Reklama

Polityka obronna

Poniedziałkowy przegląd mediów; Masowe ćwiczenia rezerwistów w Wielkiej Brytanii.; Pół polskiej armii na straty?

Autor. British Army / Facebook

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Wojciech Golonka: Do Rzeczy„Usta generałów” „Czy Polska zakłada utratę połowy żołnierzy w przypadku konfliktu z Rosją? Czy opłaca nam się eskalować konflikt w Europie? Wypowiedzi naszych wojskowych nie pozwalają zrozumieć, jaka jest nasza strategia Niedawna wypowiedź gen. Wiesława Kukuły na temat perspektywy konfrontacji militarnej z Federacją Rosyjską, jakże drakońska w swych założeniach dotyczących strat ludzkich po stronie polskiej, powinna była wywołać solidną debatę polityczną z jednej strony, a z drugiej - poruszenie społeczne. Generał Kukuła jest bowiem, bądź co bądź, pierwszym żołnierzem Rzeczypospolitej - obecnym szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a także wskazanym przez prezydenta Andrzeja Dudę Naczelnym Dowódcą Sił Zbrojnych na czas wojny.

W przeciwieństwie zatem do wybrzmiewającej w mediach od początku wojny na Ukrainie permanentnej litanii mądrości generalskich, intensywnie oscylujących między osobistymi wynurzeniami popadającymi wręcz w fanaberię a faktycznymi przejawami militarnego kunsztu, wypowiedź gen. Kukuły, z racji jego stanowiska, siłą rzeczy odzwierciedlała aktualną wizję polskich sztabowców co do potencjalnego wykorzystania polskiego żołnierza, które należałoby podsumować zwięzłym, acz niestety trafnym określeniem „mięsa armatniego”.

I nie chodzi tu, w pierwszym rzędzie, o rozstrzygnięcie, czy perspektywa gen. Kukuły jest strategicznie sensowna bądź aberracyjna, moralnie dopuszczalna czy zbrodnicza. Chociaż prowokacyjnie, ale słusznie, można by skwitować, w duchu dokonywanych przez polityków nieco prymitywnych uproszczeń, że jeśli wojsko pod pierwszymi rządami Platformy Obywatelskiej nie miało lepszego pomysłu na ewentualną wojnę rosyjsko-polską, jak poświęcenie połowy naszego terytorium, broniąc się na linii Wisły, to za rządów Prawa i Sprawiedliwości wypracowaną dlań osobliwą alternatywą jest najwyraźniej gotowość poświęcenia ponad połowy ludzkich zasobów naszej zawodowej armii, innymi słowy - hekatomba.

Temat zasadności i dopuszczalnej skali daniny z ludzkiej krwi jest oczywiście sam w sobie pierwszorzędny, jednak na wstępie warto zauważyć, że jeśli słowa gen. Kukuły nie spotkały się z należytą reakcją w postaci właśnie społecznego poruszenia albo żarliwej politycznej debaty, to właśnie m.in. dlatego, że problematyka ta wydaje się nam jeśli nie zupełnie nieistotna (choć kto wie, być może dla wielu jest rzeczywiście nieistotna), to przynajmniej mocno abstrakcyjna, jak gdyby wizje polskich sztabowców nie uwzględniały rzeczywistych danych lub przybliżonych rachunków strat ukraińskiej armii w konfrontacji z siłami zbrojnymi Federacji Rosyjskiej, do których NATO, zważywszy na swe całkowite zaangażowanie po stronie Ukrainy, ma z pewnością na bieżąco dostęp.”

Jerzy Haszczyński: Rzeczpospolita:„Chcielibyśmy widzieć Ukrainę w NATO - Rozmowa z Baibą Braże, szefową MSZ Łotwy” „W niedawnych wyborach do Parlamentu Europejskiego partie nacjonalistyczne i skrajnie prawicowe zanotowały sukcesy w wielu krajach, ale dużo wskazuje na to, że do współrządzenia Unią Europejską nie zostaną dopuszczone. Na Łotwie skrajnie prawicowa partia, teraz nazywa się Zjednoczenie Narodowe (NA) i zajęła trzecie miejsce w wyborach do PE, od lat była zapraszana do rządu. Czy to może być przykład dla Unii Europejskiej? Nie nazwałabym Zjednoczenia Narodowego partią skrajnie prawicową. Należy do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), którzy są nazywani skrajnie prawicowymi. Tak naprawdę nie mamy ani skrajnej prawicy, ani skrajnej lewicy. Łotwa różni się nieco od innych krajów. Jesteśmy centroprawicowi i gospodarczo liberalni. EKR, do którego należy łotewskie Zjednoczenie Narodowe razem m.in. z partią włoskiej premier Giorgil Meloni i PiS, europejski mainstream uważa jednak za skrajną prawicę. Na Łotwie Zjednoczenie Narodowe nie jest uważane za partię skrajnie prawicową. Jest raczej w centrum, może w niektórych sprawach bardziej na prawo. Wyniki wyborów do PE na Łotwie - podobnie jest w wyborach krajowych - pokazały mocne poparcie dla liberalnych wartości w gospodarce, takich jak niskie podatki, z dodatkiem umiarkowanego konserwatyzmu. Chodzi o wartości narodowe: język łotewski, centralną rolę łotewskiej kultury i państwowości, z jednoczesnymi silnymi gwarancjami dla praw człowieka Z punktu widzenia Łotwy byłoby do pomyślenia dopuszczenie EKR do współrządzenia UE, do unijnego mainstreamu? Tak sądzę. Także dlatego, że mamy jeszcze jedną partię, Zjednoczoną Listę (AS), która również należy do EKR. I ona też jest centroprawicowa, konserwatywna, a nie skrajnie prawicowa. Zgadzam się z tezą, że dopuszczanie do współrządzenia różnych partii ma sens. To dzielenie się odpowiedzialnością z różnymi ugrupowaniami, które mają swoich wyborców. Widzieliśmy to w Finlandii z Partią Finów, widzimy teraz w Holandii, gdzie różne partie weszły do rządu. Taka jest nasza demokracja. Ale rządy łotewskie nigdy nie chciały mieć w swoim składzie partii mniejszości rosyjskiej, choć zdobywała w przeszłości dużo mandatów, około jednej czwartej. Czyli to, co inni nazywają skrajną prawicą, jest dla was lepsze od partii rosyjskiej, choć ona należy do mainstreamowej europejskiej partii socjalistów? Ma pan zapewne na myśli Partię Zgoda. Miała nawet mera Rygi Nilsa Uśakovsa, ale musiał ustąpić ze względu na skandale korupcyjne. W ostatnich wyborach do parlamentu łotewskiego (w 2022 roku) poniosła klęskę. Rozpadła się. Ale Uśakovs pozostał jako marka i teraz zdobył mandat do PE. On nazywa się socjaldemokratą. Dla obywateli bardzo ważne jest to, że Uśakovs miał problemy ze stwierdzeniem, że Łotwa była krajem okupowanym od 1940 do 1990 roku, zajęło mu sporo czasu, aż uznał, że faktycznie była to okupacja sowiecka. Także wypowiedzi tego środowiska na temat wojny Rosji przeciw Ukrainie nie były tak jednoznaczne, jak ludzie by chcieli usłyszeć - że to agresja i pogwałcenie wszystkich podstawowych praw międzynarodowych. Są inne partie rosyjskie, np. Rosyjski Związek Łotwy, który miał posłankę w poprzednim PE Tatjanę Żdanokę, wobec której toczy się śledztwo w sprawie działalności w roli agenta wpływu Rosji. Nie ma problemu z lojalnością Rosjan I rosyjskojęzycznych? Stanowią prawie jedną czwartą ludności Łotwy. W czasie okupacji sowieckiej skład ludności na Łotwie uległ znaczącym zmianom. Przed nią, w 1939 r., Łotysze stanowili 80 procent, a po zakończeniu okupacji sowieckiej w 1990 r. tylko 53 procent. W czasie okupacji sowieckiej przywieziono dużo osób innych narodowości. Po niej byli tacy, którzy udali się do Rosji lub w inne miejsca, dużo rosyjskich wojskowych wyjechało. Prawdziwym wyzwaniem było stworzenie polityki integracyjnej dla osób, które chciały pozostać na Łotwie. Bo dla nich Łotwa nie była ojczyzną. Po prostu zostali przywiezieni lub przyjechali. Bardzo zdecydowane stanowisko zajęliśmy w sprawie nauczania języka łotewskiego - aby zdać egzamin naturalizacyjny, trzeba znać język łotewski. System szkolny jest w języku łotewskim z elementami nauczania w językach mniejszości. Mamy też trzy polskie szkoły. Na Łotwie jest silna mniejszość polska. W przypadku tych, których pierwszym językiem był rosyjski, wyzwanie miało charakter pokoleniowy, łotewski system szkolny mógł objąć dopiero dzieci. Niezwykle ważne są wartości i lojalność wobec państwa łotewskiego i zapewnienie, że nie będzie rosyjskiej propagandy. Mieliśmy bardzo liberalną politykę dotyczącą nadawania w telewizji i radiu, co wykorzystywały rosyjskie kanały propagandowe. Należało je zamknąć po to, by przestrzeń informacyjna była proeuropejska.”

Reklama

Onet.pl„Co dalej z Grupą Wagnera? Eksperci wskazują na niebezpiecznych następców” „Jewgienij Prigożyn, były lider rosyjskiej Grupy Wagnera, zginął w katastrofie lotniczej dwa miesiące po zorganizowaniu „marszu sprawiedliwości” w kierunku Moskwy. Od tego czasu, jak sugerują eksperci BBC, rosyjski reżim skutecznie „rozwiązał i zastąpił” Grupę Wagnera nową formacją.Prigożyn, który zginął wraz z kilkoma kluczowymi członkami Grupy Wagnera, prowadził armię najemników, która odgrywała kluczową rolę w działaniach Rosji w Ukrainie i w innych obszarach. Po jego śmierci, większość z tych najemników, szacowanych na ponad 6 tys. osób, trafiła na Białoruś. Doktor Sorcha MacLeod, członkini grupy roboczej ONZ ds. najemników i wykładowczyni na Uniwersytecie w Kopenhadze, mówi, że oddziały Grupy Wagnera zostały rozrzucone po całej Rosji. Dodaje, że Grupa Wagnera może nie istnieć dokładnie w takiej formie jak poprzednio, ale jej nowa wersja – a nawet wersje – nadal istnieją. BBC informuje, że siły Prigożyna i jego najemnicy byli dla reżimu Putina „cennym narzędziem” do wykonywania rosyjskich operacji w Afryce i Syrii. Teraz, według ekspertów operacje Grupy Wagnera w Ukrainie zostały przejęte przez inne rosyjskie jednostki państwowe i paramilitarne.Brytyjski wywiad sugeruje, że niektóre jednostki Grupy Wagnera zostały przejęte przez Rosgwardię, rosyjską Gwardię Narodową, określaną jako „prywatna armia” Putina. Brytyjscy urzędnicy twierdzą, że włączenie byłych oddziałów szturmowych Grupy Wagnera do Korpusu Ochotniczego Rosgwardii najprawdopodobniej wskazuje, że wagnerowcy zostali pomyślnie jej podporządkowani, zwiększając kontrolę państwa rosyjskiego nad tą paramilitarną organizacją. Inne siły Grupy Wagnera dołączyły do walki u boku rosyjskiego sprzymierzeńca w Czeczenii, Ramzana Kadyrowa. Według niektórych źródeł, po buncie w czerwcu 2023 r., Prigożyn zawarł porozumienie z Putinem, zgodnie z którym miał skoncentrować działania jego grupy na terenie Afryki, wspierając tamtejsze reżimy i zabezpieczając rosyjskie interesy. Na początku tego roku miała powstać rosyjska „grupa ekspedycyjna” – Korpus Afrykański – dowodzona przez byłego gen. GRU Andrieja Awerjanowa. Eksperci twierdzą, że Korpus Afrykański skutecznie zastąpił Grupę Wagnera w Afryce Zachodniej. BBC Russian wskazuje, że jedynie w Republice Środkowoafrykańskiej Grupa Wagnera nadal działa w cieniu swojego poprzedniego kształtu, rzekomo kontrolowana przez syna Prigożyna, Pawła.”

Kamila Gurgul: Wp.pl„Masowe ćwiczenia rezerwistów w Wielkiej Brytanii. „Masowa mobilizacja” „Brytyjska armia szykuje specjalne ćwiczenia, w których udział weźmie tysiące rezerwistów. Ma to być największa od 20 lat masowa mobilizacja. Brytyjskie wojsko chce ocenić „gotowość do rozmieszczenia”. To nie znaczy, że idziemy na wojnę, to są ćwiczenia - uspokaja informator „Daily Mail” z kwatery głównej. Dowódcy wojskowi planują największą od 20 lat masową mobilizację brytyjskich rezerwistów w celu oceny „gotowości do rozmieszczenia „ponad 10 tysięcy „weekendowych wojowników” - donosi portal gazety „Daily Mail”. Autorzy tekstu zauważyli, że ten ruch ma miejsce w czasie, gdy szef brytyjskiej armii generał Patrick Sanders podkreśla, iż Wielka Brytania powinna podjąć kroki, które pozwolą przygotować społeczeństwo do ewentualnego konfliktu w następstwie rosyjskiej agresji w Europie Wschodniej. „Choć brak sugestii, że mobilizacja »weekendowych wojowników« jest związana z wojną Rosji w Ukrainie, generał Sanders bardzo jasno mówił o zagrożeniu ze strony Moskwy” - zauważa dziennik. Wyżsi oficerowie z kwatery głównej armii w Andover będą koordynować ćwiczenia we wrześniu, aby móc ocenić ilu rezerwistów byłoby gotowych zgłosić się dobrowolnie w czasie mobilizacji. Dziennik zauważa, że w tej chwili brytyjskie rezerwy liczą ponad 26 tys. żołnierzy. Blisko 5 proc. mniej niż rok temu. Źródło dziennika z kwatery głównej przekazało, że działania mają na celu sprawdzenie, ile osób będzie gotowych wstąpić do armii i na jak długo. ważne,więc żeby ocenić, co rezerwa może zaoferować armii w razie takiej potrzeby przekazał informator „Daily Mail”, podkreślając, że „Jeśli ci ludzie zostaną wezwani, większość zostanie poproszona o uzupełnienie regularnej armii, by zawodowi żołnierze mogli zostać rozmieszczeni” dodał informator. Autorzy artykułu zwrócili również uwagę na problemy wojska, takie jak np. zdrowie żołnierzy. „W lutym 2024 r. Ministerstwo Obrony ujawniło, że , ” kolejnych 7669 można rozmieścić w ograniczonym zakresie, co pozostawia siłę operacyjną do prowadzenia wojny wynoszącą zaledwie 57 890 żołnierzy” - czytamy. Kilka lat temu liczebność regularnej armii Wielkiej Brytanii zredukowano z 82,5 tysiąca do 73 tysięcy żołnierzy. Aktualnie w armii służy 75 tys. żołnierzy, ale ta liczba ma zostać zmniejszona do 2025 roku.”

Kamila Gurgul: Onet.pl„Putin przegrywa na Krymie. Rosjanie znaleźli się w śmiertelnej pułapce ” „Krym jest dziś najsłabszym punktem Putina. Rosja tu sromotnie przegrywa. „Dostarczenie systemów rakietowych ATACMS przez USA było wielkim przełomem. Broń ta może uczynić Krym całkowicie bezwartościowym militarnie” – podkreśla Philip Karber, analityk wojskowy i znawca spraw ukraińskich.Od kiedy Ukraina jest uzbrojona w ATACMS, rosyjskie siły na Krymie nie mają gdzie się ukryć. Ukraińcy znają każdy metr kwadratowy półwyspu. „Pierwszym dużym krokiem w kierunku wyzwolenia Krymu jest uczynienie go nie do obrony. Precyzyjne uderzenia dalekiego zasięgu dają Ukrainie taką możliwość. Nie muszą zabijać wszystkich Rosjan. Muszą tylko sprawić, że zabraknie im paliwa, amunicji i żywności” – twierdzi generał Ben Hodges, były dowódca generalny Armii Stanów Zjednoczonych w Europie. Wojna zaczęła się od aneksji Krymu w 2014. Być może skończy się wyzwoleniem półwyspu. 10 czerwca niebo nad Krymem rozbłysło ogniem pocisków rakietowych. W ciągu kilku minut trzy rosyjskie systemy rakietowe ziemia-powietrze, które miały chronić półwysep, zostały zniszczone, a rosyjska armia upokorzona. „Żaden z naszych pocisków nie został przechwycony przez rzekomo »wysoce skuteczną« obronę powietrzną wroga” – drwił ukraiński sztab generalny po atakach. Dwa dni później 12 pocisków ATACMS zniszczyło dwa kolejne rosyjskie systemy S-400 i instalację radarową. Ataki pokazały, że pociski dostarczane przez Zachód mogą dosięgnąć nawet najbardziej wyrafinowane rosyjskie systemy obrony powietrznej. Rosyjski S-400 wprowadzono do służby w 2007 r., jest jednym z najbardziej zaawansowanych rosyjskich systemów obrony powietrznej i kosztuje ponad miliard dolarów. Rosjanie reklamowali go jako cudowną broń. Jednak okazał się całkowicie bezbronny wobec ATACMS, który jest w służbie amerykańskiej armii od 1986 r. Do niedawna dla Putina Krym był jak niezatapialny lotniskowiec. Na półwyspie bazowała Flota Czarnomorska, jest tu kilka istotnych baz lotniczych, centra dowodzenia, składy broni. Rosja regularnie wystrzeliwuje pociski rakietowe oraz drony z Krymu, które uderzają w Ukrainę. Krym służy również jako kluczowy węzeł logistyczny dla działań wojennych. Rosja transportuje amunicję, broń, paliwo, żywność i uzupełnienia dla okupujących południe Ukrainy oddziałów. „Rosjanie mają coraz większy kłopot z tamtejszymi bazami i lotniskami. Trudniej jest im przechowywać tam amunicję i zaopatrywać swoje siły. I to jest bardzo kłopotliwe. Putina na pewno boli od tego głowa” – uważa Matthew Savill z think tanku Royal United Services Institute. „Krym jest kluczem do rosyjskich operacji na Morzu Czarnym: pozwala na projekcję rosyjskiej siły na resztę basenu Morza Czarnego. Dlatego wypieranie rosyjskich pozycji na Krymie ma kluczowe znaczenie dla Ukrainy” – dodaje Maria Snegovaya z Center for Strategic and International Studies. Ukraina wykorzystywała brytyjskie i francuskie pocisków manewrujące Storm Shadow i Scalp oraz własne drony morskie do uderzania w rosyjskie okręty wojenne. Unieruchomiły lub uszkodziły one około połowy niegdyś potężnej Floty Czarnomorskiej. Prawie cała reszta została zmuszona do przeniesienia się do portu w Noworosyjsku nad Morzem Azowskim. „Kolejny rosyjski okręt ucieka z naszego Krymu. Uciekaj, Forest, uciekaj!” – szydził niedawno na Facebooku rzecznik ukraińskiej marynarki, kapitan Dmytro Pletenczuk. Brytyjski minister obrony Grant Shapps podkreśla, że rosyjska Flota Czarnomorska stała się „funkcjonalnie nieaktywna”.”

Norbert Garbarek: Wp.pl„Tajemnicza maszyna armii USA. Dostrzeżono ją z kosmosu” „Amerykańskie przedsiębiorstwo Northrop Grumman wciąż rozwija swojego tajemniczego drona morskiego. Na temat konstrukcji Manta Ray nadal wiadomo niewiele – w ostatnim czasie jednak do sieci trafiło nowe zdjęcie satelitarne, na którym widać wspomnianą maszynę produkowaną dla amerykańskiej armii. Przypomnijmy, że amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych Obrony (DARPA) rozpoczęła program rozwoju bezzałogowca Manta Ray w 2020 r. Stanowi on odpowiedź na potrzebę rozwoju pojazdów podwodnych. Zdjęcia prototypu tej maszyny, która nazwę zawdzięcza rybie, tzw. diabłu morskiemu (ang. manta ray) pojawiły się w mediach społecznościowych jeszcze w maju br. Teraz natomiast do sieci trafiły kolejne zdjęcia, na które przypadkowo trafił jeden z internautów. Na jego odkrycie powołuje się profil RAEFOS Network na platformie X. Materiały pochodzą z Google Earth, czyli narzędzia, które gromadzi zdjęcia satelitarne i generuje obrazy 3D obiektów na Ziemi. Na podstawie zdjęć satelitarnych można ustalić, że amerykański dron morski Manta Ray mierzy ok. 9 m długości i ok. 11 m szerokości. Choć w sieci pojawiają się kolejne zdjęcia pojazdu Manta Ray, w zasadzie dron jest nadal tajemniczą konstrukcją, na temat której wiadomo niewiele. Z dostępnych publicznie informacji wynika, że podczas prób w maju br. Amerykanie potwierdzili gotowość sprzętu do przystosowania się do rzeczywistych działań po szybkim złożeniu w terenie. Bezzałogowiec był testowany pod kątem weryfikacji skuteczności napędu, ogólnej pływalności oraz kontroli wszelkich systemów służących do pracy maszyny. Wiadomo na pewno, że Manta Ray jest konstrukcją, którą można rozkładać i transportować w częściach. To zaleta, która ma pozwalać na szybkie przemieszczanie sprzętu we właściwie dowolny obszar na świecie. DARPA jeszcze w maju br. informowała jednak, że prace nad dronem nie zostały jeszcze zakończone i będą kontynuowane. Wedle amerykańskich źródeł Manta Ray to sprzęt, który będzie służyć przede wszystkim do prowadzenia operacji wywiadowczych. Będzie to determinować charakterystyka stealth (obniżona wykrywalność). Ponadto bezzałogowiec ma przenosić broń, jednak konkretny udźwig oraz potencjalny arsenał „diabła morskiego” z USA jest nieznany. Northrop Grumman podaje, że Manta Ray ma być przystosowany do zakotwiczenia się na dnie oceanu i hibernowania w jednym miejscu, nie pobierając przy tym wiele energii. Firma nie precyzuje jednak, jak długo taka hibernacja może trwać i jaki jest realny zasięg pojazdu.”

Onet.pl:„Palestyńczyk użyty przez armię Izraela jako żywa tarcza. Urzędniczka ONZ oburzona” „Francesca Albanese, specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. okupowanych terytoriów palestyńskich, oskarżyła siły zbrojne Izraela o wykorzystanie rannego Palestyńczyka jako żywej tarczy. Informację tę przekazał portal „Jerusalem Post”. Albanese wyraziła swoje oburzenie w komentarzu na platformie X, nazywając to działanie „zdumiewającym wywróceniem prawa międzynarodowego do góry nogami”. To wydarzenie jest kolejnym przykładem łamania prawa międzynarodowego. W marcu br. Albanese oskarżyła Izrael o łamanie Konwencji ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. „Przytłaczający charakter i skala izraelskiego ataku na Gazę oraz powstałe w jego rezultacie (trudne do zniesienia) warunki życia (cywilów) ujawniają zamiar fizycznego zniszczenia Palestyńczyków jako grupy” – napisała w swoim raporcie. „Użycie żywej tarczy w praktyce. To zdumiewające, jak państwu powstałemu 76 lat temu udało się dosłownie wywrócić prawo międzynarodowe do góry nogami”— napisała Albanese w komentarzu do nagrania zamieszczonego przez Nicolę Peruginiego, wykładowcę stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie w Edynburgu. Nagranie przedstawia mężczyznę leżącego na masce pojazdu wojskowego. Naukowiec napisał, że izraelscy żołnierze wykorzystali rannego palestyńskiego cywila, przywiązanego do samochodu, jako żywą tarczę. Według Peruginiego wydarzenia ukazane na filmie rozegrały się w mieście Dżenin na okupowanym przez Izrael Zachodnim Brzegu Jordanu.”

Reklama
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Rozczochrany74

    Przede wszystkim wojna na terytorium Polski podobna do tej na Ukrainie oznaczała by śmierć kilku milionów cywilów i kalectwo kolejnych kilku. Ukraina przed wojna miała 30 krotnie silniejsza obronę przeciwlotnicza od Polski, rozbudowaną obronę cywilną i sieć schronów odziedziczoną po dawnym ZSRR. My nie mamy niczego z tych rzeczy. Rosyjskie bombardowania i ostrzały rakietowe Polskim miast z ludźmi którzy nie mieli by się gdzie ukryć trwały by od pierwszych chwil wojny. A potem nadchodził by front. Generał Kukuła mówiąc o stracie połowy armii jest optymistą. Warto dodać ze nie w przeciwieństwie do Ukrainy mającej pobór, nie mamy rezerw. Więc miejmy nadzieję że wojna taka skończyła by się po miesiącu zajęciem całego kraju i zakończeniem tej niepotrzebnej rzezi.

    1. Rusmongol

      Nie mamy rezerw? A kiedy wyszli ostatni poborowi z armi? To masa ludzi przed 50 rokiem życia. Co do braku opl to racja. Dlatego mówię cały czas że dla nas priorytet to opl i silne siły lądowe..

    2. skition

      @Rusmongol,Oglądałem kiedyś program o T55 i tam na ścianie było napisane "ten pocisk ładuj jako pierwszy"...Prowadzący stwierdził ,że to był czołg dla poboru czyli dla ( jego zdaniem ) debili. Mogło się wszak okazać ,że zamiast pocisku z magazynu podręcznego ładowałby amunicję z magazynu głównego i tak to "wyszkolony rezerwista" ładowniczy na czołgach T55 od razu wskoczy na stanowisko dowódcy czołgu K2 Black Panther...No na pewno ale jak to się w wojsku mówiło ( porównaj film Kroll)..sztuka jest sztuka. Co prawda Rosjanie twierdzą, że czołg T72 B3 jest dla poborowych zbyt skomplikowany. Jak dla nich to tylko T-55 ale to przecież tylko Rosjanie . Nasze rezerwy to są po prostu geniusze po 9 miesiącach tzw. ściemniania w tzw. MONie.

  2. kukurydza

    Podejście PO - poświęcić pół Polski, Podejście PIS - poświęcić pół armii, a biedny generał Kukuła zwyczajnie doprasza się o rozpoczęcie produkcji wysokowzbogaconego plutonu w naszych reaktorach (które obecnie produkują wyłącznie pierwiastki do użycia w urządzeniach medycznych), i otwartej deklaracji że JAK WIDAĆ PO UKRAINIE jedyne co działa to wzajemne odstraszanie, a skoro nie chcą nas w NATO Nuclear Sharing, to musimy mieć własną broń jądrową. To takie proste...

  3. MC775

    Odnośnie wypowiedzi gen. Kukuły: Naród powinien wzywać rząd i prezydenta do natychmiastowego zakończenia udziału w eskalacji konfliktu na Ukrainie i skupienie się na poprawie obronności Polski. Nie możemy pchać się na siłę w paszcze lwa i myśleć, że nic nam nie będzie. Nie mamy armii na miarę USA czy Wielkiej Brytanii aby pozwalać sobie na dalsze rozdawanie swojego sprzętu czy zgodę na opóźnienia w dostawach z powodu Ukrainy. To jest ostatni dzwonek żeby coś zrobić, później będzie tylko „mądry Polak po szkodzie”.

    1. DanielZakupowy

      "eskalacji konfliktu"? Czyli jak Ci się będzie dom palił to straż pożarna nie powinna "eskalować pożaru" i pozostać w remizie? "... w paszcze lwa" a tu to mnie rozbawileś xD

    2. Marekk

      Mamy wybór: albo naszą bronią teraz będą walczyć z Rosją Ukraińcy, albo za niedługi czas naszą bronią będą walczyć (i ginąć) polscy żołnierze.

    3. skition

      Każdy zutylizowany szmelc wyprodukowany przed 24 czerwca 1994 roku to jest po prostu realny zysk.. Owszem straty byłyby duże bo do utylizacji przeznaczono 1000 BMp1 ( co najmniej) , wszystkie czołgi bez ASOP ( czyli wszystkie posiadane) ...itd., coś około 200 BRDM2 i coś około 200 2S1 Goździk. Możliwe , że Rosjanom została tam jeszcze z jedna rakieta ale są to rakiety ściągnięte z Korei Północnej . Bieżąca produkcja Rosji ( wbrew zapowiedziom) nie jest tak duża jak w ZSRR. , To tyle na temat "rozdawania sprzętu" , a w zasadzie utylizacji złomu. Granat wybucha tylko raz i jak już wybuchł to drugi raz nie wybuchnie. Tego się nie da anulować

  4. Autor Komentarza

    O jakiej wypowiedzi gen. Kukuły pisze Wojciech Golonka? Można gdzieś ją przeczytać / zobaczyć?

Reklama