Reklama

Geopolityka

Zimna wojna 2.0. Chiński wywiad w Hawanie

Autor. Unsplash

Rywalizacja amerykańsko-chińska może być określana mianem drugiej zimnej wojny. Największa wyspa w Basenie Morza Karaibskiego ponownie zyskuje na znaczeniu jako strategiczny sojusznik. Po raz kolejny tworzy się „trójkąt Hawany”, tym razem jednak bez udziału Rosji, jako jednego z trzech wektorów.

16 lutego 1959 r. władzę na Kubie objął Fidel Castro. Polityk, który zapisał się w historii jako dyktator kubański, przyjaciel ZSRR i wróg USA. Hawana w czasie zimnej wojny stanowiła strategiczny punkt rywalizacji na linii Waszyngton-Moskwa, a wygraną w tym kontekście należy przypisać Związkowi Radzieckiemu. Można stwierdzić, że w zasadzie to same Stany Zjednoczone pchnęły Castro w objęcia „rosyjskiego niedźwiedzia” poprzez nałożenie embarga, które trwa do dziś czy inwazję w Zatoce Świń zakończoną fiaskiem.

Reklama

To, co Ameryka uważała za szczególnie niebezpieczne dla jej granic i to, co przybliżało Rosję do zdobycia statusu mocarstwa światowego to rozmieszczenie baz rakietowych na terytorium Republiki Kuby. Z uwagi na to, że wyspa położona jest zaledwie 90 mil od wybrzeży Florydy, kryzys został bardzo szybko zażegnany poprzez umowę dwustronną pomiędzy USA a ZSRR, która traktowała o wycofaniu pocisków rosyjskich z Kuby i zobowiązaniu się Stanów Zjednoczonych do nieinterwencji na wyspie. Był to zatem okres, w którym Ameryka za większe zagrożenie uważała pociski radzieckie niżeli rewolucję antyimperialistyczną. W efekcie tych ustaleń, rozmowy negocjacyjne odbywały się w tzw. „trójkącie Hawany”, czyli pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Związkiem Radzieckim i Kubą.

Czytaj też

Ostatecznie mimo zwycięstwa USA w walce o przywództwo światowe, Kuba nadal pozostaje w przyjaznych stosunkach z Federacją Rosyjską. Pozostałości z okresu zimnej wojny utrudniają wzniesienie relacji amerykańsko-kubańskich na wyższy poziom. Wyspa koncentruje swoje wysiłki na poprawie kontaktów wyłącznie z państwami o podobnej ideologii i celach. Jednym z nich na pewno jest ograniczenie dominacji USA.

Reklama

W objęciach smoka

Po triumfie nad komunistycznym wrogiem, Ameryka stanęła przed nowym wyzwaniem – widmem zagrożenia terrorystycznego. Bushowska „wojna z terrorem” zminimalizowała amerykańskie zaangażowanie w regionie Ameryki Łacińskiej i Karaibów, przenosząc je na Bliski Wschód. Taki stan rzeczy utrzymuje się do dzisiaj. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że wraz w upływem czasu USA będą musiały zacząć koncentrować się na regionie Ameryki Południowej, w tym na Karaibach. Powstałą na początku XXI wieku próżnię w krajach latynoamerykańskich zaczęła wypełniać Chińska Republika Ludowa.

Zainteresowanie współpracą z Państwem Środka wynika z jednej prostej przyczyny. ChRL nie stawia żadnych warunków i nie wymaga, aby kraje Ameryki Południowej przestrzegały praw człowieka czy przeprowadzały wolne, nieskażone żadnymi wpływami wybory.

Stosunki militarne Chin z państwami Ameryki Łacińskiej i Karaibów koncentrują się na trzech poziomach. Pierwszy z nich dotyczy wizyt chińskich decydentów zajmujących się kwestiami bezpieczeństwa, ale także wojskowych i oficerów z ich latynoamerykańskimi odpowiednikami. Kolejny filar współpracy stanowią szkolenia i manewry wojskowe, realizowane głównie na obszarze Ameryki Łacińskiej. Chińskie siły zbrojne uczestniczyły m.in. w kursach w kolumbijskiej Szkole Lancero, trudniącej się w operacjach specjalnych oraz w prestiżowym Brazylijskim Centrum Szkolenia Operacji Pokojowych i Centrum Szkolenia Walki w Dżungli. To ostatnie zasługuje na szczególną uwagę ze względu na niewykluczony konflikt na Tajwanie, który najprawdopodobniej obejmowałby działania bojowe w gęsto zalesionych obszarach.

Czytaj też

We wrześniu tego roku miały miejsce także pierwsze, wspólne ćwiczenia Chin, Brazylii i Stanów Zjednoczonych pod nazwą „Operacja Formosa 2024”. Nie stanowi to jednak przesłanki, która mogłaby wskazywać na przyszłe, przyjazne relacje między USA a ChRL. Pekin prawdopodobnie celowo intensyfikuje swoje działania w regionie Ameryki Łacińskiej, wzmacniając więzi z tamtejszymi państwami jako element przygotowań na ewentualny konflikt między USA a Chinami. Perspektywa potencjalnego starcia zbrojnego ze Stanami Zjednoczonymi skłania Chiny do zajęcia strategicznej pozycji w bezpośrednim sąsiedztwie USA – regionie, który przez niemal 25 lat był zaniedbywany przez Waszyngton.

Ostatnim aspektem współpracy wojskowej Chin z państwami Ameryki Łacińskiej jest eksport uzbrojenia. Chiny, jako czwarty, największy dostawca broni na świecie (po USA, FR i Francji), oferują konkurencyjną, tańszą alternatywę dla sprzętu amerykańskiego. Po wybuchu wojny na Ukrainie, Chiny zyskały także większą przestrzeń do ekspansji w segmentach dotąd zdominowanych przez Rosję. Boliwia jest największym odbiorcą chińskiego uzbrojenia, które stanowi około 66% jej całkowitego importu broni. Zakupiony sprzęt obejmuje broń strzelecką, gogle noktowizyjne, artylerię, śmigłowce i samoloty. Wśród innych odbiorców wyróżniają się Trynidad i Tobago oraz Gujana.

Reklama

Współpraca ta oznacza inwestowanie pieniędzy chińskich w region latynoamerykańskim w zamian za możliwość stacjonowania na obszarach istotnych w kontekście potencjalnej, „zimnej lub gorącej” rywalizacji między USA a Chinami. Ameryka Łacińska za przysłowiowy bezcen, a w perspektywie chińskiej za bycie ich zapleczem, otrzymuje broń i gwarancje bezpieczeństwa. Świadczą o tym liczne „kompleksowe partnerstwa strategiczne” z Ekwadorem, Argentyną, Brazylią, Chile, Meksykiem, Peru i Wenezuelą. ChRL tym samym zezwala i umacnia w regionie systemy niedemokratyczne, autorytarne, czyli takie, które sprzyjać będą teraz i w przyszłości reżimowi chińskiemu.

Do sprawy odniósł się Michał Górski (amerykanista i politolog, redaktor Defence24.pl):Zimna wojna 2.0 jest faktem. Zmienił się jedynie główny rywal Stanów Zjednoczonych. Problem, którym dla Amerykanów była obecność Sowietów na Kubie w latach 60-tych, przerodził się w problem generowany przez chińską ekspansję. Warto przy tym zauważyć, że wspomniana Kuba jest tylko jednym z wielu elementów biorących udział w tej rywalizacji. Intensyfikacja chińskiego zaangażowania na Karaibach widoczna jest także w: Antigui, Barbudach, Grenadzie, Barbadosie czy na Dominikanie. Pekin tworzy tam swoisty przyczółek, bardzo istotny ze strategicznego punktu widzenia i wykraczający zdecydowanie poza kwestie gospodarcze. Zagrożenie wynikające z możliwych inwestycji w powstawanie regionalnych centrów wywiadowczych może być coraz większym problemem dla amerykańskiego Dowództwa Południowego (SOUTCOM).

Czytaj też

Chińska aktywność we wspomnianym regionie stanowi próbę odpowiedzi na działania USA w rejonie Indo-Pacyfiku. Mowa tu nie tylko o zacieśniającej się współpracy Stanów Zjednoczonych z Tajwanem, ale także o strategicznych relacjach Waszyngtonu z Filipinami czy Japonią (ostatnio podpisane trójstronne porozumienie amerykańsko-południowokoreańsko-japońskie) . W lipcu br. sekretarz stanu Antony Blinken złożył wizytę dyplomatyczną również w Wietnamie, Singapurze, Mongolii oraz Laosie. W kontekście rywalizacji chińsko-amerykańskiej warto również pamiętać o ingerencji obu potęg w politykę krajów Oceanii.

Powyższe działania pokazują, że zaostrzenie rywalizacji pomiędzy Pekinem a Waszyngtonem przybiera na sile i niewiele wskazuje na to, aby miało to ulec zmianie.

Ośrodki wywiadowcze na Kubie

W ostatnich latach Chiny utrzymywały silne powiązania z Kubą w sferze politycznej, gospodarczej, a także wojskowej. Szczególnie istotne jest jednak rozwijanie obecności chińskiej w ośrodkach wywiadowczych na wyspie, które istnieją tam od czasów sowieckich. Położenie Kuby jest niezwykle korzystne, ponieważ od wybrzeży Florydy dzieli je tylko nieco ponad 90 mil, a wybrzeże południowo-wschodnie USA jest wyposażone w wiele baz wojskowych oraz centrów startów kosmicznych, np. U.S. Southern Command, Naval Air Station Key West, MacDill Air Force Base.

Kuba stanowi strategiczne miejsce dla działalności wywiadowczej Chin, szczególnie w zakresie zbierania danych SIGINT. Na wyspie funkcjonują obecnie cztery ośrodki o potencjale szpiegowskim.

Pierwszy z nich to ośrodek w Bejucal, historycznie związany ze Związkiem Radzieckim, który w 1962 roku przechowywał tam broń jądrową. Obecnie znajduje się tam rozbudowany system anten, w tym mobilne i stacjonarne układy anten talerzowych, wykorzystywane do zaawansowanych operacji wywiadowczych. W 2024 roku Bejucal przeszedł modernizację obejmującą instalację nowego radaru, który prawdopodobnie wspiera system ELINT.

Drugi ośrodek znajduje się w Salao, blisko amerykańskiej bazy w Guantanamo. Od 2021 roku Chiny prowadzą tam prace nad instalacją CDAA (okrągły układ antenowy), zdolną do monitorowania sygnałów w promieniu 3–8 tys. mil morskich.

Kolejnym miejscem jest baza Wajay, przeznaczona głównie do przechwytywania sygnałów ziemnych, o czym świadczy brak anten talerzowych. Kompleks ten wyposażony jest w 12 dużych anten, co sugeruje możliwość prowadzenia złożonych operacji SIGINT.

W sąsiedztwie Wajay zlokalizowany jest kompleks wojskowy Calabazar, który również wykazuje cechy infrastruktury SIGINT. Na jego terenie zainstalowano ponad tuzin anten talerzowych i dwie anteny masztowe, co dodatkowo potwierdza jego znaczenie dla chińskiej działalności wywiadowczej.

Czytaj też

Szpiegowski wróg u bram

Republika Kuby zaprzecza, jakoby Chiny posiadały swoje placówki wywiadowcze na jej terytorium; jest to jednak niezweryfikowana deklaracja, która nie znajduje jednoznacznego potwierdzenia. Amerykańskie dokumenty, w tym decyzja o odrzuceniu projektu poprowadzenia kabla podmorskiego (ARCOS-1) między Stanami Zjednoczonymi a Kubą, wskazują na ścisłe relacje kubańsko-chińskie jako główny powód odrzucenia tej inwestycji. Uzasadnieniem dla decyzji są podejrzenia, że Kuba mogłaby przekazywać dane pozyskane z USA stronom trzecim, w tym Chinom, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa amerykańskiego.

Dodatkowym zagrożeniem jest rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej na Kubie przez chińskie przedsiębiorstwa. Chińska współpraca obejmuje wyposażanie kubańskiego monopolisty telekomunikacyjnego ETECSA w sprzęt (np. Huawei, sieci 5G) oraz finansowanie podmorskiego kabla ALBA-1, który łączy Kubę z Wenezuelą, co stanowi przykład cyfrowego autorytaryzmu Pekinu w regionie. Tego typu infrastruktura może służyć do budowy systemów nadzoru i kontroli informacji, co potencjalnie pozwoli Chinom na monitorowanie nie tylko Kuby, ale i przestrzeni Morza Karaibskiego, amerykańskich granic oraz szlaków komunikacyjnych i handlowych.

Bliskość chińskich ośrodków wywiadowczych na Kubie stanowi dla Stanów Zjednoczonych istotne zagrożenie wywiadowcze i strategiczne, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa narodowego i ochrony infrastruktury krytycznej. Przede wszystkim istnieje ryzyko pozyskiwania przez Chiny dostępu do poufnych danych obywateli USA, w tym danych osobowych i finansowych, które mogą być wykorzystane do prowadzenia szerokich operacji wpływu lub do działań dezinformacyjnych w celu destabilizacji społecznej.

Ponadto, zaawansowane technologie monitorujące umożliwiają Chinom potencjalne pozyskiwanie danych o charakterze militarnym i rządowym, takich jak szczegółowe informacje dotyczące ćwiczeń wojskowych, testów rakietowych, czy ruchów floty morskiej, w tym manewrów okrętów podwodnych w kluczowych rejonach Atlantyku i Zatoki Meksykańskiej. Te dane mogłyby być analizowane pod kątem słabości i strategii USA.

Dodatkowo obecność Chin w pobliżu USA pozwala na monitorowanie infrastruktury cyfrowej i telekomunikacyjnej w regionie. Dzięki temu Chiny mogłyby próbować przechwytywać aktywność internetową oraz komunikację satelitarną i radiową, zarówno cywilną, jak i wojskową, co może prowadzić do kradzieży technologii i danych z sektora obronnego i technologicznego. W szerszej perspektywie takie działania mogłyby wspierać zdolności Chin w zakresie cyberwywiadu i cyberataków, zwiększając ich potencjał do wywołania destabilizacji w kluczowych dla USA systemach, takich jak infrastruktura energetyczna czy finansowa.

Czytaj też

Kontrofensywa Donalda Trumpa

Wchodzenie Chin w strefę wpływów określanych przez Stany Zjednoczone za amerykańską prawdopodobnie wywoła zwiększenie swojej obecności przez USA w regionie równie strategicznym z perspektywy zarówno Chin, jak i Stanów Zjednoczonych, czyli Indo-Pacyfiku. Miejscem, na którym Amerykanie koncentrują swoją uwagę jest Tajwan, oddalony od USA 9000 mil. Dojście do władzy Donalda Trumpa nakłada na Tajpej konieczność zredefiniowania swojego podejścia do USA, ponieważ prezydent-elekt nie uznaje współpracy, która przynosi efekty materialne tylko jednej ze stron.

Tajwan, aby zatrzymać Stany Zjednoczone na wyspie, musi zwiększyć procent kupowanej broni amerykańskiej, a także rozwijać zakłady produkcyjne układów scalonych w USA. Należy jednak zakładać, że Amerykanie nie wycofają się z Tajwanu, ponieważ jest to dobry środek nacisku na Pekin. Podobnie jak skuteczną formą presji w czasie zimnej wojny było stacjonowanie ZSRR na Kubie. W zasadzie aktualne działania Chin to próba odtworzenia sytuacji z drugiej połowy XX wieku.

Międzynarodowa aktywność Chińskiej Republiki Ludowej realizowana jest w oparciu o strategię dyskredytowania pozycji Stanów Zjednoczonych i tworzenia alternatywnego modelu stosunków międzynarodowych. Odbywa się to z wykorzystaniem instrumentów politycznych, gospodarczych i wojskowych. Istotnym jest, że Chiny swoją koalicję budują w oparciu o kraje rozwijające się i posiadające tendencje autorytarne. Na ten moment Pekin zajmuje pozycję lidera państw określanych przez zachód Globalnym Południem. Jest to jeden z pierwszych etapów realizowanych intensywnie przez ChRL od początku XXI wieku. Prawdopodobnym efektem będzie zbudowanie i utrzymanie sojuszu z tymi krajami w przypadku ewentualnego konfliktu ze Stanami Zjednoczonymi. Ostatecznym celem Chin jest zdobycie dominacji światowej.

Jak wskazuje Łukasz Kobierski (współzałożyciel think-tanku „Instytut Nowej Europy” i Dyrektor programu Indo-Pacyfik):Pekin i Hawana zawarły umowę o cyberbezpieczeństwie w 2023 r, a w ciągu ostatnich dwóch dekad chińskie firmy takie jak Huawei, TP-Link i ZTE rozbudowywały infrastrukturę cyfrową na całej wyspie. Potencjalne działania szpiegowskie Chin prowadzone na Kubie zdaniem Sekretarza Stanu USA Antony Blinkena uznawane są za poważny problem i tak też są traktowane w Waszyngtonie. Niewiele wskazuje na zmianę możliwe pogorszenie relacji na linii Pekin-Havana i współpraca będzie się intensyfikować tym bardziej, gdy relacje amerykańsko-chińskie będą się pogarszać.

Z drugiej jednak strony:mimo optymistycznych danych regionalnych, import chińskich towarów na Kubę spadł z 1,7 mld USD w 2017 r. do 1,1 mld USD w 2022 r. (ostatni rok dostępnych danych). Mimo pozytywnej otoczki politycznej, chińskie inwestycje na Kubie są znikome

USA potrzebują pewnego rodzaju przebudzenia i zwrócenia swoich oczu w kierunku Ameryki Łacińskiej. Polityka administracji Trumpa powinna być zdecydowana, ale nie pochopna. Ważne, aby decyzje wychodzące z Waszyngtonu zostały rozważone oraz żeby Amerykanie nie posiadali jedynie „planu A”. Podobnie jak administracja Kennedy’ego, która w czasie kryzysu kubańskiego w 1962 r. rozważyła trzy opcje i wybrała tę najbardziej racjonalną. W rezultacie kryzys został zażegnany, co w dalszej perspektywie przyczyniło się do zwycięstwa USA w rywalizacji zimnowojennej. Trudno jednak podejrzewać, że Donald Trump zdecyduje się na bezpośrednią współpracę z Kubą, którą w swojej poprzedniej kadencji odizolował od Ameryki tak, jak tylko to było możliwe.

Niedawne informacje dotyczące obsady kluczowych stanowisk w przyszłej administracji Trumpa również nie zwiastują zmian w podejściu do Kuby. Zaproponowany na stanowisko Sekretarza Stanu USA Marco Rubio jest zagorzałym przeciwnikiem polepszania stosunków Waszyngtonu z Hawany i zwolennikiem utrzymywania nałożonego w 1962 r. embarga na wyspę. Dodatkowo opowiada się za rywalizacją z Chinami. Prawdopodobne jest zatem, że tym razem miejscem starć amerykańsko-chińskich stanie się właśnie Tajwan, a Pekin wykorzysta Hawanę do celów szpiegowskich, co notabene nie powinno zwalniać USA z budowania swojego zaangażowania w regionie.

Autorka: Gabriela Urbańska

Wsparcie analityczne: dr Aleksander Olech

Reklama

WIDEO: Trump na podbój Panamy, Grenlandii i Kanady I ORP Ślązak Gawronem | Defence24Week #105

Komentarze (3)

  1. easyrider

    @Sorien Po czorta nam coś, co nazywamy demokracją, która zmutowała i ma wszelkie elementy autokracji? Jest cenzura, jest jedyny słuszny kurs i tok myślenia. Elity same się wybierają. Coś co nazywamy demokracją straciło zdolność do obrony narodu, któremu ma służyć.

  2. easyrider

    Skoro biała cywilizacja sama wypina tyłek, to nie ma się co dziwić, że pragmatyczni Chińczycy czy islam wykorzystują to.

  3. Sorien

    USA 2.09.1945 roku wygrała panowanie nad światem w perspektywie krótko terminowej w skali histori . 3.09.1945 (data symbolicza) przegrała panowanie nad światem w perspektywie dlugo terminowej bo stanęli . Wiem że w ich warunkach nie mogli inaczej bo demokracja itp mogło by się wydawać że to taki teoretyczny bełkot itp ... Ale nie do końca bo takie Chiny czy inni się nie zawahają. P.S ZSRR w żadnym momencie nie miał szans stać się hegemonem przyczyna prosta: za słaba gospodarka która była zaledwie cieniem gospodarki USA

Reklama