Reklama

Geopolityka

Rosyjski analityk dla Defence24.pl o działaniach NATO i UE. “Moskwę może powstrzymać tylko Jałta 2”

  • Fot. Gov.pl
    Fot. Gov.pl
  • Image Credit: PGZ
    Image Credit: PGZ

Rosyjski analityk wojskowy Paweł Felenghauer omówił w wywiadzie dla Defence24.pl reakcję Moskwy na działania Zachodu, NATO i UE po wybuchu kryzysu na Ukrainie. Przedstawia on punkt widzenia, jaki w jego opinii jest podzielany przez rosyjskie kierownictwo wojskowe i polityczne. Zdaniem Felgenhauera prezydent Rosji Władimir Putin zawierając sojusze z Iranem, Izraelem i Syrią dąży do dominacji na Bliskim Wschodzie. Analityk przestrzega również przed wojną w Europie i przekonuje, że najlepszym sposobem na powstrzymanie imperialnych ambicji Moskwy jest dokładny podział stref wpływu.  

Witold Janczys: Obecnie obserwujemy "zamrożenie" konfliktu w Donbasie, ale w Doniecku, Ługańsku i na Krymie nadal są obecne rosyjskie wojska. Czy widzi Pan zagrożenie ekspansją wojsk rosyjskich na Ukrainie, czy też raczej Kreml pozostanie na obecnych pozycjach?


Paweł Felenghauer: Do lata, pewnie, na Donbasie nic się nie będzie działo. Wiosna jest najmniej odpowiednią porą na kampanię wojskową. Rosyjska armia na Krymie to pistolet wycelowany wcale nie w kierunku Ukrainy, a w kierunku Turcji i cieśninę Bosforską. Strategiczne cele Kremla na Ukrainie nie zmieniły się i pewnie w najbliższym czasie się nie zmienią. Moskwa jest przekonana, że Ukraina należy do Rosji. Przez przypadek została sztucznie oderwana od Rosji, więc zdaniem Kremla należy to naprawić, – czyli przeznaczeniem Ukrainy jest powrót do Rosji. W najgorszym wypadku może zostać rosyjskim protektoratem, tak jak np. Czeczenia. Kreml absolutnie nie zgadza się z tym, że Kijów próbuje zmierzać w kierunku Europy. Właśnie z tego powodu w Moskwie się cieszą z każdej porażki Kijowa w Europie, raz po raz powtarza się: w Europie was NIKT nie chce, wasze miejsce przy naszym strzemieniu.
Kreml powstrzymuje się od podjęcia militarnych działań na Ukrainie również z tego powodu, że obecnie Kijów jest pogrążony w politycznym kryzysie. Moskwa cierpliwie czeka.




Czy Pana zdaniem, może tak się wydarzyć, że Ukraińcy rozczarowani postawą Europy znów wrócą twarzą do Rosji?



Właśnie na to mają nadzieję w Moskwie. Czy do tego dojdzie – nie wiem. Korupcja na Ukrainie, którą obecnie wytyka Kijowowi Unia Europejska, jest pochodną rewolucji. Zresztą tak to już jest, że każdej rewolucji, poczynając od francuskiej i meksykańskiej i kończąc na sowieckiej, październikowej, towarzyszy wybuch korupcji i chaosu. Korupcja jednak nie przeszkadza powstaniu nowego narodu. Jeżeli na Ukrainie rzeczywiście powstaje dziś nowy naród, to Kijów nie wróci do Rosji. Jeżeli Ukraińcom się nie uda, nadzieje Moskwy mogą się zmaterializować.



NATO wdraża pewne środki wzmocnienia zdolności obronnej, zarówno obecności wojskowej w Europie Środkowej, jak i gotowości sił reagowania. Czy uważa Pan, że te kroki są wystarczające? Jak może na nie zareagować Moskwa?



Jak na razie - więcej planów niż działań. Kreml będzie uważnie obserwował to, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych, gdzie rozkręca się kampania wyborcza. W Rosji chcą wiedzieć, jaka będzie polityka przyszłej administracji prezydenckiej. Co prawda, wcale to nie przeszkodzi w realizacji decyzji, którą Kreml już przyjął: trzeba gromadzić więcej wojsk w kierunku zachodnim. W czasie Zimnej Wojny sytuacja była o wiele gorsza. Mieliśmy podzieloną Europę. Po stronie NATO i następnie Układu Warszawskiego stacjonowały armie pancerne, gotowe do uderzenia. Dziś takiej koncentracji wojsk nie ma.
Moim zdaniem, problemy mogą wyniknąć z reakcji NATO na działania Rosji i z odpowiedzi Rosji na działania NATO. Na terytoriach krajów członkowskich Sojuszu u granic Rosji pojawią się bazy Sojuszu, Kreml natychmiast zwiększy liczbę swoich jednostek w tamtym kierunku. W pewnym momencie może dojść do tego, że generałowie tak nasi, jak i Sojuszu, będą się domagać od polityków, aby ci zgodzili się uderzyć, zanim to zrobi przeciwnik. Na przykład: „jak nie uderzymy pierwsi, to Ruscy będą w Rydze i Tallinie”, albo „jak nie uderzymy pierwsi, to Amerykanie będą u naszych bram”.
Mamy więc tu paradoks: póki jednostek Sojuszu w krajach bałtyckich jest mało, Kreml czuje się bezpieczny, im więcej żołnierzy NATO będzie stacjonowało na terenie tych krajów, aby zapewnić im bezpieczeństwo, tym więcej Moskwa będzie skłonna do prewencyjnej agresji.

 

Czytaj też: Ekspert: Rosyjska polityka wobec NATO "obliczona na lata". Zachód nie może tracić czujności.



Jakie inne działania powinny, według Pana, podejmować państwa NATO, aby zabezpieczyć się przed potencjalną agresją ze strony Rosji?



Przede wszystkim należy zacząć od tego, aby lepiej zdefiniować, czego chce Rosja. Trzeba zrozumieć, że konflikt pomiędzy Moskwą a Zachodem na dzień dzisiejszy jest nie do rozwiązania. Podobnie jak nie dało się go rozwiązać w czasach Zimnej Wojny. Dowolne stosunki z Kremlem obecnie trzeba budować na zasadach pokojowej współpracy. Przede wszystkim rozmawiać, ustalić szczegóły działań polityków i wojskowych, unikać konfrontacji z Rosją, która może się zakończyć wojną w Europie. Jej groźba jest, moim zdaniem, bardzo poważna. Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że dogadać się z Rosją we wszystkich sprawach chyba się nie da. Dlaczego? Kreml chciałby powtórki nowej Jałty, podziału stref wpływu. Politykom z Zachodu to się nie mieści w głowie. Uważam, że podczas pierwszej Jałty, gdzie na konferencji spotkali się Stalin, Churchill i Roosevelt, łatwiej było im dojść do kompromisu niż Putinowi z Angelą Merkel. Churchill i Roosevelt byli imperialistami, rozumieli zasadę podziału stref wpływu. Ówcześni przywódcy Zachodu mogli się kłócić i dyskutować ze Stalinem, co do obszarów wpływów ich krajów i ZSRR, ale nikt z nich nie mówił, że niczego nie trzeba dzielić. Dzisiaj… Zachodni politycy ze zdziwieniem mówią: „mamy oddać Ukrainę Rosji, a co ze zdaniem samych Ukraińców?!”. Tymczasem dla imperialistów zdanie Ukraińców nie ma wielkiego znaczenia.

 

putin_apec
Prezydent Władimir Putin podczas szczytu APEC - fot. kremlin.ru


Na Kremlu rządzi imperialista, zachodni przywódcy są liberałami i demokratami. Czy Moskwa może samodzielnie podjąć decyzję podziału świata?



Pewnie może, ale rosyjska armia przygotowuje się do wojny jutro, a nie dziś. Przygotowujemy się do wojny po 2025 roku. Zdaniem rosyjskich analityków wojskowych po 2030 roku na świecie zabraknie surowców. Na skutek tego rozpocznie się szereg większych i mniejszych konfliktów. Rosja znajdzie się w otoczeniu krajów, które będą potrzebowały jej zasobów energetycznych i innych surowców. Czyli co? Trzeba się zbroić i czekać. Obecnie trwa modernizacja armii, która według prezydenta Władimira Putina jest absolutnym priorytetem. Nawet teraz, gdy pieniędzy nie ma, budżet świeci pustkami – ten program jest finansowany w pełnym wymiarze. Może się jednak okazać, że modernizacja okaże się niewypałem. Zakładaliśmy, że skorzystamy z zachodnich technologii, ale z powodu sankcji te plany mogą okazać się niemożliwe do zrealizowania. Właśnie dlatego Kreml jest skłonny do rozmów, do kompromisów. Ot, chociażby Syria, na jej przykładzie próbujemy udowodnić Stanom Zjednoczonym, że potrzeba zgody pomiędzy dwoma mocarstwami. Moskwa i Waszyngton decydują, a pozostałe mają słuchać rozkazów - taka jest wizja świata według Putina. Podobna wizja nie budzi entuzjazmu nie tylko wśród sojuszników Stanów Zjednoczonych, ale również i naszych. Iranowi niezbyt się podoba, że Rosja prowadzi rozmowy za jego plecami z Amerykanami. Tak czy inaczej, starania naszych dyplomatów mają nie tylko pokazać Stanom, że trzeba podzielić świat według stref wpływów, ale demonstrują, że Kreml jest światowym mocarstwem.

Merkel i Putin
Fot. Wiki Commons



Jak Rosja może odpowiedzieć na ustalenia szczytu NATO w Warszawie, jeśli będą one oznaczać znaczące wzmocnienie obecności wojskowej w stosunku do stanu obecnego (decyzje ze szczytu w Newport)?


Moskwę denerwuje pomysł budowy antyrakietowej bazy Sojuszu w Polsce, ale z tego co wiem, jest to na razie tylko koncepcja. Bardziej Kreml irytuje baza NATO w Rumunii, chociażby z tego powodu, że już wkrótce ma rozpocząć swoją działalność. Moim zdaniem jednak, podobnie jak w wypadku Ukrainy, nasi będą czekać na wynik wyborów prezydenckich w USA. Tak czy inaczej na Kremlu są przekonani, że NATO dostosuje się do rozkazów z Białego Domu. Jeden z kandydatów, Donald Trump, w ogóle zapowiada, że gdy zostanie prezydentem, to Stany wyjdą z NATO. Marzenie Moskwy.

To wizja, w której Europa korzysta z zasobów Rosji i „zamraża” sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. Rosja natomiast otrzymuje europejskie technologie, inwestycje. Moskwa nawet zgodziłaby się pewnie na to, żeby Europa zachowała swoje demokratyczne wartości. W zamian za jeden, jedyny drobiazg – strategiczny sojusz z Rosją, a nie Stanami. Nasi politycy i dyplomaci ciągle powtarzają, że Rosja i Europa są połączeni wspólnym losem, mówią, że nasze interesy są zbieżne.

Podczas szczytu NATO w Warszawie mogą decydować, o czym tylko chcą. Tak naprawdę o wszystkim zadecydują wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych. Co do Europy… Kreml ciągle ma nadzieję, że władzę w Europie obejmą rozsądni ludzie, którzy będą potrafili zadbać o interesy swoich krajów. Zresztą, zdaniem Moskwy, obecni europejscy politycy i liderzy są niczym żebracy - mają śmieszny kapitał finansowy i chcą decydować i rządzić.

 

Czytaj też: Rosja chce zastraszyć Zachód, ale przesunięcie NATO na wschód jest faktem [KOMENTARZ].

 

Wspominał Pan wielokrotnie o możliwości użycia przez Rosję broni jądrowej. Co mogłoby skłonić Moskwę do takiego kroku, i jak należałoby temu zapobiec?

 

Nasi wojskowi są przekonani, że celem baz w Polsce i Rumunii jest atak na Rosję i likwidacja Putina. Rakiety z bazy w Polsce mają uderzyć w Moskwę, z Rumunii trafić w ośrodek w Soczi, gdzie odpoczywa Władimir Putin. Rosyjscy generałowie uważają, że rakiety z baz w Polsce i Rumunii będą uzbrojone w głowice jądrowe… tak samo jak nasze, wycelowane w Stany. Dlatego muszą zniszczyć te bazy, zanim ich załogi zdołają wystrzelić chociaż jedną, jedyną rakietę. Z Polską mają łatwiej, baza NATO w Polsce jest w zasięgu wyrzutni Iskander z obwodu kaliningradzkiego. Wyrzutnie są mobilne, do Królewca przetransportować je łatwo. Uderzenie w bazę Sojuszu w Rumunii jest bardziej skomplikowane, ale teraz mamy Krym. Iskandery, jeżeli zajdzie taka potrzeba, mogą uderzyć w rumuńską bazę z Krymu.

Iskander-m
Fot. Vitaly V. Kuzmin/CC BY 3.0

 

Jak Pan ocenia decyzje podejmowane po wybuchu wojny na Ukrainie przez Unię Europejską? Z jednej strony wprowadzenie sankcji zostało opóźnione, z drugiej - nadal są utrzymywane, choć wielu wieszczyło ich zniesienie jeszcze w ubiegłym roku.

Rosja nie spodziewała się aż tak ostrej odpowiedzi Unii. Przecież Putin wówczas oświadczył, że nie mamy żadnych agresywnych zamiarów wobec Europy.

Jaką rolę Rosja odgrywa w kryzysie migracyjnym? Czy może odnosić korzyści z obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie?

To prawda, że Moskwa wykorzystuje do swoich celów kryzys uchodźczy, ale to nie my zagoniliśmy miliony uchodźców do Turcji. Rola Rosji jest wyolbrzymiana. Wcale nie my staliśmy u źródeł rewolucji w Syrii i Libii, jednak skoro nadarzyła się taka okazja, to Kreml dokłada wszelkich starań, aby wycisnąć z tej sytuacji wszystko, co się tylko da.  

Co Moskwa zyskała angażując się w Syrii, a czego nie zdołano - z jej punktu widzenia - osiągnąć?

Podstawowym celem Rosji w Syrii jest wcale nie walka z terrorystami, ale utrzymanie u władzy prezydenta Asada. Ten cel udało się osiągnąć.

Su-34 Syria
Su-34 w bazie Latakia nadal nie posiadają oznaczeń przynależności państwowej. Podobnie jak widoczny na zdjęciu rosyjski personel naziemny. Fot. mil.ru

Władimir Putin jednak oświadczył, że rosyjska armia się wycofuje z Syrii.

Tak naprawdę nikt nigdzie się nie wycofał. Nasi żołnierze nadal tam są, w najlepszym wypadku do Rosji wróciło około 10 proc. wojskowych zaangażowanych w tą misję. Wycofano ileś tam bombowców i myśliwców z ich pilotami, wycofano personel ich obsługujący i tyle. Kto pozostał? Wszyscy. Żołnierze jednostek specjalnych, jednostki obrony przeciwlotniczej, ochotnicy i wielu, wielu innych. Podsumowując: wycofaliśmy część lotnictwa, a w świat poszła informacja, że opuszczamy Syrię.

 

Czytaj też: Manewr Putina - Jak "wyjść" z Syrii pozostawiając wojska?


Czyli Rosja znowu wraca na Bliski Wschód?


Dokładnie tak. Wygląda na to, że Amerykanie powoli stamtąd się wycofują, więc Rosja zamierza zająć ich miejsce. Kreml zamierza zmontować potężną koalicję w tamtym regionie. W jej skład mają wejść: Iran, szyicki Irak oraz Syria. Moskwa chciałaby kontrolować Zatokę Perską i mieć wpływ na kraje wydobywające ropę w tamtym regionie. Baza w Syrii ma nie tylko pomóc Asadowi utrzymać się przy władzy, ale również ma zapewnić przewagę Moskwie w czasie przyszłych konfliktów wojennych o zasoby. Najlepszym argumentem w rozmowach z kartelem krajów wydobywających ropę w tamtym regionie jest obecność naszych wojskowych. Kolejnym ogniwem naszej polityki na Bliskim Wschodzie jest sojusz z Izraelem. Zanim Kreml rozpoczął na wielką skalę działalność w Syrii, udało nam się zapewnić poparcie Tel Awiwu. Faktem jest, że gdy Stany Zjednoczone i Unia wprowadziły sankcje wymierzone w Rosję - Izrael do nich się nie przyłączył. Kontynuujemy naukowo-techniczną i gospodarczą współpracę.

Asad i Putin
Fot. kremlin.ru

Jakie widzi Pan największe zagrożenie ze strony Rosji dla państw Europy Środkowo-Wschodniej? Czy jest to agresja militarna, czy też lobbing lub szantaż energetyczny?

Kreml wykorzystuje wszystko, co się tylko da. Tak na przykład w Europie za swoich naturalnych sojuszników Kreml uważa ruchy narodowościowe, ultra nacjonalistyczne. Czy je finansujemy? Ależ tak.

Czy Moskwa będzie gotowa do ustępstw na Ukrainie w celu zniesienia sankcji?

Na takie, jakie wolałby Zachód, nie. Moskwa nie zamierza rezygnować ani z Krymu, ani w pełni realizować ustaleń porozumienia w Mińsku. Kijów może sobie pomarzyć o tym, że Moskwa przekaże ukraińskim wojskowym kontrolę nad granicą Donbasu i Rosji. Kreml natomiast jest gotów na ustępstwa w innych, mniej zasadniczych sprawach. Zgodzi się na to, że np. Wilno czy Warszawa są w zachodniej strefie wpływów, ale w zamian będzie potrzebował Kijowa albo Kiszyniowa.

 

Co Pan sądzi na temat konfliktu w Górnym Karabachu, pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem, który znowu wszedł w fazę walk?

 

Walki rozpoczęły się z powodu wewnętrznych kłopotów w Armenii i Azerbejdżanie. Azerbejdżan jest pogrążony w gospodarczo-finansowym kryzysie z powodu spadku cen ropy na światowych rynkach. Manat - narodowa waluta tego kraju - mocno straciła na wartości. W Armenii również niezbyt dobrze się dzieje w gospodarce. Na skutek tego rząd nie cieszy się zbytnią popularnością. Rządy obu krajów potrzebowały małej, zwycięskiej wojny. Pierwszą rundę konfliktu wygrał Azerbejdżan, który kupując broń w Rosji i Izraelu zmodernizował armię. Moim zdaniem konflikt ten wkrótce wygaśnie, ponieważ, jak już wspomniałem, Erywań i Baku wolą małą wojnę, aby wzmocnić morale w Armenii i Azerbejdżanie. Duża wojna nie jest im potrzebna.

Wygląda, że stare, „zamrożone” konflikty znowu są sztucznie odgrzewane. Wczoraj był Nagórny Karabach, jutro Naddniestrze albo kraje bałkańskie? 

W Naddniestrzu, z tego co wiem, nikt nie pali się do walki, ani armia Naddniestrza ani Mołdawii nie są przygotowane do ofensywnych działań wojennych. Z kolei nasz kontyngent wojskowy w Naddniestrzu nie posiada ani lotnictwa, ani czołgów. Kraje bałkańskie… nie wydaje mi się, żeby teraz tam mogło dojść do jakichś konfliktów.

Czy pana zdaniem groźba wojny jądrowej w Europie jest realna?

Dowolna wojna regionalna w Europie łatwo może się stać wojną jądrową. Symulacje konfliktu Rosja – NATO wykonane przez analityków Sztabu Generalnego wykazują, że wojnę konwencjonalną z Sojuszem przegramy. Czyli pozostaje nam opcja taktycznego uderzenia atomowego na cele w Europie tak, aby przeciwnicy zrozumieli, że żarty się skończyły i trzeba rozmawiać. Prawdopodobnie nasi wojskowi do tego celu użyją pocisków manewrujących, które testowaliśmy w Syrii. Natomiast z balistycznych rakiet w razie potrzeby Kreml zrobi pożytek wobec Stanów Zjednoczonych.  

Takim celem może stać się Wilno, Warszawa czy Berlin?

Cele zawierają plany operacyjne, o których nic nie wiem. Zresztą, nawet gdybym wiedział i tak nie mógłbym komentować, ponieważ byłaby to zdrada. Mogę tylko dodać, że cele mogą być różne np.: bazy wojskowe czy infrastruktura militarna.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (38)

  1. wasyl z biłgoraju

    Uczestniku forum promującym amerykański punkt widzenia i nie odnajdującym w sobie dostatecznej odwagi, by przedstawić motywację do wykonywania tej czynności, w dzisiejszych czasach jak nigdy w historii o sile państwa decyduje jego gospodarka i siła ekonomiczna - 16 bilionów zadłużenia , klęska z łupkami ( efekt wypalenia w kanadzie centrum miasta oraz przyległy teren lasów ) , clinton wzywająca chiny o podwyższenie ceny stali , tragiczny los 1/3 ludności amerykańskiej , resztkami gospodarki goniąc chiny , awaryjność uzbrojenia ? czyż to nie powód do stagnacji ameryki . Wizja TRAMPA by wycofać się z Europy . A polskie uzbrojenie i stan naszego wojska , liczne wyjazdy ludzi na zachód za lepszym życiem . sprowadzanie na siłę z ukrainy tanią i beszczelną ludność do polski .

    1. tak tylko...

      wasylu z biłgoraju kopiujący cudze posty! Mnie los USA interesuje tylko w kwestii bezpieczeństwa Polski i Polaków i to tylko do momentu kiedy USA są gwarantem naszej niepodległości. Jak kiedyś wyłoni się jakiś inny, nowy porządek Świata, to "pal ich sześć". To teraz niech pan powie dlaczego popiera agresywną wobec Polski Rosję. Czekam.

    2. WojtekMat

      “Uczestniku forum promującym amerykański punkt widzenia “ Wasylu z biłgoraju, ja nie promuję "amerykańskiego punktu widzenia" tylko polski. A to, że w chwili obecnej często są one zbieżne to już problem Rosji, która zantagonizowała do siebie wszystkich swoich sąsiadów. Pokaż mi jakiś przyjazny Rosji sąsiadujący z nią kraj w którym tej "przyjaźni” nie "promują" stacjonujące tam rosyjskie wojska (które same się tam "zaprosiły"). "nie odnajdującym w sobie dostatecznej odwagi, by przedstawić motywację do wykonywania tej czynności" Moja motywacja jest prosta. Żyję w Polsce i w Polsce żyją moje dzieci. Nie ma się więc czemu dziwić, że interesuje mnie bezpieczeństwo i dobro Polski a nie Rosji czy USA. USA nie wygraża nam czołgami i bronią atomową. Wybór jest więc proty jak budowa cepa. Proszę teraz ciebie o uzasadnienie , dlaczego promujesz rosyjski punkt widzenia ......

    3. tot75

      Przy pomocy liczb i faktów można udowodnić wszystko pod warunkiem że są prawdziwe . Podaj jeden fakt że resztki gospodarki amerykańskiej Gonią Chiny . Nikt na SIŁĘ z Ukrainy taniej i BEZCZELNEJ ludności do Polski nie sprowadza , rozumiem że ponad 100 milionów Amerykanów żyje w tragiczych warunkach , i jeszcze ta stal wypalanie w Kanadzie centrum miast / Kanada to dla Ciebie USA -można i tak / a cha i jeszcze TRAMP . Reasumując poplątanie z pomieszaniem . Żałosne i BEZCZELNE . Na drugi raz napisz coś zabawnego .

  2. EE

    Wywiad trochę humorystyczny. Pytania typu "jak NATO powinno reagować na agresywną postawę Rosji?" I odpowiedź typu: "...lepiej poznać potrzeby Rosji". :)) Państwa, którego budżet wojskowy jest 10 razy mniejszy od amerykańskiego, 4 x mniejszy od chińskiego itd. Kiedy Turcja na pogróżki i ostrzeżenia powiedziała "sprawdzam" i zestrzeliła rosyjski Myśliwiec okazało się że Rosja blefowała

    1. halford40

      Zgadzam sie , a juz rozmieszyla mnie az do lez , jak ten Pan znawca stwierdzil ze Europa z tym swoim smiesznym kapitalem finansowym sa niczym zebracy i chca decydowac o losach swiata , to jest wlasnie ta sowiecka logika , w niej nie ma miejsca na pomoc , empatie itp. do innych panstw ,przeciez unia nie ma ambicji stania sie super - mocarstwem . Odnosnie tego smiesznego kapitalu finansowego , gdyby na rosje spadlo tyle klopotow co na UE to by jej nie pomofgly te zloza surowcow ,rozpadla by siee w tydzien ,a tu same NIEMCY prawie to finansuja , a zreszta to Rosja prosi o kapital finansowy a nie na odwrot, tak wiec mniej wody Panie ezpert

  3. bibi

    Wszystko się zgadza putin cały czas na klęczkach prosi USA o udział w koalicji antyterrorystycznej przeciw ISIS, ale jego dziecinna logika nie uwzględnia tego, ze jego kraj jest za słaby oraz tego, że sankcje za 2 lata rozwala rosję, sankcje działają latami, z kazdym rokiem coraz mocniej.

  4. EE

    Jeden z sąsiadów strzela do drugiego z łuku. Kiedy ten drugi postanowił kupic sobie tarczę, ten pierwszy krzyczy, że nigdy do tego nie dopuści, to ruch przeciw niemu i czuje się zagrożony!

  5. Roman

    Jednak byłoby wskazane aby w rozmowie z Def24 podawać prawidłowo nazwisko osoby, która udziela wywiadu. Rosyjski dziennikarz nosi nazwisko FELGENGAUER, a nie jak go przedstawiono Felenghauer! Jest to jeden z najbardziej znanych niezależnych analityków wojskowych we współczesnej Rosji i nie jest emerytowanym wojskowym lecz z wykształcenia biologiem molekularnym. Jego prognozy są często cytowane w zachodnich mediach, aczkolwiek nieraz zdarzają się mu poważne potknięcia, jak choćby przewidywany przez niego rezultat konfliktu zbrojnego gruzińsko-rosyjskiego z sierpnia 2008 r. gdzie przewidywał zwycięstwo armii gruzińskiej i olbrzymie straty armii rosyjskiej. Mówił o tym w wywiadzie dla rosyjskiej sekcji BBC w dniu 8 sierpnia 2008 r.

  6. Jacek

    Science fiction - leprzej powieści życzeniowo-roszczeniowej już dawno nie czytałem.fajny radziecki analityk.potrafi przenieść w czasie.dzięki za wywiad.

  7. klon

    Złodziej chce twój TV...jedynym sposobem na dojście do ładu ze złodziejem to oddanie mu TV...

  8. Ja

    Typowa "ściema" czyli decepcja. Państwowość rosyjska od stuleci całych opiera się na fałszowaniu rzeczywistości. Przy czym należy podkreślić, że gdy zdolność do zorganizowanej decepcji była skierowana na zewnątrz to państwo rosyjskie odnosiło sukcesy. Tak było, jest i prawdopodobnie - nadal będzie. Decepcja - nieodłączna cecha imperializmu od wieków służy do maskowania jego rzeczywistych celów politycznych, ekonomicznych czy też militarnych.

    1. HS

      czyli jak jest wg ciebie?

  9. ostatni żołnierz zimnej wojny

    W majowym numerze Foreign Policy Dimitri Trenin, szef moskiewskiego Carnegie Center, celnie zauważa, że Polska i kraje nadbałtyckie boją się Rosji lecz nie są przez nią fizycznie zagrożone. Putin nie uważa tych krajów za swoją sferę wpływów i nie zaryzykuje wojny nuklearnej po to by je zdobyć. Zwłaszcza, że zyski z takiej operacji byłyby żadne. Polskę może martwić powrót rosyjskiej mocarstwowości, jednak jest on faktem i należy się z nim zmierzyć w odpowiedni sposób. Prowokacje na morzu Bałtyckim czy cyberataki nie będą wstępem do wielkiej ofensywy rosyjskich wojsk na kierunku zachodnim, są jedynie elementem strategii odstraszania. Rosja może „przyduszać” Polskę jedynie ekonomicznie. I tak się może stać zwłaszcza w przypadku gdy kraje zachodu zdejmą sankcję z Rosji. Zachód przełknie kwestie Krymu, tak jak Rosja przełknęła kwestię Kosowa. Ostatnie sygnały płynące z Niemiec w postaci wypowiedzi ministra Sigmara Gabriela wskazują, że ten scenariusz jest wielce prawdopodobny. Co więc powinna zrobić Polska, by nie zostać ostatnim żołnierzem zimnej wojny, tkwiącym do smutnego końca na szańcach? Najważniejsze to odrzucić mit, że owa „zimna wojna” nadal trwa. Wobec zbliżających się konfliktów w Azji sytuacja na starym kontynencie straci na znaczeniu. Rosja, która jeszcze chwilowo jest sojusznikiem Chin ewidentnie boi się ich wzrostu i już szuka drogi by zapobiec ich całkowitej dominacji, sprzedając broń Wietnamowi czy Indiom, a także dokonując zbliżenia z Japonią. Zauważmy, że podobną strategię w tym regionie stosują Stany Zjednoczone, pojawia się tu więc pole do porozumienia między potęgami. Chiny są także powodem dlaczego Stany nigdy nie dopuszczą do rozpadu Rosji czy zdecydowanego obniżenia jej siły. Również nadchodząca zmiana władzy w USA nie wróży dobrze dla prowadzonej przez obecne władze polityki wschodniej. Kurs konfrontacyjny, prowadzony w imię krucjaty o „zachodnie wartości” może posłużyć raczej umocnieniu autokratycznej władzy Putina niż obronie polskich interesów. Dlatego obecne władze powinny załagodzić retorykę i szukać nici porozumienia, może nie tyle w kwestiach politycznych co ekonomicznych, choć rozdzielenie ich może czasem okazać się trudne. Nie ma tu rzecz jasna mowy o żadnej rusofilii. Polska powinna zachować zdrowy sceptycyzm wobec Rosji - sceptycyzm, który Polacy winni zachowywać wobec wszystkich swoich „zagranicznych partnerów”.

    1. tak tylko...

      Od sześciu wieków mamy z Rosją sprzeczne interesy i niewiele można tu zrobić. Co najwyżej dobrą minę… Rosja nigdy nie zaakceptuje wolnej Ukrainy i Białorusi, tak jak my nigdy nie pogodzimy się z zależnością tych krajów wobec Rosji.

    2. Kiks

      Przyduszanie ekonomiczne Polski? W czym? Jak? Rosja może nam robić na złość jedynie w temacie ropy i gazu.

    3. ja

      O czym ty mówisz człowieku? Polska przyjęła jakiś kurs konfrontacyjny? Ja tego nie zauważyłem. Wyjaśnij w jaki sposób mamy niby szukać porozumienia. To nie my wprowadzaliśmy sankcje, embargo, nie my kombinujemy z gazociągiem, nie my straszymy innych swoim potencjałem wojskowym. Piłka leży po stronie Rosji. Polskie władze nie mają praktycznie żadnego pola manewru, gdyż tylko biernie dostosowują się do reguł gry narzucanych przez Rosję.

  10. Drzewica

    Stara prawda mówi że hydrę trzeba dobić, nie można jej pozostawiać w stanie zdolnym do zadawania ciosów, a tak pozostawiono Rosję jako sukcesorkę pokonanego wyścigiem zbrojeń Reagana Związku Radzieckiego. Putin nie odpuści żadnej okazji by przybliżyć się do upragnionego podporządkowania sobie Europy i nie tylko Europy. Ma rozbudowane zdolności służb i armii do wykorzystania szantażu, dywersji i użycia siły, nawet nuklearnej! On ćwiczył już ataki atomowe na Polskę, co nie ma żadnego odpowiednika po naszej stronie! KGB trzeba dobić!

    1. Borkow

      ,,,, On ćwiczył już ataki atomowe na Polskę, co nie ma żadnego odpowiednika po naszej stronie! KGB trzeba dobić!...... Zdaję się pierwszym panstwem które cwiczyło ataki nuklearne na Polskę to USA. Pomagał w tym nasz bohater narodowy Kukliński. Tak że ciągle ktoś coś ćwiczy, być może w USA też ćwiczą ataki na nasz kraj. W koncu gdyby Rosja chciala to by zajeła nas w kilka dni. Wtedy USA być może by odpowiedziało.... atakiem nuklearnym na wojsko Rosyjskie......... w Polsce.

  11. Tomek72

    Przestańcie straszyć tym atomem ... USA jako pierwsi użyli atomu w konflikcie zbrojnym, pokazali że są do tego zdolni. Moim zdaniem wtedy każdy kto dysponowałby taką bronią (także Rosja, ale i Anglia, Francja o Niemcach i Japonni nie wspominając) użyłby jej tak samo jak Amerykanie. Ale Amerykanie, udowodnili też - że jeśli nie muszą - to nie zamierzają z tej broni korzystać. Statystycznie, najbardziej prawdopodobne jest, że zginiemy w wypadku samochodowym ... "...W 2013 roku w Polsce wydarzyło się 35 385 wypadków drogowych w wyniku których śmierć poniosło 3291 osób a rannych zostało 43471 osób. Oznacza to spadek liczby wypadków o 4,5%, ofiar śmiertelnych o 8% i ponad 5% mniej rannych względem roku poprzedniego[3]..." Czy z tego powodu, przestaniecie być uczestnikiem ruchu drogowego? Ja śmierci jako takiej się nie boję, boję się "głupiej śmierci", śmierci w wyniku "głupich decyzji czy zaniedbań" ... Rosjanie ROBIĄ WYSTKO, ŻEBY osłabić NATO i UE - i NIESTETY ROBIĄ TO DOŚĆ SKUTECZNIE.

    1. Tigr

      Mądre słowa

  12. xyz407

    Ciekaw jestem kiedy Rosja zrozumie prawdziwe zasady globalnej gry. Chiny to zrozumiały i są już blisko celu, Rosja wydaje się od niego oddalać. Chiny - myślenie strategiczne i dalekosiężne, Rosja - myślenie taktyczne i na krótką metę.Konflikt militarny miedzy NATO a Rosją spowoduje tylko obsuniecie się stron konfliktu do drugiej, albo trzeciej ligi państw świata.

  13. Jaro

    Rosja nigdy w historii nie atakowała silnego przeciwnika. Zawsze najeżdżała państwa upadłe. USA zresztą podobnie. Druga rzecz: Rosja rosła w siłę gdy jej sąsiedzi byli słabi. I tak było: Polska, Chiny, Turcja nie znaczyły za wiele. Teraz się to zmieniło. Od Zachodu UE, od południa Turcja, od wschodu potężne Chiny. Oznacza to, iż Rosja wróci do korzeni czyli do tego co znaczyła w XV i XVI wieku. czas prosperity się skończył.

    1. Matka dzieciom

      I tego sobie życzymy.Amen.

  14. do-cencik

    Dotarłem do tego miejsca artykułu: >ale w Doniecku, Ługańsku i na Krymie nadal są obecne rosyjskie wojska Od dwóch lat polskojęzyczne media powtarzają, że ruska armia jest w Doniecku, etc. ale nikt jak dotąd nie przestawił nawet jednego marnego zdjęcia na dowód. Wnioskuję więc, że dalsza część artykułu to podobny stek bzdur. Do widzenia.

    1. tak tylko...

      Pod cmentarzem w Rostowie nad Donem pochowano wielu rosyjskich żołnierzy. Swego czasu było o tym w Rosji głośno, bo pochówku dokonywała koparka i spychacz. Mam pytanie: oni zginęli w Rosji, czy na Ukrainie?

    2. pyton

      Jasne! A przez 40 lat PRL-u wmawiano nam że mordu w Katyniu dokonali Niemcy. Na dowód zbrodni armii czerwonej też nie było zdjęć!

    3. mi6

      A ostatniego raportu dziennikarzy śledczych o zestrzeleniu malezyjskiego samolotu docencie nie czytaliście? zdjęcia, nazwy, dane, miejscowości, jedynie nazwisk zolnierzy nie podali.

  15. j1

    Absolwent biologii, powszechnie znany ze swych wybitnej kompetencji i zdolności przewiodywania analityk wojskowy. Na przykład 8 sierpnia 2008 roku opowiadał BBC, że dzięki amerykańskim doradcom gruzińska armia jest świetnie przygotowana, najlepsza z państw postradzieckich, zdolna do nocnych precyzyjnych operacji zaczepnych, których nawet rosyjska armia nie potrafi prowadzić, a Rosjanie poniosą wielotysięczne straty, więc jedynym dla nich wyjściem jest poszukiwanie politycznego rozwiązania, żeby Osetia wróciła w skład Gruzji. Dziękujemy uprzejmie.

  16. andys

    W Polsce za głoszenie takich pogladów (oczywiście na odwrót) idzie się do wiezienia.

    1. WojtekMat

      Proszę o jakiś przykład osoby posadzonej w Polsce za głoszenie poglądów.

  17. Dziadek z olgino

    Argumenty tego "Rosjanina" (chociaż jest kilka interesujących spostrzeżeń) przypominają mi pohukiwania i tyrady innego "Rosjanina" , Żyrinowskiego. Pojawiały się zawsze przed jakimś mocnym ruchem lub decyzją Moskwy. Co tym razem?

  18. były_kanonier

    Niewątpliwie opinie takich niezależnych ekspertów są elementem walki politycznej FR z NATO.

  19. me

    No to Panie specjalisto, jak Rosja wytrzyma kolejny wyścig zbrojeń ? Jest dużo słabsza ekonomicznie niż był Związek Radziecki. Surowce ? Nie dostaną nowych technologii z zachodu do ich wydobycia i nie będą dysponować konkurencyjnymi cenami surowców. Ekspertów od uzbrojenia zachęcam do lektury z ekonomi do uzupełnicie światopogląd.

    1. malkontent

      Rosja nie musi urządzać wyścigu zbrojeń. Nikt ich nie najedzie. Nie potrzebują armii do prowadzenia wojny światowej. Wystarczą im atomówki, ciecie do pilnowania własnego terenu i trochę porządnego sprzętu do ewentualnych lokalnych interwencji.

  20. Plush*

    Nie wiem czy facet ściemnia czy nie. Leje wodę czy prawdę rzecze a może to blef ale trzyma się to kupy niestety. Zgadzam się w 99% z nim. Jednak Wilna, Rygi czy Talina Moskwa nie odda (zbyt dużo Rosjan tam i dostęp do Bałtyku no i obwód Kaliningradzki)

    1. Tora Bora

      Warszawy tez....zbyt duza liczba talibow.....

  21. Franek

    "Zgodzi się na to, że np. Wilno czy Warszawa są w zachodniej strefie wpływów, ale w zamian będzie potrzebował Kijowa albo Kiszyniowa." Hahaha , coz za laskawcy :)

  22. ekspert z internetu

    Ja wiem że rzeczywistość bywa okrutna, ale Rosja ma głowice nuklearne, a my mamy Obronę Terytorialną... Właściwie jakby sie przyjrzeć temu co potrafi nasz mocarny przemysł obronny a co potrafi rosyjski, to jesteśmy 70 lat za Rosjanami, bo Polska wg własnej technologii mogłaby wyprodukować tylko armatę holowaną przez konie. Ja nie mam złudzeń, NATO się uspokoi dopiero wtedy, jak kilka polskich miast wyparuje i wtedy będzie Jałta 2. Bo już nie raz zachód nas sprzedawał...

    1. tak tylko...

      Uczestniku forum promującym rosyjski punkt widzenia i nie odnajdującym w sobie dostatecznej odwagi, by przedstawić motywację do wykonywania tej czynności, w dzisiejszych czasach jak nigdy w historii o sile państwa decyduje jego gospodarka i siła ekonomiczna. Jak chcesz tymi głowicami nuklearnymi zwiększyć dochody Rosji? Czekam na odpowiedź.

    2. antek

      Atomem by Rosja chciała ale nie może bo po wyparowaniu kilku polskich miast Turcy, Szwedzi, Finowie i wielu innych sąsiadów Rosji od razu rozpoczyna prace nad budową własnej broni atomowej. I wtedy dopiero Rosja byłaby w kleszczach bez pola manewru. Zwłaszcza, że ambicje Turcji są bardziej dla Rosji niebezpieczne niż Polska.

    3. Kiks

      Odetnij Rosję tylko od Swift. Ile pociągnie? Tydzień? Bajzel taki, że na samą myśl piszczą. A to naprawdę nie jest najdotkliwszy instrument. Mocarstwo? Samo dla siebie? Mnie nie interesuje co oni robią w swoich granicach. Ale niech się od... od innych.

  23. El_Grande

    Rosja zawsze posiadala manie wielkosci i megalomanie. Stwierdzeniem- ' obecni europejscy politycy i liderzy są niczym żebracy - mają śmieszny kapitał finansowy i chcą decydować i rządzić' - uswiadamiaja jacy sami sa smieszni, mali i groteskowi. Dodajac do tego myslenie, ze nie ma nic wiecej po za Rosja mamy hipokryzje w czystej postaci. Myslenie Rosjan prowadzace do tego, ze to Europa i swiat ma sie jej sluchac i padac do kolan, jest tym, czym powolne aczkolwiek ciagle oslabianie i slabniecie Rosji w czasie. Swiatowe sfery wplywow jesli tylko zauwaza jakiekolwiek realne i celowe zagrozenie ze strony Rosji to nie zawachaja sie zniszczyc Rosje taka jaka znamy. Skoro po 2030 roku wedlug tego pana zabraknie surowcow na ziemi to nie wroze przyszlosci dla Rosji. A oni dalej walkuja temat wielko rusi i strachu przed nia. Rosja powinna zaczac powaznie myslec o zachowaniu swojej panstwowosci. Bo w obliczu braku surowcow-, Chin, ktore w tym wieku odzyskaja i obejma przywodctwo swiatowe i Stany Zjednoczone, ktore nie zawachaja sie zlikwidowac obecny uklad rzadzacy w Rosji i mianowac swoj byle tylko miec ja po swojej stronie by utrzymac hegemonie i po raz kolejny Chiny, ktore nie beda patrzyc na to biernie to Rosja powinna realnie pomyslec o tym co sie z nia stanie. Dodajac do tego III tajemnice Fatimska- Chinom zajmie 2 miesiace pokonanie Rosji. To jak to majaczenie tego pana o wspanialej, wielkiej, wciaz decydujacej o losach narodow Rosji ma sie z jej etapem koncowym. Rosji juz dziekujemy. Temu panu tez.

  24. Gen65

    "Nasi wojskowi są przekonani, że celem baz w Polsce i Rumunii jest atak na Rosję i likwidacja Putina." Wy to czytacie poważnie ??? Naprawdę wybitny facet...

  25. mati

    Putin nadal nie rozumie, że w dzisiejszych czasach, w krajach nawet w małym stopniu cywilizowanych jak Ukraina, wpływy zdobywa się przy użyciu instrumentów gospodarczych a nie militarnych. Stare pokolenie Ukraińców może i tęskni za ZSRR, tak jak u nas część starych pijaków tęskni za komuną, ale młode pokolenia są coraz lepiej wykształcone, mają dostęp do internetu, widzą jak wygląda życie na zachodzie i chcą mieć to samo u siebie. Putin może wojskiem zdobywać wpływy w archaicznych krajach muzułmańskich, ale nie w krajach słowiańskich. Problem Ukrainy to korupcja, bez jej wyniszczenia nic tam się nie zmieni bo kasa przeznaczona na rozwój zwyczajnie zostanie ukradziona. śmieszy mnie natomiast gadka, że Polska miałaby wejść w strefę wpływów Putina. Niech ktoś temu człowieczkowi wytłumaczy, że my ruskich nienawidzimy i jest to nam wpajane już w szkole podstawowej na lekcjach historii. nie zapomnimy rozbiorów, wojny, komuny, katynia, smoleńska, kosmicznych cen za ropę i gaz. no i jesteśmy jednolici narodowościowo, więc numery z krymem u nas nie przejdą. PS. Czekam na realizację programu Homar, abyśmy mogli "pokryć" kaliningrad, a dalej nabycie rakiety która dowiezie bombkę na odległość powiedzmy 1200km.

    1. olo

      100 % Królewiec już pokrywamy NSM które mają zasięg ponad 150 km i mogą uderzać też w OPL czy stanowiska rakiet na lądzie. Za chwilę JASSM i już rozmawiamy o JASSM ER. Dodaj Homar i wszystko co będzie 200 km od naszej granicy nie będzie pewne a i cele ponad 800 km będą w zasięgu JASSM ER.

    2. ekspert z internetu

      Ale ostrzeliwanie Kaliningradu na pewno przejdzie i Rosjanie nie zareagują na te "skorupiaki" :)

Reklama