Reklama

Siły zbrojne

Amerykańskie niszczyciele dla Marynarki Wojennej [Żart na Prima Aprilis]

Niszczyciel USS „James E. Williams” jest jednym z trzech okrętów jakie Amerykanie zaproponowali polskiej Marynarce Wojennej. Fot. Laura A. Moore/US Navy
Niszczyciel USS „James E. Williams” jest jednym z trzech okrętów jakie Amerykanie zaproponowali polskiej Marynarce Wojennej. Fot. Laura A. Moore/US Navy

W czasie negocjacji dotyczących warunków pozyskania systemu HIMARS dla Wojsk Lądowych i samolotów F-35 dla Sił Powietrznych pojawiła się propozycja przekazania Polsce trzech wykorzystywanych obecnie w US Navy niszczycieli rakietowych typu Arleigh Burke. Zakłada ona, że Polacy mają zapłacić: nie za same okręty, ale tylko za ich uzbrojenie rakietowe, torpedowe, amunicję oraz amerykańskie śmigłowce pokładowe. Na przyjęcie amerykańskiej propozycji wstępną zgodę wyraziła strona polska

Jak widać decyzja o wstrzymaniu realizacji programu okrętów obrony wybrzeża „Miecznik” klasy korweta wcale nie oznacza, że przygotowywane są wymagania tylko na jednostki pływające klasy fregata. Analizy przeprowadzone przez niezależną grupę ekspertów skupioną przy Ministerstwie Obrony Narodowej wykazały bowiem, że o wiele większe możliwości do bezpiecznego działania na Bałtyku, w zasięgu systemów brzegowych z Obwodu Kaliningradzkiego, mają niszczyciele rakietowe. Są one bowiem w stanie nie tylko się samodzielnie obronić, ale również prowadzić obronę strefową polskiego wybrzeża.

image
Nabrzeże w basenie portowym nr IX jest standardowo wykorzystywane do przyjmowania dużych okrętów nawodnych, ale wymaga przebudowy dla potrzeb niszczycieli. Fot. M.Dura

Naprzeciw potrzebom Marynarki Wojennej RP wyszli sami Amerykanie, którzy z inicjatywy grupy byłych, polskich admirałów zaproponowali przekazania trzech służących obecnie w US Navy okrętów typu Arleigh Burke. I to dlatego grupa negocjacyjna z MON przy zakupie systemu HIMARS i samolotów F-35 ustalała również warunki przyjęcia, jak by nie było stosunkowo dużych amerykańskich okrętów. Rozmowy na ten temat były zresztą prowadzone od co najmniej dwóch lat – i to właśnie z tego powodu m.in. tak duży nacisk w Marynarce Wojennej położono na realizację programów Holownik. Jak się teraz okazuje decyzje te były w pełni przemyślane, ponieważ do zabezpieczenia działania każdego z niszczycieli w porcie potrzebne są co najmniej dwa holowniki (stąd jednorazowe zamówienie aż sześciu jednostek).

Wbrew pozorom – nie za darmo

Amerykanie przekazując Polsce niszczyciele typu Arleigh Burke postawili twarde warunki, jeżeli chodzi o sposób ich wykorzystania – na co wstępnie już zgodziło się polskie Ministerstwo Obrony Narodowej. Przede wszystkim Polacy mają zdjąć z Amerykanów część obowiązków, jakie wcześniej realizowały okręty US Navy stacjonujące w Europie. Stany Zjednoczone chcą przede wszystkim w ramach oszczędności zmniejszyć z czterech do dwóch ilość niszczycieli rakietowych, jakie rotacyjnie stacjonują w hiszpańskiej bazie morskiej Rota. Polskie jednostki Arleigh Burke mają przejąć ich zadania w Północnej Europie (w tym głównie na Bałtyku), jak również w razie potrzeby być gotowe do wysłania jednego okrętu jako wsparcie na Morze Śródziemne (w wyjątkowych sytuacjach).

image
Amerykański niszczyciel typu Arleigh Burke USS „Jason Dunham” wpływający do portu w Gdyni. Fot. M.Dura

Daje to jednak wyraźne korzyści Polsce ponieważ do przekazania dla Marynarki Wojennej RP wybrano wcale nie najstarsze okręty z US Navy ale jednostki z systemem AEGIS już zmodernizowanym po katem udziału w tarczy antyrakietowej BMD (Ballistic Missile Defense). Nieoficjalnie mówi się o okrętach w wersji Flight IIA z serii od DDG-91 do DDG-99 (wprowadzane do służby w latach 2003 – 2005).

Zysk jest również dla Amerykanów, ponieważ w ich flocie wojennej zwolni się miejsce dla trzech najnowszej generacji niszczycieli typu Arleigh Burke wersji Flight IIB (bez zwiększania liczby etatów we flocie, na co wymagana by była zgoda Kongresu), które wzmocnią siły działające głównie na Pacyfiku (z powodu zagrożenia chińskiego) i w rejonie Zatoki Perskiej.

Polskie okręty mają dodatkowo zapewnić miejsca pracy dla amerykańskich stoczni przechodząc taki sam cykl eksploatacyjny jak jednostki w US Navy. Ma to być związane z prowadzeniem okresowych przeglądów i remontów realizowanych w stoczniach wskazanych przez stronę amerykańską. Część tych robót będzie wykonywanych również w polskich zakładach stoczniowych przy zaangażowaniu amerykańskich specjalistów – w tym tych, działających dla potrzeb instalacji AEGIS Ashore w Redzikowie. Nieoficjalnie wskazuje się, że to właśnie konieczność ochrony tej instalacji zadecydowała o zgodzie na przekazanie Polsce, jako jedynemu państwu poza USA, niszczycieli rakietowych typu Arleigh Burke. Zgodnie z umową jeden z nich ma bowiem na stałe działać na południowo środkowym Bałtyku chroniąc przy okazji amerykańskich żołnierzy.

Negocjacje były bardzo trudne o czym świadczy fakt, że Stany Zjednoczone nie zgodziły się jak na razie na sprzedaż do Polski w pakiecie uzbrojenia pokładowego rakiet manewrujących pionowego startu Tomahawk. Waszyngton chce bowiem jak najbardziej ograniczyć protesty Rosjan, wskazując, że przekazane Marynarce Wojennej okręty mają mieć głównie misje defensywne z możliwością atakowania jedynie innych jednostek pływających: nawodnych i podwodnych. Dodatkowo byłoby podejrzenie, że teoretycznie przekazane Polsce pociski Tomahawk będą montowane docelowo w wyrzutniach Mk41 – jednak nie na okrętach ale w bazie lądowej AEGIS Ashore w Redzikowie.

image
Nabrzeże w basenie portowym nr IX jest już częściowo przygotowane do przyjmowania amerykańskich okrętów. Fot. M.Dura

Ograniczenia dotyczą również rakiet przeciwlotniczych. Już wiadomo, że polskie niszczyciele na pewno otrzymają rakiety: SM-2 i SM-3, ale na razie nie zostaną wyposażone w pociski SM-6 ERAM. Otwarty pozostaje problem pozyskania właśnie opracowywanych pocisków przeciwlotniczych krótkiego zasięgu ESSM Block 2 (z naprowadzaniem aktywnym) oraz rakietotorped VL-ASROC nowej wersji. Dla Amerykanów nie ma bowiem problemu, by na pokładzie ich okrętów w Polsce zainstalować wyrzutnie dla torped MU-90 jak również, by uzbroić w ten system śmigłowce pokładowe.

Rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi są na tyle zaawansowane, że obecnie dyskutuje się już nawet nad sposobem włączenia polskich okrętów do europejskiej i amerykańskiej tarczy antyrakietowej (będzie to związane m.in. z wydzieleniem do dowództwa BMD w Europie (zorganizowanego w Alliance Headquarters Air Command w Ramstein) stałego przedstawiciela Marynarki Wojennej. Prowadzone są także rozmowy z NATO na temat działalności polskich niszczycieli w stałej grupie okrętowej SNMG-1. Polska Marynarka Wojenna proponuje, by w tym zespole zawsze był jeden okręt typu Arleigh Burke, który naprzemiennie byłby dostarczany przez Stany Zjednoczone i Polskę.

Polscy marynarze byliby więc cały czas w gotowości operacyjnej do działań; zarówno jeżeli chodzi o wyszkolenie jak również stan techniczny wykorzystywanych przez nich okrętów. Ministerstwo Obrony Narodowej, chce by listy intencyjne konieczne do transferu okrętów zostały podpisane w obecności przedstawicieli NATO i Unii Europejskiej. Ma to być bowiem dowód woli współdziałania w ramach sił sojuszniczych w ogólnoeuropejskim systemie obrony. Ma to również pokazać Rosji, że nie ma konfliktu pomiędzy zadaniami realizowanymi przez NATO i Unię Europejską.

Jak na razie wiadomo, że załogi dwóch pierwszych niszczycieli zostaną skompletowane w oparciu o personel pływający dwóch polskich fregat typu Oliver Hazard Pery. Dla zabezpieczenia trzeciego okrętu mają być wykorzystane etaty z planowanego ograniczenia liczby trałowców bazowych projektu 207 jak również z przygotowywanej do wycofania po 2023 roku korwety ZOP ORP „Kaszub”.

Oficerowie Marynarki Wojennej intensywnie zaczęli również pracować w grupie ekspertów zajmujących się modernizacją Portu Gdynia. W plany polsko – amerykańskie doskonale wpisuje się bowiem projekt poszerzenia Obrotnicy nr 2 znajdującej się na wprost wejścia głównego (co było związane m.in. z wyburzeniem części Nabrzeża Gościnnego należącego wcześniej do Stoczni Marynarki Wojennej. Ze względu na zanurzenie amerykańskich niszczycieli przyda się również planowane przez spółkę Port Gdynia pogłębienie do 17 metrów toru podejściowego, pogłębienie do 16 metrów akwenów wewnątrz portu i poszerzenie do 140 metrów wejścia wewnętrznego.

image
Manewrowanie długimi niszczycielami w porcie Gdynia ułatwi przebudowa Obrotnicy nr 2. Na zdjęciu widać miejsce postoju pozyskanych z US Navy polskich okrętów (na razie stoją tam dwie fregaty typu OHP). Fot. www.port.gdynia

Marynarka Wojenna będzie za to musiała samodzielnie przebudować instalację elektryczno – paliwową (część z tych prac już została rozpoczęta po sprowadzeniu ze Stanów Zjednoczonych dwóch fregat typu OHP). Planowane jest także przedłużenie do Nabrzeża Północnego w basenie IX (gdzie mają stacjonować polskie niszczyciele typu Arleigh Burke) torów dla dźwigu stoczniowego, które jak na razie biegną tylko do bramy zakładów PGZ Stocznia Wojenna (wzdłuż nabrzeża naprzeciw Pirsu nr 2). Dźwig ten ułatwiłby i przyśpieszył operacje załadunku np. rakiet do wyrzutni pionowego startu typu Mk41.

image
Dla potrzeb amerykańskich niszczycieli mają być przedłużone m.in. tory dla dźwigu stoczniowego, które kończą się jak na razie przy bramie oddzielającej Port Wojennej od PGZ Stocznia Wojenna. Fot. M.Dura

MON nie chciał natomiast ujawnić szczegółów tego rodzaju prac, jakie planuje się przeprowadzić w porcie w Świnoujściu, drugim miejscu stacjonowania przyszłych polskich niszczycieli. Wszystko wskazuje jednak na to, że będzie tam przygotowane miejsce postoju dla przynajmniej jednego niszczyciela rakietowego.

Reklama

Wideo: Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (438)

  1. SZACH-MAT

    Witam obserwatorów jednak zakup amerykańskich niszczycieli to nie prima aprilis kuluary szepczą że Polska zgłosiła zakup dwóch niszczycieli oraz czterech korwet klasy Ambasador do 2028-30roku w pakiecie jest również rewitalizacja tj uzbrojenie rakietowe ,torpedowe oraz śmigłowce przez Amerykanów ORP Kościuszko i Pułaski kredytu udzielili Amerykanie

  2. Dalej patrzący

    A ja zawsze takie teksty na Prima Aprilis traktuję na zasadzie "a co jeśli by się tak stało?". Bo nieuchronnie nadchodzą czasy, w których będą na stole scenariusze rozwiązań, które teraz nawet na Prima Aprilis by nie przyszły nikomu do głowy. Zresztą - porównać świat przed i po podjęciu rywalizacji USA-Chiny - czy świat przed i po koronawirusie [a będą następne pandemie - ukierunkowane genetycznie na haplogrupy - bo to idealna broń dla niekinetycznych wojen asymetrycznych]. A to tylko początek spirali eskalacyjnej...

  3. Tomasz Kopczyński IIIRP

    Gratulacje dla autora. Dałem się nabrać na tekst napisany naprawdę fachowo. Inna rzecz to szkoda ze to nie prawda.

  4. w stanie spoczynku

    Panie redaktorze. Nie ma w USA czy w RP byłych admirałów. Są tyko w stanie spoczynku lub w rezerwie. Aby być byłym, trzeba wyroku sądu degradującego oficera. Nie znam w Polsce czy w Ameryce współczesnego przypadku degradacji admirała.

  5. Bolko z Gliwic

    Pan komandor to sam wymyślił? Bo w tv za bardzo nie poszlo!!!!

  6. BUBA

    No i co poprzednicy. Jednak PMW nie utonela. Brawo obecny MON. Ale z gratulacjami wstrzymajmy sie .....

  7. BUBA

    Jak sojusz to sojusz. Brac te niszczyciele i to juz. I mam nadzieje ze ten sojusz z USA nie skinczy sie tak jak z Anglia i Francja ...

  8. MTN

    Doskonały żart ! Nawet się nie zorientowałem :) Ale faktycznie, temat prekazania 2 niszczycieli dla Polskiej Marynarki Wojennej to żart idealny na Prima Aprilis. Dwa w pełni uzbrojone niszczyciele mają większą siłę rażenia niż cała Polska Marynarka.

  9. Ginawa

    Świtny żart ! Super robota.

  10. Ja

    Z tak poważnych spraw nie należy żartować

    1. Ginawa

      To zacznijmy plakac dla odmiany.

  11. Extern

    Szkoda że żart, fakt że jest bezsensu posiadanie przez nas tak dużych jednostek tak blisko lądu potencjalnego przeciwnika, to jednak koncepcja przejęcia przez nas ważnych kompetencji od Amerykanów co ich odciąży a nam da odrobinę więcej wagi była nęcąca. Przez chwilę uwierzyłem nawet że USA mogło nas potraktować jak prawdziwego partnera. A tu znowu rozczarowanie.

    1. J-23

      Chyba tylko do ochrony p-lot dla Izraela byśmy je kupili, gdyby to była prawda.

  12. Pjoter

    Wiedziałem:)

    1. Boczek

      Jaki komandor taki żart Hahahaha

  13. Ku chwale wielkiej Polsce

    Samodzielność niezależność to podstawa obrony kraju - tomahołków nie chcą nam odsprzedać żeby nie drażnić naszego wschodniego sąsiada i obrona przeciwlotnicza ma być ograniczona do starszych wersji ? oczymś to swiadczy chyba ? zdolności nie chcą nam odsprzedac i tyle. Myślą o miejscach pracy dla własnych stoczniowców przy remontach konserwacji jak wynika z artykułu więć i czas abysmy i y pomysleli o POLSKICH stoczniowcach zamawiając w rodzimych stoczniach kolejnego Ślązaka doświadczenia już mamy w budowie tego okrętu wiadomo chybaz czego wynikała tak długieego budowanie i dlaczego wyszła taka cena teraz tych błędów możemy się ustrzec i nasz Ślązak miałby bliżniaków uzbrojonych zgodnie z naszymi oczekiwaniami najlepiej w systemy już wdrożone w POLSKIEJ armi RBS-15/ Tryton-35mm/ 75 mm armata itd systemy przeciwlotnicze może wybrane również dla sił lądowych CAMMY-ER produkowane najlepiej na licencji w Polsce

    1. Polak

      Stocznie to zaorac. U nas każdy chce cos przyciac jak sie buduje. Zlodzieje

    2. chateaux

      Obrona przeciwlotnicza ograniczona do starszej wersji? RIM-156 Standard Missile 2 Block IVA, RIM-161 Standard Missile 3 Block IA oraz RIM-161 Standard Missile 3 Block IIA to "starsze wersje"? Trudno o mocniejszy przykład niekompetencji autorów komentarzy na Defence24pl. Tylko pierwszy przykład z brzegu - te ostatnie po pociski czekające w klimatyzowanych kontenerach na instalację w bazie Aegis Ashore w Redzikowie.

    3. chateaux

      Może u Was.

  14. say69mat

    Tak na marginesie forumowej publicystyki, gratuluję Panie Komandorze świetnego pomysłu i kapitalnej realizacji patentu na żart prima - aprilisowy. Najsłabszy fragment tekstu dotyczy metody pozyskania załóg dla nowych okrętów. Bez sięgnięcia do rezerw i intensywnych szkoleń w USA. Przejęcie okrętów i obsadzenie załogami liczącymi po 280 marynarzy byłoby problematyczne. Tym bardziej, że wskazane jest posiadanie załóg rezerwowych.

    1. chateaux

      Jest wiele słabych fragmentów. Jak ten o udostępnieniu Sm-2 block IVA i antybalistycznych SM-3, ale już nie Sm-6. Zupełnie nielogiczne. Ale autor przemyślał jakoś pomysł.

    2. say69mat

      To był 'myk' autora sugerujący, że tekst jest primaprilisowym 'eventem'.

    3. chateaux

      Swoją drogą, zauważyłeś jaki jest poziom merytoryczny komentujących pod artykułami DF24? Autor wspomniał że Amerykanie maja nam udostępnić te sm2 i sm3, ale nie sm6 - to mnóstwo tu zaczęło pisać ze udostępniają nam tylko modele muzealne... Aż szczęka opada, na myśl z kto - z jaką znajomością techniki wojskowej - tu zabiera głos.

  15. Rah Warsz

    Ale co się poniektórym chłopcom z Olgino i pożytecznym zgotowało się pod czaszką to nasze hehe. Taki Prima Aprilis powinien być częściej żeby zobaczyć jak się im pod kociołkiem gotuje... takie małe wyrównanie za lata siania dezinformacji i defetyzmu hehehe

  16. cosma

    Doskonale to zrobiliście az chciało by się aby tak było. Rewelacyjny tekst podparty faktami. Brawo Redakcja

  17. JanKowalski

    Szkoda że to żart.........

    1. say69mat

      ... staramy się, aby wszyscy nasi sojusznicy uznali nasz kraj za primaaprilisowy ... żart. Gardłujemy o konieczności dekomunizacji personalnej. Zachowując struktury zarządzania zarówno przemysłem zbrojeniowym jak i normami redagowanymi w obszarze cywilnej kontroli nad armią. Charakterystycznymi dla norm prawnych i zależności funkcjonalnych charakterystycznych dla głębokiego peerelu. Tak na marginesie, to cywile - zgodnie z modelem cywilnej kontroli nad armią - zarządzali kwatermistrzostwem sił Brytyjskich, w wigilię wojny Krymskiej. Cena jaką zapłacili żołnierze ... poraża.

  18. Emwu

    Hm... Miałem wczoraj napisać, że to primaaprilisowy żart, ale... nie zdążyłem. Jednakowoż "koncepcja" ciekawa i z chlebkiem smaczna xD.

  19. Matnet

    niestety to żart, ale jako pomysł całkiem sensowny, szkoda że nigdy nie doczeka się realizacji

    1. Właśnie jego zupełny brak sensowności był wyraźnym znakiem że to żart... no i że był 1 kwietnia. Co jednak nie przeszkodziło tłumom się podniecić jak na pierwszej randce.

  20. tagore

    Reakcja czytelników na ten tekst wynikała z dołującej niekompetencji urzędników MON i polityków . Równie pozytywna była by reakcja na wieść o przekazaniu Polsce wyposarzenia rozformowanych batalionów pancernych piechoty morskiej.

  21. Marek

    Nie no wkręciliście mnie w pierwszych 30 sec. :) Ale lcs to nam wcisną zobaczycie .

    1. QVX

      Chyba jednak nie... Weźmie je ichnia Coast Guard.

  22. Pyrka

    Poziom emocji jaki wzbudził ten artykuł i bezrefleksyjna wiara w jego wiarygodność dużej części wypowiadających się,, znawców floty,,świadczy jak mało jest racjonalnego myślenia a jak dużo emocji. Smutne

  23. ribik

    Modelarze nie, żartują i mogą zbudować całą flotyllę tych jednostek, jako wsparcie dla polskiej marynarki.

  24. michalspajder

    Mam nadzieje, ze jest to zart na prima aprilis. Jesli nie, to glupszego pomyslu na rozwoj PMW juz sie wymyslic przeciez nie da.

    1. say69mat

      Tak się składa, że realizacja projektu Gawron/Ślązak ujawniła miałkość bazy, czyli potencjału przemysłu stoczniowego oraz miałkość - nadbudowy - decydentów politycznych. Miałkość bazy, czyli przemysłu stoczniowego sprowadza się do kwestii usytuowania w relacji do świata polityki i wojska. Gdzie przemysł na państwowym zasilaniu nie dysponował narzędziami egzekucji od pozostałych partnerów w realizacji projektu efektywnego finansowania. Miałkość nadbudowy, oznacza brak zdolności do werbalizacji potrzeb i argumentacji w dialogu z politycznym gestorem projektu oraz brak zrozumienia dla elementarnych potrzeb naszej MW w obszarze Ministerstwa ON. Stąd w odniesieniu do obecnej kondycji naszej MW, nawet kwestia pozyskania okrętów klasy DDG od amerykanów nie jest głupim pomysłem. Uff ... nie myślałem, że dialektyka bazy i nadbudowy do czegoś się jeszcze przyda. I to nie jest ... prima aprilis.

    2. michalspajder

      Przepiekny tekst:-))) I to nie jest prima aprilis. Jesli zas chodzi o warunki (opisane w tym zarcie) pozyskania DDG, to oczywiscie bylibysmy znowu lokajami Amerykanow. Ale to tylko zart;-)))

    3. chateaux

      Ech saymat, to Twoje jak zawsze barokowe słownictwo.... Wracając do rzeczy, problemem ani przez moment nie był przemysł, lecz finansowanie budowy Ślązaka przez Ministerstwo Obrony. To były Alfa i Omega problemów z budową tego okrętu, początek i koniec. Sama budowa Ślązaka - nie licząc lat przestojów - trwała 4,5 roku, przy prawidłowym finansowaniu, całość nie przekroczyłaby 3 lat.

  25. Dym

    A już oczami wyobraźni widziałem grupę uderzeniowa z nowym czeskim lotniskowcem CZS Praha i naszymi niszczycielami. Orp Ślązak na szpicy radarowej . OHP w roli ZOP.Projekcja siły Pomostu Bałtycko-Czarnomorskiego na oceanie swiata. bogactwo, wpływy polityczne ,IMPERIUM . Dobre (Pozdrawiam Czechy)

Reklama