Reklama

"Nie musimy wybierać między ilością a jakością". Liczebność Sił Zbrojnych w Sejmie [RELACJA]

„Dziś musimy zbudować państwo odporne. Bez ilości nie jest to możliwe. Ilość jest czynnikiem determinującym większość zdolności. Patrząc na to pojawia się często paradygmat, który każde nam wybierać między ilością a jakością. Ten paradygmat powinien przestać mieć wartość” – powiedział gen. broni Wiesław Kukuła zapytany przez posłów o możliwości i celowość budowy 300-tys. armii w czasie posiedzenia Sejmowej Podkomisji Obrony Narodowej ds struktury sił zbrojnych.

Fot. st. chor. szt. mar. Arkadiusz Dwulatek
Fot. st. chor. szt. mar. Arkadiusz Dwulatek

Podkomisja obradowała wczoraj na temat liczebności Sił Zbrojnych RP w świetle obecnych wyzwań, w tym epidemicznych. Dyskutowano m.in. na temat rozwoju liczebnego Wojsk Obrony Terytorialnej, struktur operacyjnych kadry zawodowej oraz proces wdrażania programu „Zostań Żołnierzem Rzeczypospolitej”.

Posiedzenie rozpoczęło wystąpienie płk. Sowy, szefa Zarządu Komunikacji i Uzupełnień P1 Sztabu Generalnego. Jak poinformował założenia co do liczebności etatowej Sił Zbrojnych RP określała ustawa z 25 maja 2001 o przebudowie, modernizacji technicznej i finansowania SZ RP . Zgodnie z nią liczba etatowa wszystkich żołnierzy w czasie pokoju nie może przekraczać 200 tysięcy, w tym żołnierzy zawodowych 150 tys.

Reklama
Reklama

Z kolei zgodnie z założeniami Planu Modernizacji SZ RP na lata 2021-2035 wraz „z planami pochodnymi” w ramach ogólnej liczebności SZ RP występować może do 137 tys. żołnierzy zawodowych, do 48 tys. WOT, do 8 tys. kandydatów do służby zawodowej, do 4 tys. żołnierzy służby przygotowawczej i 3 tys. żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych. Obecnie po uwzględnieniu decyzji o wzmocnieniu jednostek na wschodzie kraju, a co za tym idzie formowania kolejnych brygad i batalionów WOT, budowy Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni i planowanego wdrażania nowych systemów uzbrojenia (M1 Abrams, Wisła, Bayraktar TB2) prowadzone są prace, które mają na celu optymalizację obecnej liczny etatów.

„Zakłada się wygospodarowanie około 15% zidentyfikowanych potrzeb” – powiedział płk Sowa. Dodatkowe wygospodarowane etaty żołnierzy mają pochodzić także ze zmniejszenia liczby żołnierzy służby przygotowawczej i NSR. Dodał, że na dzisiaj w wojsku istnieje 183 150 stanowisk w tym 137 230 dla żołnierzy zawodowych, 35 590 dla żołnierzy Terytorialnej Służby Wojskowej, 7 690 służby kandydackiej i 2 640 NSR. Z tego pod Dowództwo Generalne RSZ podlega 58% wszystkich stanowisk, pod Dowództwo Operacyjne 1%, Dowództwo Wojsk Obrony Terytorialnych 22%, Inspektorat Wsparcia 5%, Dowództwo Garnizonu Warszawa 3%, a Komendę Główną Żandarmerii Wojskowej – 2%.

Dyrektor Departamentu Kadr Gabriel Brańko poinformował, że na 31 października br. W SZ RP służbę zawodową pełniło 113 302 żołnierzy, a zatem o 3202 więcej w porównaniu z pierwszym stycznia br. Oznacza to realizację planów rozwoju liczebnego wojska na poziomie większym niż 100 %, ponieważ założenia na 31 października wynosiły 113 żołnierzy. Jak ocenił to największy sukces od czasu podjęcia decyzji o rozbudowie liczebnej SZ RP kilka lat temu. Tym bardziej, że 2021 rok to nadal okres, który przebiegał w cieniu epidemii Covid-19 (ograniczony był dostęp do diagnostyki zdrowotnej), a z wojska odeszło aż 5096 żołnierzy, co oznacza że powołano łącznie 8298 żołnierzy. Odejścia stanowiły 5,4% stanu, a kolejnych 800 ma zostać zwolnionych ze służby do końca roku. To dużo, biorąc pod uwagę, że średnia odejść z wojska zwykle oscyluje między 4 a 5%. Jak poinformował dyrektor Brańko, wynika to z tego, że liczni żołnierze poszli na emeryturę, w tym wielu oficerów i podoficerów, którzy służbę zaczynali na początku lat 90. – w liczniejszych niż obecnie ówczesnych siłach zbrojnych.

Z kolei wyższy poziom powołań ma wynikać z kontynuacji poprzednich działań i wprowadzeniu nowych rozwiązań w tym efektywnej współpracy Departamentu Kadr m.in. z wojskową służbą zdrowia, biurem ds. Zostań żołnierze Rzeczpospolitej i biurem ewidencji. Wpływ miały też zmiany w systemie naboru żołnierzy, a tym skrócenie i zwiększenie liczby szkolonych w służbie przygotowawczej, utworzenie Wojskowych Centrów Rekrutacji, wprowadzenie zmian prawnych w tym np. umożliwienie dowódcom jednostek prowadzenie naboru na wszystkie wakujące stanowiska bez względu na uwarunkowania budżetowe i inne działania upraszczające proces powoływania do służby jak wdrożenie algorytmu procesu rekrutacji czy przeprowadzenie specjalnych szkoleń dla personelu zaangażowanego w powoływanie do służby wojskowej. Przedstawiono możliwości przesunięcie doświadczonych szeregowych na inne stanowiska wymagających szczególnych uprawnień i sposoby nabywania przez nich tych uprawnień. Widać tutaj echa wprowadzenia stopnia szeregowego specjalisty zapowiadanego w nowej ustawie o obronie ojczyzny.

Generał broni Wiesław Kukuła, dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej poinformował o liczebności jego formacji. Obecnie w WOT służy 30 854 żołnierzy – to stan na 12 listopada br., a „w ten weekend” ma zostać przekroczonych 31 tys. Do końca roku zaś WOT ma przekroczyć granicę 32 tys. ludzi. Jak dodał żołnierzy tych byłoby o około 3 tys. więcej gdyby nie pandemia Covid-19, która spowolniła nabór. Strata ta jest obecnie jego zdaniem nadrabiana. Jak podał 87% terytorialsów to dzisiaj żołnierze terytorialnej służby wojskowej, a tylko 13% żołnierze zawodowi. Ponadto 7% żołnierzy WOT to oficerowie, 19% podoficeroweie a 74% szeregowi. Obecnie ma istnieć w WOT duża rywalizacja o stopnie oficerskie, ponieważ aż 34% wszystkich żołnierzy tej formacji „ma wyższe wykształcenie”. Gen. Kukuła podkreślił, że obecnie kadry w WOT są pozyskiwane już nie z wojsk operacyjnych ale z uczelni wojskowych, powołań żołnierzy rezerwy i „zasobów własnych” czyli poprzez szkolenie na podoficerów i oficerów żołnierzy TSW (jak dotąd 781 zostało awansowanych na stopnie podoficerskie a 181 na oficerskie w oparciu o szkolenia Sonda i Agrykola)

Zdaniem gen. Kukuły WOT nie wyciąga więc już ludzi z wojsk operacyjnych, a jest nawet przeciwnie. Około 1500 terytorialsów przeszło już do wojsk operacyjnych na żołnierzy zawodowych, a formacja stała się dzięki temu dodatkowym źródłem rezerw dla sił zbrojnych. Nie tylko zresztą dzięki tym transferom, ale także dzięki wszystkim odejściom razem wziętym, których w WOT jest znacznie wyższa niż w wojskach operacyjnych. Ich współczynnik wynosi nie 4-5% ale około 15%.

Gen. Kukuła poinformował, że obecnie trwa budowa dwóch dodatkowych brygad OT na ścianie wschodniej: 19. Nadbużańskiej i 20. Przemyskiej. Mają to być brygady wyspecjalizowane w ochronie granic i wzorujące się na przedwojennym Korpusie Ochrony Pogranicza. Powstaje też stołeczna brygada. Wszystkie te trzy jednostki mają priorytet przed pozostającymi w zalążku brygadami: lubuską i opolską, które będą formowane w większym zakresie po 2023 roku. Brygady mają jednak być rozmieszczone w Polsce „równomiernie”, bo potrzebę ich istnienia na terytorium całego kraju miały uzasadnić potrzeby jakie wynikły w czasie pandemii Covid-19.

Gen bryg. Artur Dębczak – szef Biura ds. programu zostań żołnierzem RP przedstawił w szczegółach rozwój działań mających w przyszłości zwiększyć liczbę chętnych do służby wojskowej. Wskazał np., że w szkołach z programem profilu wojskowym jest obecnie 15,5 tys. uczniów, podczas gdy jeszcze 1,5 roku temu było ich tylko 3,5 tys. Dwukrotnie wyższy w porównaniu z rokiem 2019 jest też wskaźnik uczniów, którzy po ukończeniu nauki decydują się na wstąpienie do wojska. Obecnie wynosi on 30%. Z kolei nowością w tym roku na Legii Akademickiej jest wprowadzenie modułu oficerskiego ze specjalnościami takimi jak cyberbezpieczeństwo, żandarmeria wojskowa czy wojska specjalne.

Następnie rozpoczęła się dyskusja o zasadności zwiększania liczebności sił zbrojnych. Rozpoczął ją prof. Józef Marczak z Akademii Sztuki Wojennej. Podkreślił on, że sprawą kluczową dla Polski jest stworzenie osłony strategicznej, czyli dużej przestrzeni, na której w oparciu o umocnienia i infrastrukturę mogłyby bronić się liczne oddziały terytorialne, tak aby własne manewrowe wojska operacyjne miały dzięki temu swobodę działania. Jego zdaniem kluczowe jest też udaremnienie pierwotnego planu ataku przeciwnika i zabezpieczenie wszystkich obiektów infrastruktury krytycznej, których w samej Polsce jest obecnie 15 tys. Do tych zadań potrzebne są liczne siły zbrojne, wsparte przez „całe społeczeństwo”. Profesor podawał liczne przykłady historyczne i organizację obrony współcześnie w takich państwach jak Finlandia, Izrael czy Szwajcaria. Dodał, że taka organizacja i angażowanie społeczeństwa nie tylko przyczyniają się do stworzenia realnej obrony ale także kształtowania postaw obywatelskich i społeczeństwa. „Zawieszenie powszechnego obowiązku służby wojskowej to zbrodnia stanu bo wyłącza społeczeństwo z odpowiedzialności” – podsumował profesor.

Posłowie pytali o realne możliwości stworzenia „300-tysiecznej” armii w związku z zapowiedziami MON. Pytali m.in. czy większa liczba żołnierzy nie będzie równoznaczna z niższą jakością ich wyszkolenia i naborem mniej wartościowych kandydatów. Pytano także o budżet i wyposażenie Wojsk OT i to czy będą one zdolne do prowadzenia walki w prawdziwym konflikcie zbrojnym.

 „Ja wywodzę się z WS gdzie jakość była lepsza niż ilość. Ale dziś musimy zbudować państwo odporne. Bez ilości nie jest to możliwe. Ilość jest czynnikiem determinującym większość zdolności. Patrząc na to pojawia się często paradygmat, który każde nam wybierać między ilością a jakością. Ten paradygmat powinien przestać mieć wartość” – powiedział gen. broni Wiesław Kukuła zapytany przez posłów o możliwości i celowość budowy 300-tys. armii.

„Zwracam uwagę, że ilość nie koniecznie oznacza spadek jakości. Zapewniając odpowiednie warunki możemy doprowadzać do sytuacji, w której będziemy mieli odpowiednią jakość nawet przy zdecydowanym zwiększeniu ilości. Przykładów jest wiele jak np. Izrael, gdzie jest armia 180 tys. czynnych żołnierzy w 9 milionowym państwie. Jest służba zasadnicza – mężczyzn i kobiet. To ma ogromną rolę państwotwórczą” – dodał.

Dyrektor Departamentu Kadr MON Gabriel Brańko odniósł się z kolei do możliwości zdobycia odpowiedniej liczby wykwalifikowanych kandydatów. „Zmieniliśmy trochę podejście kogo poszukujemy. Wcześniej szukaliśmy żołnierza, a teraz kandydata na żołnierza, który u nas ma się nim stać. Przesunęliśmy granice dotyczących ograniczeń zdrowotnych i psychologicznych.  Minimum jest wymagane i każdy kandydat przechodzi komisję lekarską i psychologiczną. Ale pewne zjawiska społeczne są akceptowane teraz, np. wady wzroku czy kręgosłupa. Nie szukamy kosmonauty tylko żołnierza. Nie każdy musi być w jednostkach zmechanizowanych czy specjalnych. Ten potencjał trzeba wykorzystać. Staramy się wykorzystać to co daje nam współczesna technika. To co się dzieje to elektronizacja. Kształtować i wychowywać. Nie oczekujemy, że kandydat do służby będzie miał sprawność fizyczną jak żołnierz po roku służby zawodowej. Tutaj upatrujemy szansę w możliwości zwiększenia naboru.” – argumentował.

O uzbrojeniu dla WOT znów wypowiedział się dowódca tej formacji. Poinformował, że koszt jej funkcjonowania ma wynosić między 3,5 a 5 % całego budżetu MON, ale na razie kontynuowane są jeszcze zakupy wyposażenia, które będą prowadzone „w tym i kilku następnych latach”. „To będą karabinki wyborowe w tym 12,7 mm, maszynowe 5,56 mm, pojazdy różnego typu. Potrzebujemy lekkich pojazdów też – mobilnych do operowania lokalnego, sprzętu nokto- i termowizyjnego. Także systemów przeciwpancernych w tym ppk Javelin i drony uderzeniowe krótkiego zasięgu. Inwestujemy także w możliwości rozpoznawcze. Dzisiaj większość naszych zestawów operuje na ścianie wschodniej – i ma tam ogromne zasługi.” – wymieniał generał. Dodał, że nie widzi zagrożeń jeżeli chodzi o zaopatrzenie w sprzęt.

Na pytanie czy WOT będzie szkolił kiedyś rezerwy powiedział, że nie może tego wykluczyć. „Mamy teraz 4 tys. zawodowych w WOT z doświadczeniem i wielkim potencjałem szkoleniowym. Ale za wcześnie na tę rozmowę. O tym zdecyduje wdrożenie nowej ustawy.” – powiedział.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama