Artyleryjski Gladius w domenie powietrzno-lądowej

Autor. Defence24
System Gladius to wyjątkowe rozwiązanie, jakie zostało kilka lat temu przyjęte do Wojsk Rakietowych i Artylerii. O jego potencjale i specyfice mogli posłuchać uczestnicy toruńskiej Konferencji nt. „Integracji powietrzno-lądowej”
System rozpoznawczo-uderzeniowy Gladius to jedno z rozwiązań, które bardzo dobrze wpisywało się w ideę organizowanej na terenie toruńskiego poligonu w dniach 9-10 czerwca Konferencji nt. „Integracji powietrzno-lądowej”. Zastosowane w nim elementy pozwalają żołnierzom na realizację zadań zarówno w domenie lądowej, jak i powietrznej, zapewniając im większą świadomość sytuacyjną.
O jego poszczególnych składowych oraz sposobie działania podczas konferencji mówił przedstawiciel Grupy WB. Nacisk był tutaj położony na zdolność pozyskiwania danych o obiektach do rażenia środkami ogniowymi w odniesieniu do FT-5.
Zacznijmy jednak krótko od tła historycznego, umowę na zakup 4 bateryjnych modułów ogniowych (BMO) systemu Gladius podpisano w maju 2022 roku. Dla Wojsk Rakietowych i Artylerii był to jeden z najważniejszych kontraktów ostatnich lat, pozwalający im na jednoczesne wykonywanie kilku typów zdań oraz możliwość wpięcia w to wszystko systemów rażenia spoza niego. Był to także kolejny krok w kierunku dronizacji wojska, dający wymierne efekty dla żołnierzy, jak i przemysłu.
W skład bateryjnego modułu ogniowego Gladius wchodzi pluton rozpoznawczych BSP (trzy wozy dowodzenia, trzy pojazdy-wyrzutnie oraz trzy wozy amunicyjne), dwa plutony uderzeniowe BSP-U jeden wóz dowodzenia, cztery wozy-wyrzutnie oraz dwa wozy amunicyjne) oraz wóz obsługi technicznej i mobilna stacja analiz. Całość spina wóz dowodzenia dowódcy bateryjnego modułu BSP-U. Dawcą podwozia dla pojazdów dowodzenia oraz wyrzutni jest lekki pojazd taktyczny Waran. Bazą dla wozów amunicyjnych jest Jelcz P882.57, zaś nośnikiem mobilnej stacji analiz oraz wozu obsługi technicznej jest Jelcz P662D.35.

Autor. Defence24
Za komunikację pomiędzy poszczególnymi pojazdami odpowiada system Topaz, który jest obecny w wielu innych pojazdach będących na wyposażeniu Wojsk Rakietowych i Artylerii. Pozwala to na szybką i skuteczną wymianę danych, zapewniając żołnierzom możliwość natychmiastowej reakcji na polu walki.
Podczas prezentacji omówione zostały także bezzałogowce wykorzystywane w ramach systemu Gladius w postaci aparatów rozpoznawczych FT-5 Łoś oraz BSP-U. W przypadku pierwszej konstrukcji mowa tutaj o wersji SAR oraz ELINT, które poza wyznaczonymi zadaniami i wyposażeniem różnią się napędem (odpowiednio hybrydowym i elektrycznym). Łoś może pozostać w powietrzu przez około 10 godzin, osiągając pułap do 5000 metrów (operacyjny to 300-3500 metrów). Prędkość przelotowa została określona na 100-120 km/h, zaś maksymalna to 155 km/h. Jeden z nich zresztą był stale obecny nad nami, realizując jedno z ćwiczeń.
Czytaj też
Jeżeli chodzi o uderzeniowy BSP-U, powstały jego dwie wersje - treningowa oraz bojowa. W przypadku drugiego wariantu może on razić cele za pomocą głowicy odłamkowo-burzącej lub kumulacyjnej. Zasięg maksymalny BSP-U ma wynosić do 100 km, natomiast pułap operacyjny i maksymalny jest zbliżony do tego, jaki ma FT-5. Prędkość przelotowa została określona na 100-120 km/h, ale podczas ataku zwiększa się ona do 220 km/h. Każdy z wymienionych typów odpalany jest z wyrzutni posadowionej na podwoziu opancerzonego pojazdu Waran.
Podczas prezentacji dotyczącej systemu Gladius mogliśmy zobaczyć ujęcia przedstawiające niedawne strzelanie z jego wykorzystaniem na terenie Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce, gdzie po raz pierwszy strzelano do celu nawodnego.

Autor. Adam Świerkowski/Defence24
W części praktycznej bezzałogowiec FT-5 realizował zadania rozpoznania na potrzeby strzelania z M120K Rak. Dodatkowo jego możliwości wykorzystano do rozpoznania celów do porażenia przez śmigłowiec oraz do oceny skutków ognia podczas strzelania F-16.
Zobrazowanie z FT-5 było transmitowane w czasie rzeczywistym i uczestnicy konferencji mogli ocenić skutki ognia zarówno na podstawie obserwacji wzrokowej jak i na podstawie transmitowanego obrazu.

Autor. por. Milena Kulińska / por. Wojciech Imbierowicz
Prezes Polski
Takich gladiusów armia powinna posiadać setki. A ta wyrzutnia rozmiary ma takie, że i V1 dałoby się wystrzelić. Może czas pomyśleć o innych dronach z większą głowicą. Może czas uzupełnić każdy moduł o dodatkowe pojazd z rurowymi wyrzutniami na 20-30 dronów. WB takie robi (warmate tl), ale oczywiście nie mam ich na myśli, bo znając tę firmę koszty by nas zabiły. Ten system trzeba stale rozwijać, bo bez tego za 5 lat bedzie miał wartość muzealną.
Archie51
Kupili tego 4 zestawy na krzyż i będą teraz się tym jarać przez dekadę.
Szwejk85/87
Według doniesień, także waszego portalu, na Ukrainie, dziennie jest strącanych kilkadziesiąt takich dronów. W jaki sposób całą ta kolumna pojazdów jest chroniona przed np. Lancetami ?
Seb66
To "porazenie" przez śmigłowiec to CZYM było? Ogniem km, czy niecelnymi rakietkami 80mm? Bo obecnie to ŻADEN z armady ponad 200 polskich śmigłowców WOJSKOWYCH , dzięki MON, NIE MA żadnego uzbrojenia zdolnego do ogniowego wsparcia na wspolczesnym polu walki, bo nie mamy CZYM strzelać!!