Reklama

Dron Echo Voyager o długości 15,5 m sygnalizuje zmianę generacyjną w stosunku do poprzednich konstrukcji Boeing tej klasy – bezzałogowego pojazdu podwodnego Echo Seeker (o długości 9,75 m) i Echo Ranger (o długości 5,5 m), które mogły działać pod wodą maksymalnie przez trzy dni. Jak wskazują przedstawiciele producenta, cechą systemu jest wszechstronność, wynikająca z modułowej konstrukcji przestrzeni ładunkowej.

Testy morskie zaplanowano już na miesiące letnie tego roku. Zostaną one przeprowadzone u wybrzeży Kalifornii. Zainteresowanie nowym rozwiązaniem wykazuje amerykańska marynarka wojenna, która od lat próbuje znaleźć sposób na ciągłe i tanie patrolowanie obszarów morskich.

Dron Echo Voyager poza autonomicznością daje również możliwość działania na dużych głębokościach – ponad 3300 m. Jego głównym zadaniem ma być zbieranie informacji – w tym także cywilnych – związanych ze środowiskiem oceanicznym. Dane są również przydatne dla sił morskich pozwalając np. określić średni rozkład temperatury w zależności od głębokości, a więc oszacować sposób rozchodzenia się fal akustycznych (sonarowych) w wodzie.

Dron Echo Voyager. Fot. Boeing

Przypuszcza się również, że dzięki dużej autonomiczności nowy dron może się okazać środkiem do prowadzenia akcji poszukiwawczo–ratowniczych, np. w przypadku zaginięcia nad oceanem statku powietrznego. Podobne urządzenie mogłoby okazać się niezwykle przydatne, przykładowo, podczas akcji poszukiwania samolotu pasażerskiego malezyjskich linii lotniczych nad Oceanem Indyjskim w marcu 2014 r.

Dotychczas nie ujawniono sposobu, w jaki działa system zasilania nowego bezzałogowca Boeinga. Napęd oraz urządzenia obserwacji technicznej wymagają stałego dopływu prądu elektrycznego z układu akumulatorów, stąd dla zachowania trzydziestodniowego okresu pracy konieczne jest znalezienie sposobu na jego ciągle doładowywanie.

Koncern Boeing prawdopodobnie skorzystał tu z doświadczeń uzyskanych przez twórców tzw. podwodnych szybowców (gliderów) – a więc pojazdów, które poruszają się w wodach oceanicznych wykorzystując prądy morskie. Istnieje również cała rodzina gliderów korzystających z baterii słonecznych.

Dron Vave Glider SV3. Fot. www.liquid-robotics.com

Wbrew pozorom nie są to jedynie projekty laboratoryjne, ale już wykorzystywane systemy. Firma Liquid Robotics, pionier w budowie tego rodzaju pojazdów, poinformowała np. ostatnio, że „glidery solarne” w sumie przepłynęły już w wodach oceanicznych ponad milion mil morskich, a więc 46 razy opłynęły kulę ziemską. Co więcej, pojazdy typu Wave Glider działały w trudnych warunkach Morza Arktycznego i południowych oceanów, przechodząc bez szwanku przez 17 huraganów i bijąc rekord Guinnessa najdłuższej podróży systemu bezzałogowego, autonomicznego i powierzchniowego.

Zdjęcia Echo Voyager ujawnione przez koncern Boeing nie wskazują jednak, by w jego konstrukcji zastosowano panele słoneczne i rozwiązania techniczne stosowane w dronach Liquid Robotics.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Romek

    Pewnie okaże się, że to skonstruował Polak, którego wyrzucili ze spółki, bo pokłócił się ze związkowcem i dialogi techniczne go nie interesowały.