Reklama

Jakich min potrzebuje Wojsko Polskie? "Elektronikę można oszukać"

System minowania narzutowego Baobab-K.
System minowania narzutowego Baobab-K.
Autor. Huta Stalowa Wola

Dezaktywatory, oznakowanie i informacja to sposoby, by minimalizować ryzyka związane z użyciem min przeciwpiechotnych; trzeba znów szkolić żołnierzy, jak sobie radzić z minami, których Rosja używa masowo – powiedział Defence24 ppłk rez. Paweł Medyński, który przez lata przygotowywał żołnierzy patroli saperskich. Według niego Polska powinna także mieć możliwość wykorzystania tego typu środków bojowych w razie konfliktu.

W czwartek Senat przyjął ustawę zmierzającą do wypowiedzenia przez Polskę Konwencjo ottawskiej, która zakazuje produkcji i składowania min przeciwpiechotnych.

Reklama

„Generalnie min przeciwpiechotnych używa się po to, by chronić pola bądź miny przeciwpancerne. Mówimy wtedy o mieszanych polach minowych. Miny takie stosuje się również, aby zamykać pewne kierunki dojścia i poruszania się przeciwnika czy aby zabezpieczyć własne stanowiska obrony bądź dowodzenia” – wyjaśnił Medyński.

„Po likwidacji min przeciwpiechotnych jedyne miny, jakimi się obecnie posługujemy, to miny przeciwpancerne oraz miny innych typów, np. przeciwburtowe, przeciwdesantowe itp., które są stosowane głównie przez pododdziały Wojsk Lądowych. Te miny wykorzystują zapalniki kontaktowe, np. naciskowego działania, jak również niekontaktowe - czyli takie, gdzie sygnatura całego pojazdu może spowodować działanie miny. Przykładem są zapalniki działające na zmianę pola magnetycznego. Pojazd nie musi gąsienicą czy kołem najechać na minę, wybuch spowoduje samo jego pojawienie się w zasięgu działania miny” – powiedział.

Czytaj też

Elektronika i biodegradacja

Mówiąc o zabezpieczeniach przed niepożądaną detonacją, ekspert przypomniał, że wśród użytkowników min przeciwpiechotnych są, które wprowadziły zabezpieczenia - najczęściej elektroniczne. „Miny muszą być zabezpieczone przed niepożądanym działaniem i dezaktywowane bądź rozbrajane czy też ulegać samolikwidacji. W niektórych taka dezaktywacja następuje przez utratę zasilania w bateriach lub kondensatorach. W takich sytuacjach mina pozostaje w ziemi, ale nadepnięcie, poruszenie lub pojawienie się w jej okolicy nie powoduje zadziałania. Jest tylko jeden szkopuł – tego typu miny przeciwpiechotne są bardzo drogie a technologia produkcji w znacznym stopniu ogranicza realizację na masową skalę” – zauważył.

Podkreślił, że obecnie stosowane technologie zmieniły się w porównaniu do min produkowanych w ubiegłym stuleciu. „Mamy druk 3D, materiały biodegradowalne, które ulegają rozkładowi, np. pod wpływem warunków atmosferycznych. Takie rozwiązania mogłyby być jednym ze sposobów na unikanie przypadkowych ofiar po zakończeniu konfliktu zbrojnego, pozwoliłyby też nie polegać wyłącznie na elektronicznych systemach zabezpieczająco–inicjujących” – dodał.

Czytaj też

Planować, znakować, informować

„Kolejna kwestia to oznakowanie pól minowych: czy pola minowe są ustawione i znakowane zgodnie z dokumentami doktrynalnymi. Jeśli plany są odpowiednio przygotowane, do dokumentów, znanych kolejnym szczeblom dowodzenia, łatwo, dotrzeć, a po okresie wojny rozpoznać i oczyścić zaminowany teren. Jeżeli natomiast pola minowe są stawiane ze znikomą dokumentacją lub są zupełnie jej pozbawione, rozminowanie takiego terenu po konflikcie jest sporym problemem, również dla bardzo dobrze wyszkolonych i wyposażonych saperów i jest to oczywiście kosztowne” – przyznał.

Jako jeden ze sposobów ochrony ludności wskazał „szerokie informowanie o terenach zamkniętych, na które wejście grozi śmiercią lub kalectwem”. „System informowania oparty na współpracy sektora wojskowego z cywilnym może się w tej sytuacji świetnie sprawdzić. W tej roli mogłaby być wykorzystywana zarówno (obecnie niedoceniana, choć nadal istniejąca) Obrona Cywilna lub Wojska Obrony Terytorialnej” – ocenił Medyński. Akcje informacyjne można by wspomagać elementami technicznymi, jak sygnalizatory świetlne i dźwiękowe – nie tylko tablice ostrzegawcze.

„Kolejnym sposobem ostrzegania i zapobiegania wejściu na pole minowe może być też zastosowanie miny sygnalizacyjnej np. MS–60 Płomień, która przy poruszeniu odciągu wystrzeliwuje świecącą gwiazdę” - dodał.

Reklama

Elektronikę można oszukać

Zwrócił uwagę, że „elektronika pomaga nam w dużym stopniu, ale z drugiej strony coraz łatwiej przy użyciu specjalistycznego sprzętu ją oszukać, odnaleźć bądź zakłócić”. „Przy konstruowaniu min trzeba brać pod uwagę, że przeciwnik będzie wiedział, jak sobie z nimi poradzić. Dlatego czasami najprostsze metody – np. urządzenia mechaniczne – są najskuteczniejsze” – powiedział. „Są systemy, w których to operator decyduje, że miny się rozłączają lub wybuchają, takie systemy wymagają jednak łączności z całą zaporą, a nawet z konkretną miną. Powstaje jednak pytanie, czy ta łączność nie zostanie zakłócona. Cena również gra rolę. Systemy elektroniczne są bardzo drogie. To – obok niezawodności - jeden z powodów, dla których w konflikcie na Ukrainie obie strony w większości stosują tradycyjne miny. Kolejnym powodem jest szybkość i łatwość wyprodukowania takich min, a co za tym idzie – znacznie większa skala możliwości ich użycia” – powiedział.

Szkolić

Medyński podkreślił, że „Polska sąsiaduje z Federacją Rosyjską, która na masową skalę używa min przeciwpiechotnych - zarówno ustawianych ręcznie, jak i sposobem narzutowym, artyleryjskim czy - ostatnio bardzo popularnym – przy wykorzystaniu dronów”, a polscy żołnierze długo nie byli szkoleni, jak sobie radzić z tego typu zagrożeniami, co saper wiąże z ratyfikacją przez Polskę traktatu zakazującego min. „Nie mam tu na myśli tego, że zapisy Konwencji ottawskiej zakazują szkolenia - bo tak nie jest. Jednakże proces wycofywania czy też likwidacji komponentów min przeciwpiechotnych, usuwanie informacji z literatury fachowej oraz programów szkoleń, a w konsekwencji brak zamówień w przemyśle zbrojeniowym środków ćwiczebnych czy szkoleniowych spowodowały, że obecnie jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Jednymi z nielicznych, którzy byli przygotowywani do realizacji zadań w rejonach zagrożonych występowaniem min przeciwpiechotnych, byli żołnierze Grup EOD, pirotechnicy wojsk specjalnych i inni członkowie specjalistycznych formacji przewidziani do wyjazdów na zagraniczne misje. Jednakże skala przeszkolonych osób w tym zakresie jest znikoma na tle całych sił zbrojnych. Dlatego w mojej opinii, powinniśmy jak najszybciej przywrócić do szkolenia imitatory min przeciwpiechotnych, a w sytuacji realnego konfliktu zbrojnego mieć również możliwość użycia środków bojowych wykorzystujących współczesne możliwości ograniczenia ryzyka utraty zdrowia bądź życia przez ludność cywilną” – powiedział.

Czytaj też

Pod koniec lipca Sejm uchwalił ustawę upoważniającą prezydenta do wypowiedzenia Konwencji o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu. W czwartek ustawę bez poprawek przyjął Senat. Konwencja o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu, podpisana w Oslo w 1997 r., a oficjalnie parafowana w Ottawie, (stąd nazwa Konwencja ottawska) weszła w życie 1 marca 1999 r., kiedy podpisało ją 40 państw. Dotychczas ratyfikowało ją ponad 160 krajów. Polska podpisała ją w 1997 r., a ratyfikowała w grudniu 2012. Wypełniając zobowiązania wynikające z Konwencji zniszczyła ponad milion min przeciwpiechotnych. Oprócz Polski wypowiedzenie Konwencji zapowiedziały Estonia, Litwa, Łotwa i Finlandia. 30 czerwca Wołodymyr Zełenski podpisał dekret rozpoczynający proces wycofania z Traktatu Ukrainy.

Współpraca: Mateusz Multarzyński

Ppłk rez. Paweł Medyński, były wykładowca, oficer szkolenia w Zespole Rozminowania oraz szef Sekcji Szkolenia EOD w Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych. Przez lata przygotowywał żołnierzy patroli saperskich, techników EOD, pirotechników Wojsk Specjalnych, saperów oraz innych żołnierzy i funkcjonariuszy do działania w kraju i na misjach zagranicznych. Uczestnik wielu krajowych i międzynarodowych kursów i szkoleń specjalistycznych, służył łącznie przez trzy zmiany w PKW Afganistan. Obecnie starszy specjalista inżynieryjno–techniczny w Wojskowym Instytucie Techniki Inżynieryjnej we Wrocławiu.

Reklama
WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie
Reklama

Komentarze

    Reklama