Irańskie media alarmują, że tureckie wojska coraz głębiej wchodzą w głąb syryjskiego terytorium i przygotowują się do utworzenia tam stałej bazy wojskowej. Prawdopodobnie ten właśnie temat poruszany był podczas rozmów jakie odbyły się w Moskwie 1 listopada br. pomiędzy szefami sztabów generalnych Rosji i Turcji.
Według Irańczyków i Libańczyków działania tureckie są prowadzone z akceptacją Stanów Zjednoczonych. Turcy mają już aktywnie działać w miejscowościach znajdujących się na północ od Aleppo. Znajdują się więc bardzo blisko strefy aktywnych działań syryjskiej armii prezydenta Asada i wspomagających ją Rosjan.
Obserwatorzy arabscy szczególną uwagę zwracają jednak na „podejrzane ruchy niektórych tureckich jednostek wojskowych w pobliżu miejscowości al-Zareh w południowej części miasta al-Ra’i (w pobliżu granicy syryjsko-tureckiej)”.
Uważa się wprost, że Turcy chcą tam zorganizować obóz, bazę lub nawet lotnisko - a wszystko to pod pretekstem operacji „Euphrates Shield”. Sama decyzja byłaby o tyle zrozumiałą (gdyby była prawdziwa), że turecka armia rzeczywiście chce zwiększyć liczebność swoich sił interwencyjnych i wykorzystywanego przez nie sprzętu wojskowego (szczególnie w regionie Jindris). Dostawy zaopatrzenia dla takich sił bezpośrednio z terytorium Turcji zaczynają więc powodować coraz więcej problemów, stają się czasochłonne i kosztowne.
Obserwuje się również zwiększenie liczebności wojsk na terytorium przygranicznym w samej Turcji – szczególnie jeżeli chodzi o czołgi i pojazdy wojskowe. Tureckie wojska zaangażowały się dodatkowo w działania w Iraku (szczególnie koło miejscowości Bashiqa), pomimo, że rząd w Bagdadzie się temu sprzeciwiał.
Turecki premier Binali Yildirim stwierdził wtedy, że w Iraku działają siły koalicyjne złożone z żołnierzy 63 państw. „Skargi na turecką obecność wojskową w Iraku są działaniami nieprzyjaznymi. Turcja będzie więc dalej prezentowana w tym kraju”.
Turcja i Rosja w Syrii
Irak nie jest jednak tak dużym problemem jak Syria, gdzie swoje interesy zabezpieczają również Rosjanie. Tureccy żołnierze działają w tej chwili dokładnie w rejonach intensywnie bombardowanych przez rosyjskie samoloty. Prawdopodobnie m.in. w tym celu na zaproszenie Rosjan zostało zorganizowane spotkanie pomiędzy Szefem Sztabu Generalnego Turcji generałem Hulusi Akar i Szefem Sztabu Generalnego generałem Walerijem Gierasimowem.
Z komunikatu zamieszczonego na oficjalnej stronie internetowej rosyjskiego ministerstwa obrony wynika, że omawiano kwestie współpracy dla rozwiązania konfliktu syryjskiego, w tym jeżeli chodzi o normalizację sytuacji wokół miasta Aleppo.
Doszło również do „szczerej wymiany poglądów na temat sytuacji w północnej Syrii, a także w pobliżu granicy syryjsko-irackiej w ramach operacji przeciwko Daesh w rejonie miasta Mosul”. Uznano przy tym, że spotkanie było „konstruktywne”, a teraz negocjacje będą prowadzone na szczeblu specjalistów.
Sprawa jest o tyle pilna, że chodziło między innymi o poprawienie sytuacji humanitarnej w rejonie Aleppo. Rosjanie chcieli dodatkowo wrócić do różnic w definiowaniu przez poszczególne państwa, jakie siły należy uznać za terrorystyczne, a jakie za siły tzw. „umiarkowanej” opozycji dla prezydenta Syrii Asada.
DSA
Rosja już dawno dała Turcji zielone światło do działań w Północnej Syrii. Dziś Erdogan ogłosił że stworzy w Syrii "strefę bezpieczeństwa" o powierzchni 5000 km2.
benq
Czy ktoś z szanownych forumowiczów wie na czym dokładnie polegają te "podejrzane ruchy niektórych tureckich jednostek wojskowych w pobliżu al-Zareh" ??