Reklama

Polityka obronna

Koniec zimnowojennego traktatu INF. Amerykanie odbudują rakiety średniego zasięgu [ANALIZA]

Strzelanie pocisku manewrującego systemu Iskander. Fot. Ministerstwo Obrony Rosji/Twitter
Strzelanie pocisku manewrującego systemu Iskander. Fot. Ministerstwo Obrony Rosji/Twitter

Stanowcza, a zarazem zaskakująca, decyzja o zawieszeniu udziału w funkcjonującym od lat traktacie Intermediate-Range Nuclear Forces (INF) przez Stany Zjednoczone może spowodować konieczność dokonania w tym kraju pewnych istotnych zmian w obszarze systemów uzbrojenia regulowanych przez porozumienia traktatowe. Chodzi nie tylko o możliwość odtworzenia zdolności w zakresie systemów rakietowych krótkiego, średniego i kontynentalnego zasięgu, czy bezpośrednio wynikającego z tego zmiany układu sił, ale też o uzyskanie zupełnie nowych możliwości operacyjno-taktycznych.

Sam traktat INF dotyczy wystrzeliwanych z ziemi pocisków balistycznych i manewrujących o zasięgu od 500 do 5500 km. Obejmował rakiety krótkiego (do 1000 km), średniego (do 3000 km) i kontynentalnego zasięgu (do 5500 km). Porozumienie zawarte zostało 8 grudnia 1987 roku pomiędzy Stanami Zjednoczonymi Ameryki a ówczesnym Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. Ogólnie zobowiązywało ono obie strony do zaprzestania produkcji i wycofania z eksploatacji ww. typów broni.

Wraz z zawieszeniem udziału Amerykanie uzyskali pełną swobodę decyzji o testowaniu lub rozmieszczania takich systemów uzbrojenia. Ponadto, gdyby ostatecznie wycofali się z tego porozumienia, uzyskaliby nowe zdolności militarne i zarazem kolejny środek odpowiedzi na zagrożenia w tym obszarze istniejące z kierunku chińskiego oraz rosyjskiego.

Zasadnicze pytanie brzmi jednak - co dalej i jakie kroki należy poczynić? Już dziś możemy bowiem zadać sobie pytanie, jak wyglądał będzie świat określany dziś jako tzw. post-INF?

Próba szukania odpowiedzi na wiele trudnych pytań

Według szacunkowych analiz, obecnie to Chiny dysponują największą liczbą wystrzeliwanych z lądu pocisków o zasięgach określonych w INF (zasoby szacowane są w tysiącach sztuk), a Rosja posiada ich co najmniej sto. Amerykanie nie mają żadnych, ale ich obecne posunięcia sprawiają, że możliwe staje się wprowadzenie do eksploatacji różnych wariantów takiej broni,  co zapewniłoby jednocześnie uzyskanie zupełnie nowych możliwości operacyjnych i strategicznych. To wszystko staje się pilnym zadaniem, przed którym stoją decydenci odpowiedzialni za rozwój polityki militarnej USA.

Chociaż dyskusja związana z tematem wyjścia USA z porozumień traktatu INF trwa, to tak naprawdę w dużej mierze sprowadza się ona do oceny tego posunięcia. Brak jest natomiast odpowiedzi na pytanie, jakie kroki podjąć w przyszłości (jaką strategię obrać).

W tej chwili tylko niewielka część ekspertów proponuje pewne rozwiązania dotyczące stworzenia nowych systemów walki, ale nadal brak jest oszacowania kosztów takiego przedsięwzięcia i koncepcji operacyjnej ich wykorzystania. Trzeba w tym miejscu jeszcze nadmienić, że nowe systemy rakietowe mogą przenosić głowice konwencjonalne i bardziej kosztowne w procesie ich pozyskania i eksploatacji głowice jądrowe. Te ostatnie w zasadniczy sposób wpłynęłyby na zachwianie dotychczasowego bilansu militarnego na świecie.

image
Pocisk Iskander-K. Fot. mil.ru.

Jednym z nielicznych przykładów szukania odpowiedzi na te pytania jest ciekawa analiza - LEVELING THE PLAYING FIELD REINTRODUCING U.S. THEATER-RANGE MISSILES IN A POST-INF WORLD - opisującą możliwe do realizacji scenariusze związane z odtworzeniem zdolności Sił Zbrojnych USA w zakresie wykorzystania pocisków rakietowych małego, średniego i kontynentalnego zasięgu w przyszłości. Tę zbiorową pracę przygotował zespół z Centrum Oceny Strategicznej i Budżetowej (Center for Strategic and Budgetary Assessments - CSBA).

CSBA to niezależny instytut badawczy, założony w celu kreowania innowacyjnego myślenia i prowadzenia analiz dotyczących bezpieczeństwa narodowego i inwestycji związanych z obronnością. Działalność CSBA koncentruje się na kluczowych kwestiach związanych z istniejącymi i pojawiającymi się zagrożeniami dla bezpieczeństwa narodowego USA.

Szybka decyzja i jej skutki

Zawieszenie udziału w INF przez USA w dniu 1 lutego 2019 roku nastąpiło oficjalnie z powodu naruszeń jego postanowień przez Rosję. Chodzi tu o pociski samosterujące 9M729 Nowator (NATO SSC-8). Amerykanie dali sobie sześciomiesięczny okres karencji, po upływie którego może nastąpić całkowite wycofanie się USA z traktatu.

Prowadzone badania i analizy wykazały, że odtworzenie zdolności USA i ich sojuszników (głównie z NATO) w zakresie wykorzystania pocisków małego, średniego i kontynentalnego zasięgu (w tym manewrujących) zmieni całkowicie ich obecne zdolności operacyjne. Dzieje się tak dlatego, że broń taka może stanowić poważne zagrożenie dla istotnych elementów infrastruktury obronnej i krytycznej potencjalnych przeciwników (chodzi tu głównie o Rosję i Chiny) oraz znacząco podnosi efektywność triady uderzeniowych systemów walki wykorzystywanych z lądu, morza i powietrza. Ponadto posiadanie takich systemów zmusza stronę przeciwną do szerszego inwestowania w efektywniejsze systemy obrony przeciwrakietowej (co jest ekonomicznie dla nich dużym obciążeniem) oraz daje kartę przetargową w relacjach międzynarodowych związanych z systemem bezpieczeństwa.

W wypadku szerszego operacyjnego wykorzystania broni rakietowej ww. zasięgu uzyskanoby możliwość szybkiego uderzenia odwetowego oraz niezbędny czas na dokonanie manewru wojsk sojuszniczych w zagrożone obszary walki (dotyczy to szczególnie Europy Wschodniej i Środkowej).

Pojawiają się też jednak głosy przeciwne takim posunięciom. Chodzi tu o zagrożenia związane z rozpoczęciem na bardzo dużą skalę nowego wyścigu zbrojeń oraz wysokimi kosztami jakie poniesie USA i ich sojusznicy, by nadrobić wieloletnie zaniedbania i doścignąć Rosję, a przede wszystkim Chiny. Ponadto powstaje pytanie, czy wyposażone w konwencjonalne głowice pociski wystarczą, by uzyskać wszystkie już wyżej wymienione efekty. Z drugiej strony, wprowadzenie głowic nuklearnych może ponownie nasilić niebezpieczeństwo użycia tej broni. Niepewność budzi też trudna do określenia reakcja władz w Pekinie i Moskwie na posunięcia ze strony USA, NATO i ich sojuszników, oraz brak pewności co do zgody tych ostatnich na umieszczenie na ich terytorium wyrzutni rakiet i głowic przez nie przenoszonych.

Wstępne szacunki mówią, że pożądana liczba całej rodziny nowych pocisków klasy ziemia -ziemia małego, średniego i kontynentalnego zasięgu, przy szybkich decyzjach, może być zbudowana w ciągu od pięciu do dziesięciu lat.

Wyzwania

Wielu analityków twierdzi, że już samo wprowadzenie nowoczesnych pocisków z głowicami konwencjonalnymi w dostatecznym stopniu poprawi zdolności operacyjne USA i ich sojuszników w zakresie odstraszania i wywierania nacisku na strony przeciwne. Korzyści muszą jednak kompensować koszty związane z opracowaniem, produkcją i ostatecznie eksploatacją nowej broni.

Kiedy wynegocjowano traktat INF, zarówno USA jak i ZSRR zdawały sobie sprawę z zagrożeń, jakie rakiety krótkiego i średniego zasięgu, uzbrojone w broń jądrową, stwarzały dla stabilności strategicznej. Wówczas NATO obawiało się rakiet SS-20, natomiast Rosjanie pocisków balistycznych Pershing II i samosterujących, takich jak Gryphon.

Jednak choć znaczące, to postanowienia traktatu dotyczyły tylko tych dwóch wybranych państw, a przecież od końca lat osiemdziesiątych Chiny w szybki sposób zaczęły rozbudowywać swój potencjał militarny w tym m.in. wprowadzać na szerszą skalę broń nuklearną i konwencjonalnie uzbrojone pociski o zasięgach zakazanych przez INF. Obecnie, w tym kraju znajduje się największy na świecie arsenał rakiet kontynentalnego, średniego i krótkiego zasięgu wystrzeliwanych z wyrzutni umieszczonych na lądzie.

Rosja w zasadzie naruszała już postanowienia INF od początków XXI wieku, prowadząc prace na pociskiem 9M729 Nowator, a następnie rakietą RS-26 Rubież.

Do tego „grona” dochodzą i inne „nieobliczalne” w swoich posunięciach kraje, jak Iran czy Korea Północna, ale broń określoną w INF ma też i wiele innych państw.

Postęp technologiczny spowodował, że najnowsze pociski mają większe zasięgi i precyzję, są też bardziej uniwersalne w zastosowaniu (mogą np. atakować pasy startowe, budynki, okręty a nawet pojazdy). Są one kluczowym elementem strategii anty-dostępowej (A2/AD). Dla Rosji i Chin nie mniej znaczący jest też aspekt geograficzny. Ich obszar największego zainteresowania znajduje się stosunkowo blisko, kraje te mają dużą głębię operacyjną i swobodę manewru, gdy tymczasem Amerykanie muszą pokonać spore odległości i utrudnienia z obszaru wsparcia działań, by bronić własnych i sojuszniczych interesów.

W arsenale USA znajdują się obecnie systemy artylerii rakietowej bardzo krótkiego zasięgu i systemy rakiet taktycznych MGM-140 (ATACMS o zasięgu 300 km). Ponadto U.S. Army planuje opracowanie broni dalekiego zasięgu (ponad 1600 km), ale w tej chwili brak jest systemów o zasięgu pomiędzy 300 km a 13 000 km (pocisk Minuteman III).

Jednak do odbudowy możliwości w zakresie systemów rakietowych małego i średniego zasięgu potrzebna jest dobra znajomość ich realnych możliwości i opracowanie wymagań pod takie pociski zapewniające uzyskanie odpowiednich zdolności w obszarze operacyjnym i operacyjno-taktycznym.

Samych rozwiązań konstrukcyjnych rakiet jest dużo, a ponadto sporo jest możliwości ich użycia, łącznie z zintegrowanym procesem walki przeciw rożnej kategorii celom.

Projekt rakiet to kombinacja kompromisów takich jak ich wymiary, masy przenoszonych głowic, uzyskiwane zasięgi i prędkości lotu po zapewniane możliwości uderzeniowe, czy zdolności do przetrwania wobec oddziaływających systemów przeciwnika. Biorąc pod uwagę tylko parametry lotu (np. tory), możemy wyróżnić pociski balistyczne, hipersoniczne, samosterujące. Każdy z wymienionych rodzajów ma swoje wady i zalety (w tym koszty opracowania, produkcji i - w końcu - eksploatacji). Dlatego dobrym rozwiązaniem jest posiadanie różnych systemów, zdolnych do wykonywania specyficznego rodzaju misji i zadań.

Kluczowe znaczenie ma jednak nie tylko pocisk, a również jego kompleksowy system odpalania. Stacjonarne wyrzutnie są najprostsze i najbardziej ekonomiczne, ale też najłatwiej je zniszczyć. Z kolei mobilne mają ograniczenia masowe (co do liczby zabieranych pocisków) i są bardziej kosztowne w eksploatacji. Aby przetrwać, wyposaża się je w całe kompleksy systemów pasywnej i aktywnej obrony oraz siły wzmacniające ochronę bierną (satelity, radiolokatory, BSP itp.) i czynną (obrona plot., ochrona itp.). Do tego dochodzi odpowiednia infrastruktura (drogi, magazyny, schrony). To wszystko sprawia, że efektowne użycie tych wszystkich środków może spowodować, że będą one trudne do wykrycia i zniszczenia.

Biorąc pod uwagę sposób użycia to pociski średniego i krótkiego zasięgu są szybkie i zdolne do niszczenia kluczowych elementów systemów militarnych przeciwnika, takich jak wyrzutnie antysatelitarne, przeciwokrętowe czy przeciwrakietowe. Dzięki mobilności i wymienionym już sposobom ich ochrony, mogą pozostawać w bezpośredniej strefie walki (w przeciwieństwie do np. niektórych typów samolotów czy okrętów).

Niektóre rodzaje rakiet mogą też wykorzystywać niskie sygnatury radarowe, duże prędkości lub wysoką zwrotność, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo zestrzelenia. Ponadto stanowią pierwszy etap uderzenia – torujący drogę innym, bardziej wyrafinowanym systemom przenoszonym przez samoloty czy okręty wojenne.

Koszty i propozycje rozwiązań

Bardzo ciekawym czynnikiem decydującym o zbudowaniu potencjału w oparciu o rożne rodzaje pocisków jest ten związany z kosztami.

I tak, biorąc pod uwagę zasięg, można zauważyć, że systemy o większym zasięgu są droższe w eksploatacji m.in. ze względu na zużywanie większej ilości paliwa i - przykładowo - ze względu na rozwiązania konstrukcyjne, wymagające zastosowania większej liczby silników napędowych lub silników o większej mocy.

Z kolei rakiety specjalistyczne, używane jako np. broń przeciwokrętowa, również będą droższe niż ich odpowiedniki atakujące cele lądowe, ponieważ w takich pociskach montuje się bardziej zaawansowany i kosztowny zestaw ich naprowadzania (aby uderzyć w manewrujący cel).

Ponadto posiadanie pocisków o małym i średnim zasięgu przez USA i ich sojuszników zmusza przeciwnika do realizacji kosztownych modyfikacji własnych planów działania. Trzeba bowiem uwzględnić stopień oddziaływania takiej broni na własne posunięcia taktyczno-operacyjne, sposoby jej zwalczania czy ograniczenia, jakie one wymuszą.

Obecnie w USA, ze względu na realizowane już programy, można w stosunkowo krótkim czasie zbudować rodzinę pocisków, ale o krótszym zasięgu. Ponadto mogą być one rozmieszczone w znacznej liczbie (co wpłynie na obniżenie kosztów jednostkowych).

Jednym z takich programów jest Precision Strike Missile (PrSM), który ma stworzyć następcę rakiety ATACMS (Army TACtical Missile System). Osiągniecie początkowej zdolności operacyjnej (IOC) jest w tym wypadku planowane na lata 2023–2025, a jednym z założeń jest uzyskanie o połowę mniejszych kosztów eksploatacji, niż w wypadku poprzednika. Co prawda, zasięg tego pocisku został określony jako nie mniejszy niż 499 km, ale zdaniem wielu ekspertów można go stosunkowo niewielkim kosztem podnieść do 750-1000 km. I - co istotne - pociski te wystrzeliwane będą z posiadanych już samobieżnych wyrzutni rakietowych M142 HIMARS i M270A1 MLRS. Szacuje się zatem, że całkowity koszt pozyskania nowych 400 PrSM może wynieść około 1,1 miliarda USD, w tym 780 milionów związanych z dalszym rozwojem bieżącego programu pod nowe wymagania.

Inny przykład to program Long Range Anti-Ship Missile (LRASM). Pomimo, ze założenia dla tego systemu zakładają odpalanie z powietrza, to wariant wystrzeliwany z lądu został już przetestowany, co potencjalnie zmniejsza koszty dalszego rozwoju takiej wyrzutni. Dopracowanie takiego wariantu naziemnego może kosztować od 250 do 500 mln USD. Ponadto LRASM jest łatwo zintegrować z HIMARS lub można powstać większa wyrzutnia np. na pojazdach typu HEMTT-M i w tym wypadku faza rozwojowa kosztowała by ok. 300–400 milionów USD. Pozyskanie 400 zmodyfikowanych pocisków LRASM i 50 wyrzutni, może kosztować około 2,0–2,5 mld USD (przy około 3 mln USD za pocisk i 130 mln za system).

image
Wyrzutnia systemu BGM-109G Gryphon. Fot. TSGT Bob Marshall/US DoD/Wikipedia.

Jednak najprostszą opcją byłoby dostosowanie do potrzeb armii amerykańskiej rakiet Tomahawk (w 2018 roku amerykański Departament Obrony płacił 1,4 mln USD za pocisk). Istnieje też jego wariant rozwojowy, Maritime Strike Tomahawk (MST), a oba są systemami, które wymagają jedynie minimalnych adaptacji do odpalania z systemu lądowego (koszt oceniany jest na mniej niż 100 mln USD). W wypadku opcji w postaci czterech rakiet Tomahawk zainstalowanych na wyrzutni HEMMT-M całkowity koszt zakupu 400 pocisków i 50 takich wyrzutni może wynieść 1,4 mld USD (czyli po ok. 80 mln USD na za każdą baterię). Większy koszt byłby w wypadku wyboru zmodyfikowanego MST i wynosił by od 1,6 do 2,0 mld USD (w zależności od tego, czy MST to zmodyfikowane Tomahawki Block IV, czy rakiety nowej generacji).

image
Pocisk manewrujący Tomahawk odpalany z pokładu okrętu USS Shoup (DDG 86). Fot. U.S. Navy

Nieco inaczej sprawa wygląda w wypadku rakiet średniego zasięgu. W tym obszarze, aby odtworzyć zdolności, należy już myśleć w perspektywie ponad pięcioletniej. Również i tutaj jednak, przynajmniej niektóre z nowych systemów, mogą wykorzystać doświadczenia i zasoby z istniejących projektów lub programów badawczych. Wówczas niektóre rozwiązania mogą być dostępne w ograniczonej liczbie w ciągu mniej niż pięciu lat, podczas gdy inne wymagałyby rozpoczęcia znaczących, wieloletnich programów rozwojowych. W tym przypadku koszty pozyskania i eksploatacji będą też znacznie większe.

Jako jedną z opcji w tym obszarze proponuje się rozwinięcie pocisku Pershing II do wariantu określanego jako Pershing III o zasięgu zwiększonym do 2000 km (z 453 kg głowicą bojową). Inny rozważany wariant to opracowanie od podstaw nowego pocisku, który zdolny byłby do przenoszenia 114 kg głowicy na odległość do 1500 km. To sprawiłoby, że byłby on tańszy o ok. 6-8 mln USD od Pershinga, a mniejsze wymiary pozwoliłyby na zabieranie większej liczby takich rakiet przez pojedynczą wyrzutnię. Pozyskanie 400 rakiet i do 50 wyrzutni może kosztować około 4 mld USD, a ich specjalistyczny wariant przeciwokrętowy to koszt ok. 8–10 mln USD za pocisk.

Z kolei w przypadku opracowania w Stanach Zjednoczonych rakiet o zasięgu kontynentalnym (proponuje się zasięg do 4000 km), to taki pocisk może kosztować ok. 1 mln USD za egzemplarz, a koszt całego programu rozwojowego szacuje się na 1,1 mld USD. Jednak koszt wystawienia baterii z jednym takim pociskiem na wyrzutni przekraczałby koszt baterii z rakietami Pershing III. Pozyskanie 400 takich pocisków oraz 200 wyrzutni może kosztować około 12–13 mld USD.

Podsumowanie

Gwałtowne zmiany sytuacji międzynarodowej sprawiły, że obecnie w USA programy związane z rozwojem artylerii lufowej i rakietowej dalekiego zasięgu uzyskują znaczenie priorytetowe.

Dość długo Waszyngton zwlekał z zawieszeniem postanowień traktatu INF, co dało czas Chinom i Rosji na przygotowanie skutecznych systemów ofensywnych krótkiego, średniego i kontynentalnego zasięgu.

Wprowadzenie do arsenału U.S. Army nowych rakiet zapewni znaczne korzyści operacyjno-takytyczne, które również należy oceniać w kontekście szerszych zamierzeń strategicznych. Konieczne jest jednak przeprowadzenie efektywnych badań nad sprawdzeniem użyteczności różnych rakiet wystrzeliwanych z lądu, biorąc pod uwagę odpowiednie scenariusze działań (w tym poziom przeżywalności w różnych warunkach, czy koszty pozyskania i eksploatacji odpowiedniej liczy takich systemów).

Powinno się też porównać koszty wymagane do zainstalowania tych systemów z alternatywnymi możliwościami, takimi jakie obecnie dają np. bombowce czy okręty wojenne. Amerykanie muszą nadrobić zaległości, bo sama obrona na wszystkich możliwych kierunkach jest zarówno ekonomicznie, jak i militarnie, niemożliwa do realizacji.

Wprowadzenie zakazanych w INF rakiet przywróciłoby równowagę militarną i zwiększyłoby siłę nacisku ze strony Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Ponadto wydaje się, że takie kroki, zamiast stymulować wyścig zbrojeń, mogłoby zachęcić Chiny i Rosję (oraz inne kraje) do ponownego rozważenia wprowadzenia nowych zasad kontroli uzbrojenia tego rodzaju.

Chiny i Rosja zmuszone zostałyby do poświęcenia ograniczonych przecież środków do rozbudowy systemów wykrywania i zwalczania nowej broni amerykańskiej, które obecnie przeznaczane są na broń typowo ofensywną. Ich dotychczasowe plany i posunięcia uległyby więc znacznym i kosztownym zarazem zmianom.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (15)

  1. Sailor

    Tak na prawdę to dla nas zmiany są tylko na plus. Chiny nigdy nie były stroną traktatu INF. Natomiast Rosja nigdy go nie przestrzegała. Zresztą jak wszystkich innych traktatów, które jeżeli są akurat przestrzegane to przez przypadek albo kiedy są Kremlowi na rękę.

    1. sża

      W ramach Traktatu INF Rosja zniszczyła o 1000 [tysiąc] środków przenoszenia więcej, niż zrobiły to USA. Do tego za Jelcyna Rosja i jej siły zbrojne, były w stanie rozpadu. Skąd więc to propagandowe stwierdzenie, że "Rosja nigdy go nie przestrzegała"?

  2. Maciek

    Na szybko odbudują lądowe tomahawki i będą pracować nad czymś bardziej zaawansowanym.

    1. Davien

      Maciek, Tomahawk to juz dosyc stary pocisk, raczej pójda w cos w stylu poprawionego JASSM-ER , no i pewnie reaktywuja pershinga z nowymi technologiami. Wtedy miał CEP 30m, dzis to będize pocisk trafiający punktowo w cele ruchome nawet .

    2. Fanklub Daviena

      A F-22 z IRST, HMCS i dwukierunkowym datalinkiem stealth będzie wcześniej czy później niż ten Pershing? :)

    3. Davien

      Jakies 100 lat wczesneij nim Rosja zbuduje swój pierwszy samolot V gen wiec znowu sie skompromitowałeś:)

  3. Jan z Krakowa

    Postępowanie Rosji z rakietami o których mowa, rozwiązało ręce Stanom Zjednoczonym w tym sensie, że będą one mogły je umieszczać na Dalekim Wschodzie na całym świecie na lądach. Zmieni się więc sytuacja strategiczna. W Europie też one będą. Prędzej czy później. Powtarza się więc sytuacja, którą pamiętam z lat70/80. Amerykanie, podobnie jak wtedy, muszą przywrócić równowagę -- też w Europie. Chiny za to Rosji nie podziękują. Prawdopodobnie Rosjanie założyli wygraną Clintonowej (jak piszą w Czechach) i w porę nie skorygowali swoich planów i działalności propagandowej. Czasami państwom brakuje umiaru. Cintonowa, podobnie jak Obama jest <<dobrotliwa>> (tak pisano o następcy Franciszka Józefa). Oprócz tego chyba Kongres popiera rozsądną politykę prezydenta Trumpa wobec Rosji. Gospodarka USA jeszcze bardziej na tym zyska.

    1. 1 23

      Dobrze ujęte. Pozdrawiam.

    2. zxcv

      Bzdura. Ruscy postawili na Trumpa, co było widać w ich nachalnej propagandzie internetowej, atakach hakerskich na maila Clinton i co widać po kontaktach zaplecza Trumpa z ruskimi(ujawnionymi w śledztwie). Myśleli że będą mieli marionetkę, a tymczasem to Trump wykorzystał ruskich do wygrania wyborów i się na nich wypiął. Może niczego im nie obiecał, ale wystarczyło że nie pogonił ich kiedy kontaktowali się z jego zapleczem i to wystarczyło żeby pomyśleli że można go kupić.

    3. Sailor

      Rosjanie mogli zakładać zwycięstwo Clinton, a jednocześnie pomagać Trump-owi aby namieszać na amerykańskiej scenie politycznej. Jedno z drugim się nie kłóci.

  4. tadek

    Mając rakiety średniego zasięgu z głowicami atomowymi w Estonii ,Polsce czy na Ukrainie które dolatują do Moskwy w 3 czy 4 minuty Amerykanie przystawiają ROSJI do głowy pistolet gotowy do strzału. Wystarczy nacisnąć spust .Rosjanie nie mają czym odpowiedzieć bo zarówno Kuba czy Wenezuela jest dla nich stracona.

    1. A

      W tych krajach nie ma ani jednej amerykańskiej rakiety, a nawet gdyby były, to ich użycie przeciwko Rosji od razu cofnie USA do epoki kamienia. A Kuba a tym bardziej Wenezuela nie jest dla Rosji stracona. Jak USA będzie sie tak bawić, to rosyjska baza rakietowa może powstać w Wenezueli czy na Kubie.

    2. Davien

      Panie A po pierwsze jakby Rosja uzyła broni jądrowej to nawet karaluchy by w Moskwie od promieniowania wyzdychały, po drugie Kuba to ma dosyc Rosji po tym jak ją olała w latach 90-tych, a co do Wenezueli to przy przewadze USA w tych regionach żywot tej bazy byłby krótki.

    3. GB

      Póki co nie. Ale w Polsce w Redzikowie mogą być jeśli podejmie się odpowiednie decyzje.

  5. Andrettoni

    Masz rację, ale powszechnie się mówi, że ChRL się zbroi i wydatki na zbrojenia rosną, a w przeliczeniu na PKB maleją... Jest oczywiste, że gdyby Polska była bogata i wydając 2% PKB na zbrojenia było nas stać np na lotniskowiec, to byśmy go sobie zbudowali. Chiny stać na wydatki i w 99% wydają u siebie. A co mają robić- nie budować armii i zmniejszyć wydatki do 0,5 % PKB? My wydajemy 3% i w większości nie u siebie. A jednak nasza gospodarka stale rośnie, a chińska stale upada... Prognozy są takie, ze w roku 2050 Chiny będą miały pierwsza gospodarkę, a Indie drugą. USA nie będą nawet drugie. Chcesz mieć największą armię i trzecią gospodarkę czy trzecią armię i pierwszą gospodarkę?

  6. Tom

    "Amerykanie nie mają żadnych" US ma tez tysiace - prosze pamietac ze US sama zademonstrowala te mozliwosci - pociski ktore mozna odpalac z okretow nie byly w INF i US po prostu przeniosla je na lad. Ludzie zapomnieli ze INF jest z 1987 i wtedy byly "inaczej". Wtedy nie mozna bylo miec za duzo pociskow na okretach czy w powietrzu wiec to bylo "OK" - liczylo sie to co na ladzie. Wyjscie US z INF jest z wielu przyczyn, rowniez z tych ze po prostu traktat z 1987 jest stary. Chiny w 1987 byly bardzo biedne - nie teraz.

    1. Davien

      Panie Tom USA nie ma żadnych pocisków manewrujących i balistycznych bazowania ladowego o zasięgu zakazanym INF wiec nie kłam. Chiny nie stanowia tu żadnego zagrozenia dla USA bo niby jak pociski sredniego zasiegu z Chin mają doleciec do USA?? I to tyle.

    2. lol

      "Wyjscie US z INF jest z wielu przyczyn". Tylko jakoś nie przeszło ci przez gardło(klawiaturę), że główną przyczyną było wypłynięcie zdjęć ruskiego "Kalibra" na wyrzutni Iskandera co było jawnym złamaniem tego traktatu przez Rosję.

    3. Extern

      Przecież że te które mają dolecieć do Korei Południowej czy do Japonii są problemem.

  7. Olo

    Najważniejsze jest to że jakiekolwiek gdziekolwiek uderzenie armii USA spotka się z bezpośrednim odwetem na centra polityczno -gospodarcze kontynentalnych Stanów. Koniec chowania się za Atlantykiem czy Pacyfikiem. W efekcie jakikolwiek wyścig zbrojeń ze strony USA to tylko marnowanie sił i środków.

    1. Fanklub Daviena

      Dziwne, ale pierwszy raz zgadzam się z Olem! I zacytuję uwagi Putina pod adresem USA po amerykańskich pomysłach "małych" głowic atomowych i wypowiedzeniu INF: "Niech USA nie liczą, że i tym razem kolejna wojna światowa będzie ograniczona terytorialne tylko do Europy i Azji" i "Rosja w odpowiedzi na atak na nią nie ograniczy się do ukarania ręki trzymającej miecz, ale zaatakuje głowę, która tą ręką kierowała"... Niepokoi mnie tylko jedno: to nie w Rosji czy w Chinach, tylko w USA są potężne, wpływowe organizacje głoszące "konieczność depopulacji" do 500 mln ludzi, a najwyżej do miliarda i nawet wznoszą potężne obeliski z takimi postulatami...

    2. Davien

      Olo a w odpowiedzi w Moskwe czy Petersburg uderzą pociski z USA . Istotnie dla Putina 'opłacalna wymiana":)

    3. Davien

      Funku, ale nikt nie będzie sie bawił w małe głowice jak Rosja uzyje broni jadrowej tylko dostanie tak ze 100 tridentów w broń strategiczną i nastepne 400 Minutemanów jak dalej będzie chciała rozrabiac i finał.

  8. Fanklub Daviena

    "Ponadto posiadanie takich systemów zmusza stronę przeciwną do szerszego inwestowania w efektywniejsze systemy obrony przeciwrakietowej" - tak uważają tylko linearnie myślący Amerykanie o ciasnych horyzontach. Rosjanin uzna, że zamiast wywalać np. dodatkowy miliard USD na opl, lepiej kupić za to 1000 szt. Iskanderów-K. Rosjanie, wy strategiczne matołki z zachodnich "think"-tanków, nie będą szli w obronę, bo po pierwsze, mają budżet kilkanaście razy mniejszy od NATO, po drugie, obrona jest średnio 9x droższa niż atak, więc na NATOwskie zwiększenie możliwości ataku Rosja odpowie nie obroną, tylko ROZBUDOWĄ ŚRODKÓW ATAKU CELEM ODSTRASZANIA. Jak ktoś "myśli", że w odpowiedzi na amerykańskie wycofanie się z INF Rosja finansowo wykrwawi się na opl i braknie jej na atak i Zachód będzie nie tylko bezpieczny, ale jeszcze i tak zdolny do przełamania rosyjskiej opl, to nie jest analitykiem, tylko baranem lub osłem. Rosja tak nie zrobi, bo jest lepsza z matematyki a dodatkowo nie było by ją na to stać, więc odpowie jedynym sensownym rozwiązaniem: dramatycznie zwiększy produkcję pocisków średniego zasięgu. I tak dzięki "błyskotliwości" Trampka "wzrośnie" bezpieczeństwo w Europie, ale nie tylko: Trampek z geografii też bystry nie jest, więc nie wziął cyrkla i nie zatoczył ze wschodnich wybrzeży Rosji okręgu o promieniu 5500km i pewnie nie wie, że większość obszaru USA, łącznie z najdalszymi zakątkami Kalifornii, znajdzie się w zasięgu rażenia rosyjskich rakiet średniego zasięgu, których ilość nie będzie teraz regulowana żadnymi traktatami. I pierwszy raz od Kryzysu Kubańskiego USA stanie w obliczu bycia na celowniku broni innej niż strategiczna i teraz Rosjanie w odpowiedzi np. na zbombardowanie rosyjskiej bazy marynarki w Syrii zyskają możliwość ataku rakietowego na np. bazę US Navy w Kalifornii... Dotąd Rosja nie miała możliwości rewanżu na USA np. za konwencjonalny ostrzał Kaliningradu a dzięki wycofaniu się USA z INF taką możliwość zyska. Jako Polak jestem zadowolony z końca INF. Teraz potencjał rakietowy Rosji poniżej broni strategicznej nie będzie wymierzony jedynie w Polskę, ale "rozmyje" się na całą Europę, Bliski Wschód i Zachodnie Wybrzeże USA, więc przydział "na Polskę" się zmniejszy a i zachodni politycy będą mniej skorzy wymachiwać szabelką, wiedząc, że nie tylko Polska, ale i ich kraje teraz za to odpowiedzą. P.S. Z punktu widzenia Rosji sytuacja zmienia się niewiele i tylko na plus Rosji: po podejściu NATO pod granicę Rosji była ona i tak w zasięgu rakiet krótkiego zasięgu a USA i miasta zachodnie nie, a z uwagi na ogromną ilość natowskich samolotów i okrętów przenoszących pociski średniego zasięgu, i tak w celownikach pocisków średniego zasięgu była. Rosja natomiast miała skromną ilość okrętów i samolotów z takimi pociskami, zdolną zagrozić USA czy UE. Teraz Rosja zamiast drogich okrętów i samolotów będzie mogła produkować tanie wyrzutnie lądowe i korzystać ze swoich ogromnych terytoriów w celu ich ukrycia. :)

    1. Nikt

      Dla USA i Europy nic się nie zmieni bo bronie tej klasy były uzywane w olbrzymich ilościach na lekkich okrętach przez Rosję, ni zapomiałś że właśnie przez posiadanie ladowych wyrzutni średniego zasięgu USA zerwało INF który i tak nie obejmował Chin

    2. Davien

      Funku jak sie osmieszasz to na całeg jak widać:) Po pierwsze akurat rakiet balistycznych sredniego zasięgu Rosja nie ma wcale, jedyna lamiąca traktat INF RS-26 wyladowała w zamrażarce do min 2028r, a zasieg 3M14 to całe 1500km. bo jak odpalisz wersję Jadrowa to ci jakas setka Tridentów złozy wizyte;) A teraz dalej, weż sobie panie funklub narysuj koło o promieniu 1700km z dowolnego morza gdzie pływa sobie jeden z SSGN-ów i policz sobie kto wyjdzie lepiej: USA na kilkunastu 3M14 które można bez problemu przechwycic czy Rosja tak na 150 BGM-109E z kazdego SSGN-a. Aha raz juz była taka sytuacja i to nie USA ale Rosja błagała o podpisanie INF jak w Moskwie panika na temat Pershinga II siegnęła szczytu:)

    3. bps

      Wyjaśnij "znafco" Rosji po co Moskwa od lat inwestuje w systemy przeciwlotnicze, przeciwrakietowe i antydostępowe. Już za czasów ZSRR obrona przeciwlotnicza stolicy Rosji była wręcz mityczna. Problem Rosjan polega na tym, że Moskwa jest wielkim centrum politycznym i gospodarczym bez którego państwo nie przetrwa. A to jest wielki nieruchomy cel

  9. R

    A moze US pokaze dowody na lamanie traktatu przez Rosje?

    1. Przecież to Rosjanie przedstawili już dowody;))) sami pokazali rakietę i jej start...

    2. Davien

      Panie R a po co jak sama Rosja pochwaliła sie odpaleniami 3M14 z wyrzutni ladowych i testami RS-26 na 2200km. Polecam niezłe zdjęcia z MO FR odpalanych 3M14:)

    3. anda

      No i co to znaczy a czy pokazali trasę przelotu i gdzie wylądowała?

  10. Marek1

    Warto zwrócić uwagę na podawane w artykule szacunkowe koszty pozyskania przez USA poszczególnych typów rakiet krótkiego/średniego zasięgu zakazanych przez INF i PORÓWNANIE ich z kwotami jakie już zostały wydane przez MON(np. na I etap Wisły) i jeszcze zostaną(II etap Wisły, F-35). Polskę STAĆ było na pozyskanie rakiet balistycznych/manewrujących o zas. 1000-1500km, ale obecnie to już poza zasięgiem budżetu. Został o "zarżnięty" na amen i stać nas obecnie jedynie na takie spektakularne farsy jak "modyfikacja" T-72M.

    1. Davien

      Marek, zacznijmy od tego że nikt nam takich rakiet nie sprzeda bo blokuje to MTCR, USA samo buduje i opracowuje swoje pociski wiec dla nich to zwykła modernizacja istniejacych rakiet. Aha USA nie miąło żadnych pocisków zakazanych traktatem INF co widac po czasie jaki zajmuje opracowanie pociskó balistycznych o zasięgu 500-5500km.

    2. Fanklub Daviena

      Miały zakazany traktatem pocisk "testowy" do testowania tarczy antyrakietowej, drony o zasięgu 500-5500km z udźwigiem ponad 450kg oraz zakazane INF wyrzutnie VLS mk 41 w Rumunii. Ponadto Rosja przestawiła zdjęcia satelitarne z budowanych od... 2 lat przed wypowiedzeniem INF zakładów Raytheona przeznaczonych do budowy pocisków średniego zasięgu. Po prostu USA już 2 lata temu "wiedziały", że Rosja "złamie" INF i nikt inny, podobnie jak ostatnich amerykańskich rewelacji -"nielegalnych rosyjskich testów nuklearnych" - tych rosyjskich naruszeń nie zauważył, no może z wyj. Brytyjczyków, ale na ich bredzenia przestałem zwracać uwagę, więc nie wiem. :)

    3. wizjoner

      Davien wezmą dwa stopnie z LGM-118A Peacekeeper, lub z UGM-133 Trident II D-5 i już mają pociski o zasięgu zakazanym przez INF, podobnie mogą zrobić ruskie. Takie rakiety mogą opracować w kilkanaście miesięcy i wdrożyć w 2020- 2021 roku. Problem jest inny, przy zagrożeniu atakiem w czasie pojedyńczych minut, decyzję o ataku odwetowym musi podejmować komputer a nie człowiek. Dlatego wtedy III wojna światowa zostanie rozpoczęta przez komptery i niestety prawdopodobnie przez ruskie, co oznacza szybki koniec cywilizacji. Ruskie komputery wykryją atak, odpalą atak odwetowy, po czym USA uruchomi atak odwetowy i to bedzie koniec Europy, Rosji i USA.

  11. Andrettoni

    Teoretycznie jest to racja, ale Stany Zjednoczone są w trudniejszej sytuacji. Deficyt budżetowy jest niebotyczny, a kraj podejmuje ciągle nowe wyzwania finansowe. Rakiety średniego zasięgu to tylko mały element. Dochodzi do tego wy ścig kosmiczny, modernizacja sił lądowych i morskich, modernizacja lotnictwa, arsenał atomowy. Amerykanie muszą ponieść olbrzymi koszt, a wojny nie ma. Oficjalnie na zbrojenia USA wydaje dwukrotnie więcej PKB niż ChRL. Chiny mimo, że na zbrojenia wydają coraz więcej, to w procentach PKB ta kwota podobno nawet zmalała z 2% do 1,9%, natomiast w USA procent wydatków wzrósł z 4,3 do 4,6. To nie jest dobrze dla gospodarki.

    1. Davien

      Panie Andrettoni ale ich na to stać i te pieniadze w 99% wydaja u siebie.

    2. Jeszcze ich stac, wydaja u siebie owszem, ale nie na swoja produkcje, jakie jest zadluzenie US a jakie Chin?

    3. Fanklub Daviena

      Jak uważasz, że przy dochodach budżetowych 4 bln USD i budżecie 5 bln USD (czyli 1 bln USD deficytu!!!) i zadłużeniu 23 bln USD, w tym 5 bln USD krótkoterminowego (do spłaty poniżej 3 lat) "USA na to stać", to znaczy, że znowu masz swój słynny odlot z rzeczywistości. Czyżbyś nie wiedział, że już dziś 10 letnie obligacje amerykańskie są wyceniane niżej od... polskich i greckich? A to dopiero początek! :)

  12. Zyga3

    Stany jak Imperium Rzymskie, doputy - dopuki nie padną finansowo. Drukarki FEDu pracują, a dolar USA od 1971 do 2017 stracił już 84% na wartości (nie wtajemniczonym w finanse dodam, że wówczas Stany całkowicie odeszły od pokrycia USD - złoto).

  13. MAZU

    Czy któryś z szanownych forumowiczów może napisać o zlikwidowaniu z polecenia PUSA BHObamy najnowszej generacji rakiet Tomahawk? M

    1. R

      Nie ma czegos takiego jak najnowszej generacji rakiety Tomahawk.

    2. Davien

      Mazu, o bajkach sie nie dyskutuje:)) Najnowszą generacja jest BGM-109E i ostatnio spadały na Syrię.

    3. Davien

      Panie R, alez sa nazywa sie to Tomahawk block IV albo BGM-109E.

  14. zwolec

    Nie bardzo rozumiem sens stawiania pytań "na ile przyspieszenie prac na nowymi systemami uzbrojenia przez USA wpłynie na decyzje Chin i Rosji" - przecież skoro Rosja zbroi się po cichu mamiąc i kłamiąc na potęgę a PRC robi swoje niezależnie od tego co mówi i robi USA i Rosja to USA i tak podjęło już decyzję (nieoficjalnie pół roku temu) o podjęciu odpowiednich kroków ku modernizacji i nowym zbrojeniom. Chiny sobie poradzą bo są bogate, Rosja odpadnie bo jest słaba gospodarczo a USA lekko się zasapie na początku ale czasem wyjdzie na prowadzenie - to co mają Amerykanie to przede wszystkim myśl techniczna której brakuje Chinom i Rosji - wprawdzie Chiny kradną na potęgę know how ale nie zawsze wychodzi im kopiowanie 1 do 1. Gdzies z boku sa Indie i japonia - ta ma giga kasy i ludzi - jak zobacza zagrożenie ze strony Chin to przykleją sie do USA i zamiast obecnie istniejącej "obronnej" struktury wojsk przypomna sobie kim byli kiedyś - kwestia czasu. A kacapy w tym wyścigu złapią zadyszkę już za parę lat gdy Amerykanie i Chińczycy wrzuca kolejne biegi i prędkość zbrojeń nabierze tempa gdzie Rosja pogubi łapcie i potknie się o własny nochal - są za słabi gospodarczo a do wyścigu potrzeba zdrowych mocnych organizmów a nie zasuszonych staruszków ...

  15. Jan z Krakowa

    Dziękuję Autorowi za obiektywny, na wysokim poziomie artykuł.

Reklama