dane), nikt poważny nie może zakładać, iż partner odległy od naszego kraju o 15 tysięcy kilometrów będzie podstawowym dostawcą dla artylerii Sił Zbrojnych RP tak fundamentalnie ważnego środka bojowego jak amunicja. Dostawy z tego źródła mogą mieć znacznie z początkowej fazie współpracy i wdrażania K9, ale oczywistością jest posiadanie w obrębie własnego przemysłu zbrojeniowego odpowiedniego potencjału produkcyjnego i zdolności technologicznych.

On musi zapewnić dostawy amunicji w ilościach proporcjonalnych do zakładanej docelowej liczby samobieżnych haubic 155 mm na podwoziach gąsienicowych (Krab, K9 i deklarowany następca tych obydwu konstrukcji), wynoszącej ponad 800 środków ogniowych. Jeśli dojdzie do realizacji planów związanych z pozyskiwaniem sh 155 na podwoziu kołowym (dotychczas program ten realizowany był, z dość powszechnie znanym niezbyt imponującym skutkiem, pod kryptonimem Kryl), zapotrzebowanie na amunicję będzie jeszcze większe. Opierając się na doświadczeniach ukraińskich można przyjąć, że jeśli już za cztery lata liczba sh 155 na uzbrojeniu wyniesie zakładanych 300 szt., to do ewentualnego prowadzenia efektywnych działań bojowych potrzebne będzie co najmniej 10 tys. pocisków. Na każdy dzień działań.

Czytaj też

Mówiąc o zapotrzebowaniu artylerii SZ RP na amunicję należy mieć na uwadze nie tylko o podstawową amunicję odłamkowo-burzącą, ale również o amunicję precyzyjną (APR), której wytwarzaniem jednak nie zajmują się ZM Dezamet, a także amunicję szkolną i ćwiczebną, posiadanie której jest nieodzowne z uwagi na konieczność szybkiego wyszkolenia znacznej liczby artylerzystów. Jej produkcja w dostatecznych ilościach nie jest wbrew pozorom mniej ważna dla osiągania przez artylerię zakładanej zdolności bojowej niż produkcja amunicji bojowej. To odnosi się nie tylko do amunicji kal. 155 mm, ale też do amunicji moździerzowej 120 mm do Raka.

Wicepremier i szef MON Mariusz Błaszczak
Autor. Jerzy Reszczyński/Defence24
„Nasze wsparcie Ukrainy będzie jeszcze bardziej efektywne dzięki inwestycjom, które tutaj zostaną przeprowadzone we współpracy z Komisją Europejską. Również (...) zdolności obronne Rzeczypospolitej Polskiej będą dzięki tym inwestycjom większe. Wojsko Polskie rozwija się, Wojsko Polskie jest wyposażane konsekwentnie w nowoczesną broń. Jednocześnie jesteśmy członkiem europejskiej wspólnoty i sojuszu północnoatlantyckiego, dlatego wzmacniamy zdolności obronne Rzeczypospolitej."
Mariusz Błaszczak, wicepremier, szef MON
Premier Mateusz Morawiecki
Autor. J. Reszczyński/Defence24

M. Morawiecki zapewnił, że podstawowym celem podejmowanych działań jest uzupełnienie i powiększenie krajowych zapasów amunicji artyleryjskiej. Nie mniej ważne jest zbudowanie takich zdolności produkcyjnych, aby Polska była nie tylko bezpieczna, ale aby też była dostawcą amunicji dla innych. Zauważył, że w toczącej się obecnie kampanii wojennej Rosjanie każdego dnia wystrzeliwuję w kierunku ukraińskich pozycji obronnych, ale też w kierunku licznych celów cywilnych, 20 do 50 tysięcy pocisków różnych kalibrów. – "Na to odpowiedź po stronie ukraińskiej to 2 do 5-6 tysięcy pocisków dziennie, pocisków precyzyjnych i wystrzeliwanych z bardziej precyzyjnej broni. I to jest właśnie przewaga zachodniej broni" – dodał.

Należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej Zakłady Metalowe Dezamet, firma o przedwojennej jeszcze, copowskiej tradycji (Wytwórnia Amunicji Nr 3 uruchomiona w 1939 r.), jest największym w kraju dostawcą dla MON RP amunicji artyleryjskiej dużego i średniego kalibru. Zatrudniająca ok. 700 osób spółka w swoim programie produkcyjnym ma przede wszystkim amunicję do haubic 155 mm oraz do moździerza automatycznego 120 mm, amunicję moździerzową 60 mm oraz niektóre rodzaje amunicji moździerzowej 98 mm. Ponadto oferta produkcyjna ZM obejmuje granaty ręczne i nasadkowe, naboje PG-15W kal. 73 mm do armaty 2A28 Grom wozu BWP-1, zapalniki, lotnicze bomby ćwiczebne, amunicję do granatników 40 mm, spółka w przeszłości produkowała także artyleryjską amunicję kasetową 122 mm do sh 2S1 Goździk (polskiej konstrukcji pocisk Hesyt-1 o donośności ponad 15 km, z 20 podpociskami GKO).

Autor. J. Reszczyński/Defence24

Jak informują władze spółki, w latach 2019-2022 został przez nią zrealizowany biznesplan obejmujący rozbudowę i modernizację infrastruktury produkcyjno-magazynowej i zakup nowoczesnych maszyn i urządzeń. Ma to sprzyjać w bezpośredni sposób dostosowaniu profilu produkcji do amunicji średniego i dużego kalibru. Kolejne plany rozwojowe – definiowane, zanim jeszcze narodziła się idea wzmocnienia sektora produkcji amunicji środkami finansowymi UE, poprzez EDA i  EPF – opiewają na okres do 2026 r., i zakładają dalszy rozwój potencjału produkcyjnego oraz zwiększenie sprzedaży kluczowego asortymentu, czyli amunicji 155 mm. Jest co najmniej bardzo prawdopodobne, że po zainicjowaniu „eurokoalicji amunicyjnej" plany te zostaną skorygowane – w górę.

Autor. J. Reszczyński/Defence24

Produkcję amunicji artyleryjskiej 155 mm spółka prowadzi, w oparciu o licencją uzyskaną w 2011 r. od ZVS Dubnica, od lipca 2014 r. (pierwsze zamówienie na 2 tys. pocisków OFd MKM w wariancie podstawowym i 1 tys. szt. pocisków z gazogeneratorem). Później Zakłady zrealizowały kolejne zamówienie na 11 tys. pocisków tego typu (dostawy zakończono w 2019 r.) i rozpoczęły realizację następnego kontraktu na 24 tys. szt. (w tym 6 tys. z gazogeneratorem) w oparciu o wieloletnią umowę z grudnia 2019 r., z terminem realizacji w latach 2021-2022.

O tym, jak poniedziałkowa wizyta najwyższych przedstawicieli polskiego rządu oraz komisarza UE przełoży się na konkrety, w tym na szybkie działania inwestycyjne, oraz na konkretne zamówienia dla ZM Dezamet, będziemy, rzecz jasna, informować w miarę, jak opinii publicznej będą udostępniane informacje o kolejnych ustaleniach i postępach w realizacji programu budowania „wybuchowej koalicji".

Reklama

Komentarze (8)

  1. Był czas_3 dekady

    Szumne zapowiedzi ale my musimy na tym zarabiać, a nie zysk = ZERO, a w mediach huczne informacje ile to przekazaliśmy w ramach pomocy (nie sprzedaliśmy) pocisków i sprzętu na Ukrainę.

    1. nyx

      zarabiać czyli co.? "business as usual" Nie sądzisz że obrona tego co udało nam się zbudować przez ostatnie 30 lat wymaga poświęceń.... teraz damy ukrainie amunicję i broń za darmo, albo w jakichś niewielkich kontraktach, ale jak ta wojna się skończy to zyskujemy liczne zamówienia na Ukrainie przy odbudowie. To i tak nam się opłaci. A dla Putina zjednoczenie (póki co jako sojusznicy) Polski i Ukrainy to najgorsze co mogło się zdarzyć.

    2. Seb66

      #nyx Jaka obrona i czego? Czyżbysmy będąc w NATO zostali zaatakowani? Zyskamy na odbudowie? Tak jak zyskaliśmy wspierając atak na Irak, albo Afganistan, Jakieś dowody na poparcie śmiałej tezy że my coś zyskamy? Na razie Ukraina NICZYM nam się nie rewanzuje, poza paroma gładkimi słowami Zełeńskiego. Nawet nie przeprosili za Przewodów. Pisanie, że "zyskujemy" jest dziecinne, niczym nie poparte i naiwne. A Ukraina spokojnie mogłaby płacić np. obligacjami państwowymi i konkretnymi już dziś kontraktami. A tymczasem nawet nie pozwalają szukać grobów ofiar Rzezi Wolyńskiej. Ciekawa ta wdzięczność ukraińska. Zyskamy? Taaak?

    3. Był czas_3 dekady

      nyx@- Jeżeli mamy zyskać takie zamówienia jakie w Iraku za pomoc amerykanom we wprowadzaniu "demokracji" to ja dziękuję postoję. Zyskało tam wielu tylko nie Polska. O ile pamiętam, to sprzedaliśmy pewną ilość pojazdów DZIK i na tym się skończyło.

  2. AntyChe

    Na wyprodukowanie 24000 sztuk, czyli ilości zużywanej dziennie na Ukrainie Dezamet potrzebował 4 lata . Jesteśmy w czarnej $%^&e. Jak by chociaż miesięcznie produkowali codziennie zużywana ilość. Ale zakład w rok produkował 6000. Nawet ja przyjąć że pierwsze 2 lata czekali na komponenty od poddostawców. To i tak wychodzi 12000 na ROK . Rosja zużywa 20 do nawet 60 tys DZIENNIE. .Moce produkcyjne powinny natychmiast być zwielokrotnione.

    1. mick8791

      Chłopcze Dezamet nie potrzebował 4 lat na wyprodukowanie takiej ilości amunicji tylko dostał zamówienie na taką ilość w określonym horyzoncie czasowym. Wielkość zamówienia to zasadniczo coś innego od wielkości mocy produkcyjnych!

    2. Seb66

      Z grubym przekąsem oceniając, to moce powinny wzrosnąć, owszem, ale już z 8 lat temu. Zaraz po tym jak Rosja ukradła Krym. A tu tymczasem, MON przez te lata nawet granatnikow nie kupił. A mając na stanie WP ponad 200 śmigłowców ŻADNEGO nie uzbroil tak, by mógł wykonywać zadania ogniowe na współczesnym polu walki. I gdy mamy np. ok 70 szt Sokoła/W3 a Leonardo oferował ich moderke do wersji wsparcia z ppk Spike, my nie! Do tego nadal nie mamy ani 1.szt ppk na jakimkolwiek nośniku mechanicznym. A mamy Polarisy, Rangery, Wirusy, Żubry i Tury, Ale nie. Czekali na Tatrasana z HSW, którego... nadal nie ma! Za to zamówiliśmy Mieczniki. Niszczyciel czołgów nie jest pilnie potrzebny. Co innego niemal bezbronny ale nagle(?) "pilnie" potrzebny "oceaniczny eskortowiec"? Smutny ten obraz gdy wojna już toczy się "za rogiem"!

    3. bc

      Zdolności produkcyjne są aktualnie zbyt małe z powodu tego że w czasie pokoju produkuje się na bieżące zużycie szkoleniowe ale to nie tylko w PL, produkcja wojenna wymaga liczb o rząd wielkości wyższych. Na UA zużycie amunicji jest tak duże bo brakuje lotnictwa. rosja zużywała 60tys ale momentami na początku wojny, średnio to to ok 20tys dziennie(miała kilkanaście milionów szt w postsowieckich magazynach ale w kilku kalibrach, samej ammo 152mm mają 4 różne typy nie pasujące do siebie). Mimo to nawet ros brakuje już amunicji, pojawiają się informacje że produkcja to tylko 2tys szt dziennie. Tymczasem w samej UE mamy 11 państw które mają produkować, USA też rozkręca produkcję.

  3. bc

    Ukraińcy potrzebują teraz do przeprowadzenia ofensywy(pokonania okopów które ros kopali pół roku, umocnień, bunkrów) przynajmniej 10tys zapalników korygujących PGK które umożliwiają punktowe trafienia(GPS) za pomocą zwykłej amunicji 155mm(burzącej ale też innego rodzaju gdyby się pojawiła). Amerykanie mają już wystarczającą liczbę tych zapalników bo produkują je od kilku lat. To jedna z broni typu game changer a przy okazji mocno zmniejszyła by zużycie amunicji, oszczędził czas i straty. W dodatku najlepsza możliwa reklama podobna jak Excaliburów dalekiego zasięgu.

  4. Bulba1

    Nie zawsze zarabianie oznaczA branie pieniędzy za coś- Ukraina "płaci" brutalnie mówiąc zniszczonym rosyjskim sprzętem i zabitymi rosyjskimi żołnierzami dorzucając do tego jako bezcenny bonus czas na zbudowanie armii i przemysłu które będą w stanie zgnieść agresora

  5. Facetoface

    Z ciekawości odsłuchałem to spotkanie i zabrakło tu słów komisarza,, mam złe skojarzenia z tą nazwą,, Bretona o zwalnianiu zapasów. Dobrze premier zripostował ,,celem podejmowanych działań jest uzupełnienie i powiększenie krajowych zapasów amunicji artyleryjskiej. Nie mniej ważne jest zbudowanie takich zdolności produkcyjnych, aby Polska była nie tylko bezpieczna, ale aby też była dostawcą amunicji dla innych.,, Tylko czy to nie jest tak, że schodzimy z zapasów a dopiero Unia sfinansuje? Czy to nie jest ryzykowne?

  6. Seb66

    To- w co powinniśmy inwestować każda złotówkę- to nie klasyczna- tylko amunicja precyzyjna. Na bliski dystans to nasze APR 120/155mm. Na dalszy to już nieobecna u nas klasa Bonus/SMArt/Excalibur/Vulcano. Do tego kierowane rakiety 122mm (oferowali nam ich fabrykę...Żydzi) oraz kierowany laserowo wariant Hydry70. Także Pirat jako tani, masowy i powszechny ppk. Potem rodzina ppk Moskit. I oczywiście nasze drony. Tysiące! Czemu to wszystko tak się wlokło jeśli wojna zaczęła się już w 2014? Ktoś tego nie chciał? Kto?

  7. Facetoface

    Super ok itd. nie mniej pobudka UE nastąpiła po roku wojny. Tak bywa gdy ideologia zasłania real.

  8. Thorgal

    Mniej gadania i chwalenia, więcej €€€ dla Polski! Zachód powinien wspierać nas bo jesteśmy państwem graniczącym z wielkim szambem....Żeby szambo nie zalało całej EU!

Reklama