Polska i Niemcy: skuteczna obrona tylko razem? [OPINIA]

Autor. Bundeswehr/Fischer
Polska jest najsilniejszym państwem Sojuszu Północnoatlantyckiego na wschodniej flance, z kolei Niemcy – najsilniejszą gospodarką NATO w Europie. Oba państwa borykają się z problemami w rozwoju zdolności obronnych. Jak postrzegają polski rozwój zdolności Niemcy?
Pomimo politycznych sporów między oboma państwami, współpraca jest niezbędna, o czym świadczy chociażby wsparcie obrony hubu logistycznego w Rzeszowie przez niemieckie Patrioty z jednej strony, czy rola Polski we wsparciu Litwy, gdzie stacjonują niemieckie wojska w ramach systemu NATO z drugiej. Warto podkreślić, że choć oba kraje mają duży potencjał, to borykają się też z – częściowo różnymi w swojej specyfice – problemami z rozwojem zdolności obronnych.
O tym, jak Niemcy postrzegają rozwój potencjału Polski, może świadczyć artykuł, jaki ukazał się niedawno w czasopiśmie Loyal, należącym do niemieckiego związku rezerwistów, liczącego ponad 115 tysięcy członków: „Zeitenwende auf Polnisch” (niem. „epokowa zmiana po polsku”) nawiązując do określenia, jakie towarzyszy zmianom w Bundeswehrze od 2022 roku… i związanym z tym problemom oraz opóźnieniom. Autor artykułu, Bjoern Mueller, jest doświadczonym dziennikarzem z dziedziny obronności.
Swoje omówienie sytuacji w Polsce rozpoczął od wizyty przy Grobie Nieznanego Żołnierza, który symbolizuje doświadczenia historyczne Polski. Przypomniał, że GNŻ to fragment zniszczonego Pałacu Saskiego, jedyny ocalały po tym, jak Wehrmacht zrównał w 1944 roku Warszawę z ziemią. Ze względu na doświadczenia historyczne Polska, choć odgrywa podobną rolę jak Niemcy w czasie Zimnej Wojny, stawia nie na mobilne i elastyczne opóźnianie siłami pancernymi (jak dawniej RFN), ale głęboką, rozbudowaną obronę z uwzględnieniem rozbudowy inżynieryjnej, a także bardzo silnej artylerii, w tym rakietowej (docelowo z 800 wyrzutniami rakiet). Ma to uniemożliwić Rosjanom przejęcie terenu w Polsce. „Inaczej niż w Niemczech, Polacy nie boją się wojny tak bardzo, jak nowej rosyjskiej okupacji” – czytamy. Inną różnicą, jaką zauważył autor, jest to, że w Polsce zwiększana jest liczebność sił zbrojnych, w dużo dynamiczniejszy sposób niż w Niemczech, gdzie w zasadzie mamy do czynienia ze stagnacją.
Aby wyjaśnić sposób, w jaki modernizowane są polskie siły zbrojne, w artykule szeroko cytowane są wypowiedzi jednego z zastępców szefa Agencji Uzbrojenia płk Roberta Frommholza. Autor tekstu zauważył zresztą, że siedzibę AU od Grobu Nieznanego Żołnierza dzieli zaledwie kilkuminutowy spacer. Zdaniem płk Frommholza kluczowym czynnikiem, pozwalającym na modernizację armii przez Polskę jest obowiązywanie ustawy o obronie Ojczyzny i zgoda wszystkich sił politycznych co do konieczności zaangażowania w modernizację armii.
Zastępca szefa Agencji Uzbrojenia przypomina też, że instytucja jest związana około 450 umowami na kwotę 550 mld zł, czyli około 128 mld euro. Dodaje, że największym wyzwaniem AU jest obecnie sytuacja personalna, bo Agencja ma około 600 osób personelu, podczas gdy zakres realizowanych umów bardzo mocno wzrósł. Płk Frommholz zaznaczył też, że chciałby więcej zrozumienia od audytorów, bo w obecnej dynamicznej sytuacji decyzje muszą być podejmowane szybko. Z kolei autor artykułu wskazuje, że urząd do spraw zakupów Bundeswehry (odpowiedzialny także za technologie informacyjne i wsparcie) zwiększył w ostatnich latach zatrudnienie z 9 do 11,8 tys. osób.
W artykule omawiane są kwestie związane z przyspieszonymi zakupami Polski, związanymi np. z koniecznością zastąpienia sprzętu, jaki przekazywano Ukrainie, także w zakresie czołgów i artylerii. Płk Frommholz mówi także o współpracy z Niemcami. W tym kontekście wymienia np. silniki MTU, używane w polskich pojazdach Jelcz, ale też podkreśla, że oba państwa mogłyby szerzej współpracować w zakresie obrony powietrznej. Polska mogłaby przystąpić do zakupów pocisków Patriot PAC-2 GEM-T przez agencję NATO NSPA razem z Niemcami, ale też szkolić niemieckich przeciwlotników na systemie IBCS, który będzie wchodził do służby jako standard NATO. Z kolei największym potencjalnym programem jest ten dotyczący okrętów podwodnych Orka, przy czym w Sztabie Generalnym trwają jeszcze analizy dotyczące kierunku, w jakim powinien iść ten projekt: czy bardziej taktycznego okrętu podwodnego z uzbrojeniem torpedowym, czy bardziej nosiciela uzbrojenia rakietowego. Płk Frommholz mówił też o wyzwaniach związanych z pozyskiwaniem dronów, bo trzeba znaleźć formułę która pozwoli uniknąć skutków starzenia się technologii, co w standardowym systemie zakupów jest trudne do uzyskania.
Czytaj też
W artykule znajduje się też interesujące porównanie docelowych struktur sił zbrojnych Polski, Niemiec i Francji, jeśli chodzi o liczbę podstawowych systemów uzbrojenia w 2035 roku. Porównanie dokonane na bazie otwartych źródeł, a także analiz francuskiego IFRI. I tak, Warszawa ma dysponować największą liczbą sprzętu wojsk lądowych (1600 czołgami, 1100 haubicami, 1700 BWP i 850 wieloprowadnicowymi wyrzutniami rakietowymi), podczas gdy Francja i Niemcy mają mieć odpowiednio po 415 i 200 czołgów, 550 i 628 BWP, 289 i 109 haubic oraz 76 i 26 wyrzutni rakietowych. Co jednak nie zaskakuje, inaczej proporcje rozkładają się np. w wypadku samolotów bojowych (160 – Polska, 178 – Niemcy, 225 – Francja) i transportowych (10 – Polska, 35 – Francja, 64 – Niemcy), czy sprzętu marynarki wojennej. W artykule mowa też o tym, że na rozwój sił zbrojnych w przyszłości mogą wpłynąć spory między koalicją rządową a przyszłym prezydentem Karolem Nawrockim.
Wnioski
Warto dodać tutaj kilka słów komentarza. Po pierwsze, tego rodzaju omówienie jest na pewno wartościowym wkładem w dyskusję o współpracy obronnej pomiędzy Polską a Niemcami. Pomimo sporów politycznych obu państw i różnych priorytetów w pewnych obszarach współpraca w ramach NATO jest fundamentem bezpieczeństwa i musi być realizowana. Po drugie, autor pokazał uwarunkowania strategiczne oraz kierunki rozwoju polskich sił zbrojnych, jeśli chodzi o ich modernizację techniczną. Z kolei z zestawienia sprzętu (nie wchodząc w szczegóły) wynika, że polska modernizacja, kładąca większy nacisk na domenę lądową jest w pewien sposób komplementarna do francuskiej i niemieckiej – bardziej skupionej na domenie powietrznej i morskiej. Dodajmy, że przyszły dowódca sił NATO i USA w Europie gen. broni sił powietrznych USA Alex Grynkiewich mówił niedawno w Kongresie, że będzie sugerował państwom członkowskim, aby te – zwiększając swoje narodowe zdolności dzięki wyższym wydatkom obronnym – nie dublowały ich, a właśnie tworzyły komplementarny system. Być może jest tu więc pewnego rodzaju pole do koordynacji planowania. To oczywiście nie oznacza rezygnacji ze zdolności w określonych domenach, ale decyzje, w jakim zakresie mają być zwiększane.

Autor. 16. Dywizja Zmechanizowana / fb
Jeśli jest pewien element, którego zabrakło, to omówienia dyskusji o zwiększaniu samej liczebności sił zbrojnych w Polsce i w Niemczech. Oczywiście prawdą jest, że w Polsce liczebność sił zbrojnych rośnie znacznie szybciej niż za Odrą, szkolonych jest też znacznie więcej osób.
Tyle, że większość z kilkudziesięciu tysięcy osób szkolonych w Polsce przechodzi zaledwie miesięczne przeszkolenie podstawowe Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej, na szkolenie specjalistyczne decyduje się ok. 30 proc. przechodzących DZSW i nie ma metody na tworzenie dobrze przeszkolonych rezerw. A samo zwiększanie liczby armii zawodowej nie rozwiąże problemy. Służby kontraktowej, jak w Niemczech „Zeitsoldaten” w Polsce nie mamy, a mogłaby ona prowadzić do pozostawania „w systemie” przeszkolonych rezerwistów. Rozwiązaniem, któremu należałoby się przyjrzeć, jest obowiązujące od 2021 roku tzw. Grundbeordnung, czyli przyporządkowanie żołnierza zawodowego odchodzącego ze służby do stanowiska przez okres sześciu lat po odejściu ze służby. W Niemczech w ten sposób może zostać przygotowanych około 40-60 tys. dobrze przeszkolonych rezerwistów. Z jednej strony to niewiele patrząc na potrzeby wojny o dużej intensywności. Z drugiej jednak strony w Polsce nawet doświadczeni żołnierze po odejściu ze służby, jeśli otrzymują przydziały mobilizacyjne, to często są one oderwane od tego co robili w czynnej służbie, przez co ich umiejętności nie mogą być dobrze wykorzystane. Swoją drogą, w Niemczech po odejściu od powszechnego poboru również utracono dane o setkach tysięcy przeszkolonych żołnierzy, także z uwagi na wdrożenie RODO i usunięcie danych. Ale przepisy się powoli zmieniają. W Polsce system mobilizacyjny formalnie funkcjonuje cały czas, ale realnie pozostawia bardzo dużo do życzenia.
Zarówno w Polsce, jak i w Niemczech jest dyskusja o przywróceniu powszechnego obowiązku szkoleń wojskowych. W Niemczech mówią o tym mniej lub bardziej otwarcie minister obrony, dowódcy sił zbrojnych i jedna z partii koalicyjnych (CDU/CSU).
Chodzi bardziej o samo założenie możliwości powrotu obowiązkowej służby (w sytuacji, gdy będzie służba ochotnicza i nie będzie wystarczającej liczby ochotników), a nie kopiowanie rozwiązań jakie funkcjonowały wcześniej. Bo zdolności do szkolenia np. 50 tys. młodych osób Bundeswehra nie ma i prędko takiej nie uzyska. Powszechnemu obowiązkowi szkoleń sprzeciwia się koalicyjna SPD (choć z niej wywodzi się minister obrony Boris Pistorius, to większość partii jest przeciwko). Dlatego też w praktyce trudno będzie to przeprowadzić.
Czytaj też
Wbrew pozorom w Polsce jest jedno duże podobieństwo, mianowicie nie ma politycznej zgody na obowiązkowe szkolenia. Oficjalnie sprzeciwiają się temu dowódcy i minister obrony twierdząc że nie jest to potrzebne (nie ma zgody politycznej), jednak nieoficjalnie wielu wysokich rangą wojskowych widzi zalety pewnych form obowiązkowych szkoleń. Choćby i z uwagi na fakt, że od ich uczestników można wymagać więcej, jeśli nie trzeba „zapobiegać” rezygnacjom ze szkoleń względnie brakowi chętnych. Innymi słowy, w wypadku Polski i wprowadzenia obowiązku szkoleń nie chodzi o jakieś znaczące zwiększenie liczby szkolonych, ale uporządkowanie i poprawę jakości procesu szkolenia. Ale politycznej zgody nie ma. Swoją drogą, w publicznej debacie pojawia się coraz więcej głosów dotyczących obowiązkowych szkoleń, ale decyzji wciąż nie ma.
Paradoksalnie więc nie tylko Niemcy (o czym powszechnie się mówi po obu stronach Odry), ale i Polska boryka się z wieloma wyzwaniami, jeśli chodzi o budowę potencjału osobowego w siłach zbrojnych. Tyle, że w Niemczech jest po prostu za mało chętnych, a w Polsce z wielu względów nie ma odpowiedniego poziomu szkoleń, ani utrzymywania zdolności rezerwistów. W obu państwach, choć specyfika jest inna, brakuje odważnych decyzji w sprawie rezerw osobowych. Nie zmienia to faktu że ich zdolności są komplementarne, a wzajemna analiza rozwiązań może mogłaby usunąć luki w potencjale. Co za tym idzie, współpraca – przede wszystkim operacyjna, szkoleniowa powinna być dalej poszerzana, niezależnie od politycznych zawirowań.
wawelberg
Politycznie działają na naszą szkodę , to będą współpracować militarnie . Przy rozbiorze !!!
AdSumus
W Polsce nie ma silnych partii. Partii, która jest w stanie wpisać w swój program przymusową służbę wojskową. I to jest zasadnicza różnica względem Niemiec.
Strusiu-73
Przecież wiadomo,że Niemcy chcą z Nas zrobić swoją "strefę kontrolowanego zgniotu".
user_1076044
Ooj tak Niemcy nas wybawią obronią i będą się o nas troszczyć 🤣
radziomb
Kiedys myslalałem ze Polak-Węgier 2 bratanki, ale ździwiłem się że to Niemcy a nie Węgry wysłały do nas do rzeszowa baterie Patriot i mase sprzetu, karabinów H&K, wyborowe, świetne Granaty, Grantniki Matador RGW, , Pancerhaubice, leopardy, pociski 155, Dingo, Mardery, na Ukraine a Węgry .. zablokowały nam zwrot środków z UE za sprzet dany Ukrainie. Biec Błagam o obiektywizm.
Przyszłość
Nie ma zadnego :"Konca histrii Fukujamy" - Niemcy predczej czy pozniej upomna sie o ztw "Ziemie odzskane" . Pisze o tym od dawna. Zrszta tak samo z Ukraina bedzie problem tak jak bylo od wiekow o Przemysl itp. To odrwanie niz mowi proaganda Rosja nie ma roszczen terytinalnych wzgdem nas i odrwanie Białorus jest nam zyczliwa. Ile lat trzeba walczc z praoagnda by ludzie wlaczli analize nie wiem. Ta wspolna obrona OK - ale to NA TEN CZAS> W TYM MONECIE. A patrzec w Przyszlosc terzeba