- Analiza
Apetyt Putina na Finlandię i Estonię
Rosyjski kanał Rybar opublikował mapy pokazujące możliwą inwazję na Estonię i/lub wyspę Gotlandię, sugerując, że taki scenariusz jest brany pod uwagę przez Ukrainę i NATO. Dla wielu to teoria — dla Moskwy jednak była to realna koncepcja operacyjna i do niedawna stosunkowo łatwa do zrealizowania.
Przygotowywane wcześniej przez Rosjan koncepcje uderzeń na Kraje Bałtyckie i Finlandię ostatecznie okazały się nieprzydatne i to z dwóch powodów. Po pierwsze, Ukraina katastrofalnie osłabiła rosyjskie siły zbrojne, które po zakończeniu wojny, nawet przez kilkanaście lat będą musiały odbudowywać swój potencjał – i to tylko do poziomu z 24 lutego 2022 roku. Po drugie, Finlandia i Szwecja dosłownie „uciekły spod noża”, wstępując do NATO.
Rosja nie będzie więc mogła zaatakować tych państw, licząc na brak bezpośredniej reakcji NATO, tak jak w przypadku Ukrainy. Oczywiście Kreml może zakładać, że uda mu się prowadzić działania podprogowe, by takiej interwencji pomocowej sojuszników nie było. Jednak obecnie jest to złe założenie, ponieważ jakiekolwiek wkroczenie na teren natowskiego państwa wywoła natychmiastową interwencję państw sojuszniczych.
Nie oznacza to jednak, że nie są prowadzone gry wojenne zakładające atak Rosji na Kraje Bałtyckie i Finlandię. Symulacją tego, co się mogłoby stać w takiej sytuacji zajął się także uniwersytet obrony Ukrainy, próbując przewidzieć przebieg ewentualnej nowej wojny prowadzonej na Morzu Bałtyckim, a konkretnie w pobliżu Zatoki Fińskiej. Według ukraińskich analityków kluczowy dla Rosjan ma być atak na Estonię, bo to pozwoli im przejąć kontrolę nad Zatoką Fińską.
Uderzenie to wcale nie musi być związane z zajęciem całego estońskiego terytorium, ale wystarczy zdobycie wysp na zachód od Estonii, by finalnie uzyskać dostęp do szwedzkiej Gotlandii. Wszystko to ma być wsparte działaniami sabotażowymi i „ruchem partyzanckim” wspieranym przez prorosyjską ludność miejscową w Finlandii i Krajach Bałtyckich.
Według ukraińskich analityków odpowiedź na takie działanie musi być bardzo szybka. W tym celu trzeba przede wszystkim odzyskać kontrolę nad wyspami u wejścia do Zatoki Fińskiej, korzystając głównie z sił specjalnych – w tym pozyskanych również z Ukrainy (ze względu na doświadczenie bojowe w tego rodzaju działaniach).
Siły natowskie muszą także utrzymywać stałą kontrolę nad przesmykiem suwalskim oraz zlikwidować rosyjskie grupy sabotażowo-rozpoznawcze z Krajów Bałtyckich. Swoje zadania ma mieć również taktyczne lotnictwo NATO, którego zadaniem jest stłumienie rosyjskiej obrony przeciwlotniczej oraz jednostki wojsk obrony cyberprzestrzeni, atakujące krytyczną infrastrukturę Rosji. Tylko tak prowadzona operacja wielodomenowa ma ostatecznie doprowadzić do wyparcia Rosjan z zajętych przez nich terenów.
Tym, co najbardziej zaskoczyło rosyjskich obserwatorów w tym scenariuszu, wcale nie był zakładany sposób działania wojsk rosyjskich, ale plan udzielenia przez Ukrainę pomocy, szczególnie jeżeli chodzi o działania wojsk specjalnych. Rosjanie zaczęli też na poważnie uwzględniać możliwość udziału w ewentualnym konflikcie z NATO ukraińskich sił bezzałogowych (powietrznych i nawodnych), które mają również ogromne doświadczenie bojowe oraz, co ważne, mają też sprawdzone środki potrzebne do walki.
Natowskie symulacje ewentualnej wojny na północy Europy są o wiele dalej idące niż te rozpatrywane przez Ukraińców. W NATO zakłada się bowiem m.in., że Rosja może próbować utworzyć strefę buforową w fińskiej Laponii i norweskim regionie Finnmark. Uznano to za prawdopodobne, ponieważ Rosjanie ćwiczyli już taki scenariusz podczas swoich manewrów. Symulowany atak na północną Norwegię od strony Murmańska miał zostać przeprowadzony przez 14. Korpus Armijny. Założono, że Rosjanie będą chcieli powtórzyć operację spod Kijowa z 2022 roku i siłami powietrzno-desantowymi podejmą próbę szybkiego zajęcia lotniska w Iwalo i dużej części Laponii. Dziesiątki tysięcy rosyjskich żołnierzy z Półwyspu Kolskiego ma potem dokonać inwazji na Finlandię z lądu.
Celem ma być m.in. zajęcie północnego wybrzeża Zatoki Fińskiej, do czego teoretycznie zostaną wykorzystane wojska z rosyjskiego 44. Korpusu Armijnego. Ma to utrudnić później wsparcie obrony Estonii z kierunku fińskiego. Głównym celem rosyjskiego ataku mają być bowiem Kraje Bałtyckie. Taka operacja na kierunku fińskim jest zresztą zgodna z oceną NATO, że Rosja będzie dążyć do wprowadzenia granic ustalonych na mocy Traktatu w Turku z 1743 roku, podpisanego po wojnie szwedzko-rosyjskiej. W tym celu będą chcieli w swoich działaniach dotrzeć co najmniej do rzeki Kymijoki, a więc ponad 50 km od obecnej granicy.
Jest to też zgodne z marzeniami Putina, który już od dawna uważa siedemnastowieczne Imperium Rosyjskie za swój ideał i grozi, że ma siły i zasoby do odzyskania wszystkich historycznych terytoriów, rzekomo należących się Rosji. Podobny sposób narracji przyjęli również inni rosyjscy politycy, o czym świadczy wypowiedź z września 2025 roku generała pułkownika w stanie spoczynku Andrieja Kartapołowa, przewodniczącego Komisji Obrony rosyjskiej Dumy.
Stwierdził on, że „dziś niczego nie można wykluczyć, ponieważ Finlandia prowadzi skrajnie nieodpowiedzialną politykę, zwłaszcza jej kierownictwo. I w rzeczywistości staje się prawdziwą wylęgarnią faszyzmu szybciej niż Ukraina… Wiemy, jak chronić nasze interesy i jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz”.
Po ataku na Ukrainę NATO traktuje tego rodzaju deklaracje bardzo poważnie. Dlatego zaczęło organizować coraz częściej manewry wojskowe w północnej Norwegii oraz obecnie również w Finlandii. Wzmocniono także zasoby NATO w Krajach Bałtyckich i generalnie zwiększono wydatki na obronność w państwach Sojuszu. Przykładowo rząd fiński, świadomy zagrożenia, zdecydował się podnieść swój budżet wojskowy do poziomu 3,3% PKB do 2032 roku.
Zauważają to sami Rosjanie, którzy w kwietniu 2025 roku uznali Finlandię za kraj posiadający „jedną z najbardziej gotowych do walki armii w Europie, zdolną do autonomicznego działania i przeciwdziałania szerokiemu wachlarzowi zagrożeń, w tym operacjom wojskowym w Arktyce”. To właśnie w odpowiedzi na fińskie działania według rosyjskiej agencji lenta.ru, „Rosja ponownie utworzyła Leningradzki Okręg Wojskowy, a prezydent Władimir Putin ogłosił zwiększenie kontyngentów wojskowych w Arktyce”.
Rosjanie przypominają bliskie więzi, jakie łączyły oba te kraje, jednak wszystko miało się zmienić po wybuchu wojny na Ukrainie. Wtedy władze fińskie „przyjęły twardą, antyrosyjską postawę, porównywalną z retoryką państw bałtyckich i Polski”.
WIDEO: Latający Czarnobyl | Co z K2PL? | Fallout | Defence24Week #135