Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Niezwykła sylwetka: od hipisa do mudżahedina [RECENZJA]
Od kilku lat na polskim rynku wydawniczym pojawiają się wspomnienia uczestników ostatnich wojen, od weteranów – zamierzchłej już – wojny wietnamskiej, po ludzi którzy przeżyli na własnej skórze działania w Iraku i Afganistanie. Drukowani są u nas głównie Amerykanie, nie inaczej jest w przypadku książki Aukaia Collinsa. W przeciwieństwie do swoich rodaków Collins nigdy nie był jednak żołnierzem sił Stanów Zjednoczonych, tylko mudżahedinem walczącym „o bezpieczeństwo wiernych w różnych rejonach świata”; Afganistanie, Czeczenii i Kosowie. Potem został współpracownikiem CIA.
Collins miał możliwość unikalnego w skali globu spojrzenia na wojenną rzeczywistość. Z jednej strony, jako gorliwy muzułmanin mógł obserwować w latach 90. jak funkcjonuje „druga strona” asymetrycznego konfliktu zbrojnego. Z drugiej, jako kulturowy i genetyczny Amerykanin pochodzenia irlandzkiego, potrafił oddać swoje obserwacje w sposób strawny dla polskiego czytelnika, a na wiele spraw spojrzeć krytycznie. Collins ma prawdopodobnie inną optykę niż bojownicy pochodzący z krajów azjatyckich. Krytykuje interesowność, brak idealizmu i głupotę wielu spośród arabskich bojowników, szczególnie niektórych przywódców, którzy gotowi byli sprzedać bądź zamordować swoich towarzyszy broni tylko po to żeby zarobić.
CZYTAJ TAKŻE: Dżihad w Internecie rośnie w siłę
Książka w metodyczny sposób przedstawia jak organizowany jest (a przynajmniej był w latach 90. ubiegłego wieku) międzynarodowy dżihad. O tym, z jaką łatwością w legalny sposób można było przewozić ludzi i wyposażenie między państwami i kontynentami. Nie zabrakło też walk z Rosjanami i Serbami opisanych z punktu widzenia szeregowego ich uczestnika.
CZYTAJ TAKŻE: Kim pan jest, panie de Villiers? - pisarz, który wiedział o zamachu na WTC
„Mój Dżihad” to także ciekawe spojrzenie na ścieżkę prowadząca młodego człowieka z naszej kultury na drogę islamu. Dowiadujemy się, że Collins został wychowany przez hipisów, którzy odrzucili dorobek zachodniej kultury, na rzecz utopii. W dalekim od doskonałości świecie hipisowskiego szczęścia, który w istocie okazał się równią pochyłą prowadzącą do patologii i więzienia. Jednak niespodziewanie natknął się na system wartości oparty o krańcowo odmienne wzorce, który go zafascynował, i który wkrótce przyjął jako swój.
Maciej Szopa
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie