Polityka obronna
Wtorkowy przegląd mediów: rośnie znaczenie Bałtyku; ukraiński żołnierz krytykuje szefa polskiego MON
Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.
Adam Zygiel, wiadomosci.wp.pl: Armia chce wyciszyć złe informacje? Posłanka oskarża Syrskiego
Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Ołeksandr Syrski chce zamknąć projekt analityczny DeepState - przekonuje ukraińska deputowana Mariana Bezuhla. Analitycy utworzyli interaktywną mapę pokazującą sytuację na froncie. A ta w ostatnich dniach nie jest dla Ukrainy najlepsza. Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Ołeksandr Syrski chce zamknąć projekt analityczny DeepState - przekonuje ukraińska deputowana Mariana Bezuhla. Analitycy utworzyli interaktywną mapę pokazującą sytuację na froncie. A ta w ostatnich dniach nie jest dla Ukrainy najlepsza.
Komentatorzy zwrócili uwagę, że w ostatnich dniach DeepState ucichło. Od 21 grudnia nie było żadnych aktualizacji. Według niektórych miałoby to świadczyć o poważnych problemach Ukraińców na froncie, ale prawda zdaje się być bardziej skomplikowana. Projekt DeepState to interaktywna mapa przedstawiająca działania wojenne na Ukrainie. Umożliwia śledzenie zmian na linii frontu. Projekt powstał w 2020 roku i miał na celu relacjonowanie konfliktów na całym świecie, ale po rozpoczęciu się pełnoskalowej rosyjskiej inwazji w 2022 roku, mapa została całkowicie podporządkowana konfliktowi na Ukrainie.
Jak podała deputowana Rady Najwyższej Mariana Bezuhla (do 2024 roku należąca do partii Sługa Lugu Wołodymyra Zełenskiego, z której odeszła sama), administratorzy DeepState są na celowniku ukraińskiej armii. „Syrski (Ołeksandr, naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy - red.), zamiast ustabilizować obronę, rozpoczął atak na zespół DeepState - ostatni bastion mniej więcej adekwatnych informacji o linii frontu” - napisała w mediach społecznościowych. Według niej w planie działań armii jest m.in. zaciągnięcie zespołu DeepState do wojska. „Nie ma ludzi, nie ma problemu” - napisała Bezuhla.
Puls Biznesu: Andrzejczak: Potrzeba strategicznej refleksji
Musimy nauczyć się rozmawiać z sojusznikami w stylu „tak, ale…” - pisze gen. Rajmund Andrzejczak, były Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Strategiczne płyty tektoniczne ponownie zostały wprawione w ruch, a ich ostateczny kierunek i skutki są trudne do przewidzenia. Wybór Donalda Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych i jego plany zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, upadek dynastii Asadów w Syrii i szybkie zajęcie Damaszku przez islamskich rebeliantów, zacieśniająca się współpraca Rosji z Chinami, a także z Koreą Północną i Iranem są zapowiedzią zbliżania się kolejnych zmian na strategicznej szachownicy świata.
Tylko tych kilka wydarzeń pokazuje, jak nieprzewidywalne, dynamiczne i skomplikowane staje się całe środowisko bezpieczeństwa we wszystkich swoich znaczeniach, obszarach, poziomach czy domenach. Świat dziś dość wyraźnie podzielił się na trzy współzależne i połączone ze sobą obszary, które nazywam systemami. Pierwszy z nich, szczególnie istotny z polskiej perspektywy, to Rosja, która wykorzystując wojnę napastniczą jako narzędzie — znane z historii, choć wydawać by się mogło wyeliminowane z arsenału legalnych instrumentów dostępnych współczesnym państwom — zdecydowała się siłą egzekwować swoje roszczenia i interesy. Naturalnym środkiem ciężkości tego systemu jest Ukraina ze swoimi prozachodnimi aspiracjami oraz Polska jako najważniejsze państwo flanki wschodniej NATO, bez której udziału żadna polityka powstrzymywania Rosji nie jest możliwa. Po raz pierwszy od dekad zostaliśmy wystawieni na tak dużą ekspozycję rosyjskiego zagrożenia w sytuacji, kiedy rosnąca siła naszej gospodarki potrzebuje właśnie bezpieczeństwa. Po ponad trzech dekadach rozwoju we wszystkich właściwie dziedzinach życia nad naszą przyszłością zawisły czarne chmury imperialnej rosyjskiej polityki. Musimy sobie z tym wyzwaniem poradzić. Wiele zależy od nas samych, od dojrzałości ocen i decyzji, od motywacji, determinacji, poświęcenia i odwagi.
Nasze ogromne inwestycje w bezpieczeństwo, wydatki 4 proc. PKB na obronność, historyczne kontrakty na modernizację oraz aspiracje 300-tysięcznej armii są dobrym kierunkiem, niemniej tym samym zaczęliśmy wchodzić do ligi państw, których głos ze względu na potencjał militarny jest oczekiwany. Dlatego musimy mieć pomysł siebie i polityczną monetyzację naszych działań i inwestycji, tych wydatków i tego potencjału.
Ewa Zwolińska, Dagmara Pakuła, wydarzenia.interia.pl: Wojska Kim Dzong Una w rosyjskich szeregach. Zełenski o tysiącach poległych
Wołodymyr Zełenski przekazał w poniedziałkowym wpisie na platformie X dane z raportów sporządzonych przez ukraińskich wojskowych. Według Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy, generała Oleksandra Syrskiego, w pobliżu Kurska zginęło lub zostało rannych ponad 3 tys. żołnierzy z Korei Północnej. Zdaniem Wołodymyra Zełenskiego liczba północnokoreańskich żołnierzy walczących w rosyjskich szeregach może wkrótce wzrosnąć. „Istnieje ryzyko, że Korea Północna wyśle dodatkowe wojska i sprzęt wojskowy do armii rosyjskiej” - napisał. Zapewnił przy tym o „konkretnej odpowiedzi” ze strony Ukrainy w takim przypadku.
„Ważne jest, aby świat zrozumiał, że ryzyko destabilizacji wokół Półwyspu Koreańskiego i sąsiednich regionów lub wód wzrasta proporcjonalnie do rosnącej współpracy między Moskwą a Pjongjangiem” - zaznaczył prezydent Ukrainy. „Transfer doświadczeń z zakresu współczesnych działań wojennych i rozprzestrzenianie się technologii militarnych z Rosji stanowią globalne zagrożenie” - ostrzega Zełenski, apelując do świata o większy i skuteczniejszy nacisk na „tych, którzy destabilizują i niszczą życie”.
Puls Biznesu: Jacek Siewiera: Polityczny renesans Bałtyku
Trwają międzynarodowe dyskusje mające zarysować warunki zakończenia wojny w Ukrainie. Jeżeli pokój nadejdzie, nie będzie łatwy. Obok dylematów moralnych staniemy przed pragmatycznymi jak w warunkach wstrzymania walk oraz usypiającej czujność rosyjskiej polityki utrzymywać determinację Zachodu do dalszego wzmacniania obronności? Bo w długofalową zmianę Rosji oraz odsunięcie widma kolejnego konfliktu w Europie dziś nikt nie powinien wierzyć.
Wojna Rosję zbrojeniowo rozpędza. Dziś produkuje ona 1500 czołgów rocznie, czyli ponad setkę miesięcznie, dwukrotnie więcej rakiet czy amunicji artyleryjskiej, niż produkowała przed wojną, nie wspominając o dronach. To również dwukrotnie większe ilości niż osiągalne przez cały Zachód.
Dla Polski budowanie północnego formatu współpracy jest koniecznym dopełnieniem polityki zagranicznej w Europie opartej dotychczas na polityce zachodniej związanej z członkostwem w NATO i UE, polityce południowej materializującej się m.in. w ramach inicjatyw infrastrukturalno-gospodarczych i formatu Trójmorza oraz polityce wschodniej opartej na przyciąganiu do Europy takich państw jak Ukraina, Mołdawia czy Gruzja.
Wojna w zupełnie nowym świetle pokazała europejską geografię, kierując reflektory na bliski nam Bałtyk. Region łączący największe obecne ryzyko dla NATO z największą proobronną determinacją i jednomyślnością leżących nad północnym i wschodnim Bałtykiem państw - Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Szwecji i Finlandii. W dużej mierze tu ośrodkuje się bezpieczeństwo militarne i ekonomiczne Europy. Tutaj może dojść do realnej konfrontacji z Rosją. W tym prowokacji hybrydowych na infrastrukturze krytycznej, których byliśmy świadkami w ostatnich miesiącach. Nie jest tajemnicą, że liczne ćwiczenia i symulacje przeprowadzane przez sojuszników rozpoczynają się właśnie od wywołanych przez Rosję incydentów na Bałtyku.
wiadomosci.onet.pl: Flaga UPA na polskim transporterze. Ukrainiec uderza w szefa polskiego MON
20 grudnia w sieci pojawiły się nagrania, na których widoczna jest czerwono-czarna flaga — kojarzona z Ukraińską Powstańczą Armią — powiewająca na przekazanych Ukrainie przez Polskę transporterach Rosomak. Zareagował na to Władysław Kosiniak-Kamysz. „To prowokacja (…). Poleciłem pilną interwencję u ukraińskiego attaché w Warszawie” — napisał. „Flagi UPA na dostarczonych przez Polskę ukraińskiej armii transporterach opancerzonych Rosomak to prowokacja, która nie powinna mieć miejsca. Poleciłem pilną interwencję u ukraińskiego attaché w Warszawie, celem wyjaśnienia sprawy” — poinformował na platformie X szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Do sytuacji tej odniósł się Roman Ponomarenko, oficer 12. brygady Państwowego Uniwersytetu Azowskiego. „Polski minister obrony narodowej nie znalazł nic lepszego, jak wyrazić publiczne oburzenie użyciem czerwono-czarnej flagi przez wojsko ukraińskie na polskich transporterach opancerzonych na froncie. Grał na temat historycznej wojny Polski z Ukrainą i jeszcze bardziej utwierdzając w polskim społeczeństwie negatywny stosunek do Ukrainy, zyskał na tym tanią popularność Rosjan daleko od polskiej granicy” — napisał Ponomarenko na Telegramie. „O krótkowzroczności Polaków nie trzeba mówić – w swojej historii zawsze zachowywali się sensownie. W ich paradygmacie wszystko jest niezwykle jasne: Polska potrzebuje słabej Ukrainy, gdzie będzie można eksportować polskie towary, zdobyć tanią siłę roboczą i narzucić swój światopogląd. Teoretyczna porażka Ukrainy w wojnie jest postrzegana nie jako zagrożenie, że Polska stanie się kolejną ofiarą Rosji, ale jako szansa na wyeliminowanie potencjalnego konkurenta do roli regionalnego lidera” – podsumował.
Chyżwar
Ten Ponomarenko kpi czy o drogę pyta?
Dudley
Nie kpi, mówi otwarcie to czego politycy powiedzieć nie mogą. Polska nie potrzebuje konkurenta na wschodzie. Ukraina ze swoim przemysłem rolnym, pogrąży polskich rolników, jeśli wejdzie do UE. Kosiniak jest liderem PSL i bardzo dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Polsce Ukraina jest potrzebna silna Ukraina, na tyle by opierała się Rosji, ale nie na tyle, by stanowiła poważną konkurencję dla Polski i naszych interesów. Stąd dla polskiej racji stanu, nie ma znaczenia czy Ukraina straci 10, 20, czy może 30% swego terytorium. Ważne jest że z tego konfliktu oba państwa wyjdą bardzo osłabione. Jedno z nich jest zagrożeniem poprzez powrót do imperialnej polityki, a drugie chciałoby zająć nasze miejsce w UE i NATO.
Jan z Krakowa
Chyżwar. On reprezentuje typowe obecnie na Ukrainie poglądy. Te poglady nie znajdują czy raczej nie są korygowane przez polską politykę. Pan eks-premier Leszek Miller nie jest i nie był moim posłem, ale zajął konstruktywne stanowisko nt. polskiej polityki wobec Ukrainy, (nie żadnej historycznej tylko realnej) i wtorkowej wizyty pana Prmiera Tuska we Lwowie (ten tekst Millera jest w internecie). Akurat trzeba było jechać na ulicę Melnyka we Lwowie. Będący u władzy Ukraińcy, ukraiński establishment to widzą i nabierają coraz większej pewności siebie to jest kontynuują tą politykę wobec Polski -- no bo przecież nie ma poważnej polskiej reakcji.
Chyżwar
@Dudley Jak nie kpi? Facet zasugerował, że ludobójstwo było wojną. Ja sobie przypominam wypowiedź innego człowieka od Azowa. A była ona w zupełnie innym tonie.
Jan z Krakowa
Pan Kosiniak przynajmniej działa sensownie, i wyrasta ponad przeciętność. Ale to jest działanie tylko reaktywne, w dodatku na poszczególne epizody ze str. Ukrainy. Przede wszystkim w stosunkach z Ukrainą trzeba artykułować polskie żądania, a nie być dobrym wujkiem i adwokatem Ukrainy wobec sojuszników Polski. Gdy się tak patrzy to politycy ukraińskiego obecnego establishmentu stale coś chcą, stale jakieś pretensje wysuwają, narzucają swoją narrację w każdej dziedzinie polityki i gospodarki. Inna rzecz, że to jest wschodnia szkoła negocjacji, nie jest możliwy kompromis a ustępstwa jednej ze stron tylko wzmagają żadania. A my tylko płacimy za to: płacimy dosłownie w pieniądzach i naszymi interesami. Ten Ukrainiec szczerze powiedział jakie jest stanowisko Ukrainy wobec Polski i naszych interesów.
OkoNaMaroko
Ten Ponomarenko bredzi. Słaba Ukraina znaczy ruskich u naszych bram. A jak chce wracać do historycznych uwarunkowań z Polską, to niech spojrzy na to co działo się na Wołyniu w latach 40tych.... Pomagamy im od pierwszego dnią wojny bić ruska. Wysyłalismy tonami sprzęt, bez chęci grosza wzamian. Polacy walczą w legionach na ukraińskiej ziemii przelewają krew, a ten bredzi o naszym planie słabej UKR.
Jan z Krakowa
Ten Ukrainiec dobrze napisał jeśli chodzi o cele Ukrainy, która chce być w razie korzystnego pokoju z Rosją -- krajem konkurencyjnym dla Polskich interesów. Czyli powiedzial wprost, że nie jest krajem przyjaznym dla Polski. Natomiast jezeli chodzi o naszą politykę wobec Ukrainy , to nas przecenił. Ponieważ my nie pilnujemy swoich interesów wobec Ukrainy i dalej zamierzamy pełnić rolę adwokata Ukrainy w UE i w NATO kosztem polskich interesów. NB. Warto poszukać co napisał były premier Leszek Miller na temat wizyty Donalda Tuska we Lwowie i ogólnie naszej polityki wobec Ukrainy.
user_1050711
Bardzo trafnie to ów Ukrainiec określił - jego planuje być KONKURENTEM Polski i regionalnym liderem. Sojusznikiem tylko w kwestii obrony ich kraju przez Rosją, lub (co już nie grozi) przed Turcją. I wyłącznie w tej sprawie. Napisałem niegdyś notkę "Przyjęcie Bułgarii i Rumunii do UE oczami greckiego pastucha" – co rozwaliło, zbankrutowało, w ciągu kilku miesięcy, grecką hodowlę, w jej najbardziej zyskownych sektorach. Notka z dużym zainteresowaniem czytelników, ale do osób z Ministerstwa Rolnictwa ewidentnie nie dotarła. Następnie MR jeszcze szkoliło Ukraińców w organizacji konkurencyjnych wobec Polski rodzajów plantacji. Np. malin, które w Grecji ówcześnie w detalu były po 42 Euro/kg, gdy w polskim skupie oferowano za nie nawet tylko pół euro. Ale to urzędników MR nie interesowało. Rekapitulując - Ukrainiec wiedział co mówi. Z ich nacjonalizmem rządów i z naszą głupotą, to oni przejmą rynek, w wypadku połączenia gospodarek w jednej Unii.
Jan Karter
Spokojnie, droga Ukr do UE to lata świetlne.
Maro85
ukraina się cofa , wbrew niektórym komentującym , codziennie traci jakieś wsie , w Kursku też kiepsko. Dlatego im mapka się nie podoba. Ja też oglądałem jak była mapa na tej stronie. Co do wypowiedzi ukraińcow, to ile jeszcze mamy znosić, jak na nas plują to niektórzy wmawiają że deszcz pada. Niektórym nie pasuje Orban czy Fiko , ale oni mają dosyć wyzyskiwania swoich krajów, na rzecz ludzi którzy zamiast okazywać wdzięczność za pomoc, na każdym kroku pokazują swoją niechęć i pogardę.
user_1050711
I jeszcze - po drugie - Oczywiście, że dla Polski skrajnie niekorzystna byłaby wielka, nacjonalistyczna Ukraina. W dodatku ściągana na Wschód, przez 7 milionów zamieszkałych tam (tuż przed tą wojną) Rosjan. A wtedy co najwyżej neutralna, a w żadnym razie nie sojusznicza, wobec np. agresji Rosji na Bałtów, Mołdawię czy Polskę. Czyli tu też Ukrainiec ów powiedział prawdę. Nie chcemy takiej Ukrainy.