Reklama

Okres zimnej wojny to czas podporządkowania wielu aspektów funkcjonowania państw, czy to Układu Warszawskiego (w większym stopniu), czy to NATO (w stopniu nieco mniejszym), na potrzeby ewentualnej konfrontacji dwóch bloków. Do widocznych przejawów tej polityki należało nie tylko skomasowanie sił oraz środków bojowych, należących do pozostających w wysokiej gotowości armii obu stron, lecz także rozbudowana infrastruktura cywilno-wojskowa, szczególnie w rejonie styku dwóch wrogich sobie struktur militarnych. Była ona niezbędna do przemieszczania i stacjonowania wojsk własnych i jak najskuteczniejszego zatrzymania atakujących. Oczywiście, z racji defensywnej struktury NATO, ówczesne działania właśnie tej strony są najbliższe dzisiejszej sytuacji strategicznej, rozważanej w kontekście szczytu w Warszawie.

Czytaj więcej: Dowódca US Army Europe: "Liczne braki" podczas Anakondy. Przerzut i łączność.

Niedawne manewry „Anakonda-16” pokazały jak mocno skorelowane jest sprawne funkcjonowanie sił zbrojnych z istniejącą infrastrukturą, podporządkowaną na co dzień szeroko pojmowanym potrzebom cywilnym. Nowe znaki drogowe wzbudziły dyskusję na łamach mediów. Konwoje wojska, poruszające się po drogach, stanowiły wyzwanie dla służb odpowiadających za bezpieczeństwo komunikacji. W przestrzeni powietrznej pojawiły się dodatkowe maszyny, zarówno śmigłowce jak i samoloty. Konieczne było odpowiednie współdziałanie wielu służb, wojskowych i cywilnych, by nie zakłócać normalnego funkcjonowania naszego państwa. Należy przy tym podkreślić, że mieliśmy do czynienia z manewrami o z góry znanym czasie trwania, miejscach dyslokacji ćwiczących wojsk, itp. Warto o tym pamiętać, zestawiając doświadczenia wyniesione z „Anakondy-16” i podobnych manewrów z realnymi sytuacjami kryzysowymi - trzeba brać wówczas pod uwagę czynnik czasu, oddziaływanie potencjalnych sił zewnętrznych oraz brak możliwości powtarzania poszczególnych epizodów przygotowań.

Czynnością, która wymaga gruntownego i całościowego sprawdzenia jest stan zaplecza kolejowego w Polsce. Konieczne jest tutaj precyzyjne określenie i zabezpieczenie wymogów zarówno naszych sił zbrojnych, jak i możliwych sił sojuszniczych. Chodzi o zdolność do uzyskania szybkiego tempa przerzutu formacji własnych wraz z ciężkim wyposażeniem z zachodu na wschód. W ramach sprawdzenia niezbędne jest ustalenie stanu parku maszynowego (w tym wagonów kolejowych przystosowanych do przewożenia pojazdów – od bwp i kto, po czołgi podstawowe). Niezbędne jest sprawdzenia gotowości i umiejętności personelu cywilnego, jego zgrania z przedstawicielami wojska - w skali operacyjnej i strategicznej, na terenie całego państwa. Kolejnym elementem wymagającym sprawdzenia jest odpowiednie zabezpieczenie wagonów do przewozu żołnierzy wraz z wyposażeniem osobistym. Następnymi współpraca na linii wojsko-Straż Ochrony Kolei i współdziałanie komórek wojskowych, odpowiedzialnych za organizację i nadzór transportu, z odpowiednimi komórkami i osobami działającymi w ramach infrastruktury kolejowej. Należy przy tym uwzględnić możliwe przeciwdziałanie ze strony potencjalnego przeciwnika, dążącego do realnego osłabienia zdolności w zakresie przerzutu sił wzmocnienia oraz destabilizacji zaplecza wojsk biorących udział w danej operacji.

Załadunek sprzętu na wagony kolejowe. Fot. 7. Brygada Obrony Wybrzeża

Interesującym wątkiem jest wykorzystanie składów, mogących rozwijać większe prędkości niż klasyczne, używane dotychczas do przewozu wojska pociągi osobowe. Chodzi o sprawdzenie nawet tak, wydawałoby się, drobiazgowych kwestii, jak możliwość umocowania broni przewożonej przez żołnierzy w nowych wagonach. W przypadku polskiego „rozbicia dzielnicowego” na różne spółki kolejowe, niezbędne jest sprawdzenie kwestii mobilizacji sprzętu i osób potrzebnych do jego obsługi. Sprawdzenie to powinno zostać przeprowadzone w sposób realny, a nie pozorowany w ramach działań planistów. Co ciekawe, tego rodzaju sprawdziany gotowości bojowej własnych linii kolejowych przeprowadzają chociażby Chiny - testowane są tam składy szybkich kolei w celu nagłego wzmocnienia dalekich oraz konfliktogennych prowincji. Należałoby również szczególnie dokładnie przyjrzeć się wszelkim doświadczeniom związanym z transportem wojsk, szczególnie tym ocenianym jako negatywnie, płynącym z działań prowadzonych na wschodniej Ukrainie.

W ramach przygotowywania planów wykorzystania infrastruktury cywilnej, niezbędne jest odpowiednie rozpoznanie możliwości oferowanych przez sieć niewielkich portów lotniczych, jakie powstały na terenie całej Polski. Fot. lotnisko-radom.eu

Podobnie jak w przypadku transportu kolejowego wygląda konieczność sprawdzenia możliwości wykorzystania cywilnego zaplecza lotniczego. Od kilku lat, przy wykorzystaniu m.in. środków pochodzących z programów unijnych, powstaje sieć lotnisk rozrzuconych po Polsce. Pomijając kwestie ich biznesowej skuteczności w dłuższej perspektywie czasowej, należy zastanowić się nad wykorzystaniem oferowanych przez nie możliwości w całościowym systemie obrony państwa. Będzie to, z jednej strony, wymagać szczegółowych i szeroko zakrojonych prac planistycznych, z drugiej będzie to jednak forma praktycznego sprawdzenia współpracy logistyków polskich, amerykańskich i pochodzących z innych krajów sojuszniczych, konieczne jest tu bowiem uwzględnienie działań koordynowanych w ramach NATO. Plany tego rodzaju, zakładające odpowiednie wykorzystanie cywilnej struktury lotniczej, pozwoliłyby, w jakimś stopniu, zdywersyfikować możliwości dowódców. Pamiętać bowiem trzeba, że potencjalny przeciwnik niewątpliwie dysponuje odpowiednim rozpoznaniem systemu naszych baz, lotnisk, portów należących bezpośrednio do wojska. Plany wykorzystania zaplecza cywilnego powinny, w razie możliwości powiększenia zgrupowań międzynarodowych (Stany Zjednoczone, NATO), uwzględniać potrzeby sojusznicze. Chodzi tu nie tylko o możliwość lądowania maszyn transportowych z wojskiem, sprzętem oraz zaopatrzeniem, ale i późniejsze wykorzystanie sieci komunikacyjnych - drogowych i kolejowych.

Innym aspektem całościowego ujęcia omawianego zagadnienia jest rozpoznanie i stworzenie odpowiednich stref dyslokacji sił, przydatnych w razie potrzeby prowadzenia operacji w konflikcie hybrydowym. Nie chodzi tylko o zabezpieczenie istniejących lub nowo wybudowanych baz i koszar. Mowa jest np. o wyborze lokacji, które dałoby się wykorzystać w sposób jawny lub tajny do przerzucenia formacji regularnych, wojsk specjalnych etc., w przypadku braku możliwości wykorzystywania istniejącej infrastruktury wojskowej. O wadze takich wyborów w momencie kryzysu świadczą, w sposób skrajny, chociażby doświadczenia francuskie wynikłe z doboru miejsca zakwaterowania żołnierzy w Libanie w 1983 r. Pod uwagę tutaj należy wziąć kwestie aktywności wywiadu przeciwnika, dążącego do uzyskania informacje o liczebności przerzuconego wsparcia, stawianych mu zadaniach czy też wyposażeniu.

Szwedzki JAS 39 Gripen startujący z drogowego odcinka lotniskowego. Fot. Swedish Air Force.

Czytaj więcej: Reaktywacja DOL. Warto?

„Anakonda-16”, ale i inne podobne manewry prowadzone na mniejszą skalę, podkreśliły znaczenie infrastruktury drogowej. Należy, podobnie jak w kontekście kolei oraz sieci lotnisk,  uczciwie rozpoznać polskie mankamenty w tej dziedzinie. W tym przypadku podejmowane działania związane z infrastrukturą tego rodzaju muszą być skorelowane z potrzebami tzw. wschodniej flanki NATO. Mogą one być mało popularne, gdyż - zapewne - wymagać będą przesunięcia części funduszy na inwestycje nie do końca zrozumiałe przez społeczeństwo. W dodatku w części przypadków trudno byłoby, z racji potrzeby zachowania tajemnicy, wyjaśniać szczegółowo przyczyny podejmowania takich, a nie innych decyzji na szczeblu państwowym. Przykładem działań tego rodzaju mogłoby być przywrócenie i rozbudowa infrastruktury oznaczonej jako DOL, a także wybudowanie wzdłuż kluczowych dróg zaplecza, które na wypadek sytuacji kryzysowej mogłoby być szybko zastosowane lub dostosowane przez wojsko do potrzeb sił zbrojnych. Musimy, jako naród, przyzwyczaić się, że obecność sojuszników z NATO i Stanów Zjednoczonych, nie mówiąc już o potrzebach własnej armii, wymaga podjęcia pewnych trudnych decyzji, rozpisanych zapewne na okres kilku następnych lat.

Czytaj więcej: Estonia: A-10 Warthog lądują na autostradzie. Pierwszy raz od 32 lat.

W sytuacji kryzysowej należy brać pod uwagę również odpowiednie przygotowanie się na zajęcie przez aktorów państwowych jak i niepaństwowych infrastruktury własnej. Pamiętając o tym należy, chociażby, odpowiednio wykorzystać dostępność głębi strategicznej, konieczne jest również opracowanie planów różnych form spowalniania lub zatrzymywania przeciwnika. W przypadku Polski, w przeciwieństwie do np. państw nadbałtyckich, jest to możliwe, lecz wymaga podjęcia pewnych działań w zakresie rozpoznania, mapowania i odpowiedniego przygotowania infrastruktury. Chodzi w głównej mierze o to, aby jednostki SG, wojska inżynieryjne czy też np. nowo tworzone formacje OT mogły z łatwością, w sytuacji zagrożenia dla terytorium państwa, zabezpieczyć kluczowe dla mobilności obcych formacji rejony, obejmujące chociażby węzły kolejowe czy drogowe.

Czytaj też: Przepisy utrudniają przerzut ciężkiego sprzętu w Europie. "Poważny problem dla NATO".

Być może dość kontrowersyjne, ale warte rozważenia jest zastanowienie się nad stworzeniem odpowiednich warunków dla działań saperów w przypadku mostów, wiaduktów i podobnych obiektów, wrażliwych z punktu widzenia przepustowości ruchu. Konstrukcje takie powinny  być odpowiednio przygotowane w razie potrzeby ich zablokowania lub wręcz zniszczenia. Trzeba podkreślić, że tego rodzaju działania sapersko-inżynieryjne były prowadzone ma masową skalę np. w RFN w okresie trwania zimnej wojny. Współcześnie znaczna część infrastruktury, powstającej chociażby z funduszy unijnych, była budowana bez uwzględniania doświadczeń tego okresu. Należy, wobec tego, poznać stopień znajomości tego rodzaju konstrukcji przez saperów, zabezpieczyć lub uzyskać dostęp do planów konstrukcyjnych i podobnych materiałów, wymaganych do szybkiego zabezpieczenia lub zablokowania obiektów tego typu.

Doświadczenia płynące m.in. z Ukrainy oraz nasze własne, wynikłe ze zdarzeń obserwowanych tuż przy naszej granicy (chodzi o incydenty związane z aktywnością bojówek Prawego Sektora), każą zastanowić się nad stworzeniem odpowiednich barier i blokad w pasach przygranicznych. Mogą one być przydatne w razie szybkiej potrzeby zabezpieczenia przepraw lub stworzenia barier drogowych uniemożliwiających poruszanie się pojazdów (od lekkich samochodów terenowych po ciężkie formacje zmechanizowane przeciwnika). Rozsądne w tym przypadku byłoby stworzenie zasobu elementów do blokowania dróg i traktów, zlokalizowanych w ich pobliżu, jednak na co dzień nie utrudniających normalnej aktywności okolicznej ludności. Zapasy tego rodzaju pozwalałyby jednak na nagłe wykorzystanie, choćby w razie konieczności reagowania kryzysowego w ramach przeciwstawienia się działaniom hybrydowym, gdy konieczne staje się opóźnienia działań potencjalnego przeciwnika i uzyskania czasu na przerzut wsparcia, własnego czy też sojuszniczego.

Z okazji niedawnych prac nad Ustawą o działaniach antyterrorystycznych zwrócono uwagę, że potrzebne jest dokonanie przeglądu infrastruktury. Konieczne jest bowiem posiadanie aktualnych planów na wypadek ataków terrorystycznych. Pojawia się pytanie, czy w obecnych warunkach nie powinniśmy położyć dużego nacisku na rewitalizację istniejących i - być może - stworzeniem nowych planów w zakresie infrastruktury kluczowej na wypadek zaistnienia sytuacji kryzysowej - od działań w ramach konfliktów hybrydowych, aż po konflikt konwencjonalny. Trudno bowiem mówić o przygotowaniu do reagowania na zagrożenia różnego rodzaju w sytuacji, gdy część rozwiązań praktycznych nie jest odpowiednio sprawdzona, a różne instytucje nie są zgrane ze sobą lub wręcz nie dysponują odpowiednimi kanałami komunikacji (od przepustowości, po systemy kodowania etc.).

Zmiana architektury bezpieczeństwa w Europie, zapoczątkowana przez działania Rosji w XXI w., wymaga nieszablonowego podejścia do kwestii zabezpieczenia państwa, konieczne jest posiadanie planów reakcji uwzględniających wszelkie możliwe scenariusze. Należy wyciągnąć odpowiednie wnioski z obserwacji działań na Ukrainie, wykorzystać również można bogate zasoby doświadczeń wynikających z okresu zimnej wojny. Mając na uwadze zbliżający się szczyt NATO w Warszawie należy zastanawiać się nad holistycznym wykorzystaniem własnego potencjału wspartego przez współpracę z sojusznikami. Konieczne jest przy tym wykazanie odpowiedniej troski o możliwe jak najefektywniejsze wykorzystanie własnej infrastruktury, co pozwoli na zmaksymalizowanie naszych atutów, zwiększenie szybkości działania oraz zdolności mobilnego reagowania na różne kryzysy. Wysiłek tego rodzaju nie może jednak ograniczać się do samego MON, musi obejmować praktycznie wszystkie szczeble administracji państwowej i samorządowej. Obronność i bezpieczeństwo państwa nie zależą bowiem tylko i wyłącznie od samej liczby żołnierzy, pojazdów bojowych czy też samolotów i śmigłowców.

Jacek Raubo

Reklama

Mikrostan wojenny, Mad Max w Syrii - Defence24Week 102

Komentarze (9)

  1. Wacieńka

    DOL to sprawa pilna! I stosunkowo łatwa do przeprowadzenia. Kiedyś było ich w Polsce kilkanaście. Konieczna REAKTYWACJA.

    1. Tomo

      Obecnie mamy ponad 20. Tylko ze większość nie nadaje się do użycia głownie ze względu na zajechaną przez samochody nawierzchnie (koleiny).

  2. Tomaszek

    Dany Jas39 na fotce to raczej podchodzi do lądowania na DOL, a nie startuje... Próbował ktoś startować po łuku? ;-) DOL widać za zakrętem.

  3. Toudi

    Z jednej strony mamy Brexit i spadek PKB UE o min.15%, (patrz - ewentualne korekty na rynkach finansowych i w konsekwencji korekta budżetu UE) ,a z drugiej wizyta Xi Jinpinga i zapowiedź budowy Nowego Szlaku Jedwabnego... Za 6 lat (podobno) na sam ZUS mieliśmy potrzebować ok 400 mld zł/rok ,przy dochodach budżetu centralnego na poziomie 273 mld zł/rok. Groźba załamania finansowej kroplówki z UE już zaowocowała zapowiedziami przejęcia (konfiskaty) oszczędności Polaków zgromadzonych w OFE. Kolejny krok ,to ...sojusz z Chinami ?! Świat się zmienia i nie wiadomo, czyje wojska będą operowały z Polski za kilka lat... Raczej nie będą to wojska amerykańskie... Gdy skończy się gotówka z UE zacznie się nowe rozdanie i bezwzględna walka o władzę (obym się mylił). Może warto już pomyśleć o interoperacyjności z armią CHRL i kompatybilności z jej systemami ?! Taki żart.

    1. pol

      Raczej nie i to nie żart :)

  4. rak

    Uważajmy z tym bezrefleksyjnym poparciem dla Ukrainy. Jestem dziwnie przekonany że nam to bokiem wyjdzie.

    1. Geoffrey

      Niby dlaczego? Bo już raz wyszło bokiem? Ale wtedy Polskę zbudowano na ukraińskiej ziemi, nie licząc się ze zdaniem miejscowej ludności. Jak miało być dobrze na Wołyniu, kiedy polskie państwo trzymało tam pod butem 80% większość ukraińską? Teraz takich problemów nie ma, Polska przestała być państwem zajmującym cudze ziemie. Nie ma jakichkolwiek podstaw do konfliktu, prócz rosyjskiej propagandy. A jak wiadomo, propaganda może zrobić wrogów nawet z Czechów :)

  5. Michnik

    Po pierwsze to trzeba dokładnie przeanalizować wszystkie działania, które czyniono w czasach Układu Warszawskiego. Myślę, że w tamtym okresie poczyniono wiele, aby umożliwić sowietom sprawne przewalenie się przez nasze terytorium. Jak zawsze Polska (w przypadku poważnego konfliktu) jest i będzie tylko państwem tranzytowym więc z jednej strony zbyt rozbudowana infrastruktura to zaleta, a z drugiej wada. Teoretycznie NATO nie przejawia raczej dążeń ofensywnych więc brak infrastruktury jest plusem gdyż trochę wyhamuje przeciwnika. Jeżeli jednak działania toczyły by się tylko na obszarze państw nadbałtyckich to ta infrastruktura przydałaby się, żeby udzielić im szybkiej pomocy. Mnie jednak martwi co innego. Mianowicie brak perspektywistycznego myślenia. Mam tu na myśli kupowanie samolotów (F-16), które potrzebują rozbudowanego zaplecza, aby móc działać. W czasach Układu Warszawskiego budowano specjalne odcinki szosowe, gdyż już wtedy wiedziano (co jest oczywiste), że pierwsze uderzenia przeciwnika zostaną skierowane w celu przejęcia inicjatywy w powietrzu na lotniska. A u nas kupuje się zamiast Gripenów, które można trzymać wręcz w "stodołach" i uzbrajać byle gdzie takie "limuzyny" jak F-16 do których obsługi trzeba mieć nawet specjalnego kolesia do przecierania owiewek o odkurzaczach na pasach startowych nie wspominając. Wiem, że gdy kupowaliśmy te maszyny to tylko w formie zabawek, bo przecież wojny już więcej miało nie być, a do tego nasza doktryna sprzed paru lat zapewne przewidywała obronę linii Odry. Nie, żebym się oburzał bo jest to logiczne. Po co wystawiać główne siły na pierwszy strzał? Lepiej umieścić jednostki pancerne na Śląsku czy w Wielkopolsce, aby dać im czas na mobilizację i uzyskanie pewnej przewagi strategicznej niż byż wystawionym na zniszczenie w pierwszym dniu konfliktu. Lotniska też nam zniszczą w pierwszych minutach więc lepiej korzystać z niemieckich, czy amerykańskich na terenie Niemiec. Rozważając to wszystko lepiej byłoby zainwestować w sprzęt saperski. W skrócie mówiąc "inteligentne miny", aby spowolnić przeciwnika, mosty pływające itp., amfibie...aby umożliwić przemieszczanie się nam i sojusznikom na pozycje wyjściowe oraz obronę przeciwlotniczą, aby to wszystko zabezpieczyć. Jeżeli już coś zmienić w infrastrukturze cywilnej to tylko podejścia brzegowe do przepraw itp., ale to podejrzewam zostało już zrobione w czasach Układu Warszawskiego.

    1. ja

      Czym wg ciebie różni się Gripen od F16 jeśli chodzi o możliwość operowania z doraźnie przygotowanych lądowisk? Odkurzacze do pasów startowych są używane wszędzie, również w Rosji.

    2. Trollhunter

      Kiedyś w Polsce mieliśmy mało lotnisk a DOLe można było ukrywać w lasach, teraz lotnisk mamy dużo (wszystkich w Polsce jest ponad 120) a to gdzie jest przygotowany DOL można wypatrzeć ma Google maps jeszcze na etapie budowy drogi.

    3. Gts

      Normalnie z tym Gripenem to poleciales. Uczepiliscie sie samolotu jak rzep psiego ogona. Nie! Gripen nie jest lepszy pod zadnym wzgledem lepszy od F-16. W wielu aspektach ustepuje mu o 20-30%. Prawda jest taka ze jakas propaganda wbila wam do lba nienawisc do amerykanskiego sprzetu. Niestety dla was fanboye ze wszystkich oferowanych nam maszyn F-16 byl najlepszy Nawet gdybysmy zakupili jakies licencje na produkcje Gripena to komu bysmy go skladali jak nikt go niechce? Dla nas moze lepszym rozwiazaniem bylo zakupienie F-18 i czekanie na F-35. Zakup Flankerow i ich gruntowna modernizacja zwlaszcaa awioniki, bylby tez ciekawa opcja - bo platowiec jest jak najbardziej ok. Tyle ze ruskie nie sprzedaliby nam zadnej technologi produkcyjnej a w dobie wrogosci nie mielibysmy czesci. Mamy F-16 i dobrze. Jesli chodzi o lotniska to mamy pelno cywilnych wystarczy wprowadzic na nie odpowiednie rozwiazania do obslugi naszych eFow w razie niepokoju. Gorszej jest z koleja bo tam od lat 90 ubieglego wieku trwala w najlepsze grabiez srodkow na utzrymanie i modernizacje. Co sie dalo to zamknieto lub porzucono, a potem zbieracze zlomu rozkradli. Co sie dalo to sprzedano i dzis obudzilismy sie z reka w nocniku. Baz wojskowych z prawdziwego zdarzenia tez nie ma bo po co jakies schrony i umocnienia.. To samo z linia obrony na wschodzie, nie ma zadnych barier a co dopiero bunkrow zeby w ogole sie ppstawic napastnikowi.

  6. Marek

    Jak w kontekście tych spraw wygląda sprawa przejęcia PKP Cargo przez DB? Spółka PKP Cargo która jest strategicznym elementem polskiej infrastruktury kolejowej oraz transportu surowców i wojska zostaje przejęta przez państwową spółkę RFN

    1. Trillhunter

      Po pierwsze PKP Cargo nie ma nic wspólnego z infrastrukturą kolejową. Infrastruktura to PLK (linie kolejowe) i PKP s.a. (dworce). A po drugie prywatyzacja PKP Cargo odbyła się przez giełdę papierów wartościowych i najwieksi akcjonariusze to: PKP S.A. – 33,01%, ING OFE – 10,58%, Morgan Stanley – 5,31%, Aviva OFE – 5,22%, EBOiR – 5,1%. Więc nie żadne DB ani żadna państwowa spółka RFN.

  7. KrzysiekS

    Jeżeli mamy myśleć rozsądnie to nie powinniśmy liczyć tylko na NATO.

  8. jaś

    Przykład Portu Lotniczego Radom jest nietrafiony, przecież funkcjonuje tam baza lotnicza.

  9. Tomasz

    Jaka by ta infrastruktura nie była, bez obrony antyrakietowej i lotniczej oraz możliwości kontruderzenia rakietowego, na niewiele się zda. Wiadomo, że potencjalne uderzenie przeciwnika będzie formą ataku rakietowego z dużej odległości.

Reklama