Korea Północna testuje amerykańskie siły strategiczne
Wraz ze wzrostem napięcia wokół Półwyspu Koreańskiego spowodowanego rozwijaniem przez Pjongjang technologii rakietowych i broni jądrowej powraca pytanie o gotowość amerykańskiego lotnictwa strategicznego do przeprowadzenia ewentualnej akcji zbrojnej przeciwko reżimowi Kim Dzong Una. Wprawdzie samoloty B-52H Stratofortess, B-1B Lancer i B-2A Spirit brały w ostatnich 20 latach udział w szeregu operacji nad Jugosławią, Afganistanem, Irakiem, Syrią czy Libią, jednak nie ma większych wątpliwości, że interwencja w Korei Północnej wymagałaby zaangażowania znacznie większych sił niż wspomniane konflikty zbrojne.
Dodatkowo w razie wybuchu wojny maszyny, po raz pierwszy od czasu ich wprowadzenia do służby, bezpośrednio stanęłyby w obliczu wroga zdolnego do zaatakowania terytorium USA z użyciem rakiet balistycznych oraz dysponującego bronią jądrowego. Niewykluczone więc, że mogłyby zostać wykorzystane (B-52H i B-2A) zgodnie z ich zimnowojennym przeznaczeniem, a więc jako nosiciele broni jądrowej. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Donald Trump zdążył już zapowiedzieć podczas sierpniowego spotkania z dziennikarzami na polu golfowym Trump National Golf Club w Bedminster w stanie New Jersey, że jeśli Korea Północna nie przestanie grozić USA, to spotka ją "ogień i gniew jakiego świat nigdy nie widział".
Czytaj też: USA vs. Korea Północna. Czas decyzji [ANALIZA]
Nie ulega więc wątpliwości, że amerykańskie lotnictwo strategiczne operując zarówno z baz kontynentalnych w Stanach Zjednoczonych, jak i z Guam czy Japonii miałoby do odegrania bardzo ważną rolę w razie wybuchu II Wojny Koreańskiej. Bombowce B-2 dysponują, prawdopodobnie jako jedyne, możliwością swobodnego operowania w północnokoreańskiej przestrzeni powietrznej i atakowania najważniejszych z celów z użyciem uzbrojenia precyzyjnego, w tym specjalnej bomby GBU-57 MOP o masie ponad 13,5 tony, przeznaczonej do niszczenia ciężko umocnionych celów - ukrytych głęboko pod ziemią centrów dowodzenia czy też miejsc składowania broni jądrowej. W razie potrzeby, gdyby uzbrojenie konwencjonalne nie mogło unieszkodliwić silnie wzmocnionych celów, samoloty są też przewidziane jako nosiciel specjalnej wersji bomby jądrowej B61 oznaczonej Mod. 11 o zdolnościach do głębokiego penetrowania gruntu.
B-52H są z kolei drugim w amerykańskich siłach zbrojnych, obok okrętów podwodnych i nawodnych US Navy, nosicielem rakiet manewrujących dalekiego zasięgu dwóch podstawowych typów: AGM-86 C/ALCM mogących razić cele na dystansie nawet 2500 km z użyciem głowicy konwencjonalnej lub termojądrowej i AGM-158A JASSM o obniżonej sygnaturze radarowej dysponującej zasięgiem 370 km. B-1B jest natomiast jedynym samolotem w siłach powietrznych USA, który może obecnie przenosić najnowsze rakiety manewrujące AGM-158B JASSM o zasięgu ok. 1000 km. Podobnie jak B-52H, Lancery mogą także przenosić zasobniki celownicze Lantirn i całą gamę uzbrojenia precyzyjnego, co czyni z nich bardzo skuteczną platformę w standardowych misjach bombowych i bezpośredniego wsparcia wojska. Ponaddźwiękowe bombowce mogą przenosić aż 34 tony uzbrojenia, a więc 3 razy więcej niż taktyczny myśliwiec wielozadaniowy F-15E. Zmodernizowane B-1B posiadają także radar AESA SABR-GS, który ma dać wiekowym bombowcom lepsze możliwości w dziedzinie ISR (rozpoznania, nadzoru i wywiadu) oraz celowania.
Niska gotowość wiekowej floty
Problemem pozostaje jednak liczba samolotów dostępnych do przeprowadzenia akcji bojowej w razie wystąpienia zagrożenia. Inaczej niż w czasach zimnej wojny US Air Force nie ma już pod rozkazami setek bombowców, a nieliczne maszyny pozostające w służbie są w większości niedostępne z powodu prowadzenia planowanych remontów i modernizacji umożliwiających ich dalszą służbę. Według najnowszych dostępnych danych sił powietrznych opublikowanych przez portal Air Force Times spośród 75 samolotów bombowych B-52H Stratofortress przeznaczonych do realizacji zarówno misji związanych z odstraszaniem jądrowym, jak i ataków konwencjonalnych, w stanie zdatnym do lotu są utrzymywane nie więcej niż 33 egzemplarze. Na 62 B-1B Lancer, które obecnie realizują już tylko misje z użyciem broni konwencjonalnej wystartować może zaledwie 25 samolotów. Trochę wyższe statystyki gotowości, bliskie 50 proc., notuje flota najmłodszych i dysponujących największymi możliwościami bojowymi bombowców strategicznych B-2A Spirit. Tych maszyn Amerykanie mają jednak zaledwie 20 sztuk.
Czytaj też: Silnik B-52 odpadł w trakcie lotu
Przy tym w razie wybuchu realnego konfliktu np. z Koreą Północną liczby te spadłyby jeszcze bardziej biorąc pod uwagę, że USA nie mogą sobie pozwolić na wysłanie do walki wszystkich posiadanych bombowców. Dotyczy to przede wszystkim realizujących równolegle zadania odstraszania jądrowego wobec innych potęg nuklearnych maszyn B-52H i B-2A. Samoloty B-52H, B-1B, ale też B-2A, co pokazał atak na bazy terrorystów w Libii ze stycznia 2017 roku, są także rotacyjnie angażowane w trwającą walkę z Państwem Islamskim. Bombowce biorą również udział w ćwiczeniach w różnych częściach świata, w tym przede wszystkim na wschodniej flance NATO, zagrożonej przez agresywną politykę Kremla. W związku z tym w ostatnich konfliktach zbrojnych - w Jugosławii, Afganistanie, Iraku czy Libii - Amerykanie nie posłali w tym samym czasie do walki więcej niż trzech swoich najcenniejszych maszyn bombowych B-2A. Czy w razie wojny z Koreą Północną mogłoby więc być inaczej?
W poszukiwaniu następcy B-52
Obecny kryzys wokół Korei pokazuje więc ogromne zapóźnienie amerykańskiej floty bombowej, w której do dziś podstawową siłą uderzeniową są B-52H wprowadzone do służby na początku lat 60. XX wieku. Do tej pory żaden z realizowanych programów następców tych długowiecznych maszyn nie zakończył się pełnym sukcesem.
Projekt szybkiego bombowca XB-70 Valkyrie rozwijającego prędkość ponad Mach 3 został zamknięty w latach 60. XX wieku bez wdrożenia maszyny do służby, podobnie jak to było w latach 70. z B-1A. Dopiero Reagan reaktywował ten drugi program, który w zmodyfikowanej wersji i pod oznaczeniem B-1B zakończył się budową 100 samolotów. W związku z redukcją amerykańskiego arsenału jądrowego zostały one jednak pozbawione swojej podstawowej roli związanej ze strategicznym odstraszaniem, a liczbę maszyn pozostających w służbie zredukowano.
Program bombowca B-2, czyli stracona szansa
Najbardziej obiecującym samolotem-następcą B-52H jest bombowiec B-2, który powstał w wyniku rozpoczętego w 1979 roku programu Advanced Technology Bomber (ATB). Siły Powietrzne chciały pozyskać 132 egzemplarze tych niezwykłych jak na przełom lat 80. i 90. XX wieku samolotów, ale pod wpływem końca Zimnej Wojny i astronomicznych kosztów samolotu zamówienie zredukowano początkowo do 70 maszyn, a następnie zaledwie 21 egzemplarzy (w tym przebudowanych prototypów). A w związku z utratą jednej maszyny w wypadku podczas startu z bazy Andersen na wyspie Guam w 2008 roku, liczba samolotów, które posiada 509. Skrzydło Bombowe w Bazie Sił Powietrznych Whiteman w stanie Missouri, została zredukowana do 20 sztuk.
Jak dużym błędem było zredukowanie zamówienia na B-2 związane z przeświadczeniem, że maszyny tej klasy nie będą już Siłom Powietrznym właściwie potrzebne pokazuje w pełni obecny kryzys. W latach 90. XX wieku zakładano, że maszyny klasy B-2 będą używane wyłącznie w razie - mało prawdopodobnej - pełnoskalowej wojny jądrowej z Rosją. Nie przewidziano jednak, że dwie dekady później w posiadanie broni jądrowej wejdą kolejne kraje, w tym niebezpieczny reżim w Korei Północnej.
Równocześnie B-2 okazały się również efektywnymi maszynami na konwencjonalnym polu walki, zdolnymi do przełamywania nowoczesnych systemów obrony przeciwlotniczej, którymi dysponuje np. Iran. Wprawdzie, inaczej niż jeszcze w czasie wojny w Wietnamie, w USA nikt już dzisiaj nie liczy ile samolotów należy wysłać nad celem by mieć pewność jego zniszczenia, a raczej ile celów podczas jednej misji może zneutralizować pojedyncza maszyna, to jednak redukcja zakupów nowej klasy maszyn bombowych zdecydowanie wpłynęła na możliwość US Air Force do projekcji siły w skali globalnej.
B-21 - nowa nadzieja
Problemy, które wystąpiły przy modernizacji floty bombowej podczas realizacji programu B-2 z całą pewnością będą oddziaływać na fazę rozwojową nowego bombowca B-21 Raider. A dopiero wprowadzenie tej maszyny do służby, co jednak nie nastąpi wcześniej niż w 2025 roku (osiągnięcie wstępnej gotowości bojowej jest planowane na 2030 rok), pozwoli poczuć się komfortowo dowódcom Air Force Global Strike Command i rozpocząć planowanie wycofywania B-52H.
W programie B-21 Pentagon ma już nie popełniać tych samych błędów, co przy budowie B-2. Nowy bombowiec strategiczny powstaje więc w oparciu o już istniejące technologie będące rozwinięciem rozwiązań technicznych używanych w B-2 (na co wskazuje np. prognozowany wygląd samolotu), myśliwcach 5. generacji, dronach oraz prawdopodobnie też w maszynach powstających w wyniku tzw. "czarnych projektów" - nieujawnianych opinii publicznej. Takie podejście ma pozwolić ograniczyć koszty oraz przyśpieszyć fazę badawczo-rozwojową.
Czytaj też: Gdzie powstanie strategiczny bombowiec B-21?
B-21 ma wejść do służby w liczbie od 80 do 100 egzemplarzy, chodź Siły Powietrzne USA zaczęły już lobbować za pozyskaniem jeszcze większej liczby maszyn. Co najmniej dwa wewnętrzne studia opracowane przez US Air Force wskazywały na konieczność pozyskania nie mniej niż 145 samolotów. Ta ostatnia liczba nie zaskakuje zwłaszcza biorąc pod uwagę, że B-21 będzie samolotem mniejszym od obecnie posiadanych przez lotnictwo Stanów Zjednoczonych bombowców.
Dopiero więc wraz z wejściem do służby bombowców B-21 Raider i przeznaczonego dla nich uzbrojenia nowej generacji, czyli wykonanej w technologii stealth rakiety manewrującej Long Range Stand-Off (LRSO) i precyzyjnej bomby nuklearnej B61 Mod. 12 Siły Powietrzne USA będą mogły osiągnąć właściwy poziom nowoczesności i gotowości swojej floty bombowej, który pozwoli im realizować wszystkie zamierzone zadania przeciw różnorodnym wyzwaniom. Na chwilę obecną możliwości floty bombowej US Air Force należy jednak uznać za niewystarczające. W razie potencjalnego konfliktu z Koreą Północną- nie mówiąc już o silniejszych przeciwnikach - amerykańskie bombowce nie będą więc prawdopodobnie w stanie zlikwidować wszystkich zakładanych celów, w tym tych ukrytych pod ziemią i szczególnie wzmocnionych, które nie będą dostępne dla rakiet manewrujących - podczas pierwszego uderzenia. A to może być kluczowe dla powodzenia akcji bojowej przeciwko krajom dysponującym możliwościami do dokonania ataku odwetowego z użyciem rakiet balistycznych i broni masowego rażenia.
Czytaj też: Atak prewencyjny na Koreę Północną [3 SCENARIUSZE]
Tom
Mysle ze US powinno ten caly plan bombowy B-21 oraz ich 100 czy 145 (!) odstawic. Bo to bedzie tak jak z F-22. Te plany to podaje dla US przemysl zbrojeniowy. A $$ by na to zaplacic nie ma. Brac na procent billiony jest fajnie ale w koncu US i innych to wykonczy. Chyba nikt nie chce powtorzyc lekcji z Zwiasku Radzieckiego.
Logik007
Ameryka i tak ma aż nadto środków żeby w tydzień zrobić z całej Korei zaoraną pustynię, co za problem zniszczyć kraj, który nie ma się czym bronić. B 52 czy B1 i tak tam nie będą potrzebne, mogą to spokojnie bombardować z F15, 16 i 18.
ssvs
Pierszy raz stają przeciwko napastnikowi uzbrojonego w atom??? No jak ??? A Saddam i jego mityczna broń jądrowa?
underdog
George Friedman - to facet, który dużo gadał, teraz nie gada bo pisze rozwiązania koncepcyjne z Pentagonie. Powiedział bodajże w 2016r. słowa - przeszliśmy jako USA fazę niemowlęcą bycia mocarstwem światowym, rozpoczynaliśmy głupie wojny, teraz dojrzewamy. Rosja i USA wracają do korzeni (John Perkins Economic Hit Man. Jurij Bezmienow - Jak napaść Państwo). A - nie daj Boże w przypadku symetrycznego konfliktu potęg światowch, jakoś jestem dziwie pewien, że ewolucję rozwiązań zastąpi rewolucja czyli zupełnie nowe techniki walki.
wert
chinskie bombowce h6k to zmodernizowane tu-16 są one wprowadzane do linii i są uzbrojone pociski manewrujące CJ-19K/CJ-20, które mogą być uzbrojone w głowice jądrowe. Dzięki zastąpieniu komory bombowej dodatkowymi zbiornikami i modernizacji silników, zasięg H-6K sięga 3,5 tysiąca kilometrów. Maszyna otrzymała też znacznie nowocześniejsze systemy elektroniczne, które zainstalowano np. w miejsce anachronicznego tylnego stanowiska strzeleckiego. Dzięki zastosowaniu tych elementów samolot może przenosić np. 20 pocisków naprowadzanych laserowo lub za pomocą GPS. Jednak zachodnich ekspertów o wiele bardziej martwią ciężkie rakiety przeciwokrętowe i pociski manewrujące. Na przykład YJ-62, które zostały opracowane do niszczenia celów takich jak amerykańskie lotniskowce atomowe czy strategiczne instalacje. Na wyposażeniu H-6K znajdą się też niebawem naddźwiękowe pociski przeciwokrętowe YJ-12 o zasięgu 400km. Samolot posiada 6 podskrzydłowych pylonów dla tego typu uzbrojnia. rosyjskie bombowcu tu-160 są dosć nowoczesne jeżeli je porównac z b-52 czy b1b a poza tym za dwa lata wchodzi do produkcji ich zmodernizowana wersja oznaczona tu-160m2 którą planuje sie wyprodukowac w ilosci 50 sztuk , pierwsze 2 maszyny są juz budowane. Oprócz budowy Tu-160M2 trwa modernizacja bombowców Tu-22M3 do standardu Tu-23M3M oraz dostawa Tu-214ON (Open Skies) dla Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej (SZFR). Modernizowane Tu-22M3M wyposaża się w kompleks nawigacyjno-bojowy SWP-24-22 podnoszący precyzję systemu pozycjonowania maszyny oraz zrzutu ładunku bojowego.
Davien
Wert, Tu-160 w porównaniu do B1B to nowoczesne na pewno nie są , te maszyny nie były modernizowane i są w takim standardzie jak je wyprodukowano w przeszłości. Zarówno B-52H jak i B-1B są stale modernizowane Co do Chin to H-6 uzbrojony w YJ-62 nawet się nie zblizy by je odpalic bo dawno zostanie przechwycony przez SH, musiałby podleciec na jakies 250km by móc odpalic te pociski YJ-12 nie jest grozniejszy od Oniksa, jest tylko od niego nieco szybszy, ale wtedy widac go na maks zasięg radarów bo musi lecieć wysoko
drago
H6K na pewno jest co najmniej 58 sztuk. Nowa wersja h-6 zadebiutowała podczas testów niedawno, a mianowicie H-6N. (Np. Air-refueling, mozliwy ashbm) Podobno prototyp Xian H-X wyszedł z fabryki, jeśli to prawda to w ciągu 1-2 lat powinny wyciec jakieś zdjęcia, a za parę lat mogą wejść do służby (5?)
yaro
A nasi fan boye z @Davien na czele twierdzą coś z goła innego ... a prawda wygląda na brutalną ...
gts
Daj Boziu zeby twoi Rosjanie mieli wiecej jak jedna sprawna sztuke wozona po kraju jak za Chruszczowa. Straszyki wszystkich rakietami, a uviekajacy z Rosji oficerowie mowili ze ledwo te jedna maja co ja w tv pokazuja zeby zachod im kredyty dal... wez juz przestan te zenade przedstawiac. A zaden zuwmalt czy Raptor nie sa slepymi technilogiami. Rozbijaja Rosyjskie konstrukjce zanim te z lotniska wystartuja. Jedyny problem z nimi to ceny zarowno nowych egzemplarzy jak i modernizacji do nich... za to rosjanie potrafia modernizowac, oj potrafia. Tak modernizuja ze jeszcze z lat 80 ubieglego wieku nie wyszli, ruski fanboyu biedy i zlomu.
Davien
Może przeczytaj oryginalny artykuł, bo podane liczby dotyczą maszyn zdolnych do natychmiastowego startu, wiec niezła wpadka, Policz moze ile Rosja da rade wysłać bombowców jak ma ich mniej niz USA i w o wiele gorszym stanie technicznym, pewnie na palcach jednej ręki drwala da je rade policzyć:)
X-70
Niech USA zajmą się swoją sypiącą się infrastrukturą drogową, w szczególności mostami, których stan jest tragiczny i kulejącym systemem opieki zdrowotnej, gdzie kilkanaście procent obywateli nie ma świadczeń zdrowotnych, a nie megalomańskimi projektami za setki miliardów dolarów w postaci B-21. Wystarczy salwa 5 rakiet Minuteman z głowicami jądrowymi i wariat z Korei zamilknie na zawsze zanim zdąży czymkolwiek odpowiedzieć. W dzisiejszej sytuacji geopolitycznej USA nie potrzebuje nowych bombowców strategicznych, bo potencjalni przeciwnicy w postaci Chin i Rosji nie produkują w ostatnich latach seryjnie, wielkoskalowo tej broni, a tym co posiadają nie mają nad nimi ani przewagi ilościowej ani jakościowej.
halny
B2 nie ma nic do powiedzenia z OPL Rosji więc może nie opowiadaj bajek bo USA to tyko osiem sztuk B2 a na Rosję to stanowczo za mało.
analiza krytyczna
To jest systemowy problem w USA od czasów Busha seniora: przy ograniczonych środkach walkę o kasę wygrywają najlepiej zorganizowani, czyli lobbyści producentów przekupujący polityków. Dlatego USA kasę którą ma chętnie przeznacza na nowe zakupy. Nie przeznacza na modernizacje, no chyba, że już jest tragedia jak z F-15 i F-16, gdy F-35 obsunął się kilkanaście lat i F-15 i F-16 musiały latać z awioniką z lat 80. ubiegłego wieku. Tą metodą była kasa na F-22 ale już nie na modernizację i F-22 nie ma IRST, bocznych anten radaru, HMCS, nowych silników, nadającego się do rzeczywistego użycia datalinka a te "modernizacje" które w nim przeprowadzono to śmiech (dostosowanie do AIM-9X, ale tylko dlatego, że zapasy AIM-9L się wyczerpały i jest to integracja "minimalna" - AIM-9X nie mogą wykorzystywać swoich podstawowych zalet jak High-Off Bore-Sight, tylko w zasadzie muszą być odpalane jak AIM-9L. Radar, którym tak zachwycał się Davien dopiero niedawno, w ramach "modernizacji" zyskał SAR!!!) a już dawno miał to mieć wg początkowych planów. Podobnie jest z F-16V - dotychczasowy radar to był śmiech i w dodatku już się sypał ze starości a części już nie było, więc w końcu dano AESA, ale... poskąpiono forsy i zrobiono to po najmniejszej linii oporu - AESA z F-16V wykorzystuje tylko tryby kompatybilne ze starym radarem i niezintegrowano maszyny z nowymi możliwościami radaru, bo żal było 3,5 mln$/maszynę, więc większe możliwości AESA w F-16V praktycznie nie są wykorzystywane. To samo będzie z F-35 (ma dopiero pseudo IOC a już wykorzystano 97% budżetu F-35 przeznaczonego na... jego przyszłe modernizacje!!!) i nie będzie żadnych modernizacji F-35 tylko nowa maszyna. Kompleks militarno-przemysłowy w USA świetnie lobbuje za nowymi zakupami, ale woli nowe zakupy niż modernizację starego sprzętu, więc po sprzedaży modernizacja sprzętu w USA kuleje. Co więcej, nowy sprzęt w USA w zasadzie nie powstaje jak w Rosji drogą ewolucji przy maksymalnym wykorzystaniu sprawdzonych systemów z innych maszyn (niektóre części z MiG-29 jak np. niektóre przełączniki, złączki itp. można spotkać w myśliwcach z IIWŚ czy An-2!) tylko np. przy każdym samolocie na nowo "odkrywa się proch" i praktycznie wszystko projektuje od nowa i niekompatybilne z innymi maszynami, nawet tego samego producenta (to celowe, by za części do nowej maszyny móc śpiewać więcej niż do starej. Gdyby były takie same to tak by się nie dało). Prowadzi to do drastycznego wzrostu kosztów i tego, że realnie siła militarna USA jest znacznie słabsza niż wynikałoby to z porównania budżetów. Na tle Francji czy Rosji kasę na wojsko USA wydaje niezwykle nieefektywnie. Trump to dostrzega i chyba życie jest mu niemiłe, bo niedawno wysłał do Pentagonu audytorów (ostatni audyt bez zastrzeżeń siły zbrojne USA przeszły w... 1983!), którzy mają się zająć deskami klozetowymi po 1500$ sztuka i podobnymi zakupami.
gts
W pewnym sensie racja, ale nie wynika to z checi czy widzimisie a przepisow prawa. Modernizacja czegokolwiek z prawami patentpwymi, zastrzezeniami i certyfikatami jwst drozsza niz kupno nowego.. problem polega na tym, ze nie ma jakiejs woli by sie temu przyjzec i wprowadzic krytyczne zmiany. Byly przypadki takie ze nie da sie wymienic lilku srubek na tansze, inne, nowsze bo producent mial patent w garsci i certyfikacje wymiana ile zawola producent tyle dac trzeba bo inn3j mozliwosci nie ma. To jest glowna przyczyna braku modernizacji. One tam naprawde kosztuja 10x wiecej niz nowa kostrukcja dlatego sie ich nie robi. Dlatego tak wielkim problemem sa przerywane przedwczesnie programy. Zostajemy okrakiem miedzy starym sprzetem a nowym a kasa topnieje jak w kasynie.
Analityk
To nie Korea testuje amerykańskie siły strategiczne tylko Putin. To on pociąga za sznurki konfliktów i destabilizacji w różnych regionach aby wciągnąć USA w jakąś wojenkę i odgrywać rolę pokojowego rozjemcy, a przy okazji zbadać reakcję Chin, które stara się tak jak Europę, ustawić przeciwko USA.
gts
Lepiej i krocej bym tego nie ujal. Dodam od siebie jeszcze ze jeden z jego planow, mianowicie wyviagniecie USA z Europy spalil na panewce bo mimo iz punktow zapalnych na swiecie jest wiele to jednak okazuje sie ze USA sobie w miare radzi, wiazac sie z roznymi mniej lub bardziej tymczasowymi sojusznikami. Nawet jesli zawodza ci glownie (jak np Turcja ktora wrecz rozgrywa USA do swoich celow) to ci potrafia dyplomatycznie znalezc nowych. Ogromny postep od czasow... Obamy. Co do programow. Od x lat powtarzam wszedzie na okolo, ze przerywanie dobrych aczkowliek drogich programow jest glupsze nic ciagniecie tsnich a kiepskich. Te same bledy co z B-2 popelnionio w przypadku F-22, Zumwalt czy Seawolf, a ciagniotego bez sensu "tanie" LCS, remontowano F-15 zamiast budowac wiecej Raptora, czy probowano sie utrzymac na powierzchni zmniejszajaca sie iloscia F-18... dzis we wszystcjivh tych przypadkach grunt pali sie pod nogami, a w armii ladowej lepiej nie jest.
X-70
Niech USA zajmą się swoją sypiącą się infrastrukturą drogową, w szczególności mostami, których stan jest tragiczny i kulejącym systemem opieki zdrowotnej, gdzie kilkanaście procent obywateli nie ma świadczeń zdrowotnych, a nie megalomańskimi projektami za setki miliardów dolarów w postaci B-21. Wystarczy salwa 5 rakiet Minuteman z głowicami jądrowymi i wariat z Korei zamilknie na zawsze zanim zdąży czymkolwiek odpowiedzieć. W dzisiejszej sytuacji geopolitycznej USA nie potrzebuje nowych bombowców strategicznych, bo potencjalni przeciwnicy w postaci Chin i Rosji nie produkują w ostatnich latach seryjnie, wielkoskalowo tej broni, a tym co posiadają nie mają nad nimi ani przewagi ilościowej ani jakościowej.
tak tylko ... uważam
"Mieczem wojujesz, od miecza giniesz" Przypomina mi się schyłkowy ZSRR czyli wojny + "gwiezdne wojny" Czyż obecne USA nie znajduje sie w podobnej sytuacji jak upadające ZSRR ?? "Wojny" czyli "bliski wschód" + "pół afryki" zatarg z Chinami, Wenezuela, Ukraina itd. Reganowskie "Gwiezdne wojny" = zumwelt, raptor, lightning itp. technologie generujące gigantyczne koszty, a prowadzące do nikąd. Cóż, zasłużyli sobie na to ogromem zbrodni i cierpień jakie spowodowali uzurpując sobie prawo "żandarma świata" ...
Konvi
W ogromie zbrodni i cierpień to do ZSRR im jeszcze bardzo daleko...
czemu
Skoro jest "światowy bandyta", to dobrze, że też jest "żandarm świata"! Resztę analogii, którą wskazałeś, pozostawię bez komentarza...
Adam
Jeden tylko przykład odnośnie "żandarma świata" - Korea. Wolałbyś żyć w części wyzwolonej przez "żandarma" czy może w wyzwolonej przez miłującą pokój i wolność "czerwoną armię"?
Czesio
Trza by reaktywować program PZL-37B Łoś, póki czas. On mógłby zostać nosicielem naszych Jassm-ER.
olo
Jeżeli USA wygląda tak źle to jak wygląda Rosja z tymi KILKOMA bombowcami na krzyż ? To samo Chiny które mimo tego że kasy nie brakuje mogą pomarzyć o tylu bombowcach. Przy potencjalnym ataku USA zmiotą komunistyczną OPL a później będą bombardować MOAB zrzucanymi ze zwykłych Herculesów. Resztę zrobi społeczeństwo Północnej Korei przy pomocy WIDEŁ i SIEKIER. Było już kilku takich satrapów i gdzie oni teraz są.
DSA
proponuję poczytać ile MOAB wyprodukowano.
yaro
A w której galaktyce i na której planecie tego układu tak jest ?
DSA
zapowiadałem w ubiegłym tygodniu że ten temat wypłynie i będziemy dyskutować o fatalnym stanie amerykańskiego lotnictwa bombowego po 8 latach prezydentury Obamy. I wówczas forumowy ekspert Davien przekonywał że do walki gotowe jest 19 B-2 (bez podawania źródeł oczywiście). A jest tak jak pisałem zaledwie 8.