Zamieszki w Los Angeles. USA potrzebują nowej umowy społecznej?

Autor. U.S. Northern Command/X
Dziś Pentagon ogłosił zmobilizowanie kolejnych 2 tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej w celu wsparcia Urzędu ds. Imigrantów i Egzekwowania Ceł (ICE). To odpowiedź na coraz większe zamieszki w Los Angeles. Czy jednak cała sytuacja to wyłącznie wina decyzji Donalda Trumpa?
„Na rozkaz prezydenta ministerstwo obrony mobilizuje dodatkowe 2 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej Kalifornii, którzy zostaną powołani do służby federalnej, by wesprzeć ICE i umożliwić funkcjonariuszom federalnych organów ścigania bezpieczne wykonywanie ich obowiązków” - napisał w serwisie X rzecznik Pentagonu Sean Parnell. Wcześniej prezydent Trump zdecydował o wysłaniu do Los Angeles również ok. 2 tys. członków Gwardii. W poniedziałek natomiast Dowództwo Północne USA poinformowało, że ok. 700 żołnierzy piechoty morskiej będzie w Los Angeles ochraniać federalne mienie i personel.
Zamieszki wybuchły w ubiegłym tygodniu, po nalocie agentów ICE na hurtownię odzieży w dzielnicach Westlake i Fashion District, gdzie aresztowano co najmniej 44 osoby (według niektórych źródeł nawet 118 imigrantów) bez uregulowanego prawa pobytu. Społeczność latynoska, dominująca w tych obszarach, uznała te działania za brutalne i naruszające prawa człowieka. W poniedziałek wieczorem doszło do starć między grupą demonstrujących i funkcjonariuszami organów ścigania, którzy użyli broni nieśmiercionośnej, próbując rozproszyć tłum. W policję rzucano różnymi przedmiotami, a służby wykorzystały gaz łzawiący i granaty hukowo-błyskowe - relacjonuje NBC News. Według gazety „New York Times” od piątku w Los Angeles aresztowano ok. 150 osób.
**UPDATE** As of today, June 9th 2025, there are approximately 1700 soldiers from the 79th Infantry Brigade Combat Team, a California National Guard unit in a Title 10 status, supporting the lead federal agency in the greater Los Angeles Area.https://t.co/UJMup9qziB pic.twitter.com/sQpmqNjrlO
— U.S. Northern Command (@USNorthernCmd) June 10, 2025
Wina polityki Trumpa?
I choć protesty przeciwko polityce obecnej administracji w Białym Domu mogłyby się wydawać zagadnieniem stosunkowo prostym, to w rzeczywistości jednak jest to zjawisko bardzo złożone. To efekt wielu lat zaniedbań nie tylko polityki migracyjnej, ale też polityki społecznej, malejącego zaufania do instytucji federalnych i stanowych oraz narastającej polaryzacji społeczeństwa, która nierzadko wiąże się również z zablokowaniem możliwości awansu społecznego dla sporej części mieszkańców USA.
Czytaj też
Niewątpliwie podziały w społeczeństwie to jeden z największych wyzwalaczy wszelkich konfliktów. Według Digital Society Project wskaźnik polaryzacji w 2021 roku wyniósł 3,5 na 4 możliwe punkty w skali o 0 do 4. Sami Amerykanie również mają takie odczucie - w 2020 roku 80% pytanych stwierdziło, że podziały polityczne w kraju są „duże” i „bardzo duże”. Sam konflikt Partii Republikańskiej i Demokratycznej również w tym wypadku nie pomaga, a różnice są widoczne w zdecydowanej większości zagadnień, do tego konflikt podsycany jest jeszcze w mediach społecznościowych (nierzadko poprzez ingerencję zewnętrzną).
Diagnozę stopniowej erozji amerykańskiego społeczeństwa przedstawił ponad 15 lat temu Peter Turchin, późniejszy autor tytułu „Czasy ostateczne” (End Times, Elites, Counter Elites, and the Path of Political Disintegration). W jego analizie wpływ na to miało i ma nadal kilka czynników:
- nadprodukcja elit, co prowadzi do antagonizmów w społeczeństwie;
- działanie pompy bogactwa - szybsze bogacenie się bogatszych kosztem mniej zamożnych;
- spadek realnych wynagrodzeń;
- ubożenie klasy średniej;
- wzrost skali dysproporcji pomiędzy bogatymi a biednymi;
- spadek zaufania społecznego.
Czytaj też
W ocenie Turchina geneza obecnie eskalujących problemów społecznych ma swoje korzenie jeszcze w czasach Nowego Ładu i I połowy XX wieku. Ówczesna umowa społeczna skupiała się na ogólnej zgodzie warstw społecznych do, jak to ujmuje autor „Wielkiej kompresji” w celu zwalczania nierówności w USA. Ten system zaczął mierzyć się z pierwszymi problemami już w okresie lat 70., a realnie odczuwalne i widoczne dysproporcje pojawiły się po dwóch kryzysach: w 2008 roku oraz w wyniku pandemii Covid w 2020 r.
Kolejnym elementem jest też upolitycznienie niemal każdej osi sporu i to samo ma miejsce również w przypadku sytuacji w Los Angeles. Gubernator Kalifornii Gavin Newsom i burmistrz Los Angeles Karen Bass, związani z Partią Demokratyczną, krytykują działania Trumpa, twierdząc, że eskalują one napięcia. Newsom nazwał rozmieszczenie Gwardii Narodowej nielegalnym, a Bass podkreślała strach społeczności imigranckiej. Według niektórych doniesień, część organizacji lewicowych także brała aktywny udział w organizacji aktualnych protestów.
Potrzeba nowej umowy społecznej
Stany Zjednoczone stoją w tym momencie przed wyzwaniem nie tylko pod kątem poradzenia sobie z zamieszkami, co z musem wypracowania nowej umowy społecznej, która łączyłaby interesy władz federalnych, władz stanowych oraz wszystkich klas społecznych. Rosnące koszty życia, stagnacja płac dla klasy średniej i ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej czy edukacji pogłębiają frustrację. Nowa umowa społeczna mogłaby zredefiniować podejście do redystrybucji zasobów i bezpieczeństwa socjalnego, np. przez reformy podatkowe lub usprawnienie funkcjonowania opieki zdrowotnej, która jest obecnie jednym z większych generatorów kosztów (wręcz długów) dla ogromnej części społeczeństwa.
Umowa musi również uwzględniać zmiany technologiczne, w tym rozwój takich dziedzin jak AI, robotyzacja, czy nawet zmiany klimatyczne i związaną z tym politykę. Głosy, by dokonać swoistego nowego otwarcia pojawiają się zarówno ze strony Republikanów, jak i Demokratów, jednak brak jest konsensusu, co do kształtu zmian, a obecna scena polityczna jest zdominowana przez postacie polaryzujące.
Refleksja w tym zakresie nie może jednak czekać zbyt długo, zważywszy na fakt, że wszelkie słabości i antagonizmy będą podsycane przez wrogów Stanów Zjednoczonych z Chinami i Rosją na czele - podobnie jak miało to miejsce w przypadku zamieszek wywoływanych przez ruch BLM (Black Lives Matter). Nie da się odpowiedzieć jednoznacznie na to, czy obecna administracja podejmie się wyzwania stworzenia nowej umowy ze społeczeństwem, ale bez niej takie konflikty mogą się stać widokiem coraz bardziej powszechnym w najbliższych latach.
user_1050711
nadprodukcja elit - patrz różne Kolegium Tumanum. Pompa bogactwa - patrz gigantyczne, całkowicie bezzasadne odsetki kredytów, np. na zakup mieszkania. Spadek realnych wynagrodzeń - ile m.kw. kupowało się za rok pracy dawniej, a ile teraz ? Ubożenie klasy średniej - jedyne, co nie wystąpiło jeszcze w Polsce. Wzrost skali dysproporcji pomiędzy bogatymi a biednymi - polska oczywistość. Spadek zaufania społecznego - oczywistość. Czyli tak daleko do tego Los Angeles wcale nie mamy, skoro brak tylko zubożenia klasy średniej ?
Suchar
Bo w Polsce nie ma żadnej "klasy średniej".
user_1049549
Trzeba nowej umowy społecznej? Raczej nowego, lepszego ustroju. Zubożenie klasy średniej u nas też będzie. Już teraz ludzie po studiach (nie mówię o tych, którym prace zaliczeniowe pisał ktoś inny i prześlizgnęli się przez cykl na 2+) pracują w supermarketach i magazynach lub za minimalną krajową. Jeszcze chwila, a śmietanka towarzyska z marketingu, reklamy, kadr, księgowości i paru innych biureczek, których się chwycili nieraz w latach '90, zacznie szukać fizycznej pracy. I skończy się jedzenie obiadków w restauracjach. Dobrze mają ci, którzy póki co posprzedawali hektary po dziadkach, kupując za to drogie auta i wystawiając domy. Ale ich dzieci już będą spłukane. Tak więc wcale nam do tego scenariusza z panami i niewolnikami bez nadzorców obozu już nie tak daleko. Możemy dojść do czasów, gdy niepokoje wewnętrzne mogą być większym zagrożeniem niż sytuacja na zewnątrz państw.
Zbyszek
Jedna wątpliwość. Sądzę że nowa umowa społeczna nie wymaga uwzględnienia interesów wszystkich grup czy klas. Historia pokazuje że jest to dość częste rozstrzygnięcie. Konsekwencje takiego scenariusza są dość jasne..
Extern.
Ciekawe jak ta nowa umowa społeczna miała by wyglądać? Bogacze musieli by zrobić to do czego właśnie próbuje zmusić ich Trump. Czyli przenieść swoje biznesy z dochodowego sektora finansowego znowu do domeny produkcyjnej (co dało by pacę i płace Amerykańskiej klasie niższej i średniej) i pogodzić się z mniejszą i dłużej uzyskiwaną stopą zwrotu z kapitału. Wydaje mi się że będzie to ciężko uzyskać po dobroci.
Smith Barney
Na ten moment nie widać woli że strony administracji Trumpa by tego typu zmiany wprowadzać „po dobroci”.