Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Europa wyda miliardy na pociski dla Ukrainy. Ale nie z USA [KOMENTARZ]

Autor. Marcus Olsson/Försvarsmakten

Unia Europejska zdecydowała o przeznaczeniu ponad dwóch miliardów euro na dostawy i zwiększenie zdolności produkcji amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy. Jak na razie jednak nie ma decyzji o zakupach ze Stanów Zjednoczonych. Defence24.pl uzyskał od Komisji Europejskiej kompleksowe wyjaśnienia w tym zakresie.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Ministrowie obrony i spraw zagranicznych osiągnęli niedawno porozumienie w sprawie wspólnych zakupów i dostaw amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm (oraz pocisków kierowanych, jeśli zawnioskuje o nie Ukraina). Wspólne zakupy będą koordynowane – między innymi – przez Europejską Agencję Obrony (EDA).

Decyzja UE to na pewno krok w dobrym kierunku, biorąc pod uwagę potrzebę pilnego wsparcia Ukrainy amunicją (i innym sprzętem wojskowym). Jak na razie w przedsięwzięciu bierze udział 17 państw członkowskich Unii (Austria, Belgia, Chorwacja, Cypr, Czechy, Estonia, Finlandia, Francja, Niemcy, Grecja, Luksemburg, Malta, Holandia, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Szwecja) i Norwegia, ale kolejne mogą do niego dołączyć po zakończeniu realizacji narodowych procedur. Wśród tych krajów może być też Polska, bo zainteresowanie udziałem w inicjatywie wyrażał minister Mariusz Błaszczak.

Reklama

Defence24.pl uzyskał z biura rzecznika prasowego Komisji Europejskiej szczegółowe informacje w tym zakresie. Podjęta inicjatywa jest utworzona z trzech „ścieżek". Pierwszą jest zwiększenie funduszu European Peace Facility (EPF) o kwotę miliarda euro, z przeznaczeniem na rekompensaty dla państw członkowskich, które przekażą Ukrainie amunicję „jakiegokolwiek typu" z własnych zapasów.

Druga to przeznaczenie kolejnego miliarda euro na wspólne zakupy amunicji artyleryjskiej 155 mm (i pocisków kierowanych, jeśli Kijów o nie zawnioskuje). Zakupy mają być realizowane albo w trybie koordynowanym przez Europejską Agencję Obrony (EDA), albo w schemacie, w którym jedno z uczestniczących państw przyjmuje rolę państwa ramowego.

Czytaj też

Zakupy mogą być realizowane w przemyśle obronnym państw europejskich i Norwegii. Jak na razie 17 wspomnianych wyżej krajów UE i Norwegia zdecydowało się na wspólny zakup amunicji 155 mm, koordynowany przez EDA. Trzecia ścieżka to wsparcie przez Unię środków mających na celu zwiększenie zdolności produkcji przez europejski przemysł obronny.

Na razie nie zdecydowano się, w jakich zakładach będą produkowane pociski. Jak zaznacza biuro rzecznika KE, jest zbyt wcześnie, by mówić o procesie „wyboru". Według wyników wstępnych analiz zrealizowanych przez UE zakłady produkujące amunicję 155 mm są w 11 krajach członkowskich, jeśli uwzględnimy posowiecki kaliber 152 mm – w dwunastu, a łańcuch dostaw obejmuje też inne państwa Unii. Dodano, że europejski przemysł ma „potencjał" w zdolnościach produkcyjnych, by spełnić zarówno potrzeby krajów członkowskich UE, jak i Ukrainy. To, w jaki sposób zapotrzebowanie na dodatkową amunicję ma zostać rozdzielone i spełnione będzie teraz przedmiotem rozmów z udziałem komisarza Thierry'ego Bretona, który wizytował już zakłady zbrojeniowe m.in. w Bułgarii i Francji.

Skąd wziąć pieniądze?

Służby prasowe Komisji Europejskiej przekazały też informacje o źródłach finansowania inicjatywy. Po pierwsze, dodatkowe pieniądze pochodzą z European Peace Fund, a więc instrumentu finansowego poza budżetem UE, zasilanego przez państwa członkowskie. Instrument ten powstał w 2021 roku, a więc – można powiedzieć – rychło w czas. Początkowo opiewał na kilkaset milionów euro, ale jeszcze przed decyzją z marca 2023 roku został podniesiony do łącznie 3,6 mld euro. Jego celem jest finansowanie i refinansowanie zakupów sprzętu wojskowego, a także operacji prowadzonych w ramach UE.

Czytaj też

To wyjaśnienie jest o tyle istotne, że – jak zaznaczono – nie można kupować uzbrojenia z głównego budżetu UE. Unijne pieniądze mogą nadal być przeznaczone na prace badawcze czy rozwojowe, być może także na budowę mocy produkcyjnych, ale nie „stricte" na zakupy uzbrojenia. To istotne ograniczenie, biorąc pod uwagę duże środki jakimi dysponuje Bruksela.

Drugim ograniczeniem są zasady finansowania Europejskiej Agencji Obrony, które wykluczają zakupy w państwach spoza UE, chyba że te – jak Norwegia – mają specjalne, międzynarodowe umowy pozwalające na udział w takich programach. Biuro Prasowe KE podkreśla, że długofalowo powinno się dążyć do wzmocnienia europejskiej bazy przemysłowej i wspólnych zakupów, a realizowane projekty nie stoją na przeszkodzie zakupom od państw trzecich (także na rzecz Ukrainy), przy czym te zakupy nie będą mogły być finansowane z EPF. Dodaje też, że jeśli chodzi o wzmocnienie zdolności przemysłowych, to sprawa wykorzystania środków budżetowych UE jest analizowana, a jednym ze środków w tym kierunku może być „European Defence Industry Reinforcement through common Procurement Act (EDIRPA)", przyjęty przez Komisję w 2022 roku, o wartości 500 mln euro.

Ponadto, zdaniem KE „sektor finansowy powinien uznać, że jego wkład jest bardzo ważny", włącznie z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym. To oznacza, że KE będzie zachęcała zarówno EBI jak i banki komercyjne do finansowania rozbudowy zdolności przemysłu obronnego. To bardzo ważne, również dla polskich podmiotów.

Bradley Ukraina
Amerykańskie Bradley'e dla Ukrainy.
Autor. Генеральний штаб ЗСУ (@GeneralStaffUA)/Twitter

Co dalej?

Inicjatywa w sprawie wspólnych zakupów amunicji to krok w kierunku przejęcia przez UE większej odpowiedzialności za dostawy dla Ukrainy. Krok potrzebny, ale... niewystarczający. Według KE do chwili obecnej państwa członkowskie i UE dostarczyły Kijowowi pomoc wojskową o wartości 13 mld euro, z czego 3,6 mld sfinansowano w ramach EPF (to nie obejmuje ostatniej transzy, więc łącznie będzie to 15 mld i 5,6 mld euro). Z kolei – jeśli wierzyć Congressional Research Service – zawarte już kontrakty i zrealizowane dostawy z USA to ponad 33 mld dolarów (czyli więcej niż 30 mld euro), a łącznie przyznane przez Kongres środki to ponad 46 mld dolarów.

Czytaj też

Z USA, szczególnie ze strony Republikanów słychać sygnały o możliwym ograniczeniu pomocy dla Ukrainy. W obecnym momencie Europa powinna (musi) przejąć większą odpowiedzialność. Biorąc pod uwagę, że pomoc dla Kijowa będzie w nadchodzących miesiącach i latach polegała coraz mniej na przekazywaniu istniejącego sprzętu, a coraz bardziej na zakupach, potrzebne są pieniądze i regulacje prawne. I oba te elementy są w zasięgu UE.

Już dzisiaj trzeba myśleć nad możliwościami kierowania na wsparcie obronne Ukrainy szerszego strumienia środków zarządzanych przez wspólnotę i finansowania nimi szerszego zakresu potrzeb obronnych. Zakładając, że UE powinna się co najmniej zrównać swoim wsparciem z USA, „odciążając" Waszyngton i zapewniając Kijowowi kontynuację dostaw, powinno ono zostać powiększone o rząd wielkości (5-10 krotnie). Swoją drogą, gdyby odwrócić proporcje finansowania pomocy wojskowej dla Ukrainy, to byłby to też argument do przekonania Amerykanów, by pozostali zaangażowani – nawet jeśli w dłuższej perspektywie w nieco mniejszym zakresie niż dziś.

Wszystko to może wymagać stosowania szczególnych środków. Najlepiej byłoby, gdyby z budżetu UE można było finansować zakupy broni, ale na dziś to niemożliwe i wymagałoby zapewne zgody wszystkich organów i państw UE, a o to będzie bardzo trudno. Może jednak poszukać innych źródeł: chociażby przekierowania pożyczek Funduszu Odbudowy (niewykorzystanych przez państwa członkowskie) do refinansowania EPF, za zgodą poszczególnych państw?

Kolejną kwestią jest finansowanie uzbrojenia powstającego (powstałego) poza UE. O ile na przykład w wypadku amunicji artyleryjskiej 155 mm sprawa jest o tyle prosta, że produkujemy ją w Europie, to na przykład pociski do wyrzutni HIMARS na Starym Kontynencie nie powstają. Ponadto, Ukraina otrzymuje dużo skomplikowanego uzbrojenia produkowanego poza UE, którego eksploatację trzeba będzie wspierać, zapewnić części zamienne itd. I kraje europejskie powinny partycypować w tym finansowaniu.

Nie da się wykluczyć, że uda się „po drodze" znaleźć jakieś rozwiązanie, chociażby poprzez dopuszczenie współpracy spółek z UE i spoza niej, zakładając że Amerykanie pozwolą na sprzedaż sprzętu za ich pośrednictwem a nie w trybie FMS. Przykładem jednego ze schematów takiego rozwiązania jest sprzedaż pocisków GLSDB, opracowanych wspólnie przez Boeinga i Saaba (w tym schemacie wykonawcą ubiegającym się o finansowanie byłby Saab). Jeszcze inną opcją jest lokowanie „amerykańskich" zdolności serwisowych i produkcyjnych w Europie.

Możliwości więc są, ale czasu jest mało, a instytucje UE powinny wykazywać elastyczność. Na zadane przez Defence24.pl pytanie o możliwe przejęcie przez UE finansowania wsparcia amerykańskich systemów takich jak Bradley i HIMARS gdyby wycofały się z tego USA Biuro Prasowe rzecznika KE odpowiedziało, że Komisja pozostaje zobowiązana do wsparcia Ukrainy tak długo jak będzie to potrzebne i tak długo, jak będzie wymagała tego sytuacja.

Reklama
Reklama

Komentarze (7)

  1. WPRzyb

    Nie rozumiem dlaczego autor tak stanowczo stwierdza, że ktoś musi. Powinien, może ale musi? To Ukraińcy musieli nie pozwolić na rozkradanie swojego państwa przez 30 lat i to oni musieli przygotować się do tego do czego doszło rok temu mając przez 8 lat pełzający konflikt z Rosją.

    1. Rusmongol

      Uważasz że się nie przygotowali? Wszyscy dawali im tydzień....

    2. bmc3i

      A polscy politcy przygotowali Polske przez 30 lat na to?

    3. WPRzyb

      A ile wytrzymali bez ciągłej kroplówki od zgniłego zachodu? Trzy/cztery tygodnie, nie rozśmieszaj mnie - to kraj, który jeszcze nie dawno mógł produkować więcej uzbrojenia niż cała Euro zachodnia.

  2. RAF

    Rekompensata za amunicję wysłaną na Ukrainę to dobry pomysł i powinien być realizowany od początku wojny. Ale wspólne kupowanie w ramach Unii skończy się tylko patologią. Amunicja będzie zamawiana głównie w Niemczech i Francji, a jej produkcja i dostarczenie na front będą celowo spowalniane, bo zachodniej Europie bardziej zależy na tym żeby Rosja nie przegrała niż Ukraina wygrała. .

  3. nyx

    W obecnej sytuacji, kiedy są problemy z dostępnością prochu i materiałów wybuchowych produkcja pocisków innych niż precyzyjne to marnotrawienie tych i tak małych zasobów.. Apelują tutaj do władz - tylko amunicja precyzyjna - a jest z czego wybierać bo jest excalibur, jest smart, jest bonus, jest vulcan i jest nammo ramjet.

    1. RGB

      To co proponujesz niestety nie spina się finansowo, Excalibur kosztuje 100 000$, zwykły pocisk HE 155 kosztuje 2000$. 70% strat na froncie generuje artyleria. Pociski precyzyjne dobrze się sprawdzają do niszczenia wartościowych celów, ale przeciwko piechocie jeden pocisk nie będzie miał takiego działania jak 50.

    2. Ali baba,

      Przestawić zakłady na tryb 24h zmniejszyć jakość o 1 czwartą i walić masówkę

    3. nyx

      @RGB Jak zacznie brakować prochu i materiałów wybuchowych to cena zwykłego pocisku HE może kilkukrotnie wzrosnąć... a cena precyzyjnego najwyżej o kilkanaście tysięcy. - bo jego cena wynika z możliwości, a nie z cen materiałów użytych do produkcji. Do tego musisz doliczyć większe zużycie lufy i większe koszty logistyki - nie wspominając o tym że trzeba będzie taką lufę częściej wymieniać a to będzie powodowało częstsze wycofanie sprzętu z działań bojowych co może skończyć się przegraną - a koszty przegranej są trudne do oszacowania.

  4. Rusmongol

    Kirby wyraził też zdumienie z powodu przyznania odznaczeń przez Rosję pilotom myśliwców Su-27, którzy uderzyli w amerykańskiego drona MQ-9 nad Morzem Czarnym. Jak stwierdził, nie zna żadnego wojska na świecie, które odznaczyłoby pilota za zderzenie się z dronem.

    1. Davien2

      @ Jak widać jednak taka armia się znalazła

  5. Prezes Polski

    Ja chyba czegoś nie zrozumiałem. Że niby dlaczego jeszcze nie przystąpiliśmy do tego programu?

    1. cichy

      zgniły zachód promuje lewackie wartości jak 'transparentność wydatków' a w dodatku tam ujednolicają prokuraturę, czego my na szczęście uniknęliśmy

    2. bmc3i

      Bo nie mozna w jegovramach zamawiac nic z Korei

    3. Chyżwar

      Że niby dlatego bo to ma być finansowane między innymi z Funduszu Odbudowy. Tymczasem "dyplomacja", za którą tęsknisz załatwiła Polskę tak, że dostała sankcjami i środków z funduszu brak.

  6. Darek S.

    Niemcy sterujące Unią Europejską, są sterowane przez łapówki z Kremla. Tyle w temacie.

  7. BadaczNetu

    Po prawie 400 dniach wojny, i wyraźnych sygnałach że Rosja może tą wojnę przegrać, UE postanowiła się włączyć w poważną pomoc. Naprawdę imponująca dynamika działań.

    1. bmc3i

      Miej pretensje do szefów rządów bo to od nich uzaleznione sa decyzje UE.