Reklama

Geopolityka

Zakarpacie- rosyjski as w grze o federalizację Ukrainy

Centrum Użgorodu, najważniejszego miasta Zakarpacia- fot. Andrzej Hładij/D24
Centrum Użgorodu, najważniejszego miasta Zakarpacia- fot. Andrzej Hładij/D24

Historyczne Zakarpacie – obecnie tworzące należący do Ukrainy obwód zakarpacki – to region bardzo zróżnicowany pod względem etnicznym, a także miejsce gdzie najsilniej ujawniają się tendencje separatystyczne na zachodzie Ukrainy. Jego mieszkańcy wciąż czekają na realizację przez władze w Kijowie wyrażonej w referendum z 1991 roku woli utworzenia autonomii. Ich dążenia zbiegają się aktualnie z rosyjskimi postulatami federalizacji Ukrainy. 

Ruś Zakarpacka to rejon położony na zachodzie Ukrainy przy granicy z Polską, Słowacją, Węgrami i Rumunią. Przed I Wojną Światową te tereny należały do Austro-Węgier, a przed II Wojną do Czechosłowacji. Zakarpacie zostało włączone do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej 22 stycznia 1946 roku, po uprzednim scedowaniu go na rzecz ZSRR przez rząd Czechosłowacji. Obecnie historyczny region Zakarpacia jest częścią administracyjną Ukrainy – obwodem zakarpackim. Jego powierzchnia liczy 12 777 km2, a liczba ludności, według ostatniego spisu powszechnego z 2001 roku, wynosi niecałe 1,26 mln mieszkańców. Stolicą obwodu jest położone przy granicy ze Słowacją miasto Użgorod – najmniejsze miasto obwodowe na Ukrainie, zamieszkałe przez ok. 120 tys. osób.

O odrębności kulturowej tego rejonu decyduje przede wszystkim to, że jest to jedyny obszar położony na południe od Karpat, który zamieszkuje ludność wschodniosłowiańska. Większość mieszkańców zalicza się do narodu karpatorusińskiego i podkreśla swoją odmienność od Ukraińców. Duże znaczenie ma też spory odsetek mniejszości narodowych, szczególnie Węgrów, którzy stanowią ok. 12% mieszkańców obwodu. Religijnie na Zakarpaciu dominuje Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego. Wielu wyznawców ma też kościół katolicki obrządku bizantyjsko-rusińskiego, a także kościół katolicki i kościół kalwiński skupiający głównie Węgrów. Praktycznie nieobecny jest za to największy na Ukrainie związek wyznaniowy czyli Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego.

Historia ruchów separatystycznych na Zakarpaciu

Tendencje separatystyczne na obszarze Rusi Zakarpackiej są obecne od samego początku istnienia niepodległej Ukrainy. W dniu 1 grudnia 1991 roku wraz z referendum niepodległościowym na Zakarpaciu zorganizowano także referendum w sprawie autonomii obwodu w granicach niepodległej Ukrainy. Opowiedziało się za tym 78% głosujących. Wola mieszkańców regionu nie została jednak zrealizowana przez władze w Kijowie i Zakarpacie, w przeciwieństwie do Krymu, nie otrzymało statusu regionu autonomicznego. W odpowiedzi na te działania, w maju 1993 roku, powstał Tymczasowy Rząd Podkarpackiej Rusi liczący 51 deputowanych. Na jego czele stanął przewodniczący Związku Rusinów Podkarpackich prof. Iwan Turjanica. Niezależny od władz w Kijowie rząd Zakarpacia działał do sierpnia 1994 roku, kiedy został zdelegalizowany przez władze ukraińskie. Nie oznacza to jednak, że Rusini porzucili próby utworzenia tworu państwowego niezależnego od Ukrainy. W dniu 25 października 2008 roku podczas II Europejskiego Kongresu Rusinów prawosławny ksiądz Dymitr Sidor, głowa moskiewskiej cerkwi na Rusi Zakarpackiej, zagroził władzom w Kijowie ogłoszeniem niepodległości Zakarpacia, w przypadku jeśli rejon nie doczeka się autonomii. Działania te spotkały się z przychylnością władz Rosji, która wspierała ruchy prowolnościowe wśród Rusinów Zakarpackich. A jego liderzy nie kryli tego, że część akcji jest koordynowana z antyukraińskimi aktywistami z Krymu i Odessy. Ruchy separatystyczne były jednak zdecydowanie zbyt słabe by myśleć o faktycznym oddzieleniu się od Ukrainy. Rządząca premier Julia Tymoszenko potraktowała sytuację na Zakarapciu z niepokojem oskarżając Rosję o inspirowanie ruchów separatystycznych, a pop Dymitr Sidor został przesłuchany przez prokuraturę pod zarzutem spisku przeciwko integralności terytorialnej Ukrainy. Ostatecznie jednak dzień planowanego ogłoszenia niepodległości został zignorowany przez Kijów, a na ulicach Użgorodu i innych zakarpackich miast nie odbyły się praktycznie żadne demonstracje niepodległościowe. Wprawdzie 23 grudnia 2008 roku nowy premier-minister podziemnego rządu Petro Hecko zwrócił się z prośbą do władz Federacji Rosyjskiej o uznanie niepodległości Podkarpackiej Rusi (zdaniem wielu działaczy Rusińskich w obwodzie Ruś jest zakarpacka tylko z punktu widzenia Kijowa) to jednak apel ten został przez Rosjan zignorowany. Działania przeciwko rusińskiemu ruchowi narodowemu nasiliły się za czasów prezydentury Wiktora Janukowycza m.in. czołowy działacz na rzecz niezależności Zakarpacia pop Dymitr Sidor został 19 marca 2012 roku skazany za separatyzm i działanie przeciw integralności terytorialnej Ukrainy na trzy lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata.

Ruś Zakarpacka w czasach Majdanu

Zakarpacie, podobnie jak cała zachodnia część Ukrainy, dołączyło do protestów przeciw władzy Wiktora Janukowycza, które wybuchły w listopadzie 2013 roku. Wprawdzie doszło do czasowej okupacji budynku władz obwodowych w Użgorodzie niemniej protesty były tu znacznie mniej żywiołowe niż w innych dużych miastach na zachodzie kraju, a w stolicy obwodu nie powstało miasteczko namiotowe wzorowane na kijowskim majdanie. Pod koniec stycznia 2014 roku serwisy internetowe obiegły informacje o zablokowaniu przez 300 Rusinów jednej z przełęczy w Karpatach w celu niedopuszczenia do obwodu ukraińskich nacjonalistów z Galicji.

Z drugiej strony to właśnie Ruś Zakarpacka jako pierwszy obwód Ukrainy wypowiedziała 20 lutego 2014 roku posłuszeństwo Wiktorowi Janukowyczowi. Wyniki wyborów prezydenckich z 25 maja 2014 roku na Zakarpaciu pokazały zdecydowaną przewagę Petro Poroszenki, który otrzymał 62% głosów, ale przy mniejszej niż w innych obwodach na zachodzie Ukrainy frekwencji wynoszącej tylko 51,1%.

Polityka Budapesztu wobec Zakarpacia

Dodatkową kwestią, która wyniknęła po wydarzeniach na Majdanie była deklaracja premiera Węgier Wiktora Orbana z 13 maja 2014 roku dotycząca mniejszości węgierskiej. Zażądał on od władz Ukrainy samorządu, wszelkich praw narodowej społeczności, a także podwójnego obywatelstwa (co jest aktualnie nielegalne na Ukrainie) dla Węgrów zamieszkujących na terytorium tego kraju. MSZ Węgier doprecyzowało przy tym, że nie będzie naruszać integralności terytorialnej Ukrainy, ani podejmować kroków w celu przyłączenia Zakarpacia. Spełnienie postulatów oznaczałoby jednak autonomię dla mieszkających na Ukrainie Węgrów. Ponadto, zdaniem wielu komentatorów, te żądania wpłynęły na uwiarygodnienie polityki Moskwy w innych regionach kraju. Zresztą już w marcu 2014 roku bliski Kremlowi lider Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji Władimir Żyrinowski przedstawił projekt rozbioru Ukrainy, w którym Obwód Zakarpacki przypadłby właśnie Węgrom.

Ruś Zakarpacka, a federalizacja Ukrainy

Ruś Zakarpacka jest regionem, który ze względu na swą kulturową odmienność, a także liczne mniejszości narodowe może być w przyszłości wykorzystywany przez Rosję do wspierania wielokrotnie już artykułowanej przez Moskwę koncepcji federalizacji Ukrainy. Rejon Zakarpacia jest też atrakcyjny dla aktualnej polityki Rosji, gdyż jego mieszkańcy opowiedzieli się już za autonomią. Obwód Zakarpacki odbiera też argumenty o tym, że tendencje federalistyczne występują wyłącznie na wschodzie Ukrainy. Wprawdzie aktualna sytuacja na Zakarpaciu i zdecydowane poparcie jakie udzielili jego mieszkańcy Petro Poroszence utrudnia wspieranie idei autonomii, to jednak najprawdopodobniej Rosja zachowa co najmniej przychylne stosunki z czołowymi karpatoruskimi separatystami. Z całą pewnością natomiast silne związki ze swoją mniejszością narodową utrzymają Węgry, które od 2011 roku, gdy weszła uproszczona procedura przyznawania węgierskich paszportów, wydały je ok. 70 tys. obywateli Ukrainy, w zdecydowanej większości mieszkańcom obwodu zakarpackiego. Kraj ten jest i będzie, obok Rosji, drugim najważniejszym graczem zewnętrznym na Zakarpaciu, podzielając część jej obaw m.in. o stosunek władz w Kijowie do mniejszości narodowych i języków regionalnych. Wprawdzie oddzielenie się Zakarpacia od Ukrainy jest w najbliższej przyszłości bardzo mało prawdopodobne, jednak Rosja może jeszcze w przyszłości zagrać kartą Zakarpacia do realizacji strategicznego celu jej aktualnej polityki czyli federalizacji Ukrainy.

Andrzej Hładij

 

Reklama

Komentarze (9)

  1. tagore

    Putin konsekwentnie wykrwawia Ukrainę wspierając separatystów na skalę proporcjonalną do sił Ukraińskich, Być może zimą tego roku secesja zakarpacia okaże się już całkiem realna ,a jej beneficjent, Węgry dostaną szanse na rządy Orbana przez następne 15 lat.

    1. Nick

      I bardzo dobrze.

  2. KSz

    Strategicznie - powinniśmy popierać Zakarpacie (wł. Podkarpacie:) w składzie Ukrainy, ale uczciwie mówiąc, to jest część Węgier i chciałbym aby owe terytorium do Węgier wróciło. Zresztą Zakarpacie/Podkarpacie sił Ukrainie nie pomnoży, a wprost przeciwnie - przysporzy kłopotu na forum międzynarodowym. Tu w ogóle kłania się skutek burdelu jaki zrobiono Europie centralnej po I WŚ - czyli np. rozbicie Węgier przez Paryż. Gdyby kierować się francuskimi kryteriami z czasów po I WŚ, to Francja też powinna oddać Hiszpanii Akwitanię i Langwedocję, Włochom zachodni Piemont i Korsykę, Niemcom Lotaryngię i Alzację, okręg Lille Holandii, Normandię Norwegii a Bretanię Irlandii. Cyrk, nie?! To co zrobiono Węgrom w Trianon 1920r jest makabrą, więc nie dziwmy się Orbanowi i Węgrom teraz, że dbają o swych zagranicznych ziomków. Jeśli nam Polakom jakaś debilna politpoprawność odbiera rozum i serce np. ws. Wileńszczyzny, to nie mierzmy normalnych Węgrów naszą idiotyczna miarą. A co do Karpatorusinów to maja taką siłę przebicia jak Białorusini, więc tak naprawdę wszyscy na Zakarpaciu/Podkarpaciu mogą dalej spać (i chlać, niestety), choć moskiewski diabeł pali tam pod kotłem od ponad 100 lat, ze skutkiem mizernym.

    1. podbipięta

      to prawda.Nikt tak nie dostał w dupe jak Madziarzy w Trianon.Ale z tą Normandią to przesadziłeś.Wróćmy ją Celtom.

    2. podbipięta

      Razem z Bretnią

  3. rabarbarus

    Najgorsze w tej układance jest to, że premier Orban gra tutaj partię rozpisaną w Moskwie i co jakiś czas apeluje o autonomię Zakarpacia, autonomię tamtejszych Węgrów, popierając w ten sposób ideę federalizacji Ukrainy, co niechybnie skończy się powstaniem jakiegoś potworka w Europie. Rosja wyraźnie gra tutaj kartami dobrze sprawdzonymi w byłej Jugosławii. Syf jaki się z tego może zrobić będzie niemiłosierny. Rozsądkowi samych Ukraińców zawdzięczamy brak etnicznych walk i czystek, jak do tej pory.

    1. KSz

      Surowo sądzisz Orbana, zapominając że upomina się on także o Węgrów na Słowacji, w Rumunii czy Serbii. Po prostu facet ma w tyle polityczną poprawność a próbuje odbudować potencję narodu węgierskiego i ich państwa. Fakt, że w jakiś sposób nakłada się to na politykę Rosji, ale nie dezawuuje to jednak interesu Wegier. My olewamy naszych rodaków na Wileńszczyźnie, bo to walka o polskość na Litwie ponoć pomaga Rosji, a ganiamy Ślązaków i Niemców z Opola, bo to ponoć nasza racja stanu a i Rosji ma to nie pomagać. Fixum dyrdum jak mawiał Zagłoba!

  4. podbipięta

    jednakowoż, jest taki mały ludek jak rusini zakarpaccy jak padała komuna miałem stamtąd dziewczynę oni nie lubią moskali. Oni nie są ukraińcam to rusini i jeśli nie macie szacunku do tej małej nacji to szanujcie to co macie dla naszej nacji.Biedny ten ludek. W 1946 popadł pod moskwę. 1000 lat żył sobie z madziarami, a tu nagle taka ściema. Są rachunki w ojczyźnie krzywd. Nawet taki Broniewski, były andersiak, alkoholik, a potem komuch to wiedział Trans Karpaatia to inna kraina, jak nie to się uczcie historii, a moskiewskie gówno mam serdecznie w dupie.

  5. nad Niemnem

    Popieram Zakarpacie do Węgier! Przez ponad tysiąc lat należało do Węgier, przez 22 lata do Ukrainy.

    1. ddddd

      co popierasz? żeby powstała autonomia dla Węgier? Z twoim myśleniem to każdy kraj pójdzie po autonomię chodźby niemy będą chciały autonomię całego Śląska i może Pomorza to pomyśl co prawisz, bo jedno człowiek ruszy to będzie potem jak domino. a my niemców tu nie powtrzebujemy w PL !!

  6. dddd

    Ruski drążą każdy szczegół, niczym sępy niczego nie przepuszczą, nic nie umknie. Wątpie że oni się dogadają szybko z Rosją, jak ta wyciąga coraz więcej brudów a przykładam jest ten kolejny artykuł.

    1. noname

      Dogadają się, sądzę, że już są dogadani przecież prezydent Ukrainy to były minister spraw zagranicznych Janukowicza, oczywiście. Pewnie stłumią bohatersko separatystów, przez jakiś czas będą ruchy w stronę zachodu a potem spokojnie odwrócą się z powrotem do Rosji, tylko będą dużo biedniejsi i bez możliwości negocjacji niczego.

    2. stary

      Czy mógłbyś wytłumaczyć, co masz na myśli? Ruski nie dogadają się z Rosją? W jaki sposób ten artykuł jest przykładem wyciągania przez Rosje brudów?

  7. podbipięta

    ruś zakarpacka przez prawie tysiac lat należała do Węgier.Nigdjy nie była polska ani ukraińska to odrębna nacja Coś jak Gagauzowie

  8. lechu

    Odrobina obiektywizmu też by się przydała. Obwód zakarpacki nigdy nie należał do Ukrainy, to Stalin sobie tak rozrysował granice. Więc nie ma się co teraz dziwić, że ludzie chcą trochę historycznej sprawiedliwości. Jak nie popieram włączenia Krymu do rosji, to tak samo mocno jestem za autonomią zakarpacia i przyłączeniem ich do Słowacji.

  9. gggg

    To już jest śmieszne co oni wyczyniają, kalilingrad, nadniestrze, a teraz to śmiech na sali. Może jeszcze w Nieczech niech otworzą jakiś oddział seperatystów i na innych kontynentach haha. POza tym ludzie tam żyją z przymusu opłacani przez Moskwę.

Reklama