- Komentarz
- Wiadomości
"Zaczystki". Pacyfikacje to nie nowość w rosyjskiej armii
Listy proskrypcyjne zawierające nazwiska osób do zamordowania, obozy filtracyjne, brutalne pacyfikacje całych miejscowości, gwałty i grabieże - stały się nieodłącznym elementem każdej rosyjskiej ofensywy w ostatnich latach, podobnie jak systematyczne niszczenie zabudowy i infrastruktury cywilnej ogniem artylerii i lotnictwa. Najgłośniej o tzw. zaczystkach mówiło się w kontekście okupacji Czeczenii, ale historia tego rodzaju prześladowań w wykonaniu Rosji sięga starszych czasów.

Będąc na Ukrainie jeden z moich rozmówców powiedział, że na okupowanych przez Rosjan teren grupy żołnierzy i kadyrowców chodzą od domu do domu, rozstrzeliwują mężczyzn i gwałcą kobiety. Zdjęcia z Buczy potwierdziły to co ludzie już między sobą mówili o zbrodni ludobójstwa. Podkijowska Bucza jest obecnie w polskich mediach porównywana do Katynia. Nawet metody zabójstw przypominają NKWD-owską operację mordowania polskich jeńców. Ofiary miały związane z tyłu ręce. Rosjanie zabijali strzałem w głowę a potem ofiary niechlujnie przysypywali cienką warstwą piachu, albo porzucali na ulicy. Pod Kijowem zabito ok. 350 osób.
Zobacz też
Listy proskrypcyjne zawierające nazwiska osób do likwidacji tworzyła już Opricznina w XVI w. Kontynuowały to kolejne carskie służby, a następnie bolszewicy. Na trzy tygodnie przed inwazją Rosji na Ukrainę w mediach pojawiła się informacja, że ambasador USA przy ONZ Bathsheba Nell Crocker jest w posiadaniu informacji, że rosyjskie służby stworzyły listy proskrypcyjne Ukraińców, którzy mają trafić do obozów lub zostać zamordowani. Wówczas opinia publiczna raczej spodziewała się, że do ataku nie dojdzie – w takim duchu były artykuły – więc temat morderczych list został zignorowany.
O tzw. zaczystkach mówiło się najwięcej w kontekście walk na Kaukazie. W czasie obu wojen czeczeńskich „zaczystki" były w wydaniu Rosjan na porządku dziennym. W 1995 roku w Samaszkach dokonano masakry. Rosjanie zabili ok. 250 osób. Najpierw zamordowali starszyznę wsi. Zaczystki są wycelowane w lokalnych liderów danej społeczności oraz ich rodziny. Od nich Rosjanie zaczynają mordować, przechodząc następnie do sąsiadów ofiar i całej miejscowości. W Czeczenii łącznie zginęło 250 tys. osób w tym 40 tys. dzieci. Duża część rosyjskiej kadry dowódczej, która jest obecnie na Ukrainie służyła właśnie na Kaukazie, więc ten sposób „wojowania" dla rosyjskiego wojskowego przywództwa jest stały.
W Czeczenii, Gruzji, Syrii oraz na Ukrainie, od 2014 roku, terror egzekucji oraz ludobójcze ataki artyleryjskie lub lotnicze są wręcz schematem działania Rosjan. Obywatele Ukrainy są porywani przez Rosjan i wysyłani do obozów filtracyjnych (porównywanych w mediach do obozów koncentracyjnych z okresu II wojny światowej), następnie wysyłani w głąb Rosji do zasiedlania wymarłych rejonów kraju. W obozach filtracyjnych porwane ofiary wojny są fotografowane, przeszukiwane i pobiera się im odciski palców. Bicie i poniżanie jest codziennością tych obozów.
Zobacz też
Relację z Buczy rodziny jednej z ofiar przywołała Polska Agencja Prasowa powołując się na BBC. Rosyjscy żołnierze wdarli się na teren domu rodziny 72-letniego Wołodymyra Ambramowa, zaczęli strzelać i wyciągnęli z budynku jego, jego córkę 48-letnią Irynę i jej 40-letniego męża Ołeha. Następnie zabrali Ołeha za bramę, a do domu wrzucili granat, którego wybuch wywołał pożar. Wołodymyr chwycił gaśnicę i próbował ugasić ogień, wołając na pomoc zięcia. „Ołeh już ci nie pomoże" – miał mu odpowiedzieć jeden z Rosjan. Według Iryny ciało Ołeha znaleziono na chodniku za bramą i było jasne, że zmusili go, by uklęknął, a następnie zabili strzałem w głowę. „Nie pytali o nic i nic nie powiedzieli, po prostu go zabili (...) Kazali mu tylko zdjąć koszulkę, uklęknąć, i go zastrzelili" – powiedziała kobieta. To jeden z wielu, być może setek mordów dokonanych na ludności cywilnej przez rosyjskich najeźdźców, jakie ujawniono po ich wycofaniu się z okolic Kijowa. Według mera Buczy Anatolija Fedoruka zabitych zostało 320 mieszkańców, ale nie ma na razie oficjalnego bilansu – podkreśla BBC.
Zaczystki oraz terror artyleryjski są stałym elementem taktyki rosyjskiej. Świadomość o skali zbrodni w opinii publicznej była niska przez trwające poprzednie putinowskie wojny (Czeczenia, Gruzja, aneksja Krymu, walki o Donbas i Syria). Część ekspertów zrzucało zbrodnie w Czeczenii na karb niedofinansowania armii rosyjskiej, niskiego morale oraz upadek Związku Sowieckiego (tak jakby Armia Czerwona nie prezentowała sadystycznych zachowań). W trakcie wojny w Gruzji działania bojowe trwały relatywnie krócej, a rosyjska armia szybko wycofała się z części zajętych terenów w Gruzji (np. Gori), więc zbrodni siłą rzeczy było mniej, choć miały miejsce, natomiast w Syrii odpowiedzialność zrzucano na jednostki Asada, wspierane przez Rosjan. Rosyjska armia cały czas jednak opierała swoje działania na popełnianiu zbrodni, a obecnie maski opadły. Schemat polegający na systematycznym niszczeniu z użyciem artylerii, lotnictwa i broni pancernej zabudowań, nawet jeśli nie są używane w walkach, a następnie mordowaniu mieszkańców, by terrorem złamać opór, jest niezmienny od wojny w Czeczenii.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]