Siły zbrojne
Przeciwpancerny Bonus w boju
Armia francuska poinformowała, że podczas operacji przeciwko Daesh wykorzystano bojowo kierowaną amunicję przeciwpancerną Bonus.
Francuzi użyli pocisków Bonus w grudniu 2018 r., podczas operacji prowadzonych na Bliskim Wschodzie. W trakcie pierwszego starcia z ich udziałem z haubic Caesar wystrzelono kilka pocisków tego typu, które zniszczyły pojazdy należące do Daesh. Artylerzyści wspierali jednostki Syryjskich Sił Demokratycznych w rejonie miejscowości Hajin we wschodniej Syrii, tuż przy granicy z Irakiem i w pobliżu ważnej drogi łączącej oba państwa, przebiegającej przez przejście graniczne Abu Kamal.
Bonus to system precyzyjnej amunicji artyleryjskiej, przeznaczony do zwalczania celów opancerzonych. Jest przeznaczony dla dział 155 mm, i produkowany przez koncern BAE Systems we współpracy z francuskim Nexterem.
Maksymalna donośność tego typu pocisków wynosi według producenta 27 km gdy jest wystrzeliwany z haubicy 155 mm z lufą o długości 39 kalibrów (np. M109A6, AS-90 w wersji standardowej), i 35 km, gdy jest wystrzeliwany z haubicy z lufą o długości 52 kalibrów (jak Krab, PzH 2000, czy właśnie Caesar). Każdy nabój Bonus dysponuje dwoma niezależnymi podpociskami naprowadzanymi z wykorzystaniem wielosensorowego systemu (m.in. termowizyjnego), do rażenia wykorzystywane są ładunki z penetratorem formowanym wybuchowo (EFP). Z założenia ma to umożliwiać zwalczanie celów ciężko opancerzonych (w tym czołgów), dzięki rażeniu z górnej półsfery.
Amunicja tego typu jest używana między innymi przez Francję, Szwecję, Finlandię, Szwecję, niedawno na jej zakup zdecydowały się Stany Zjednoczone.
Czytaj też: Rewolucja w amerykańskiej artylerii [ANALIZA]
Artyleryjskie pociski przeciwpancerne z subamunicją precyzyjną mogą odgrywać istotną rolę w systemie obrony przeciwpancernej. Znaczenie broni tej klasy jeszcze wzrosło po tym, jak większość państw NATO w zachodniej Europie zrezygnowało ze stosowania amunicji kasetowej.
Innym pociskiem należącym do podobnej klasy jest niemiecki SMArt 155, używany w siłach zbrojnych Niemiec, Szwajcarii, Grecji, i Australii. Podobnie jak Bonus, wykorzystuje on dwa podpociski i wielosensorowy układ naprowadzania, oparty jednak na nieco innych założeniach. System jest budowany wspólnie przez Rheinmetall i Diehl BGT Defence.
Czytaj też: Artyleria czeka na decyzje. „Amunicja precyzyjna, rozpoznanie i nowe środki ogniowe” [WYWIAD]
Próbne strzelania pociskami obu typów prowadzono również z polskiej haubicy Krab. W rozmowie z Defence24.pl gen. bryg. Jarosław Wierzcholski, były były szef Wojsk Rakietowych i Artylerii WP, dyrektor programów artyleryjskich w latach 2010-2013 powiedział niedawno: „Pociski przeciwpancerne, z subamunicją kierowaną, takie jak SMArt i BONUS, były od początku przewidywane do integracji z haubicą Krab. W 2012 roku przeprowadzono strzelania oboma wymienionymi typami które potwierdziły, że polski system jest do nich dostosowany. Od tego czasu w zakresie pozyskania amunicji przeciwpancernej nie podjęto ważniejszych decyzji, choć haubica jest do tego gotowa. Dodam, że na zakup francuskiej amunicji BONUS zdecydowali się Amerykanie, pociski SMArt odgrywają ważną rolę w Niemczech.”.
RadamelFalcao
Ja myślę że gro komentarzy to pomysły żeby szykować się do obecnej wojny a nie przyszłej w której być może weźmiemy udział. Obstawiam że pierwsze co zrobią Rosjanie przy współpracy z Chinami podczas konfliktu z NATO to wyeliminują amerykańskie satelity i zmieni się całkowicie obraz Pola walki.
w
a my czekamy.. na decyzje o zakupie. Sami nic nie chcemy robic. A odswiezyc opracowania z lat poprzednich. Od 2012 minelo 6 lat , ....
tak tylko... (Michał Rakowski)
11 przykazaniem dla polskiej armii powinno być: zniszczmy wroga na dystansie, który uniemożliwi mu wprowadzenie do walki jednostek które mają mniejszy zasięg oddziaływania od naszych, a na których stworzenie wydał krocie... To SZACH I MAT.
tak tylko... (Michał Rakowski)
@Extern Ależ ja nie twierdzę, że dalekosiężna artyleria to panaceum na wszelkie bolączki. W bitwie wszystkie rodzaje uzbrojenia są istotne, wojna jest jak koncert w filharmonii - każdy instrument jest istotny i dopiero ich harmonijna współpraca daje wspaniały efekt. Ja tylko twierdzę, na przyszłym polu bitwy powinny dominować te rodzaje broni, które wcześniej bo z większego dystansu wyeliminują przeciwnika...
Arek102
Panie @JSM jednocześnie ma pan racje i jej nie ma. Systemy Kryl powstały jako kompaktowe systemy do szybkiego przerzutu niekoniecznie w misjach stabilizacyjnych bo np w Afganistanie służyły Dany przerzucane przez samoloty Hercules jakie posiada lotnictwo WP i jakie mają być modernizowane w WP (podobno). Kryle powstały ponieważ w MON zrezygnowano z najtańszych systemów ciągnionych właśnie je uznając za archaiczne, a potrzebne były tanie i lekkie systemy samobieżne właśnie pokroju Caesara. To, że Kryl nie ma drugich drzwi załogi nie jest decydujące o jego prędkości oddania 1 strzału na nowej pozycji ogniowej czy zwinięciu się ze stanowiska ogniowego tylko decyduje o tym ręczny system ustawień armaty, ręcznego ładowania pocisku i prochu miotającego. Plusem Kryla do systemów ciągnionych jest to iż wszystko jest na jednym wozie, czyli jest system kodowanej łączności radiowej, cyfrowy system kierowania ogniem z komputerem balistycznym firmy Honeywell, są pociski i ładunki miotające oczywiście jest sama armata i jest transportowana obsługa przewożona w opancerzonej kabinie. Nie potrzeba wykonywać operacji z odpinaniem od wozu armaty ustawianiem na pozycji ogniowej i przygotowaniem do strzału, a później ręcznego jej zwijania. Jest, bądź może będzie (tego nie jestem pewien) autonomiczny, sieciocentryczny cyfrowy system kierowania ogniem Topaz (mają go Kraby, KTO, Raki czy Langusty miał mieć system Homar ale min.Błaszczak rozwalił 1,5 roczną negocjację szczegółów umowy między LM, a HSW i WB Electronics producentem Topaza dla systemu Himars, a będzie stary system kierowania i dowodzenia rodem z II WŚ przynajmniej na razie). W Krylu wszystko jest pod dachem w ogrzewanej kabinie w czasie gdy jest chłodno lub chłodzone gdy jest gorąco (lub może być, można doinstalować klimę). W porównaniu do Kraba czy szwedzkiego Archera system ten jest sporo tańszy. Oczywiście producent Kryla dołożył prosty podajnik armaty (dołożony pod wpływem uwag powstałych po próbnych strzelaniach) ułatwiając prace ładowniczemu. Nic nie stoi na przeszkodzie by zbierając kilkuletnie doświadczenia z użytkowania jak WP w końcu zakupi co najmniej jeden dywizjon takiego sprzętu i potestuje go kilka lat. A następnie zasugeruje dodatkowe potrzebne modyfikacje bądź usprawnienia producentowi i oczywiście podpisze odpowiednią umowę. Jest to normalna procedura jaka miała miejsce w przypadku Rosomaka gdzie wprowadzono ponad 180 modyfikacji po zakupie licencji od Patrii i testowaniu tych wozów w Afganistanie w warunkach bojowych. Podobne systemy jak Kryl ma Izrael, który zresztą jest wzorcem dla niego, a to dowodzi iż nie jest to tylko system ekspedycyjny ponieważ Izrael jest w stanie permanentnego zagrożenia ze strony arabskich sąsiadów i nie pozwolił by sobie na wolny i niebezpieczny dla swoich żołnierzy, system uzbrojenia. Nie posiada natomiast systemów w pełni automatycznych jak Archer. Chociaż i sam Archer nie jest tak całkiem automatyczny ponieważ wymaga ręcznego uzupełnienia amunicji. Lepsze rozwiązanie mają koreańskie armatohaubice K9 i system automatycznego uzupełnienia amunicji K10. Owszem Kryl ma wady ale ma jedną ogromną zaletę jaką jest jego niska cena w porównaniu do naszego Kraba i prostota konstrukcji mechanicznej. Za cenę Archera, Kraba czy systemu K9-K10, można wyprodukować kilka Kryli (koszt samochodu z pancerną kabiną, systemami łączności i cyfrowego dowodzenia to około 2 mln zł, a sama buda Kraba bez armaty to mniej-więcej 10 mln zł). Można też go bardziej zautomatyzować przekonstruowując manualne systemy nastaw armaty na systemy mechatroniczne z silnikami krokowymi sterowanymi bezpośrednio przez komputer balistyczny działa oczywiście z możliwością ręcznego ustawiania tak jak ma to obecnie miejsce. Można także skonstruować bardzie skomplikowany automatyczny system transportu i ładowania amunicji. Ale tu także potrzebne by było jego kilkuletnie testowanie w różnych warunkach pogodowych i sytuacyjnych. Wszystko to niestety trwa lata. Podsumowując Kryl miał być systemem dużo tańszym od Kraba z możliwością jego szybkiego przerzucania przez samolot Hercules oraz miał być porównywalnym cenowo, lepszym rozwiązaniem od najprostszych systemów ciągnionych. Więc spełniając te wymagania nie można go nazywać archaicznym co najwyżej prostszym ale tańszym od prawie w pełni automatycznego Archera. Czy lepszym rozwiązaniem będzie system pokroju Archera, czy Kryla/Caesara pokaże czas spędzony przez te systemy na poligonie/w boju i powstałe uwagi jego wojskowych użytkowników. A na razie to trzeba je po prostu wyprodukować i wprowadzić na stan WP w ilości co najmniej jednego dywizjonu.
mietek
@Extern Popieram. Za jakiś czas wymyślą sztuczną mgłę przez którą nie będzie widział żaden radar, ani termowizja, a pokryje tysiące kilometrów kwadratowych. I tyle ze zwiadu. Potem wymyślą coś co tę mgłę "przejrzy", a potem jeszcze coś innego itd.
Extern
@tak tylko... (Michał Rakowski): ależ nie można tylko polegać na dalekim zwiadzie licząc że artyleria amunicją precyzyjną "rozwali" każdy problem zanim się on zbliży. Takie założenie ma wiele słabych punktów bo zakładasz że przeciwnik nie będzie miał żadnych możliwości zneutralizowania lub ograniczenia efektywności tego zwiadu. To oczywiście może być prawdą gdy trwa wojna kraju z pierwszej ligi z krajem który całą broń kupuje u twoich sojuszników ;-). Ale w przypadku państw o podobnym potencjale znaczenia ponownie nabierze całe spektrum uzbrojenia jakie się ma.
Harry 2
Przyszłość na współczesnym polu walki należy do artylerii (im większy zasięg tym lepiej) i dronów (do rozpoznania, ataku-roje dronów). W tym kierunku powinno iść wojsko. Im szybsze będzie wykrycie i oddanie strzał z dział/wyrzutni tym mniejsze będą szanse potencjalnego przeciwnika na ukrycie, zamaskowanie swojego sprzętu. (jak się do tej szybkości ma ręczne ładowanie pocisków do Langusty? Może czas na Langustę II?) Jak wygląda zakup siatek maskujących multispektralnych z Lubawy maskujących nasze działa? Czy wojskowi myślą w ogóle o takich zakupach? Ktoś coś wie?
Pol
Nimcy z francja zaciesniaja wspólprace a my nic.Mozna by pozyskac z 10 % dan w naszej armi . Wzamian za nasze kraby w ten sposób mozna by tworzyc i rozwijać wspólne zakupy amunicji.
JSM
@Stalker, Kryl to projekt z innej epoki. Założenie było takie że ma być transportowalny samolotem na misje "stabilizacyjne". Na takich misjach nie ma praktycznie zagrożenia ogniem kontrbateryjnym więc można sobie pozwolić na tanią armatę obsługiwaną przez pluton wojska który wsiada jednym drzwiami bo drugie zapomniano zaprojektować. W przypadku użycia Kryla w warunkach konfliktu na naszym teatrze wojny sytuacja jest zupełnie inna. Tutaj takie prymitywne rozwiązania się nie sprawdzą. Tylko takie jak Archer. 20 pocisków załadowane w automacie, salwa trwa maks. 2,5 minuty i chodu.
tak tylko... (Michał Rakowski)
W ostatniej wypowiedzi starałem się zwrócić uwagę na niebywale rosnącą rolę precyzyjnej artylerii dalekosiężnej na współczesnym polu bitwy. Podsumowaniem dotychczasowych rozważań jest stwierdzenie, iż absolutnie kluczowym elementem decydującym o zwycięstwie na lądowym polu bitwy jest wywalczenie nad przeciwnikiem przewagi rozpoznania i świadomości sytuacyjnej przekazywanej w czasie rzeczywistym. W konflikcie symetrycznym właśnie ten rodzaj walki, będący wstępem do zasadniczych działań bojowych decydował będzie o losach bitew i wojen. Strona, której uda się uzyskać przewagę świadomości sytuacyjnej po prostu pozamiata pole bitwy. Należy uznać, iż nawet przewaga w „twardym” uzbrojeniu nie będzie miała takiego znaczenia na wynik starcia jak wywalczenie sobie przewagi informacyjnej. Wstępem do „klasycznych” działań wojennych będzie zawsze bitwa o świadomość sytuacyjną. Strona, która ją przegra będzie mogła od razu wywiesić białą flagę, kontynuowanie „twardej” walki bez świadomości w czasie rzeczywistym będzie już bezcelowe. Z uwagi na powyższe PRIORYTETEM NAJWYŻSZEJ WAGI DLA NASZEJ ARMII POWINNO BYĆ PRZYGOTOWANIE SIĘ DO BITWY O ŚWIADOMOŚĆ SYTUACYJNĄ, której efektem będzie zrolowanie tych możliwości u przeciwnika. Śmiem twierdzić, że posiadanie takich zdolności jest najlepszą formą odstraszania potencjalnego wroga, być może skuteczniejszą niż działa i czołgi…
tak tylko... (Michał Rakowski)
Na uwagę zasługuje fakt, iż właśnie takie wytyczne zawarto w Strategicznym Przeglądzie Obronnym dla tworzącej się polskiej Armii Nowego Wzoru. Celem wyjaśnienia czym jest Armia Nowego Wzoru. To armia posiadająca pełną świadomość pola bitwy, której ZASADNICZYM sposobem prowadzenia działań wojennych jest toczenie walki na dystansie nie kilku, a dziesiątek kilometrów. Współczesne technologie umożliwiają pełne zastosowanie tej koncepcji. Konsekwencją realizacji tej zasady jest marginalizacja tych sił wroga, które mają mniejszy zasięg oddziaływania (rzędu kilku kilometrów). Pomyślmy nad liczbą zmarginalizowanych pojazdów wojskowych wroga i jej konsekwencją. To SZACH I MAT. Cieszy fakt, iż w umysłach współczesnej generalicji odradza się wizja oraz swoboda i lekkość myśli strategicznej, natchnienie i śmiałość czerpiąca z najlepszych wzorców czasów hetmanów Tarnowskiego, Chodkiewicza, Żółkiewskiego, Koniecpolskiego i Czarnieckiego. Zwycięstwo nie będzie możliwe jeśli bezwładem myśli będziemy tkwić okowach starego, powielając to co bezmyślnie czyni wróg, aby wygrać trzeba nieustannie iść do przodu tworząc zaskakujące przeciwnika NOWE…
Ok bajdur
Kraby powinny dysponować już przynajmniej czterema setkami takich pocisków.
Stalker
A u nas Kryla hejtują ile wejdzie. Dziady czy Polska rzeczywistość w genach zapisana?
JSM
Takich Bonusów powinniśmy już mieć na stanie tyle samo ile Rosja może wystawić czołgów. No i oczywiście pociski samonaprowadzające się na źródła promieniowania radarowego i elektromagnetycznego. To podstawa przeciwdziałania.
Tanis
Dlaczego od razu kupić? W latach 90-tych był prowadzony w Polsce program Meteor, który był de facto odpowiednikiem szwedzkiego Bonusa. Też tam opracowano podpociski atakujące z góry penetratorem formowanym wybuchowo. Problemem wtedy było zapewnienie odpowiednich czujników naprowadzających na cel ale od tego czasu rozwój elektroniki jest bardzo duży. Jednak program przerwano pomimo jego potencjału. Ciekawe dlaczego. Tego typu amunicja jest obecnie potrzebna. Gdyby Ukraińcy mieli coś takiego + poprawili rozpoznanie w czasie rzeczywistym, to rosyjskie brygady pancerne nie miałby takiej swobody w Donbasie.
Wojciech
@Romek, Polska nie zrezygnowała z amunicji kasetowej. Teoretycznie zastanawiają się nad wznowieniem produkcji.
Adam S.
@Michał Rakowski, generalnie bardzo ciekawe i sensowne rozważania. Dodałbym tylko dwie istotne uwagi. Po pierwsze, jak rozumiemy "współczesne pole bitwy", czyli czy mamy na uwadze konflikt pełnoskalowy, i "na ile" pełnoskalowy. Doświadczenie ostatnich 70 lat pokazuje, że stuprocentowo "pełnoskalowe" konflikty się już nie zdarzają, a to z powodu rozpowszechnienia broni jądrowej, której użycie stawia w wątpliwość użycie jakiejkolwek innej broni. A jeśli dopuszczamy myśl o przyszłej wojnie jako o wojnie "ograniczonej", to nasuwa się pytanie o zakres tej ograniczoności. Jeśli zakładamy użycie artylerii precyzyjnej i rakietowej dalekiego zasięgu, nie możemy wykluczyć, że wśród rakiet znajdzie się taktyczna broń jądrowa. Zatem "ograniczoność" wojny staje pod znakiem zapytania. Stąd wniosek, że "ograniczenie" może być bardziej restrykcyjne i obejmować właśnie takie typy broni. Albo przynajmniej próbować takie ograniczenie narzucić. Nie szukając daleko - mamy "Porozumienia Mińskie", które próbują ograniczać konflikt na Donbasie poprzez mniej lub bardziej udane blokowanie korzystania z artylerii. Co by o łamaniu tych porozumień nie pisać, to jednak artyleria rakietowa dalekiego zasięgu nie jest tam stosowana, i to na pewno nie z powodu jej braku u którejś ze stron. Podsumowując ten punkt - przygotowujemy się na różne scenariusze - także te BEZ broni dalekiego zasięgu - i powinniśmy mieć środki odpowiednie do każdego z nich. W konfliktach niewielkich oddziałów piechoty i wszelkich "zielonych ludzików", czołg jeszcze długo będzie królem. Druga sprawa - koszty. Współczesne konflikty międzypaństwowe są zazwyczaj przedłużeniem konfliktów i rywalizacji w innych obszarach, wśród których chyba najważniejszy jest obszar gospodarki. Nie wygra wojny ten, kto będzie pociskami za 100 tysięcy dolarów strzelał do terenówek za 20 tysięcy. O zaawansowanych systemach rakietowych nie wspominając. Niestety, nie można mieć tylko "najlepszej" broni, trzeba mieć broń dostosowaną i optymalną kosztowo do każdego zagrożenia. Pozdrawiam !
Michał
Co do Kryla, sprzęt wojskowy nie musi być ładny (choć dobrze aby był), jednak nie może być tak brzydki aby oddziały lądowe dostawały niestrawności przebywając w jego pobliżu. Brzydkich, nawet funkcjonalnych rzeczy się nie kupuje mając do wyboru rzeczy o podobnej funkcjonalności, cenie ale też ładne.
Romek
Rezygnacja z amunicji kasetowej to straszna głupota.
Henke Larsson
Bonus jest szwedzkim pociskiem.
Moro
Dlaczego od przynajmniej dwóch lat nie słychać nic w sprawie Kryla? W międzyczasie Ukraińcy zdążyli zbudować swój odpowiednik Bogdanę a tutaj cisza.
tak tylko... (Michał Rakowski)
Obserwując rozwój technologii wojskowych na przestrzeni ostatnich 30 lat, należy zauważyć, że największe zmiany kwestionujące dotychczasowe sposoby myślenia i wojowania na lądowym polu bitwy spowodował rozwój i zasięg precyzyjnych środków rażenia, oraz możliwość rozpoznania i śledzenia pola bitwy w czasie rzeczywistym. Te dwa czynniki powodują niemalże kopernikańską rewolucję na lądowym teatrze działań wojennych. Oferowana jest nam możliwość zasięgu widzenia oraz walki na o wiele większym niż dotychczas dostępnym dystansie. Jeszcze nie tak dawno załoga siedząca w czołgu musiała zachować czujność będąc dopiero kilka kilometrów od linii wroga. Dzisiaj tak samo skutecznego i śmiertelnego strzału załoga czołgu może się spodziewać będąc już w odległości 80 km od nieprzyjaciela. Obecnie, wobec masowego rozwoju dalekosiężnej artylerii precyzyjnej radykalnie maleją szanse dla MBT i BWP by cało i zdrowo dotrzeć w pobliże wroga na odległość własnego oddziaływania. Z upływem każdego dziesięciolecia, szanse na to by w konflikcie symetrycznym wrogie oddziały miały możliwość styczności i walki bezpośredniej zdecydowanie maleją. Dystans wymiany ciosów uległ wielokrotnemu zwiększeniu. Pomimo nieubłaganych faktów mentalnie tkwimy jednak, jeszcze w minionej epoce, dążąc za wszelką cenę do bezpośredniego starcia upatrując w nim, niczym w szturmie na bagnety jedynej możliwości pokonania przeciwnika. Tendencję tę widać nawet w dyskusjach czytelników, artykuły traktujące o czołgach, BWP i granatnikach wywołują największą liczbę głosów i emocji, chociaż bezspornym wydaje się fakt, iż rola tych broni będzie zdecydowanie malała na przyszłym polu bitwy. Niekwestionowaną tendencją wynikającą z niepowstrzymanego rozwoju artylerii i amunicji precyzyjnej staje się fakt, iż PRAWDOPODOBIEŃSTWO ZNISZCZENIA PRZECIWNIKA ZARÓWNO W ODLEGŁOŚCI 1KM JAK 80 KM STAJE SIĘ PODOBNE. Niestety rzeczywistość nadejścia tego faktu i jego konsekwencji wielu z nas wypiera ze swej świadomości. Proponuję chwilę refleksji, by zastanowić się, co fakt ten, bądź jego rychłe i nieuchronne nadejście oznacza dla współczesnego pola bitwy. Nagminnym jest, iż zauroczeni metodami walki z przeszłości, zapominamy o prawdzie obowiązującej przez wieki: WALKĘ ZAWSZE WYGRYWA TEN, KTO WCZEŚNIEJ I Z WIĘKSZEGO DYSTANSU POTRAFI UNIESZKODLIWIĆ PRZECIWNIKA. Rozwój technologii jest nieubłagany i niepowstrzymany, należy pogodzić się z faktem, iż rola uzbrojenia o mniejszym zasięgu rażenia musi maleć, czy chcemy tego, czy nie. Jest to prawidłowość obowiązująca od wieków i to niezależnie od grubości i kosztu powiększanego pancerza. Miecz jest zawsze tańszy od zbroi wygrywając w relacji koszt/efekt. Niestety, większość z nas ekscytuje się możliwością unicestwiania przeciwnika na dystansie 1-2 km. Nie można tego zabronić i zakazać, mamy wolność myśli i wypowiedzi, stare wolno odchodzi do lamusa ustępując miejsca nowemu. To taka niezmienna prawidłowość dziejów, którą wypada zaakceptować. Należy zauważyć, iż dzisiaj absolutnie najważniejszym czynnikiem, niezbędnym do prowadzenia walki na odległość (czyli eliminującym wszystkie rodzaje wrogiego uzbrojenia o mniejszym zasięgu rażenia), który będzie decydował o losach przyszłych bitew i wojen jest ROZPOZNANIE I ŚWIADOMOŚĆ SYTUACYJNA przekazywana w czasie rzeczywistym. Niespełnienie tego warunku niwelowało będzie bowiem przewagę własnego zasięgu i precyzji ognia. Nie widząc przeciwnika, nie będziemy mieli do czego strzelać z naszych wyrafinowanych technologicznie zabawek. Spełnienie obydwu tych warunków, zasięgu rażenia i rozpoznania sprowadza walkę do kilku prostych czynności. Zniszczenie zidentyfikowanego na polu bitwy nieprzyjaciela będzie tylko szczegółem technicznym ograniczającym się do podjęcia decyzji wynikającej z relacji koszt/efekt, by zbyt drogim pociskiem nie strzelać do relatywnie taniego celu. Regułą obowiązującą na przyszłym (symetrycznym) polu bitwy będzie: OBIEKT WYKRYTY OBIEKT ZNISZCZONY. W przyszłym, symetrycznym konflikcie wygra ta strona, której uda się zapewnić rozpoznanie dla własnych jednostek, rolując jednocześnie rozpoznanie i świadomość sytuacyjną przeciwnika. Wniosek dla naszych sił zbrojnych: 1. Priorytetem powinno być rozwijanie zaawansowanych systemów rozpoznania pola walki i świadomości sytuacyjnej przekazywanej w czasie rzeczywistym oraz sposoby zwalczania tychże systemów u wroga. 2. Rozwijanie i zwiększanie arsenału broni precyzyjnych o jak największym zasięgu rażenia. 3. Rola MBT i BWP radykalnie maleje, przeciwstawianie własnych czołgów, czołgom przeciwnika jest nierozsądną nonszalancją wystawiającą tylko własne wojska na niepotrzebne straty, takie zjawisko powinno być ograniczane do absolutnego minimum i traktowane jako „wypadek przy pracy”. MBT i BWP wroga powinny być niszczone już w odległości kilkudziesięciu kilometrów przed własnymi liniami.
Siedzik
Od 2012 roku, kiedy przetestowano tego typu amunicję na Krabach w zakresie jej pozyskania nie podjęto żadnych decyzji. To jest niesamowite, jak zarządzane jest WP oraz to, że decydenci w MON się zmieniają, a w wojsku wiecznie to samo...
tak tylko... (Michał Rakowski)
Poniższy wywód zamieściłem rok temu, większość geniuszy strategii oceniła go negatywnie, wobec realnie, a nie tylko wizjonersko nadchodzących zmian pozwolę sobie zamieścić go ponownie. Na przestrzeni wieków pojawianie się nowych rodzajów uzbrojenia, będącego wynikiem postępu technologicznego zawsze budziło opór wojskowych, być może. było to wynikiem preferowania przez gremia wojskowe większej tężyzny fizycznej niż umysłowej? Przykładem bezradności wobec NOWEGO może być stosunek średniowiecznego rycerstwa do wynalazku kuszy. Według zakutych w pancerz głów haniebnym było używanie broni, która mogła skutecznie razić na odległość. Rycerstwo dopuszczało tylko taką walkę, podczas której widać było białka oczu przeciwnika. Drogo płacono wysoką cenę za tę dziwną manierę wojowania. Drugim przykładem z historii wojskowości, pokazującym, że wynalazki techniczne wyprzedzały wyobraźnię wojskowych strategów było pojawienie się ckm-u. Bezmyślność generalicji kosztowała podczas I wojny światowej życie setek tysięcy żołnierzy, których pędzono stadami do ataku, bo jedynym pomysłem wojskowego betonu na NOWE było zatykanie luf ckm-ów przeciwnika ciałami własnych żołnierzy. Dzisiaj mamy kolejny przełom - artyleria z amunicją precyzyjną potrafiąca niszczyć każdy pojazd (MBT, BWP) w zasięgu 60-70 km. Geniusze strategii zupełnie tego nie zauważają. Dla nich prawdziwa walka to taka, kiedy przeciwnika mamy w zasięgu wzroku (analogicznie do średniowiecznych rycerzy, którzy sądzili, że wróg ma być na wyciągnięcie ręki, a nie dalej). Podobnie jak piechocie z czasów I wojny kazano biec na gniazda karabinów maszynowych, tak i dzisiejsi geniusze strategii każą czołgom i BWP-om szarżować na jednostki artylerii precyzyjnej. Tylko, że teraz szarża będzie wykonywana na dystansie 60-70 km, bo taki jest zasięg rażenia APR. Tym, którzy nie dostrzegają jeszcze przełomu, proponuję wykonać eksperyment myślowy: atak wykonuje 100 czołgów, w obronie 100 Krabów z amunicją precyzyjną ( koszt obydwu ugrupowań podobny, cena MBT to w przybliżeniu cena Kraba), dystans dzielący ugrupowania to 70 km. Pytanie dla geniuszy strategii: ile z tych 100 czołgów dotrze po godzinie jazdy w pobliże Krabów na odległość bezpośredniego strzału? Dlatego chylę czoła przed naszymi strategami, którzy coś przebąkują o zakupie 500 Krabów, uznając, że nabycie za tę samą kwotę 500 nowych Leopardów to nieporozumienie. To optymistyczne, kiedy wyobraźnia polskiej generalicji sięga dalej niż beton przeciwnika. Mam jednak świadomość, że rodzimy beton nie odpuści przekonując, że w czapce niewidce uda mu się pokonać niezauważenie te 70 km strefy ostrzału, wmawiając, że kopia i szabla to grunt, a muszkiet ze swym zasięgiem jest tylko wydumaną fanaberią… Powyższy artykuł pokazuje dobitnie w jakim kierunku zmierza przyszłe pole bitwy, tylko to już nie wizjonerstwo, a rzeczywistość...