Reklama

Polityka obronna

Środowy przegląd mediów;Słowak walczył w oddziale najemników po stronie Rosji; W Świdniku rozpoczyna się produkcja śmigłowców wielozadaniowych dla wojska

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Autor. mil.ru

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

Marek Kozubal:Rzeczpospolita:„Czy mamy paraliż systemu rekrutacji i mobilizacji armii” „Po odwołaniu szefów ośrodków zamiejscowych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacyjnego były szef MON alarmuje, że został sparaliżowany system naboru do wojska. Armia uspokaja, że nie ma żadnego zagrożenia.Kilka dni temu gen. bryg. Mirosław Bryś, odwołany przez MON szef Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji, w wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność” stwierdził m.in. że zostali odwołani szefowie ośrodków zamiejscowych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji w Zachodniopomorskim, Pomorskim, Warmińsko-Mazurskim, Lubelskim, Małopolskim, Mazowieckim, Łódzkim, Kujawsko-Pomorskim. Dodał, że szef OZ CWCR na Podlasiu „zwolnił się, odszedł i nie ma następcy”, a z Wielkopolskiego - zmarł w styczniu, ale nikt nie został w jego miejsce wyznaczony. Nie ma szefów ośrodków zamiejscowych. A wszystkie te województwa, które wymieniłem, były wiodącymi w zakresie naboru do sił zbrojnych dodał gen. Bryś. Bronił też swoich przełożonych i dodał: Jeżeli ktoś mówi o uruchomieniu mobilizacji, to super, tylko że to uruchomienie zaczyna się od ośrodków zamiejscowych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji, przechodząc dalej na Wojskowe Centra Rekrutacji. Ten proces tak działa. Jak ten proces będzie mógł zadziałać, jeżeli nie mamy szefów, a obowiązki pełnią zastępcy albo wskazani oficerowie? Decyzje te skrytykował na konferencji prasowej w Sejmie były szef MON Mariusz Błaszczak (PiS), który powołał Brysia na stanowisko. Jego zdaniem „został sparaliżowany system rekrutacji do wojska”. _ Przypomnę, że te centra są odpowiedzialne za rekrutację, ale też są odpowiedzialne za szkolenie rezerw i w końcu również za mobilizację. A więc sparaliżowano system mobilizacji w naszym kraju z powodów politycznych dodał Blaszczak.

Reklama

Michał Potocki:Dziennik Gazeta Prawna:„Armaty zamiast masła. Łukaszenka dozbraja Rosję” „Białoruś militaryzuje przemysł cywilny zgodnie z potrzebami rosyjskich sił zbrojnych atakujących Ukrainę. Podobne zabiegi były jednym z tematów wizyty Władimira Putina w Mińsku 23-24 maja. Rosyjski przywódca na spotkanie z Alaksandrem Łukaszenką zabrał nowo powołanego ministra obrony Antona Biełousowa. W maju białoruski przywódca mówił, że rozmawiał z Putinem o wspólnych projektach przemysłowych zmierzających do zastąpienia towarów i procesów pochodzących z importu w „mikroelektronice, budowie maszyn i obrabiarek, współpracy zbrojeniowej”. - Inaczej mówiąc, na kierunkach, które pozwalają na osiągnięcie celów suwerenności technologicznej i bezpieczeństwa gospodarczego naszych państw. Wszystkie decyzje, Władimirze Władimirowiczu, już z panem podjęliśmy. Rządy powinny je teraz zrealizować w wyznaczonych terminach - mówił Łukaszenka. W pierwszym rzędzie skupiamy się na bezpieczeństwie. Wiele naszych spotkań w 90 proc. albo i więcej jest poświęconych kwestiom bezpieczeństwa i obrony dodawał. Putin był bardziej dyskretny i wspomniał tylko o „szczegółowym omówieniu kwestii sformowania wspólnej przestrzeni obronnej”. Pięć dni po wizycie Putina Łukaszenka odwiedził Orszę. To strategicznie położone miasto przemysłowe w obwodzie witebskim, węzeł kolejowy i drogowy łączący korytarze wschód-zachód (Mińsk-Moskwa) i północ-południe. Celem wyjazdu do Orszy była fabryka Lehmasz, produkująca cywilne wyroby z żeliwa w rodzaju rur, patelni i garnków. Jak zauważyła opozycyjna „Nasza Niwa”, na okoliczność przyjazdu Łukaszenki dyrektor fabryki Uładzisłau Paulenka założył mundur, a przywódcy towarzyszył Dzmitryj Pantus, szef Państwowego Komitetu Wojskowo-Przemysłowego, który koordynuje prace zbrojeniówki. Na zdjęciach opublikowanych przez władze widać korpusy pocisków artyleryjskich, najpewniej kaliber 152 mm. Nie będziemy wiecznie łapci pleść. Trzeba produkować również poważną produkcję przekonywał Łukaszenka. Na do widzenia dyktator dostał od Paulenki kocioł do gotowania pilawu. Niezależne od władz Euroradio podawało w lutym, że Lehmasz prowadzi szeroko zakrojoną rekrutację. To niejedyny orszański zakład przemysłowy, który został przestawiony na wojskowe tory. Pracowników poszukują także zakłady AIZ, produkujące dotychczas sprzęt do obróbki metalu. Nasze białoruskie źródła twierdzą, że obecnie z taśm w Orszy zjeżdżają także elementy potrzebne do produkcji moździerzy. Euroradio potwierdzało: oba orszańskie zakłady pracują na rzecz rosyjskiego sektora zbrojeniowego. Rekrutację i modernizację prowadzi także trzeci podupadający przed 2022 r. zakład z Orszy. Dotychczas Czyrwony Barać-bit produkował obrabiarki, sprzedawane m.in. do Polski. Niewykluczone, że i on przestawił się na „poważną produkcję”. Lokalna „Arszanskaja Hazieta” podawała, powołując się na wiceministra przemysłu Alaksandra Jaftmaua, że inwestycje w Czyrwonym Baraćbicie „są finansowane m.in. przez Federację Rosyjską”.”

Paweł Kryszczak:Gazeta Polska Codziennie:„Rosja umacnia wpływy w Afryce” „Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow od spotkania z prezydentem Gwinei rozpoczął w poniedziałek kilkudniową podróż dyplomatyczną po Afryce. Wczoraj minister spraw zagranicznych Rosji został przyjęty przez prezydenta Republiki Konga Denisa Sassou-Nguesso. Rosja poprzez zwiększone zaangażowane dyplomatyczne na kierunku afrykańskim stara się umocnić wpływy na tym kontynencie. Siergiej Ławrow w poniedziałek spotkał się z ministrem spraw zagranicznych Gwinei Morissandą Kouyate, z którym rozmawiał o „obszarach wzajemnej współpracy”. Kolejnym przystankiem w podróży dyplomatycznej po Afryce ministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej była Republika Konga. Ławrow został przyjęty przez prezydenta tego środkowoafrykańskiego kraju Denisa Sassou-Nguesso. Jest to już kolejna dyplomatyczna podroż Siergieja Ławrowa do Afryki od momentu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Spotkania z przedstawicielami państw afrykańskich służą m.in. budowie pozycji na arenie międzynarodowej Rosji, która jest izolowana dyplomatycznie przez Zachód. Innym tego typu przykładem był szczyt Rosja-Afryka, który odbył się w lipcu ubiegłego roku w Petersburgu. Obszar Afryki staje się coraz większym polem rywalizacji między Rosją a Zachodem, w tym Francją i USA. Pod koniec stycznia w Burkina Faso wylądowała grupa około 100 osób z tzw. Korpusu Afrykańskiego podporządkowanego rosyjskiemu MON. W przyszłości kontyngent ten ma wzrosnąć do 200 kontraktorów. Siły operujące w takich krajach jak Libia, Republika Środkowoafrykańska i Mali zastąpiły rozwiązaną w ubiegłym roku rosyjską Grupę Wagnera. W przypadku Mali oddziały z Rosji weszły w miejsce wojsk francuskich, które wycofały się z tego afrykańskiego kraju w roku 2022.”

Reklama

Gazeta.pl:„Gen. Kristoffersen ostrzega NATO: Mamy trzy lata, na przygotowanie się na to, co może się stać” „ATO ma dwa-trzy lata na odbudowanie sił i zapasów przed możliwym bezpośrednim konfliktem zbrojnym z Rosją - ostrzegł naczelny dowódca norweskich sił zbrojnych Eirik Kristoffersen. Naczelny dowódca norweskich sił zbrojnych gen. Eirik Kristoffersen w rozmowie z Bloombergiem po raz kolejny podkreślił, że za maksymalnie trzy lata Rosja będzie dysponować potencjałem umożliwiającym jej walkę z NATO. To znacznie mniej czasu niż dotychczas zakładała większość zachodnich analityków. Gen. Kristoffersen ostrzega przed Rosją: Mamy trzy lata W pewnym momencie ktoś powiedział, że zajmie to 10 lat, ale myślę, że mamy mniej niż 10 lat ze względu na bazę przemysłową, która obecnie funkcjonuje w Rosji - powiedział gen. Kristoffersen. Nawiązał tym samym do zmian gospodarczych, które w ostatnim czasie zaszły w federacji. Aktualnie, zgodnie z medialnymi doniesieniami, Rosjanie nastawieni na gospodarkę wojskową produkują amunicję w systemie zmianowym 24 godziny na dobę. To zajmie trochę czasu, co daje nam okno (możliwości - red.) na następne dwa-trzy lata, na odbudowanie naszych sił, odbudowanie naszych zapasów, przy jednoczesnym wsparciu Ukrainy dodał norweski generał.

Wyborcza.pl:„W Świdniku rusza produkcja śmigłowców W Świdniku rozpoczyna się produkcja śmigłowców wielozadaniowych dla wojska. Kontrakt za ponad 8 mld zł” „Nowoczesne wojskowe maszyny będą zastępowały stary, radziecki sprzęt. W PZL Świdnik zostanie wyprodukowanych blisko 30 śmigłowców wielozadaniowych AW149. To naprawdę wyjątkowe wydarzenie. Ważne dla polskiej obronności i dla polskiej gospodarki. Ponad 8 mld zł, które rząd, Ministerstwo Obrony Narodowej, wydaje na śmigłowce produkowane w Świdniku, to będzie też koło zamachowe dla polskiej gospodarki - podkreślał Paweł Bejda, wiceminister obrony narodowej. We wtorek, 4 czerwca w zakładach PZL Świdnik - należących do włoskiej grupy Leonardo - oficjalnie uruchomiono linię produkcyjną wielozadaniowych śmigłowców AW149, które zamówiono dla Wojska Polskiego. Kontrakt podpisany w lipcu 2022 roku zakłada dostawę 32 takich maszyn. Cztery pierwsze służą już w polskiej armii, ale one zostały wyprodukowane we włoskim Vergiate. Teraz produkcja przenosi się do fabryki w podlubelskim Świdniku. Jej pracownicy w ostatnich miesiącach przechodzili szkolenia we Włoszech. Natomiast sam świdnicki PZL działający od 1951 roku ma ogromne doświadczenie w budowie śmigłowców. W ponad 70-letniej historii wyprodukował ich ponad siedem tysięcy. Inwestycja w nową linię AW 149 jest dla nas kluczowa, bo mamy nowy produkt mówi Jacek Libucha, prezes PZL Świdnik wchodzącego w skład grupy Leonardo Helicopters. Z perspektywy zakładu potrzebowaliśmy go jak kania dżdżu. Samą inwestycję w nową linię produkcyjną rozpoczęliśmy jeszcze przed podpisaniem umowy z MON w lipcu 2022 roku. Do dziś na narzędzia, urządzenia naziemne, remont infrastruktury wydaliśmy około 150 mln złotych. A czeka nas jeszcze kilka inwestycji. W sumie pochłoną one od 200 do 250 mln zł. Wszystko pochodzi z własnych środków podkreśla. Kontrakt podpisany z MON zakłada, że wszystkie helikoptery mają być wyprodukowane do 2029 roku. Oprócz tego po stronie PZL będzie leżało utrzymanie i serwisowanie maszyn. Spośród 32 maszyn cztery już stacjonują w 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. Piątą, także wyprodukowaną we Włoszech można było we wtorek oglądać w Świdniku. Kolejne 27 maszyn będzie już produkowane na miejscu. Zakład jest do tego świetnie przygotowany. W ostatnim czasie w związku z nowymi kontraktami zwiększał zatrudnienie. Dziś pracuje w nim ponad 3,2 tys. osób. Sam kontrakt na nowe śmigłowce opiewa na 8,25 mld zł.”

Bankier.pl:„PZL-Świdnik wyprodukuje nowe śmigłowce dla Sil Zbrojnych? MON: Decyzje do końca roku” „Do końca roku zapadną decyzje co do zakupu śmigłowców dla polskich Sił Zbrojnych - zapowiedział we wtorek wiceminister obrony Paweł Bejda. Zastrzegł, że w tej sprawie MON czeka na dyspozycje od Sztabu Generalnego. Wiceszef MON uczestniczył we wtorek w otwarciu linii produkcyjnej śmigłowców AW149 w PZL-Świdnik (Lubelskie). Poinformował, że trwa analiza, która ma wykazać, ile i jakich typów śmigłowców potrzebuje Wojsko Polskie. „Czekamy na dyspozycje od Sztabu Generalnego. Chcemy słuchać tego, czego naprawdę chce wojsko” – podkreślił. „Myślę, że do końca tego roku te decyzje zapadną. Kiedy będziemy wiedzieli, czego potrzebujemy i w jakiej ilości, Agencja Uzbrojenia będzie wszczynała postępowanie i będziemy wtedy zbierać oferty z całego świata” – powiedział wiceszef MON. Zdaniem wiceministra Bejdy w Siłach Zbrojnych RP jest wiele „wysłużonych, postsowieckich” śmigłowców z rodziny Mi, które trzeba zastępować „nowymi technologiami, platformami”. Dodał, że najważniejszymi kryteriami wyboru nowych będą: jakość, wyposażenie, terminowość dostaw i cena. Nawiązując do otwarcia linii produkcyjnej AW149 Bejda przypomniał, że wartą ponad 8,2 mld zł brutto umowę na dostawę do polskiej armii 32 śmigłowców tego typu podpisano 1 lipca 2022 r. Dostawy do polskich Sił Zbrojnych będą realizowane do 2029 r. W ocenie wiceministra AW149 są dla Wojska Polskiego „ogromnym wzmocnieniem” a kontrakt stanowi inwestycję w polską gospodarkę. „Trzeba wspierać polski przemysł i absolutnie stawiam znak równości między prywatnym przemysłem a państwowym przemysłem” – powiedział. Prezes PZL-Świdnik Jacek Libucha powiedział mediom, że budowa linii produkcyjnej AW149 w ciągu niespełna dwóch lat kosztowała ok. 150 mln zł i wraz z jeszcze trwającymi pracami wartość inwestycji wzrośnie do ok. 200-250 mln zł. Zakłada, że rocznie fabrykę będzie opuszczać do dziesięciu AW149. Jak zastrzegł, istnieje możliwość przyśpieszenia produkcji. Trwają przygotowania infrastruktury i szkolenia personelu, który będzie odpowiedzialny za serwisowanie śmigłowców.”

Wp.pl:„Wieża ZSSW-30. MON zamawia sprzęt, którego świat może nam zazdrościć” „Agencja Uzbrojenia potwierdziła umowę, dotyczącą dostawy nowych Rosomaków z polskimi wieżami ZSSW-30. To najważniejsza część pojazdów bojowych, odpowiadająca nawet za połowę ich ceny. To doskonała wiadomość zarówno dla polskiego przemysłu, jak i wojska. Co sprawia, że ZSSW-30 należy do światowej czołówki? W „najbliższych tygodniach” zostanie podpisana pierwsza umowa na dostawę nowych Rosomaków z wieżami ZSSW-30 – informuje serwis Defence24, powołując się na Agencję Uzbrojenia. Według MON-u w 2024 roku podpisane zostaną dwie umowy na taki sprzęt – 58 standardowych Rosomaków i 174 egzemplarze w wariancie przedłużonym Rosomak-L. W obu przypadkach transportery otrzymają nowe, opracowane w Polsce wieże ZSSW-30. To sprzęt, który w 2021 roku przeszedł badania certyfikacyjne, a od 2022 roku – na mocy zawartej wówczas umowy – 70 wyprodukowanych wcześniej Rosomaków jest integrowanych z nowymi wieżami. Pierwsze egzemplarze trafiły do 21. Brygady Strzelców Podhalańskich w grudniu 2023 roku. Umowy, których podpisanie deklaruje MON w tym roku, będą dotyczyły pojazdów nowych. Dlaczego pozytywny wynik testów wieży ZSSW-30 i jej wdrożenie w Wojsku Polskim jest tak dużym i ważnym sukcesem? Wieża ZSSW-30 (Zdalnie Sterowany System Wieżowy) to dzieło konsorcjum, w skład którego weszła Huta Stalowa Wola i WB Electronics. Rozpoczęte w 2013 roku prace zaowocowały pokazaną rok później makietą i zaprezentowanym w 2015 roku prototypem nowej, polskiej wieży. Kolejne lata zajęły testy – początkowo zakładowe, a następnie prowadzone przez wojsko. Ten etap zakończył się pomyślnie, co zaowocowało pierwszym zamówieniem. Warto przy tym podkreślić, że wieża ZSSW-30 – choć może zostać umieszczona na różnych podwoziach – powstawała od początku jako część programu, którego drugim elementem jest bojowy wóz piechoty Borsuk. ZSSW-30 - cud polskiej zbrojeniówki ZSSW-30 to bezzałogowa wieża typu zamkniętego. Oznacza to, że wszystkie mechanizmy i kluczowe elementy zostały ukryte pod pancerną osłoną, co chroni je zarówno przed uszkodzeniami podczas walki, jak i przed wpływem pogody czy np. uderzeniami gałęzi podczas jazdy przez zarośla. Taka konstrukcja zwiększą masę wieży, ale jednocześnie skutecznie chroni jej wrażliwe elementy (z czym w polskim klimacie miały problem m.in. testowane rozwiązania izraelskie). Choć ZSSW-30 jest wieżą bezzałogową, jej projektanci zastosowali bardzo praktyczne rozwiązanie, pozwalające na swobody dostęp do kluczowych podzespołów z wnętrza pojazdu. Oznacza to, że żołnierz może nie wychylając się spod pancerza uzupełnić amunicję, usunąć zacięcie, dokonać drobnej naprawy czy awaryjnie, w razie uszkodzenia napędu wieży czy utraty zasilania, ręcznie obsługiwać uzbrojenie. W przemyślany sposób umieszczono także wyrzutnie przeciwpancernych pocisków kierowanych – dwa pociski Spike zostały umieszczone w oddzielnym, pancernym module, dzięki czemu w razie trafienia siła eksplozji głowicy i paliwa obu PPK kierowana jest na zewnątrz, a nie do wnętrza pojazdu.Wieża ZSSW-30 jest uzbrojona w stabilizowaną armatę kalibru 30 mm Mk 44/S Bushmaster II z dwudrożnym zasilaniem, co pozwala na wybór rodzaju używanej aktualnie amunicji, karabin maszynowy UKM-2000C i dwa (wewnątrz pojazdu przewożone są kolejne dwa) kierowane pociski przeciwpancerne Spike-LR/Spike LR2. ZSSW-30 wyposażono w zautomatyzowany system kierowania ogniem – w tym także śledzenia celu – jak również w możliwość pracy w trybie hunter-killer i killer-killer. Oznacza to pełną wymienność funkcji kierowania ogniem i użycia uzbrojenia zarówno w ramach załogi jednego pojazdu, jak i pomiędzy współpracującymi wozami bojowymi (np. naprowadzanie uzbrojenia jednego pojazdu na cel wykryty przez inny). W wieży znajdują się także dwie stabilizowane głowice optoelektroniczne GOD-1 Iris (dowódcy) i GOC-1 Nike (celowniczego), systemy łączności, stacja meteorologiczna, a także polski system samoobrony SSP-1 Obra-3.”

Andrzej Łomanowski: Rp.pl:„Armie rosyjskich najemników na froncie” „Rosja próbuje uzupełniać swoją armię, werbując żołnierzy w odległych krajach Azji i Afryki. Ale też… na Słowacji. – Część z tych, z którymi był, zginęła i nie doszła do miejsca, do którego ich wysłali. On mówił, że był sanitariuszem, powinien był ewakuować rannych, ale sam został kontuzjowany. Wtedy poszedł w stronę naszych pozycji, po drodze znalazł pusty okop, w którym się schronił. Ale tam trafił go dron. Poszedł dalej, ale wszystko mu się pomyliło i zamiast do swoich doszedł do naszych okopów – opisywał przygody jednego z cudzoziemskich jeńców ukraiński dziennikarz Ołeksandr Kaczura.Złapany w lasach koło Łymanu najemnik wywołał takie zdziwienie, że ukraińscy żołnierze go zawiadomili. Wziętym do niewoli okazał się bowiem Słowak Jaroslav Galajčik – pierwszy taki jeniec ukraińskiej armii. Galajčik twierdzi, że podpisał kontrakt z rosyjskim ministerstwem obrony na żołnierza zawodowego za równowartość ok. 2 tys. euro miesięcznie, ale nie walczył. Początkowo miał służyć przy załadunku ciężarówek w okupowanej części obwodu ługańskiego, potem wysłano go na front jako sanitariusza. Służył w jednostce najemników z Azji: Hindusów, Nepalczyków i Mongołów. Ponieważ był w niej jedynym obywatelem państwa unijnego, inni naśmiewali się z niego, że jest szpiegiem. Teraz prosi o wydanie Słowacji (gdzie grozi mu do ośmiu lat więzienia za najemnictwo), bo nie chce wracać do Rosji.”

Reklama

Mikrostan wojenny, Mad Max w Syrii - Defence24Week 102

Komentarze (4)

  1. DanielZakupowy

    "za maksymalnie trzy lata Rosja będzie dysponować potencjałem umożliwiającym jej walkę z NATO." Czyli za trzy lata Rosja będzie dysponować potencjałem kilkukrotnie większym niż w momencie nieudanego ataku na Ukrainę w lutym '22? Skoro na Ukrainę w pierwszym natarciu weszło ok 200 tys. ruskich, to nie wystarczyło na 20% Ukrainy. To co, za 3 lata będą mięli zgrupowane 600 tys. żeby zaatakować NATO? xD

    1. DBA

      DanielZakupowy - Rosja bedzie miała za 3 lata potencjał umożliwiającym walke z NATO pod warunkiem, że nie wyczerpia im się zapasy przywracanych do słuzby T54, a same państwa NATO bedą bardziej gadzac niż robić

    2. DanielZakupowy

      DBA To wytłumacz mi czy: A) Rosja osiągnie potencjał taki jak na początku inwazji na Ukrainę i tym chce zagrozić NATO? B) Rosją w jakiś niewyobrażalny sposób chcę zwielokrotnić potencjał względem tego czym zaatakowała Ukrainę i wtedy zagrozić NATO? C) Połamać sobie żeby, palce i kolanach na Ukrainie i ruszyć na NATO na T34?

    3. DBA

      Daniel - mój komentarz był trochę sarkastyczny ( T54) bo mnie śmieszą ostatnie "straszenia" ruska inwazją i budowaniem atmosfery zagrozenia - vide tzw Tarcza. A tak na poważnie - Rosja nie osiagnie potencjału sprzętowego sprzed wojny z prostego powodu - nie ma odpowiedniego potencjału produkcyjnego, a na opowieści o gospodarce wojennej jestem odporny. Jedynie co mogą zrobić to rozbudować armię osobowo, co zresztą czynią i tworzyc dalsze dywizje zmotoryzowane, czym cofaja się o 80 lat. Jedynie co mogą zrobić po impasie na Ukrainie to spróbować zaatakować jakieś państwo bałtyckie - stawiam na Łotwę lub Estonię, żeby dać społeczeństwu ruskiemu ochłap zwycięstwa strasząc wszystkich dookoła atomem

  2. WSK74PL

    Zakupy uzbrojenia to zawsze polityka, Caracale budzą wątpliwości, podobnie jak NH90. Pytanie o koncepcję, wtedy mieliśmy wdrożyć ok 60-70 szt jednego typu, a teraz mamy przynajmniej 8 różnych modeli, po kilka - kilkanaście sztuk.

    1. Anty 50 C-cali

      Donek, wyskoczył jak Filip z konopi z 70-ma heli. Na "Anakondzie" 2012. Wojsko ,Marynarka chciała skromnie- realnie.....26. Jak " w pysk strzelił"- tyle śmiglaków w bananowej Indonezji chcieli. Startując z poziomu 8 C- cali, byli w stanie wykończyć - wprowadzić, znaczy, nie jednego "Gawrona". Nie- bida- ślązaka. Z powodu polityki, zrezygnowali z AW-101, bo dawniej robili elementy Airbusa. To u nas Tutsi sprzedali pakiet większościowy AgoscieW - a chcieli - Caraczale !? Które u nas stały się nie takie tanie, bo Tutsi zjedli 20, do poziomu 50 na rok 2015. Mimo zrobienia - do basenu portowego , tylko 1! ślązaka. Oszczędzaniu na robieniu Feniksa+ z "kasetami". Nie robili wcale, choć kilka 000 wcześniej rakiet do katiusz 122mm zrobiono. Miny /piech niszczyli

  3. Muren

    Odnośnie śmigłowców pytanie do forumowiczów mających kompetencje, wiedzę w obszarze lotnictwa: jak ocenić zerwanie w 2015 roku kontraktu na Caracale? Czy byłoby korzystne, gdyby polskie Siły Powietrzne miały zakupione wtedy śmigłowce czy lepszym rozwiązaniem były późniejsze zakupy?

    1. Al.S.

      Mam licencję PPl, uzyskaną w Wielkiej Brytanii na samolocie Cessna 172, czy według ciebie moja wiedza lotnicza wystarcza do oceny kontraktu na Caracale? W jego kontekście warto przytoczyć jeden szczegół- koszt śmigłowca dla Polski wynosił dokładnie dwukrotność podpisanego w tym samym czasie kontraktu dla Brazylii. Więcej szkoda pisać.

    2. user_1050711

      @Muren. A wskaż zadowolonych nabywców Caracali, dziś ?

    3. Muren

      @Al.S. Dzięki za podzielenie się opinią. I oczywiście uznanie za posiadane profesjonalne kompetencje

  4. user_1050711

    W tym miejscu nieśmiało przypomnę, sprzed circa 7 lat,wypowiedź gen. Skrzypczaka. Że programy modernizacji WP wybiegające do roku 2027 (ale dokładnej daty nie pomnę), mogą okazać się jużspóźnione. Gdyż tak długo może nam nie być dane żyć w warunkach pokoju. Powieliłem ówcześnie ten cytat na najpopularniejszym (ówcześnie) polskim forum dyskusyjnym i dostałem prawie same czerwone łapki w dół. Polacy nie lubią rozważać złych prognoz. nawet gdy te wyglądają na oczywistości.

Reklama