Reklama

Geopolityka

Ponad 100 mld USD na amerykański arsenał jądrowy

Fot. Senior Airman Kyla Gifford/U.S. Air Force photo
Fot. Senior Airman Kyla Gifford/U.S. Air Force photo

Agencja Associated Press poinformowała, że minister obrony USA Ash Carter potwierdził zamiary władz amerykańskich, by zmodernizować arsenał nuklearny i zapowiedział wydanie na jego potrzeby w ciągu najbliższych pięciu lat łącznie 108 mld dolarów.

Przemawiając w poniedziałek w bazie strategicznych sił powietrznych Minot w Północnej Dakocie Carter przeszedł do porządku dziennego nad argumentami na rzecz rezygnacji z któregokolwiek elementu odstraszania nuklearnego lub redukcji planu jego modernizacji, uważanego przez niektórych za zbyt kosztowny.

Czytaj także: 45 lat amerykańskich pocisków międzykontynentalnych Minuteman. Wciąż w gotowości

Stojąc przed bombowcem B-52 powiedział lotnikom, że wiarygodność amerykańskiego arsenału jądrowego ma kluczowe znaczenie dla utrzymania potencjału odstraszania. "To przede wszystkim przekonanie, że jesteście gotowi odpowiedzieć powstrzymuje potencjalnych przeciwników przed użyciem broni nuklearnej przeciwko Stanom Zjednoczonym lub naszym sojusznikom" - zaznaczył. Jako jednego z przeciwników wymienił z nazwy Rosję. Bombowce B-52 mają zostać zastąpione przez maszyny typu B-21 Raider, opracowywane obecnie przez Northrop Grumman. Mają one osiągnąć wstępną gotowość bojową około 2025 roku.

Czytaj więcej: „Raider” – amerykański bombowiec przyszłości

Według Cartera mimo zakończenia zimnej wojny atomowe zagrożenie nie wygasło. "Jest oczywistym faktem, że najbardziej prawdopodobnym dzisiaj użyciem broni nuklearnej nie jest potężna +nuklearna wymiana+ klasycznego zimnowojennego typu, ale raczej niemądre sięgnięcie po mniejsze lecz wciąż bezprecedensowe straszliwe ataki, dokonane na przykład przez Rosję lub Koreę Północną" - powiedział.

 

Carter oskarżył Rosję o "nuklearne potrząsanie szabelką", a Koreę Północną o nuklearne i rakietowe prowokacje.

"Nadal istnieje zróżnicowane i dynamiczne spektrum nuklearnych zagrożeń" - podkreślił szef Pentagonu dodając, że wynika z tego konieczność przyspieszenia programu modernizacji amerykańskiego arsenału jądrowego.

Czytaj także: Broń ostateczna NATO. Zapaść, czy modernizacja?

"Jesteśmy obecnie na początku procesu korygowania dekad niedoinwestowania w dziedzinie odstraszania nuklearnego - i mam tu na myśli dekady, gdyż sięga to zakończenia zimnej wojny" - oświadczył informując jednocześnie, że Pentagon planuje wydać w ciągu najbliższych pięciu lat 108 mld dolarów na utrzymanie i ulepszenie swych sił nuklearnych. W perspektywie te wydatki mogą jeszcze wzrosnąć, gdyż będą prowadzone programy zastąpienia rakiet Minuteman czy bombowców B-52. Ta suma może wydawać się znaczna, ale należy pamiętać że roczny budżet Pentagonu to ponad 500 mld USD (bez uwzględnienia operacji zagranicznych), a samo utrzymanie w służbie jądrowej triady niesie ze sobą koszty.

Była to pierwsza wizyta Cartera w obiekcie strategicznych sił atomowych od czasu, gdy objął urząd ministra obrony w lutym 2015 roku. Przed wygłoszeniem przemówienia szef Pentagonu poleciał śmigłowcem na inspekcję podległych bazie Minot podziemnych wyrzutni międzykontynentalnych pocisków balistycznych Minuteman 3.

Warto zaznaczyć, iż na początku września br. Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych poinformowały o rozpoczęciu kolejnego etapu programu Ground Based Strategic Deterrent, mającego na celu modernizację amerykańskiego arsenału pocisków balistycznych dalekiego zasięgu. Program wszedł właśnie w fazę redukcji ryzyka (Technology Maturation and Risk Reduction). Jego celem jest wprowadzenie nowego pocisku balistycznego oraz przeprowadzenie modyfikacji związanych ze zmianami technologii i zmieniającymi się warunkami strategicznymi do roku 2075. Miałyby one zastąpić wprowadzone w 1970 roku i nadal pozostające w służbie trzystopniowe rakiety LGM-30G Minuteman III.

Czytaj także: USA: rusza program wyboru następcy rakiet Minuteman III

Na wyposażeniu Air Force Global Strike Command pozostaje obecnie mniej niż 450 operacyjnych pocisków LGM-30G Minuteman III, które są jedynym lądowym komponentem amerykańskiego arsenału jądrowego. Rozmieszczone są one w trzech bazach na terenie USA: Minot w stanie Północna Dakota, Malmstrom w Montanie i Francis E. Warren w Wyoming. Rakiety wyprodukowane przez Boeing mają pozostać w służbie, co najmniej do 2030 roku, kiedy ma zacząć się ich wymiana na broń nowej generacji. Plany zakładają produkcję 400 nowych pocisków balistycznych najprawdopodobniej odpalanych także z wyrzutni mobilnych. Wśród potencjalnych firm, które będą rywalizować w konkursie na budowę nowej rakiety balistycznej dla US Air Force wymieniane są Boeing, Lockheed Martin i Northrop Grumman.

(PAP/RS)

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Solo

    Polska powinna przystąpić do programu NATO Nuclear Sharing.

  2. kasamisiu

    108 w piec lat to oni wydoja na demonstratory i pewnie sie spoznia o kolejne piec. Drugie tyle pojdzie na bombowiec. Okrety sa do wymiany, a to jest najdrozsza impreza. Ohio plywaja od 1981r. Lotniskowce stare oprocz jednego. Nie ma tez czym z nich startowac. Tzn. zaraz sie skoncza resursy F-18, a linia bedzie zamknieta z braku zamowien.

  3. bender

    A tak sie przyjaciele Rosji martwili o stan amerykanskich sil strategicznych... :-D 108 mld USD w 5 lat to jednak niezly rozmach. Dla nas lepiej. Bedzie bezpieczniej. Zwlaszcza, ze pan sekretarz obrony raczyl zauwazyc, ze nasz wielki sasiad probuje zastraszac taktycznym uzyciem broni A.

    1. Janusz

      Problem z tym, że Amerykanie zapewne będą chcieli odzyskać część tych wydatków od sojuszników sprzedając im uzbrojenie w ciut wyższych cenach niż obecnie.

    2. yaro

      to na razie plany, w listopadzie wybory jak wygra Trump to wszystko może się zmienić, jeśli Clinton to wartość ta może się nawet podwoić ;), fakt rozmiar wielki ale to przy okazji pokazuje jak mocno USA odstało w tej dziedzinie od Rosji