Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Amunicja dla Raka – blisko finiszu?

Przy strzelaniu na wprost, przewidzianym zasadniczo tylko na wypadek konieczności samoobrony moździerza Rak, nowy pocisk uzbraja się już po 40-100 metrach, co umożliwia użycie go w walkach na skrajnie krótkich dystansach. Jego celność ma być jeszcze lepsza od tej, jaką wykazuje  zmodyfikowany tradycyjny granat OF843B. Fot. Jerzy Reszczyński.
Przy strzelaniu na wprost, przewidzianym zasadniczo tylko na wypadek konieczności samoobrony moździerza Rak, nowy pocisk uzbraja się już po 40-100 metrach, co umożliwia użycie go w walkach na skrajnie krótkich dystansach. Jego celność ma być jeszcze lepsza od tej, jaką wykazuje zmodyfikowany tradycyjny granat OF843B. Fot. Jerzy Reszczyński.

Zakłady Metalowe Dezamet SA pracują nad rodziną docelowej amunicji do samobieżnego moździerza 120 mm typu Rak.

W stosunku do programu amunicji artyleryjskiej 155 mm, w przypadku moździerza Rak wybrano zupełnie inną drogę do pozyskania dedykowanej dla tego systemu rodziny amunicji (HE, oświetlającej, dymnej). Nie tylko dlatego, że – w przeciwieństwie do popularnej na całym świecie amunicji artyleryjskiej 155 mm – nie istnieją standaryzujące niektóre parametry formalne rozwiązania w rodzaju dokumentu tej miary co Joint Ballistics Memorandum of Understanding (JBMoU). Rak był jednym z pierwszych w świecie systemów moździerza automatycznego 120 mm, a to wiązało się z tworzeniem od podstaw nie tylko zespołu wahadłowego działa (lufa, nasada, komora zamkowa), ale również całego mechanizmu zasilania amunicją, z automatem ładowania, dosyłaczem, magazynem pocisków. Zamawiający postawił wykonawcy programu wysokie wymagania dotyczące m.in. zasięgu ognia oraz możliwości zwalczania celów ogniem na wprost.

To mocno podniosło poprzeczkę pod względem wymagań wytrzymałościowych, jakim musi sprostać pocisk, poddawany w przewodzie lufy bardzo wysokim ciśnieniom oraz przeciążeniom znacznie wyższym niż w przypadku klasycznej amunicji moździerzowej. W przypadku Raka parametrami tymi były ciśnienia rzędu ok. 216 MPa oraz prędkość wylotowa pocisku przekraczająca u wylotu 3-metrowej lufy 500 m/s, co z kolei przekłada się na przyspieszenie pocisku w tej fazie jego ruchu, a zatem – także na przeciążenia, jakim poddawany jest i pocisk, i jego podzespoły. Do tego pojawił się nie występujący dotychczas w przypadku amunicji moździerzowej zespół problemów związanych ze złożonymi zjawiskami aerodynamiki prędkości naddźwiękowych.

Oprócz wymagań określonych przez Zamawiającego, twórcy amunicji postanowili spełnić bardzo ostre wymagania konstrukcyjne wynikające z nowych wymagań bezpieczeństwa dotyczących zapalników określonych normie NATO - STANAG 4187 (polski odpowiednik NO-13-A233) jak i jeszcze ostrzejszej normy obowiązującej w USA - MIL–STD-1316. Projektowana amunicja z pociskiem HE będzie pierwszą w Polsce spełniającą wymagania zapisane w STANAG 4439, który określa wymagania dla tzw. amunicji małowrażliwej. Amunicja taka ma odpowiedzieć w ściśle określony (bezpieczny) sposób na takie bodźce jak: pożar magazynu z amunicją lub pożar paliwa w pojeździe, pożar magazynu sąsiedniego, atak bronią małokalibrową lub pociskami odłamkowymi i w konsekwencji przestrzelenie, przebicie pocisku, atak pociskiem kumulacyjnym czy wreszcie detonacja jednego pocisku w magazynie logistycznym lub magazynie pojazdu. Granat moździerzowy 120 mm, elaborowany jest zupełnie nowym  materiałem wybuchowym K43 opracowanym w Nitrochemie Bydgoszcz.

image
Wszystkie trzy nowe typy pocisków do moździerza automatycznego Rak posiadają opracowane od podstaw w ZM Dezamet zapalniki, wykorzystujące efekt oddziaływania aerodynamicznego na mechanizm inicjujący proces uzbrajania. W mechanicznym zapalniku w naboju odłamkowo-burzącym (w środku) zastosowano mechanizm bezwładnikowy, w programowalnym zapalniku elektronicznym dla pocisków oświetlającego i dymnego (po lewej i po prawej) – układ elektroniczny z pamięcią EPROM zasilany baterią chemiczną inicjowaną w chwili odpalenia. Fot. Jerzy Reszczyński 

Nie sposób było sięgnąć po jakieś istniejące w świecie rozwiązanie konstrukcyjne dotyczące samej amunicji i np. zakupić licencję. Amunicję należało opracować od podstaw. W toku ustaleń konstruktorów moździerza, specjalistów z MON oraz pionu amunicyjnego polskiego przemysłu zbrojeniowego ustalono podstawowe, wiążące wszystkich uczestników programu parametry, m.in. długość pocisku. Każdy z partnerów programu Rak tymi parametrami miał się kierować w toku swoich prac.

Konstruktorzy z HSW zapewniają, że już w tej fazie prac ten kluczowy parametr został ustalony na 800 mm, „ze znacznym zapasem” w stosunku do tego, czego mieli oczekiwać konstruktorzy amunicji. Wielokrotnie podnoszono zarzut, że to za mało, a ZM Dezamet przeprowadził nawet badania pocisku wydłużonego do 845 mm, uzyskując i większy od zakładanego zasięg, i lepsze skupienie. Mimo początkowej niechęci producenta Raka wzięto to pod uwagę, opracowując program modyfikacji konstrukcji moździerza. Szkoda, że nie udało się tych spraw dostatecznie jasno ustalić na znacznie wcześniejszym etapie prac nad całym systemem (umowę z MON-em konsorcjum opracowujące amunicję podpisało w październiku 2012 roku). Pierwotnie odpowiedzialnym za konstrukcję amunicji był WITU, który odpowiadał także za badania, natomiast Dezamet miał być wykonawcą prototypów. W latach 2015-16 prace konstrukcyjne wszystkich naboi zostały przejęte przez ZM Dezamet.

Z powodu braku amunicji HSW SA zmuszona była do wykorzystywania zmodyfikowanego do potrzeb moździerza automatycznego klasycznego granatu moździerzowego OF-843B. Ten granat, mający swe konstrukcyjne korzenie w okresie II wojny światowej, znajdował się i znajduje w olbrzymiej liczbie w zapasach magazynowych Sił Zbrojnych RP. Poza wieloma wadami (np. nieadekwatna do możliwości Raka wytrzymałość skorupy pocisku, czy poddźwiękowy profil pocisku co przekłada się na niższą prędkość wylotową oraz mniejszy – ok 6-7 km zamiast 10 km – zasięg ognia) ten granat miał jedną zasadniczą zaletę: już był. I stał się polisą ubezpieczeniową na wypadek niepowodzenia bądź opóźniania się prac nad właściwą amunicją podstawową, czyli odłamkowo-burzącą.

image
– Na obecnym etapie wdrażania moździerza Rak, służącego już w KMO trzech brygad zmechanizowanych, uzbrojeniem tego nowoczesnego działa jest, zmodyfikowany i przystosowany do użycia w moździerzu automatycznym pocisk starego typu OF843B. I tak będzie zapewne jeszcze dość długo: wojsko posiada znaczne zapasy tej amunicji, nadające się do utylizacji, a wykorzystywana do celów szkoleniowych, mimo swoich ograniczeń, spełnia swe zadanie na satysfakcjonującym wojsko poziomie. Fot. Jerzy Reszczyński

Prace udało się doprowadzić do pomyślnego końca i zmodyfikowany granat OF-843B nie tylko pozwolił dokończyć program badań moździerza i doprowadzić do rozpoczęcia jego seryjnej produkcji. Ponadto bazując na pomyśle HSW polski MON w 2016 r. podpisał umowę z ZM DEZAMET na modernizację około 6 tys. szt. amunicji dla potrzeb moździerza RAK. Zmodernizowany granat jest dostarczany do jednostek, które już dysponują KMO Rak i mogą dzięki temu prowadzić intensywne szkolenie ogniowe. Niejako przy okazji wojsko rozwiązało problem kosztownej utylizacji pewnej części zapasów amunicji starej generacji o cechach „niesprzedawalności”.

Wróćmy jednak do pracy badawczo-rozwojowej nad amunicja docelową. W ramach pracy nad amunicją z pociskami HE w ZM Dezamet należało nie tylko opracować i przebadać specjalnie zaprojektowany dla tej amunicji zapalnik oraz pocisk, ale przede wszystkim zintegrować to w sprawnie funkcjonującą całość. Jak to w złożonych programach badawczych często bywa – tutaj zaczęły się schody. Kiedy w trakcie odrębnie prowadzonych badań zapalnika oraz pocisku potwierdzono uzyskanie oczekiwanych efektów, w maju 2017 roku obydwa komponenty scalono w celu doprowadzenia do finiszu prac badawczych. Teoretycznie nie powinno zdarzyć się nic zaskakującego, ale amunicję trzeba było jednak dopracować. Powodem były przede wszystkim problemy z niewłaściwym pobudzeniem materiału wybuchowego, skutkujące niepełnymi wybuchami. Właściwe „rozczytanie” przyczyn tego problemu trwało kilka miesięcy, zanim udało się znaleźć rozwiązanie. Zadanie niełatwe, jeśli zważyć na okoliczność, że łańcuch ogniowy – z uwagi ma wymóg małowrażliwości tej amunicji – zbudowany został w dość nietypowy sposób, z materiałem małowrażliwym wbudowanym już w konstrukcję pobudzacza zapalnika. Nie każdy z koniecznych do użycia materiałów wybuchowych o cechach małowrażliwości jest produkowany w Polsce.

Dla potrzeb granatu odłamkowo-burzącego 120 mm powstał, pierwszy w Polsce tej klasy, specjalny zapalnik moździerzowy spełniający główne kryteria bezpieczeństwa zapalnika wymienione w przywołanych wcześniej normach, czyli wymóg aby zapalnik uzbrajał się wskutek działania dwóch różnych zjawisk fizycznych pojawiających się przy wystrzale. W przypadku większości pocisków artyleryjskich zjawiskami tymi są przeciążenie powstające w momencie wystrzału oraz ruch obrotowy pocisku, nadawany przez bruzdowany przewód lufy. Moździerz posiada gładki przewód lufy, więc tego drugiego mechanizmu nie można było wykorzystać.

Postanowiono wykorzystać aerodynamikę: w stożku natarcia zapalnika, będącego czołową częścią pocisku, znalazły się trzy dysze, którymi do zapalnika podczas lotu wpada powietrze, napędzające mikroskopijną turbinę, będącą tym drugim mechanizmem wykonawczym inicjującym proces uzbrajania zapalnika. Ten mechanizm wykorzystania do procesu uzbrojenia dwóch niezależnych zjawisk fizycznych musi jednak uwzględniać też fakt, iż pocisk i zapalnik muszą być odporne na różne bodźce mogące pojawić się podczas normalnego użytkowania jak transport różnego rodzaju, upadek amunicji etc., wibracje mogące wystąpić podczas transportu amunicji w magazynie automatycznym moździerza. To tworzy pewnego rodzaju sprzeczność; zapalnik, aby się uzbroił, musi być poddany pewnemu minimalnemu przeciążeniu, ale jednocześnie musi istnieć granica przeciążenia, poniżej której zapalnik nie uzbroi się.

W przypadku strzału bezpośredniego zapalnik uzbraja się już po 40-100 metrach, i granica uzbrajania jest stała, niezależna od faktycznej prędkości pocisku dzięki wykorzystaniu aerodynamiki w procesie uzbrajania zapalnika.

Wymóg zawarty w ZTT stanowi, że nabój ma gwarantować skuteczność na poziomie 97 proc. W testach przekroczono już 90 proc., ale nie jest to jeszcze poziom do końca satysfakcjonujący. Konstruktorzy pocisku testują kolejne drobne modyfikacje, aby zbliżyć się do wymaganego parametru. Walczą też o osiągnięcie wymaganego przez wojsko parametru minimalnej donośności strzału stromotorowego, mającej wynosić 300 metrów (maksymalna, wynosząca 10 km, została potwierdzona badaniami). Ten parametr z kolei jest powiązany w sposób ścisły z prędkością wylotową pocisku, od której zależy zasięg; nie może być ona zbyt niska, bowiem pociąga to za sobą ryzyko nieotwierania się zamka po oddanym wystrzale.

Opracowaniu samego naboju towarzyszy opracowanie, po raz pierwszy w Polsce, specjalistycznego hermetycznego opakowania z tworzyw sztucznych mieszczącego dwa naboje. W tym opakowaniu, po zapakowaniu i zaplombowaniu u producenta, kompletne naboje, z zapalnikiem oraz podstawowymi ładunkami miotającymi, mają mieć zdolność bezobsługowego przechowywania przez okres nie krótszy niż 15 lat – z cyklicznym testowaniem ich hermetyczności. Opakowanie ma zapewniać szczelność nawet w przypadku zanurzenia w wodzie na głębokość 1 metra. Prace nad tym nabojem Dezamet musi zakończyć pomyślnym wynikiem badań kwalifikacyjnych przed końcem 2018 r.

image
Moździerze samobieżne Rak w wersji gąsienicowej i kołowej. Fot. Jerzy Reszczyński.

Równie ważnym projektem są dwa kolejne naboje do Raka, oświetlający i dymny. Obydwa mają masę kompletnego naboju 17 kg i zakres użyteczny zasięgu od 300 m do 8 km. Dla nich zaprojektowany został, także od podstaw, wspólny, nowatorski mechaniczno-elektroniczny zapalnik programowalny.

W procesie uzbrajania zapalnika wykorzystano  czynnik aerodynamiczny, podobnie jak w pocisku odłamkowo-burzącym oraz układ wykrywający przeciążenia podczas wystrzału. Z kolei inne ograniczenia zawarte w normie MIL-STD-1316 wykluczały możliwość umieszczenia w zapalniku tzw. zmagazynowanej energii, czyli źródła zasilania (baterii). Dla zasilania systemu elektronicznego zapalnika wykorzystano baterię chemiczną, w której dwa składniki mieszają się z sobą pod wpływem przeciążenia powyżej 1500 g powstającego w chwili wystrzału, i w ten sposób wytwarzają energię elektryczną.

Producent tej baterii gwarantuje jej żywotność przez 20 lat, co rozwiązuje problem konserwacji amunicji przez okres jej składowania. Zasilanie na czas programowania, odbywającego się przecież przed wystrzałem, kiedy tej energii jeszcze nie ma, rozwiązuje wykorzystanie cewki indukcyjnej w programatorze zabudowanym np. na karetce automatu dosyłania moździerza i w zapalniku. Takie rozwiązanie pozwoli w przyszłości na zautomatyzowanie procesu programowania i połączenie go z procesem automatycznego dosyłania amunicji do komory nabojowej lufy. Kluczowa dla tego procesu jest dwustronna komunikacja zapalnika i programatora dzięki czemu nabój, którego zapalnik nie przyjmie nastawy nie zostanie dosłany do lufy.

Wprowadzane przez programator nastawy są zapisywane w pamięci (moduł EPROM) zapalnika w sposób trwały i mogą być przechowywane przez wiele lat, do czasu przeprogramowania lub użycia naboju. Oczywiście, wdrożenie tego rozwiązania wymagać będzie współpracy z producentem Raka, czyli HSW SA. Do czasu dopracowania tego rozwiązania wykorzystywać się będzie programowanie ręczne.

W przypadku naboju oświetlającego konstrukcja masy palnej jest konwencjonalna, wykorzystująca – podobnie jak w pocisku oświetlającym do M98 – mieszankę magnezową. W pocisku dymnym natomiast postanowiono wykorzystać po raz pierwszy w Polsce niestandardowe rozwiązanie, jakim jest zabudowanie w korpusie trzech pojemników zawierających czerwony fosfor. Pocisk rozcalany jest na torze lotu wspomnianym zapalnikiem programowalnym, a każdy z trzech pojemników upada w pewnej odległości od pozostałych. Fosfor spala się w czasie nie krótszym niż 150 sekund. Dzięki temu zapewniane jest lepsze przestrzenne rozlokowanie zasłony dymnej, powstającej równocześnie na dużym obszarze. Zasłona dymna zadany obszar obejmuje wcześniej i ma bardziej równomierny rozkład.

ZM Dezamet zapewnia, że te dwa modele amunicji są w pełni „oswojone” i prace nad nimi nie sprawiają żadnych problemów. Po dopracowaniu amunicji odłamkowo-burzącej, pod koniec roku 2018, Rak powinien otrzymać wreszcie to, na co zasługuje. Można dodać: otrzyma prawie wszystko, jako że zupełnie odrębną kwestią jest amunicja precyzyjnego rażenia. Dotyczy to zarówno haubicznej amunicji 155 mm, jak i moździerzowej 120 mm. Obydwa rozwiązania realizowane są jednak nie przez ZM Dezamet, ale w oparciu o potencjał Mesko SA, we współpracy z CRW Telesystem-Mesko, Wojskową Akademią Techniczną i partnerami zagranicznymi.

Jak widać, obydwa realizowane przez HSW SA nowe programy artyleryjskie już stały się prawdziwym kołem zamachowym dla znacznej grupy przedsiębiorstw sektora zbrojeniowego, w zdecydowanej większości związanych z PGZ. Zapewniają ich rozwój technologiczny oraz stabilizację programów produkcyjnych. Będzie on trwał tak długo, jak długo sprzęt będzie na uzbrojeniu, co można szacować na minimum 40 lat.

Jerzy Reszczyński

Reklama
Reklama

Komentarze (32)

  1. Generau

    Ja tam już nie wierze w jakikolwiek progres naszej armii. Nie wierzę w sfinalizowanie żadnych zakupów. Wierze natomiast w wiernopoddańczość wojskowych.

    1. werte

      A ja wręcz przeciwnie. Nie mam za grosz wiary w wojskowych wysokiego szczebla natomiast co do zakupów nie ma wątpliwości że będą. Pieniądz musi być wydany bo tego wymagają zobowiązania i biznes. Czy będą wydane z sensem to inna sprawa. Ale progres będzie. Bo każda zmiana to zmiana na lepsze. Gorzej niż jest już być nie może.

    2. Grzyb

      Tak jest! Troszeczkę optymizmu nam nie zaszkodzi!

    3. HanSolo

      Jak dotychczas PiSowi udawało sie corocznie nie nabywać NICZEGO, utajniać budżet MON i nikt nikogo z niczego nie rozliczał. Jak sie ma własnych generałów, własną administrację wojska, własne sądy itd to komu sie tłumaczyć mają?

  2. MyPolacy

    Brakuje amunicji programowalnej wieloodłamkowej , wybuchającej nad wrogimi pozycjami na różnych wysokościach , czyli o różnym promieniu rażenia!

  3. Mortar

    Jak to-120 jeszcze nie gotowa? To za co 2014 uzyskano nagrodę DFENDER MSPO?

  4. Marek1

    Jak widać dla Dezametu i reszty polskich firm amunicyjnych \"nowy\", czyli zmodernizowany granat 120 mm wz.43 jest szczytem możliwości i opracowanie go zajęło ok 6 lat. Oczywiście jak zwykle nasi spece musieli kolejny raz wymyślać na nowo to, co od wielu lat jest masowo produkowane w innych krajach. No, ale po co sięgać po obce gotowe rozwiązania, jak można przez wiele lat ssać budżetową kasę na własne fazy B+R. O naszych \"osiągnięciach\" w kwestii amunicji precyzyjnej 120/155 mm nawet wspominać nie warto, bo są one ŻADNE. Niby coś tam się od lat przy tym dłubie i finansuje, niby współpracuje, niby kimś tam kooperuje, ale jak zwykle REALNIE nic z tego nie wynika. Wszystko wskazuje, że jak sąsiedzi Polski będą strzelać z railgunów, to polskie firmy ogłoszą, że wymyśliły dla naszej artylerii amunicję precyzyjną.

    1. Arek102

      Chłopie przeczytaj jeszcze raz tekst powyżej bo nic z niego nie zrozumiałeś albo nie chcesz zrozumieć. Okres 6 lat dotyczy NOWYCH pocisków HE z nowymi zapalnikami i nowymi mało czułymi prochami, których część nie jest produkowana w kraju, a nie starych granatów z 43r., które to obecnie są na wyposażeniu Raków, a nad którymi prace trwały około 1 roku i od zeszłego roku powinny trafiać do jednostek!!! A ja przypomnę, bo ciebie w latach 80 na świecie jeszcze nie było, iż RFN, po wprowadzeniu przez ZSRR na swoje uzbrojenie czołgu T-80, przez ponad 10 lat pracowano nad modyfikacją swoich pocisków p-panc DM-33, które były nieskuteczne dla przedniego pancerza tego wozu, do DM-53/DM-63, które to przebijały go ze znaczną nawiązką. PZR GROM do PZR GROM-M na WAT modernizowano 7 lat. Czyli jak będzie to okres 6 lat to będzie to świetny wynik!!! PS. Zamiast tak trolować, czyli produkować lub powielać niesprawdzone informacje wystarczy czytać tekst ze zrozumieniem i od czasu zaglądać do czasopism lub stron poświęconym sprawom wojska nie tylko w Polsce. Dzięki temu ma się bazę porównawczą do tego jak wypadamy w porównaniu z innymi czy jak to wygląda w porównaniu z wcześniejszymi programami modernizacyjnymi.

    2. Sęp

      Odwołujesz się do starych rozwiązań gdy mówisz o Niemieckiej modyfikacji, teraz powinno się pracować inaczej co są kompletnie inne możliwości techniczne B+R. To powinno skrócić czas przejścia co najmniej dwukrotnie, ale tu Polska i trzeba wyssać ile się da z budżetu na zasadzie rolniczych inwestycji jak w Misiu

    3. Arek102

      Kolego ta twoja tzw. stara modyfikacja jest obecnie używaną przez wojska pancerne wojsk NATO także i polskie i to produkcji niemieckiej bo swojej sie niedorobiliśmy zresztą inni tez nie nawet amerykanie nie mają odpowiednika pocisków DM11. A czas pozyskania nowej broni nie zależy od możliwości disajnerskich dzięki technice komputerowej tylko po 1.wkraczaniu w nieznane obszary wiedzy- pokonywanie nieznanych problemów technicznych. Po 2. skomplikowanym i długotrwałym ćwiczeniom poligonowym. Po trzecie w Polskim przypadku braku pełnowymiarowych poligonów lub braku przepisów umożliwiających strzelanie cywilom nad głowami. A to co wypisujesz to zwykła nieznajomość rzeczy ograniczona tylko do fazy projektowej, która musi być skonfrontowana z rzeczywistością, która de facto decyduje o czasie trwania całego programu pozyskania nowej broni. Przykładem chociażby jest samolot F-35, który trwa kilkanaście lat i nie wiadomo kiedy definitywnie wyjdzie ze sfery prób, testów, usuwania ukrytych wad. Amerykanie władowali w niego ponad 450 mld US$, mnóstwo czasu i wysiłków najlepszych konstruktorów pracujących na najlepszym sprzęcie z możliwościami B + R. Dodatkowo prace wspomagali specjaliści z Izraela, Włoch czy GB. A ty mówisz iż program powinien trwać o połowę krócej niż w latach 80. Może w rysowaniu, wizualizacji 3D. Bo i wykonanie nie koniecznie bo własnie w latach 70 wchodziły maszyny CNC, a tym bardziej były już w latach 80, które znacznie przyśpieszyły proces wykonania/produkcji. Poza tym bardzo złe porównanie, ocierające się o manipulację- rolnictwo to nie wojsko i vice versa. Są inne przepisy, co oznacza inne procedury, a co za tym idzie inne pieniądze, inny czas realizacji programów.

  5. PRS

    Trzeba to pisać do znudzenia... W latach 90siątych Wodzowie (wykształceni i wychowani w moskiewskich Akademiach) podjęli decyzję o likwidacji artylerii holowanej w WP. Byli bardzo skuteczni w swym działaniu i dziś jedyne armaty holowane to nieliczne S-60 plot. w MW. Artyleria holowana ma swoje ograniczenia ale też i zalety - jest tańsza w utrzymaniu bo odchodzą wysokie koszty serwisowania nośnika a jako holownik można użyć KAŻDEJ ciężarówki (zarekwirowanej cywilnej). Zamysł likwidacji oręża (gdy już było wiadomo, że przystąpimy do NATO) odnosił się także do moździerzy 120 mm. Pomocne w tym było także ratyfikowanie w 1991 r. traktatu ,,O konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie” z 1990 roku\" nakładającego na Polskę ograniczenie do 1610 szt. artylerii o kalibrze ponad 100 mm. Szkodzenie Polsce to także ,,zakulisowe\" wpędzanie jej w dodatkowe-duże koszta. Zakulisowe np. poprzez zakup kosztownych typów uzbrojenia (utrzymanie, eksploatacja, serwis, amunicja, oprogramowanie, etc.). W 1993 r. w Stalowej Woli z własnej inicjatywy zaczęto opracowywanie moździerza holowanego o kalibrze 98 mm (HSW posiada także w ofercie M120). Prototyp M-98 ukończono w 1997 r. ale dopiero w 2003 r. MON zdecydował się zakupić niewielką partię tej broni dla WP. Opóźnienie tego zamówienia było argumentowane problemami i opóźnieniami w opracowaniu amunicji przez Dezamet. Poza nami na świecie kaliber ,,średni\" zastosowała tylko Słowacja (vz 97) i amunicji nijak kupić nigdzie nie można było. Dlatego w międzyczasie kolejni Wodzowie (ale także wyedukowani w moskiewskich akademiach) wpadli na pomysł by przeznaczone do likwidacji ,,tanie\" moździerze holowane zastąpić samobieżnymi (vide zasady, że jeżeli coś z tego wyjdzie to za wiele wiele lat i będzie bardzo, a bardzo drogo). Pomysł ten podpierali argumentem o dużej liczbie granatów kalibru 120 mm w magazynach, które i tak kosztownie trzeba by zutylizować. Choć kończyli jak by nie było szkoły techniczne, to wydawał im się, że taka amunicja będzie pasować do moździerza automatycznego ładowanego odtylcowo. Efekt naiwności i niewiedzy znamy - można o nim przeczytać w artykule powyżej. Na pewno plusem z naszej strony jest to, że placówki badawczo rozwojowe nie poddały się i przerobiły OF-843B tak by pasował do Raka. Minusem to, że daliśmy się (zapewne szpionom) wmanewrować w opracowanie amunicji mającej ,,bardzo ostre wymagania konstrukcyjne wynikające z nowych wymagań bezpieczeństwa dotyczących zapalników określonych normie NATO - STANAG 4187 (polski odpowiednik NO-13-A233) jak i jeszcze ostrzejszej normy obowiązującej w USA - MIL–STD-1316. Projektowana amunicja z pociskiem HE będzie pierwszą w Polsce spełniającą wymagania zapisane w STANAG 4439, który określa wymagania dla tzw. amunicji małowrażliwej.\" Zamiast wyprodukować ,,strategiczną\" ilość tańszej, ,,wrażliwej\" amunicji do zapasów mobilizacyjnych i treningu z ostrego strzelania na maksymalnych odległościach. I dopiero po zapełnieniu magazynów zabrać się za amo nowego typu. Teraz o Rakach. W początkowej fazie zakładano zakup niewielkiej ilości KTO na poczet potrzeby ekspedycyjnej. Potem przerodziło się to w zakup ograniczonej licencji i zamiar przezbrojenia gąsienicowych batalionów zmechanizowanych. Z racji znikomego nasycenia tych batalionów w (wynośne) środki ppanc. i brak specjalistycznych wozów wsparcia czy to z armatą 105 mm czy 120 mm podchwycono pomysł integracji wieży z automatycznym moździerzem 120 mm opracowanej w HSW z kołowym Rosomakiem. Wieża była autorskim pomysłem HSW w odpowiedzi na fińską propozycję AMOSa (dokładnie fińsko-szwedzką) czy tańszego NEMO (czyt. zrobimy to wam taniej, miejsca pracy, etc.). Finansowanie było ze środków własnych HSW (dopiero w marcu 2006 roku uzyskano dofinansowanie z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach projektu celowego). Ale dopiero rząd Beaty Szydło podpisał umowę. HSW w ramach Modułu Ogniowego (tu Kompanijnego) przemyciła tak jak to było w przypadku Reginy wozy towarzyszące stanowiące ok 30% ogólnej liczby wozów. Ale początkowo w głowach Wodzów i ich sztabach Raki miały stanowić integralną część kompanii KTO a nie osobną Kompanię Wsparcia na szczeblu batalionu. Zresztą do tej pory nie ma jasnej koncepcji ich wykorzystania. Czyli wozy które dosłownie z marszu będą mogły ,,oświetlić\" przedpole, zadymić je, dać wsparcie w ataku piechocie która ,,zaległa\", umożliwić jej odskok, zniszczyć ogniem ,,na wprost\" tamującą drogę barykadę, zneutralizować umocniony punkt oporu, dosłownie zmieść zagrażający budynek, etc. Tyle, że Raki nie mogły pływać więc nie musiały (w zamówieniu i wymaganiach do niego). Do tego okazało się, że mogą osiągać na drodze około 70 km/h, więc nie mogą ,,dotrzymać kroku\" Rosomakom. Stąd ta koncepcja Kompani Wsparcia, która faktycznie jest... półkompanią (tylko dwie baterie po 4 lufy). Dla przypomnienia Raki miały pojawić się w Brygadach w 2014 r. Alternatywa (nadal możliwa). Zamówić kolejne (nowe) bazowe Rosomaki w Siemanowicach i zabudować w nich AUTONOMICZNE moździerze np. oferowane przez firmę Soltam Systems, obecnie wchodzącą w skład Elbit Systems (Cardom/Spear). http://www.defence24.pl/izraelskie-mozdzierze-dla-us-army ,, Soltam Spear może wykorzystywać wszystkie istniejące typy amunicji przeznaczone dla moździerzy kalibru 120 mm.\" http://www.defence24.pl/elbit-ujawnia-nowy-lekki-mozdzierz-kalibru-120-mm Czy też rozwiązanie takie jak Dragon Fire gdzie dostajemy koncepcję transportera z zabudowanym moździerzem holującego dodatkowy moździerz. Wtedy w KMO mamy nie 8 a 16 luf, lub jeszcze dodatkowe 4 holowane przez Wozy Dowodzenia (konieczność zwiększenia liczby wozów amunicyjnych). Nadal największym problemem Wojska Polskiego (piechoty) poza przestarzałym uzbrojeniem jest słabość drużyny piechoty. To przekłada się na słabość plutonu, kompanii, itd. Niby mamy wymuszoną i naturalną, pokoleniową ,,zmianę warty\" wśród Wodzów a nadal pokutują koncepcje typu front - linia frontu, obrona na rubieży, przełamanie, rozpoznanie walką, etc. A obecnie liczy się: 1. Siła ognia. 2. Manewrowość. 3. rozpoznanie. 4. Łączność. (kolejność dowolna). Drużyna piechoty by sprostać zadaniom powinna liczyć etatowo 12 żołnierzy. Pluton powinien składać się z 3 takich drużyn plus dodatkowa drużyna wsparcia. Mamy problem bo obecnie żaden z wozów bojowych nie przewozi takiej liczby żołnierzy desantu. Kolejny transporter powinien to umożliwiać (obecne tendencje USMC, Singapur) a o następcy Rośka należy już od dawna myśleć. Tak krawiec kraje... Co możemy zrobić w ramach zwiększenia możliwości naszych papierowych brygad? 8 Rosomaków w plutonie - w każdym 6 żołnierzy desantu. Z czego w dwóch drużyna wsparcia. Plus dodatkowo 2 Raki, WEM i jakiś WPT czy WRT. W sumie 12 pojazdów. Odpuścić możliwość pływania na rzecz zwiększenia odporności balistycznej. Jeżeli powstanie zapowiadana w artykule amunicja małowrażliwa w hermetycznych zasobnikach to wozy plutonu mogły by przewozić dodatkowo po 1-2 zasobniki (czyli około półtorej jednostki ognia dla Raka). Rak tak samo jak Rosomak nie powinien znaleźć się w bezpośredniej styczności z wrogiem, szczególnie z takim jak przykładowo Batalionowe Grupy Bojowe Armii Rosyjskiej gdzie występują czołgi/BWP. Rosomak jako transporter szybko dowieźć i wysadzić żołnierzy w bezpiecznym miejscu, Rak towarzyszyć sanitarce, WPT, lub w miarę możliwości Rosomakom i z bezpiecznej odległości wspomagać piechotę. Wtedy mamy tylko 18 drogich Raków w batalionie. To na dzień dzisiejszy. Przyszłościowo należało by jednak wprowadzić WWO 120 mm który albo wymieniłby Raki albo dodatkowo wzmocnił. I masowe wprowadzenie pojazdów (też transporterów) z moździerzem autonomicznym do których amunicję w dużej ilości posiadają także nasi sojusznicy

    1. demaskator ruskich szpionów

      Bardzo się starasz obcy lobbysto, ale oczywiście pod tą ścianą tekstu ukrywasz \'drobne\' pominięcie. Twoje cuda z izraelskiego SOLTAM mają zarówno ograniczone możliwości, jak i nie są w pełni automatyczne - a to oznacza że luf wprawdzie więcej, ale możliwości ogniowe każdej lufy sporo mniejsze. Wychodzi na to samo, z tym minusem, że żydowskie wynalazki oznaczają strzelanie z otwartego przedziału, a więc większe zagrożenie dla obsług i mniejsze możliwości działania na linii styku wojsk.

  6. evo

    Super artykuł.

    1. chrusciel

      bez naszej zgody zadna obca mysl granic naszych nie przekroczy

  7. dropik

    10 km to zapewne wystarczająco dużo na niekierowany pocisk odpalony z lufy niegwintowanej. Wszak celność musi być odpowiednia

    1. PRS

      Tylko w koncepcji armii NATO (a dokładniej w koncepcji koncernów zbrojeniowych wspieranych medialnie przez lewaków). Przykładowo w koncepcji armii FR i na podstawie użycia przez nią artylerii w ciągu powiedzmy ostatnich 10 lat już nie koniecznie... Pokrycie musi być odpowiednie, a to zapewnia ,,ilość luf\" i szybkostrzelność praktyczna.

  8. sdf

    Panie cenzor! Jak nie potrafi Pan przez trzy dni zamieścić napisanego krótkiego komentarza, że po trzech dniach pojawia się 30 odpowiedzi z trzech dni jak proste pytanie, to może skończcie blokować to forum? Nie masz czasu czytać przed zamieszczeniem przez 3 dni to zamieszczaj automatycznie i weryfikuj już na forum.

  9. Marzyciel

    No to RAK-owi brakuje tylko jeszcze jednego pocisku takiego klasy STRIX, inteligentnego \"chytruska\" atakującego z góry, z głowicą kumulacyjną lub formowaną wybuchowo i samonaprowadzaniem na cele ruchome. I być może w przyszłości jeszcze pocisku do minowania narzutowego.

    1. mmm

      I pewnie jeszcze przydał by się pocisk do zwalaczania rojów dronów ...

    2. nie znam się

      A Ty w ogóle wiesz do czego służą moździerze? Podpowiem - nie do zwalczania czołgów i zakładania pól minowych.

    3. Ernst Junger

      W takim razie po co w naszych mozdzierzach 98mm wykorzystuje się amunicję kasetowa zdolną niszczyć wozy bojowe? Strix natomiast jest klasą samą w sobie.

  10. daniel13

    co to za podwozie w centralnym miejscu drugiego zdjęcia?

    1. Boczek

      Marder.

    2. -CB-

      Było niżej już jakieś 103 razy. Marder.

  11. Anty 50 C-cali przed 500+

    tak sobie gdybam. przy strzelaniu na wprost, przewidzianym zasadniczo na wypadek ...itp. a z def.24 przy zakupie haubic 122 mm na podwoziu 2s1 dla Ukrainy pisano o stosowaniu jako...odwodzik ad-hoc Przeciwpancerny. Gdy III wojna proxy trwa nie tylko w na dalekiej pustynii piachu ale i w krzaczorach sosnowo-brzozowych. Czy Rak strzela w trybie MRSI na wprost?

    1. Podbipieta

      Tak ...ale tylko na kacu.

    2. Anty 50 C-cali przed 500+

      czyli pewnie Nie? Bo jak trafili w 2009 z podwozia 2s1? (pancerz pochylony z przodu bardziej, Sporo bardziej jak Marder czy podwozie z jubla Stalolwej, zaraz za Rosiem) do tarczy na 1600 m, odchylenie od punktu celowania na kilka cali...to CHYBA? najbardziej na wschodzie Polski ad-hoc p/pancerny element. Czy Nisko bardziej \"wschodnie\"? z t-72m ale chyba wtedy (dzisiaj?) bez spike. Bo Te to dla aeromobilnych i nieliczne np. dla 12-tej. Na przedpolu Odry

    3. Podbipieta

      Proszę bez bajek a bedę panu wdzięczny...Bardzo pana proszę....

  12. Jan

    Witam, nie bardzo rozumiem, co ma Pan na myśli używając niektórych określeń: 1. Cyt. \"W przypadku strzału bezpośredniego....\". Ogień nie strzał - dzieli się na pośredni, bezpośredni i półpośredni (wyłącznie moździerze). 2. Cyt. \"...minimalnej donośności strzału stromotorowego,...\". W polskiej artylerii naziemnej rozróżnia się trzy rodzaje torów pocisków: a) tor płaski, gdy kąt podniesienia jest mniejszy bądź równy 20º ; b) tor stromy, gdy kąt podniesienia jest większy od 20º i jednocześnie mniejszy bądź równy 45º ;, c) tor bardzo stromy (strzelanie górną grupą kątów), gdy kąt podniesienia jest większy od 45º. Donośność minimalna, to wielkość charakterystyczna przy strzelaniu górną grupą kątów a nie stromotorowo. 3. W przypadku zmodernizowanej amunicji do Raka nie stosuje się określenia \"granat\". Taki nabój składa się z pocisku, zapalnika oraz ładunków miotających (zasadniczego i dodatkowych).

    1. tankcom

      a takie Army Guide zapodaje o Amosie - 120 mm Mortar Cargo Bomb, which contains 32 grenades- pewnie podpociski i co To przeszkada?

  13. Sternik

    AMOS strzela na 15 km. W dodatku z 2 luf.

    1. Anty 50 C-cali przed 500+

      wg wikipedii max 10 km. dodaje \"indirect\"!??

    2. dropik

      nie strzela nawet z jednej. Ma ok 10 km a 15 to dla pocisków z gazodetornatorem

    3. tankcom

      Patria w specyfikacji 1 lufowego- podaje 10+. Takie sprzedali Arabii Saudyjskiej

  14. Harry 2

    Jednym z ważniejszych jest pocisk odłamkowy programowalny rozcalający się kilkanaście metrów nad ziemią do likwidacji żołnierzy w okopach. Niemcy już takie pociski produkują do swojego Leoparda. Czy o takim pocisku wojsko i producent myśli

    1. Arek102

      Przecież w modernizacji Leoparda 2A4 do 2PL jest mowa o dostosowaniu wozów do pocisku programowalnym DM11 produkowanym przez Rheinmetall, czyli właśnie takim, który oprócz głowicy odłamkowej i brzechw stabilizujących - otrzymał programowalny zapalnik. Dzięki niemu załoga czołgu może spowodować rozerwanie się pocisku na wyznaczonym dystansie, np. nad żołnierzami piechoty, ukrywającymi się za przeszkodami terenowymi. Drugi z trybów pracy zapalnika pozwala na wybuch ze zwłoką. Może być on wykorzystany do niszczenia umocnień. Trzeci tryb, z działaniem kontaktowym, przeznaczony jest do klasycznych zastosowań. Jak na razie to WP i nie tylko bo i inni z NATO i USA będą kupować te pociski z RFN. A jak będzie potrzeba, czas no i pieniądze to polski przemysł pomyśli także i o tym. Nie wszystko na raz. Ostatni raz polski przemysł zajmował się opracowywaniem pocisków przeciwpancernych i odłamkowych, programowalnych nie było, przed II WŚ. Za PRL-u używano amunicji sowieckiej lub produkowanej na ich licencji.

    2. hmm

      Ciekawe czy zlikwidowali charakterystyczny gwizd bo jak nie to cel zawsze będzie miał tą sekundę na ukrycie się. A już widzę że nie bo jest klasyczna dziurkowana rura z tyłu.

  15. Realista

    Pięknie - a co z APR do Raka? Przecież dopiero APR da prawdziwą skuteczność w likwidacji pozycjonowanych celów [sieciocentrycznie, głównie dronami]. Także - albo zwłaszcza - celów opancerzonych ogniem pośrednim z górnej półsfery, co powinno być priorytetem. Inaczej Rak będzie prowadził de facto tylko taki sobie ogień zaporowy, a i to skuteczny jedynie przeciw piechocie. Tylko bardzo proszę bez suflowania \"nakładek\" Orbital ATK na GPS. Mówię o prawdziwym naprowadzaniu real-time, cel podświetlony laserem lub inna wiązką.

    1. mordor

      prace są już bardzo zaawansowane tak samo jak z 155mm

    2. Marek1

      mordor - SKĄD wiesz jak są zaawansowane ? Na Nowogrodzkiej mówili ? B+R w Mesko, CRW i WAT są finansowane od wielu lat i coraz mniej wiadomo o ich realnych wynikach, a to fatalnie rokuje ...

    3. Arek102

      Panie Marek1, jak Pan będziesz czytał teksty w Polskiej prasie specjalistycznej, także i na tym portalu, to się wszystkiego dowiesz. Są jeszcze informacje na innych portalach czy think-thankach gospodarczych czy wojskowych ogulno dostępne w internecie. Takie informacje nazywane są \"białym wywiadem\" i stanowią około 70% ogólnie zbieranych informacji przez wywiady/dziennikarzy/pasjonatów/zainteresowanych. Więc życzę więcej odwagi i mniej defetyzmu, wystarczy tylko chcieć, no chyba, że się nie chce chcieć ale wtedy należy pytać siebie dlaczego inni wiedzą, a ja nie???

  16. gosc222

    a co z amunicja programowalną?

  17. JK

    Czyli amunicja z podzespołami nieosiągalnymi w Polsce z zasięgiem tylko 10 km ( miało być 13)...

    1. Harry 2

      Miało być 12

    2. Stg44

      Za granicą mają podobne o donośności 20km...

    3. Marek1

      Stg44 - KTO ma i JAKIE samobieżne mortary(niegwintowana lufa) z zasięgiem 20 km ?

  18. Wojtek

    Czegoś tu nie rozumiem: mijają 73 lata od zakończenia II Wojny Światowej. Pocisk moździerzowy oparty na konstrukcji z tamtych czasów osiąga 7 km zasięgu, a tymczasem nowy do Raka ma osiągać 10 km ? czyli przyrost tylko o 30 % - czyli tyle inwestycji, podwozie od Rosomaka, dłuższa lufa, systemy celowania z USA itd. tylko po te 3 km ??? i to jak dobrze pójdzie ... Przecież oficjalnie była mowa o 12 km.

    1. werte

      To nowa taktyka. Strzelasz na 7 km potem jedziesz po zdobytym terenie i strzelasz na kolejne 7 km . Czyli zasięg =14 km... ;-) A jak policzysz ile amunicji może zabrać RAK to zasięg ma że ho, ho....;-))

    2. Anty 50 C-cali przed 500+

      pytania do Tego na fotce promocyjnej Raka na plastkiowym modelu kto .Rosia. wikipedia/Rak hsw o POdpisaniu kontraktu na dostawy do....2012. Amunicja wz. (zmod)43...do 6 km -6900 w metrach. Max

    3. dropik

      bo rak to dość drogi miś ;) Zauważ że nawet wojsko to wie i chce ich mało

  19. Birma is a war zone

    Ciekawe czy będzie stawiać jednocześnie zasłonę dymną

  20. Kóma

    Maksymalny zasięg to 10 km ? To chyba jakiś żart, bo przecież są już moździerze strzelające na odległość 20 km i Rak był w tym kierunku projektowany...

    1. dropik

      nie tak od razu na 20 . pewnie mogą latac dalej ale te odpalana z gwinta lub z dodatkowymi powierzchanimi nosnymi. generalnie naprawoadznie takich pocisków jest konieczne bo są zby mało celne- a te strzelne nie z gwinta szczegolnie Sam rak jest ok ale cena jego jest na tyle wysoka że warto było się zastanowić czy nie kupić tanszych mośków a pieniędze oszczędzone przenaczyć na dodatkowe kraby

    2. Davien

      A niby jaki możdzierz 120mm strzela na 20km, mógłbys podać nazwę.

    3. dropik

      na 15-17 latają kierowane pociski , izraelskie i amerykańskie

  21. JSM

    Patria już w 2006 roku prezentowała w Toruniu samobieżny automatyczny moździeż 2-lufowy AMOS. Tryb MRSI ->10, Szybkostrzelność chwilowa – 16 strz./min, Donośność maksymalna – 15 tyś. m. Chcecie to porównywać z naszym bieda-Rakiem?

    1. Davien

      Panie JSM, AMOS nie jest konkuerentem Rosomaka, jest nim NEMO a to inna sprawa wiec jak zwykle...

    2. Bolo

      Zapomniałeś napisać o czasach rozpoczęcia ognia i złożenia do odjazdu... zechcesz w tych parametrach porównać bieda-Amosa z naszym Rakiem? Czy tylko wybiórcze informacje będziesz powtarzał? Nie wspominając że donośność maksymalna dotyczy pocisków z gazogeneratorem a nie klasycznych...

    3. rydwan

      no i? na dodatek co ci z 2 luf? dużo pretensji tylko o co?my mamy teraz raka i juz prawie amunicje do niego i jedyne do czego mozna sie było przyczepuc to to ze tej amunicji bedziemy potrzebowac znikome ilosci w porównaniu z amunicja do kraba wiec od nirgo powinnismy zaczac opracowywac własna amunicje

  22. janusz

    Brawa dla autora: świetnie się czyta.

  23. KrzysiekS

    Chociaż jedna dobra wiadomość.

  24. asd

    Co ja czytam ? Jestem w szoku od wynalazczości w naszej zbrojeniówce. A już myślałem, że umiemy tylko klepać coś na zagranicznej licencji.

  25. Dociekliwy

    napiszcie cóż to za podwozie w środku z wieżą od RAKA na zdjęciu nr 3

    1. Marcin

      Niemiecki Marder I

    2. lol

      To jest podwozie Mardera. HSW oferowała możliwość montażu wieży na wycofywanych Marderach, ale chyba brak było zainteresowania ze strony Niemiec...

    3. Czesio

      Marder