Reklama

Siły zbrojne

Lekka piechota Azerbejdżanu na wojnie. Taktyka sił specjalnych [ANALIZA]

Komandosi azerscy i turecki (w środku) z ramach jednego pododdziału (drużyny); z tyłu azerski SandCat.  Fot. MO Az
Komandosi azerscy i turecki (w środku) z ramach jednego pododdziału (drużyny); z tyłu azerski SandCat. Fot. MO Az

W warunkach wojny górskiej, na obszarach Karabachu, z występującym słabym zaludnieniem, nikłą komunikacją drogową, z zalesionymi masywami górskimi, strona azerbejdżańska rozwinęła z sukcesem taktykę lekkiej piechoty – grup mobilnych vel rozpoznawczo-dywersyjnych. Siły specjalne, rozpoznawcze i górskie, przygotowane były do wykonywania zadań w wielodniowej izolacji, w oderwaniu od sił własnych i baz logistycznych, infiltrując pozycje ormiańskie, przemieszczając się po bezdrożach pieszo. Na wielu kluczowych odcinkach frontu na czele atakujących wojsk szły jednostki specjalne (lekkiej piechoty) torujące drogę oddziałom zmechanizowanym, które później przejmowały i zabezpieczały teren.

„Ze wszystkich zwięzłych i uproszczonych charakterystyk Drugiej Wojny Karabaskiej, które się upowszechniły, „wojna dronów i mobilnych grup” jest prawdopodobnie najbardziej odpowiednia. Górzysty teren pola walki wymagał niestandardowego podejścia do taktyki użycia wojsk lądowych. Biorąc to pod uwagę, przede wszystkim grupy mobilne zajmowały pozycje wojsk ormiańskich w przeważnie górzystym terenie Górnego Karabachu” – stwierdza w jednej z analiz azerski ekspert, Agil Rustamzade.

W warunkach wojny górskiej w Karabachu, jednostki pancerno-zmechanizowane i kolumny zmotoryzowane były nieuchronnie przywiązane do słabo rozwiniętej sieci drogowej i różnych przełęczy górskich - wąwozów i dolin. W tych warunkach manewry „ciężkich”, zmechanizowanych związków taktycznych, na karabaskim teatrze działań wojennych były ograniczone i przewidywalne, a drogi obserwowane i ostrzeliwane. W takiej sytuacji zdolność jednostek „ciężkich” do wykonywania niespodziewanych uderzeń i kontrataków nieuchronnie napotykała na ograniczenia. Poruszające się znanymi szlakami kolumny ormiańskie przygotowujące się do kontrataków, nierzadko docierały do linii frontu przez długi czas, w wyniku czego ujawniono zamiar przeprowadzenia kontrataku, często na długo przed momentem gotowości, co prowadziło do porażki.

Ponadto, wojska w wyniku tego stawały się bezbronne w wąskich górskich przejściach, narażone na ataki dronów, ostrzał artylerii, czy zasadzki lekkiej piechoty. Z podobnymi problemami zetknęła się, chociaż w mniejszym stopniu, także strona azerska, w trakcie przemieszczania kolumn z zaopatrzeniem, nierzadko ostrzeliwanych przez ormiańską artylerię. Przywiązanie do sieci drogowej i w efekcie kanalizacja działań ofensywnych groziło także zasadzkami, zwłaszcza w terenie lesisto-górskim, z kolei na błotnistych drogach, pojazdy poruszały się z trudem, w ekstremalnych przypadkach zsuwały się w dół, przewracały, wypadały z drogi.

Samo przygotowanie do wojny górskiej, nie było żadną nowością, ani zaskoczeniem, tym bardziej że siły specjalne w Azerbejdżanie, rozwijano od lat, ze szczególnym przeznaczeniem do operacji w terenie górzystego Karabachu. Mocno przy tym korzystano z tureckich doświadczeń operacji kontrterrorystycznych w terenie lesisto-górskim. Zaskakująca była natomiast skala wykorzystania lekkiej piechoty, w roli mobilnych oddziałów rozpoznawczo-dywersyjnych i górsko-szturmowych.

image
Siły specjalne odegrały w wojnie znaczącą rolę, zwłaszcza w górskim terenie Hadrut-Szusza. Fot. ministerstwo obrony Azerbejdżanu

 

Po pierwsze do operacji w terenie górsko-leśnym strona azerska wydzieliła duże siły – większość sił specjalnych wszystkich resortów siłowych, a więc nie tylko sił specjalnych ministerstwa obrony, ale też wojsk wewnętrznych MSW, Państwowej Straży Granicznej i innych. W sumie wydzielono do operacji w Karabachu ekwiwalent kilku brygad specjalnego przeznaczenia, które uczestniczyły w walkach od pierwszego do ostatniego dnia wojny, zwłaszcza na głównych kierunkach natarcia.

Po drugie, cele jakie wyznaczono siłom specjalnym miały charakter nie tylko taktyczny, ale taktyczno-operacyjny, a w rejonie Szuszy, nawet operacyjno-strategiczny. Decydującym było niespodziewane użycie sił specjalnych na kierunku Hadrut-Szusza – operacja w niedostępnym terenie lesisto-górskim zakończyła się nieoczekiwanym zdobyciem Szuszy i zakończeniem konfliktu. Pododdziały piechoty azerskiej, maszerowały całymi dniami po bezdrożach, niosąc na plecach broń, wyposażenie i zaopatrzenie, nierzadko bez zapasów jedzenia, a nawet wody. Strona ormiańska, ze słabą świadomością sytuacyjną, opartą przede wszystkim (wyłącznie?) na obserwacji wzrokowej, z górujących w terenie przewyższeń, nie miała pojęcia o ruchach npla i nie była w stanie przeciwdziałać infiltracji (np. obejściu) kolejnych pozycji.

Zaobserwowanie lekkiej piechoty nieprzyjaciela, np. na sąsiednim wzgórzu, mogło skutkować zasadzką ogniową, czy ostrzałem artylerii (najczęściej moździerzy), ale zazwyczaj kończyło się odwrotem z zajmowanych pozycji – brakowało Ormianom środków do kontrataków, czy osłony skrzydeł. Jeszcze gorzej było w przypadku infiltracji nocnych, gdy azerska piechota miała jeszcze większe szanse na skuteczne przenikanie w terenie i obchodzenie ormiańskich punktów oporu. Lekka piechota azerska, operująca niewielkimi pododdziałami, zdolna była do przenikania na tyły przeciwnika, zmuszania go do opuszczenia zajmowanych pozycji i odwrotu, a w razie potrzeby do prowadzenia obserwacji (rozpoznania), urządzania zasadzek, odcinania linii komunikacyjnych, naprowadzania własnej artylerii i lotnictwa.

Jak wspomniano użycie lekkiej piechoty wymuszał na niektórych odcinkach frontu sam trudno dostępny dla pojazdów teren. Pomijając, co oczywiste, górskie pasmo Murowdagu, gdzie prowadzono wojnę wysokogórską, w rejonie górskim Karabachu, np. w rejonie wspomnianej Szuszy drogi polowe były wąskie, zdradliwe, błotniste, groziły zsunięciem się z niej w przepaść. Odnotowano kilka przypadków, gdy lekkie, kołowe pojazdy azerskie (np. pick-up`y), na wąskich górskich drogach, wypadały z trasy. Tam gdzie było to możliwe i taktycznie wskazane używano pickupów, pojazdów typu ATV (quadów) Polaris MRZR lub lekkich SandCat (te ostatnie w terenie trudnodostępnym/błotnistym miały na kołach łańcuchy). Ciekawe natomiast, że nie stosowano desantów śmigłowcowych, chociaż siły specjalne armii przygotowane były nawet do transportu przez Mi-17 lekkich pojazdów (wewnątrz lub na zawiesiu zewnętrznym).

Zasadniczo jednak piechota azerska maszerowała pieszo, nierzadko nawet kilka dni z rzędu. Materiał narracyjny i wizualny wskazuje, że piechota azerska niosła ze sobą nie tylko broń strzelecką, ale również lekkie moździerze, działa bezodrzutowe i środki ppanc (ppk).

image
Jednostka specjalna XKX Yarasa. Fot. kancelaria prezydenta Azerbejdżanu via Wikipedia

 

Mobilne pododdziały były niewielkie, czasami kilkunastoosobowe, rozproszone w terenie, obserwowane niezależnie, sprawiały wrażenie grup rozpoznawczo-dywersyjnych, a nie większych sił nieprzyjaciela. Tymczasem na jednym odcinku frontu operowało niezależnie kilka, czy nawet więcej, grup rozpoznawczo-dywersyjnych (mobilnych). Nie jest przypadkiem, że strona ormiańska wielokrotnie wspominała o aktywności grup rozpoznawczo-dywersyjnych przeciwnika. Z pewnością chodziło o zbagatelizowanie sukcesów strony przeciwnej i sugerowanie, że tak głębokie włamania w linie obronną wykonują jedynie niewielkie pododdziały sił specjalnych, podczas gdy siły główne nie mogą przełamać ormiańskich pozycji obronnych.

Z drugiej jednak strony pokazuje to na taktykę azerską, z masowym użyciem niedużych, mobilnych pododdziałów lekkiej piechoty. Pododdziały te były wszędzie, infiltrowały pozycje npla, a Ormianie mieli duże problemy z ich wykryciem, zwłaszcza w nocy. W terenie niezamieszkałym, lesisto-górskim, bez technicznych środków rozpoznania, było to praktycznie niemożliwe, stąd w materiałach narracyjnych przewijają się frazy, iż mimo tego, że azerscy komandosi byli blisko npla, pozostawali niewykryci. Oczywiście niektóre grupy taktyczne udało się Ormianom wykryć, a nawet zneutralizować, np. stosując zasadzkę, lub naprowadzając ogień moździerzy, ale zasadniczo inne pododdziały przenikały już wówczas na flanki i tyły obrony, a następnie, wychodząc w przestrzeń operacyjną na głębokich tyłach wroga, same przechodziły do działań ofensywnych – jak wspomniano stosowały zasadzki, np. na liniach komunikacyjnych (Hadrut, Szusza), naprowadzały ogień własnej artylerii, podświetlały cele dla amunicji precyzyjnej, opanowywały ważne obiekty (miejscowości, przewyższenia, szlaki komunikacyjne), odcinały zaopatrzenie, obchodziły pozycje umocnione itd.

Zajęcie otaczających miasto przewyższeń i kontrola sieci drogowej (w efekcie odcięcie linii zaopatrzenia) zmuszała przeciwnika do odwrotu bez długotrwałych walk (np. Tałysz, Hadrut). Infiltracja linii frontu nie kończyła się płytkim obejściem pozycji nieprzyjaciela w skali taktycznej, ale wnikaniem głęboko w pozycje przeciwnika, nawet w skali operacyjnej.

Nie oznacza to oczywiście, że azerskie siły specjalne nie ponosiły porażek i strat – w czasie wojny duża część strat w zabitych i rannych przypadła na azerskie siły specjalne, zginęło lub odniosło rany wielu komandosów i wielu dowódców polowych. Zdarzało się, że operując głęboko na tyłach wroga oddziały te były odcinane od zaopatrzenia, ponosiły także ciężkie straty, przede wszystkim od ognia moździerzy. W jednej z zasadzek zlikwidowana została de facto cała grupa rozpoznawczo-dywersyjna wojsk wewnętrznych MSW. Walcząc w otoczeniu z grupy 16 komandosów przeżyło tylko 5.

Reklama
Link: https://sklep.defence24.pl/produkt/wojska-specjalne-federacji-rosyjskiej/
Reklama

Zadania stawiane siłom specjalnym nierzadko wyczerpywały psychicznie i fizycznie żołnierzy: marsze po kilkanaście godzin dziennie w obciążeniu, brak snu, wody i jedzenia, przy słabym zabezpieczeniu logistycznym i medycznym operujących za linią frontu pododdziałów. Jeden z komandosów sił specjalnych wojsk wewnętrznych MSW wspominał, że w trakcie marszu po bezdrożach z Füzuli na Szuszę, żołnierze maszerowali w obciążeniu nawet po 15-17 km na dobę przez wiele dni. Drugi wspomina, że jego pododdział maszerował 3-4 dni bez snu, przysypiali na 20-30 minut i szli dalej.

Zdobycie Szuszy przez siły specjalne (lekką piechotę), tylko samymi „nożami”, obrosło już w Azerbejdżanie legendą, jednak rola sił specjalnych jest tu nie do przecenienia. Oczywiście wspinanie się do miasta azerskich komandosów po linach, po pionowej grani skalnej od strony wsi Daszałty, było dla Ormian całkowitym zaskoczeniem i świadczy o umiejętnościach wysokogórskich azerskich sił specjalnych. Z drugiej jednak strony sukces opierał się również na starannym rozpoznaniu sił nieprzyjaciela i dobrym zaplanowaniu akcji. „Wspięliśmy się na Szuszę z pomocą lin z Daszałty, po 14 godzinach rozpoznania, 400 żołnierzy miało wspiąć się na tę górę. Szliśmy w bój z pistoletami, nożami i granatami” - wspomina jeden z komandosów. Przeniknięcie do miasta z ominięciem głównych pozycji ormiańskich, od strony niedostępnej zdawałoby się skały, przyniosło zaskoczenie i miała wpływ na dalsze walki, jednakże trzeba wspomnieć, że siły specjalne w ciągu kilku dni walk o miasto poniosły duże straty, a potem miały wsparcie jednostek zmechanizowanych.

Według jednego ze źródeł 5 listopada zginęli dowódca batalionu sił specjalnych i kapitan, 7 i 9 listopada zginęli czterej oficerowie (major i kapitan każdego dnia) oraz jeszcze podpułkownik 10 listopada. Azerskie źródła narracyjne, pomijając propagandowe fragmenty o „wzięciu Szuszy nożami”, potwierdzają wysokie straty wśród komandosów (zabici i ranni), m.in. od ognia artylerii (szczególnie moździerzy). Nie zmienia to faktu, że relatywnie łatwe opanowanie Szuszy lekką piechotą, wciągu zaledwie kilku dni, zamieniło ormiański kryzys operacyjny w strategiczny, którego efektem była ormiańska kapitulacja i zakończenie walk.

Azerskie siły specjalne kształtowane były już od kilku lat przez turecką szkołę operacji specjalnych, czyli m.in. konterrorystycznych w terenie lesisto-górskim. Brygady tureckich komandosów, zarówno armijne jak i żandarmerii, mają bardzo bogate doświadczenie z operacji kontrpartyzanckich w południowo-wschodniej Turcji i północnych Iraku, oraz operacji ogólnowojskowych w Syrii. Z tego doświadczenia, na wszystkich poziomach, czerpali komandosi azerscy. W chwili obecnej trwa dalsza integracja sił specjalnych obu krajów. W czasie niedawnych bilateralnych ćwiczeń sił specjalnych, operatorzy azerscy i tureccy operowali w ramach jednego pododdziału (drużyny).

W operacji „żelazna pięść” zastosowano niemal wszystkie siły specjalne, wszystkich siłowych resortów Azerbejdżanu, łącznie z brygadą sił specjalnych przerzuconą z Nachiczewanu, już w trakcie wojny.

Wybrane jednostki specjalnego przeznaczenia Azerbejdżanu w II wojnie karabaskiej:

  • - siły specjalne Ministerstwa Obrony (XTQ) – m.in. brygada 052 Jaszma/Yashma (az. Yaşma)
  • - siły specjalne wojsk wewnętrznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (XTD) – m.in. oddział Szahin/Shahin (az. Şahin)
  • - siły specjalne Państwowej Straży Granicznej (DSX) – m.in. grupy bojowe Sił Szybkiego Reagowania (ÇHQ)
  • - siły specjalne Marynarki Wojennej – grupa bojowa z jednostki rozpoznawczo-dywersyjnej SAH
  • - siły specjalne piechoty morskiej
  • - siły specjalne autonomicznej republiki Nachiczewan (5. Samodzielna Armia) – brygada (cztery bataliony)
  • - siły specjalne Służby Wywiadu Zagranicznego (XKX) – m.in. jednostka specjalna Yarasa
Reklama
Reklama

Komentarze