- Wiadomości
- Polecane
- Komentarz
Polsko-niemiecka współpraca wojskowa. Berlin chce ją pogłębić? [KOMENTARZ]
Niemieccy politycy od kilku lat podkreślają, że bezpieczeństwo Polski jest gwarancją bezpieczeństwa dla samych Niemiec. I choć brzmi to banalnie, to w dzisiejszych realiach nabiera zupełnie nowego znaczenia. Czy istnieją płaszczyzny, na których ta współpraca może zostać pogłębiona?

Autor. Jakub Borowski, Defence24.pl
Kilka dni temu portal „Reservistenverband” starał się podjąć temat polsko-niemieckiej współpracy, której filarem powinno być bezpieczeństwo. Kwestia ta zazwyczaj jest traktowana jako ogólnik w debacie, wszakże oba państwa współpracują już choćby w ramach NATO. Jednak Berlin zdaje się zauważać, że problemy Bundeswehry i całej armii nie znikną błyskawicznie, a to sprawia, że rozwój interoperacyjności między innymi z Polską byłby może nie półśrodkiem, ale fazą przejściową do czasu zbudowania odpowiednich własnych zdolności.
W czym leży problem?
Autorzy starali się wykazać, że przez ostatnie lata kwestia wspólnych działań w tym zakresie była ignorowana i zaniedbywana przez obie strony. Za słowami o kolektywnej obronie i wspólnej sprawie zazwyczaj nie szły czyny. Wynikało to z wielu czynników. W przypadku Niemiec była to po prostu stała niechęć do rozwijania swoich sił zbrojnych, która wynika nie tylko z doświadczeń historycznych, ale też po prostu ze względów finansowych. Nawet obecnie kanclerz Scholz podkreśla, że w budżecie nie ma pieniędzy na propozycje reform przedstawiane przez ministra Pistoriusa.
Zobacz też
Druga kwestia to szeroko rozumiana geopolityka i percepcja zagrożenia płynącego ze Wschodu. Sposób postrzegania Rosji był odmienny w Warszawie i w Berlinie. Polska zawsze postrzegała Federację Rosyjską jako potencjalne zagrożenie. Stąd też wziął się nagły zryw, by reformować siły zbrojne i inwestować w sferę bezpieczeństwa (także w innych państwach wschodniej flanki NATO). Do Niemiec ta refleksja dopiero dociera, a i tak nie ma jeszcze jasnych deklaracji co do rewolucyjnych zmian, zaś dotychczasowe problemy ani nie zniknęły, ani się nie zmniejszyły.
Przez lata ta odmienna percepcja bezpieczeństwa wschodniej flanki i Rosji przejawiała się nie tylko na poziomie militarnym, ale również politycznym i ekonomicznym. To sprawiało, że interesy całej wschodniej flanki Sojuszu, nie tylko Polski, były nie tyle odmienne, co po prostu sprzeczne z interesem Niemiec, które w Rosji widziały partnera.
Gdzie szukać punktów wspólnych?
Autorzy zwracają uwagę na fakt, że Polska i Niemcy uczestniczą już w wielu programach, na bazie których taka współpraca mogłaby zostać pogłębiona. Przytaczają chociażby takie inicjatywy jak wielonarodowe grupy czy możliwości, jakie można rozwinąć w przemyśle zbrojeniowym. „Reservistenverband” zauważa, że niemiecka flota okrętów podwodnych dopiero odbudowuje się po latach zaniedbań i braków. Z kolei Polska ma tylko jeden przestarzały okręt podwodny. Odnowa floty okrętów podwodnych w ramach programu „Orka” była wielokrotnie odkładana. Zdaniem autorów sensownym byłoby zatem włączenie Polski do niemiecko-norweskiej współpracy przy okrętach podwodnych Typu 212 CD stworzonych przez thyssenkrupp Marine Systems.
Zobacz też
Niemiecki portal zauważa też, że wiele podobnych projektów zaprzepaszczono. Jako koronny przykład zostaje podana sfera czołgowa. Jeszcze kilka lat temu motorem współpracy miały być tutaj czołgi Leopard. Ostatecznie przez niemiecką niekonsekwencję oraz polskie pilne poszukiwanie alternatyw, które znalazły swoje odzwierciedlenie w umowach z USA i Koreą Południową, także ten pomysł upadł.
Jak słusznie zauważa niemieckie MON, obecnie ta współpraca ogranicza się do wspólnych szkoleń czy manewrów, jak chociażby w ramach ćwiczeń Dragon 2024 lub szerzej Steadfast Defender 24.
Jednak należy tu wskazać pola, gdzie takie wspólne działania na rzecz bezpieczeństwa przyniosły pozytywny skutek. Tu przytaczany jest chociażby przykład użycia należących do Niemiec systemów Patriot, które do listopada 2023 roku działały w ramach zabezpieczenia wschodniej flanki Sojuszu. Jest też również kwestia tzw. europejskiej tarczy antyrakietowej. Jednak ta pozostaje w fazie dyskusji, tym bardziej, że Polska już wcześniej przystąpiła do budowy własnych zdolności w tym zakresie. Niemniej strona niemiecka, co podkreślają autorzy, widzi tu nadzieję w deklaracjach premiera Donalda Tuska.
Zobacz też
Kolejny obszar, na którym ta współpraca funkcjonuje lepiej lub gorzej, to pomoc serwisowa i wsparcie techniczne dla Ukrainy. W szczególności dotyczy to sprzętu niemieckiej produkcji (np. Leopardów), które są wspierane i remontowane zarówno przez polskie, jak i niemieckie zakłady.
Niemcy zauważają też coraz głośniejsze starania ze strony Polski o uczestnictwo w programie NATO Nuclear Sharing, który nie tylko zwiększyłoby zdolności odstraszania Polski. Taka decyzja oddziaływałaby również na innych sojuszników w Europie Środkowej i Wschodniej. Co prawda autorzy stwierdzili, że takie żądania są podnoszone wyłączenie przez „obóz nacjonalistyczny”, natomiast jest to zdecydowanie błędne postrzeganie i zarazem stygmatyzowanie tego postulatu.
Zmiana w najbliższych latach?
Autorzy starają się wyznaczyć potencjalny czas, w którym taka współpraca mogłaby zostać zacieśniona. Wskazują na rok 2025 . Zakładają, że już wtedy będą istniały w pełni rozwinięte unijne zdolności w postaci „brygady reagowania UE”. Miałaby to być polsko-niemiecka grupa bojowa. Przywołują oni tutaj też słowa szefa polskiego MSZ, który sugerował, że zdolność szybkiego rozmieszczenia mogłaby przybrać postać ciężkiej brygady.
Czy taki scenariusz jest możliwy? Zależy to od wielu czynników. Z pewnością należą do nich takie kwestie takie jak wola Unii Europejskiej do inwestowania w zdolności obronne i przemysł zbrojeniowy, zmiany polityczne w Parlamencie Europejskim, rosnące poparcie dla ruchów prorosyjskich i antynatowskich w Niemczech, czy też wreszcie sama wola RFN do tego, by reformować swoje siły zbrojne.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS