Reklama

Geopolityka

Wybory prezydenckie na Tajwanie – wybór „między wojną a pokojem”?

Autor. Republic of China Army (ROCA)/Facebook

Już 13 stycznia 19,5 miliona Tajwańczyków wybierze nowego prezydenta i 113 deputowanych. Od tego wyboru zależeć może nie tylko polityczny kierunek Tajwanu (Republiki Chin), ale zapewne również jego przyszłość, bowiem presja ze strony Chińskiej Republiki Ludowej systematycznie narasta. Bez cienia przesady można stwierdzić, że nadchodzące wybory są najważniejsze od 1996 roku, kiedy to Tajwańczycy pierwszy raz w swojej historii wzięli w nich udział, odchodząc tym samym od dekad reżimu autorytarnego. Nic więc dziwnego, że wyborom bacznie przyglądają się tak Chińczycy jak i Amerykanie.

Reklama

Wybory oznaczają nieuchronny koniec rządów prezydent Tsai Ing-wen (od 2016 z ramienia proniepodległościowej Demokratycznej Partii Postępowej, DPP). Jedni zapamiętają ją jako polityka, który dużą rolę przykładał do budowania obronności Tajwanu. Tsai podkreślała zagrożenie ze strony Chin, czym odróżniała się od swojego poprzednika, to jest Ma Ying-jeou (2008-2016) z Narodowej Partii Chin (KMT), który w swojej prezydenturze stawiał na dialog z Chinami (ten w czasach Tsai został praktycznie zawieszony).

Reklama

Tsai stawiała na zwiększenie politycznej suwerenności Tajwanu, chociaż nigdy jej formalnie nie ogłosiła. W swojej polityce na pierwszym miejscu stawiała relacje ze Stanami Zjednoczonymi, a na drugim partnerów z Azji Południowo-Wschodniej i Pacyfiku (tak zwana New Southbound Policy). Inni zapamiętają ją jako prezydent, która ściągnęła na Tajwan największe w historii zagrożenie wojną, zdestabilizowała relacje z Pekinem i utraciła kilku partnerów (obecnie Tajwan utrzymuje stosunki dyplomatyczne jedynie z dwunastoma członkami ONZ).

Chińska presja

Tajwańskie wybory nie odbywają się w politycznej pustce, lecz pozostają w cieniu chińskiego zagrożenia. Pekin niezmiennie zwiększa swoją presję wobec wyspy, prowadząc politykę faktów dokonanych. Polega ona na coraz bliższej i agresywniejszej obecności wokół Tajwanu – nie tylko od strony Cieśniny Tajwańskiej, ale również od wschodniej części wyspy. Przykładowo, do 28 listopada 2023 roku Tajwan wykrył łącznie aż 324 chińskie samoloty, z których niemal setka przekroczyła nieoficjalną linię rozdzielenia stref chińskiej i tajwańskiej (od kilku lat Chiny już jej nie respektują). Dodatkowo wykryto 171 chińskie okręty, w tym lotniskowiec „Shandong”.

Chiny zaczęły też wysyłać balony (większość z nich to balony meteorologiczne). Przykładowo, 4 stycznia 2024 roku Tajwan wykrył cztery balony na różnych pułapach (od 3,6 tysiąca metrów do 7,3 tysiąca metrów). Trzy z nich przeleciały nad wyspą. Dzień wcześniej wykryto z kolei dwa balony, a także dziewięć samolotów – w tym bombowiec Xian JH-7 – i cztery okręty. Zarówno bombowiec jak i rozpoznawczy bsl Harbin BZK-005 przekroczyły nieformalną granicę stref.

Reklama
Komunikat Ministerstwa Obrony Tajwanu o chińskich działaniach w rejonie Cieśniny Tajwańskiej
Komunikat Ministerstwa Obrony Tajwanu o chińskich działaniach w rejonie Cieśniny Tajwańskiej
Autor. 國防部 Ministry of National Defense, R.O.C.

Stanowisko reżimu w Pekinie jest jasne – jakakolwiek deklaracja niepodległości ze strony Tajwanu oznacza automatyczne uruchomienie chińskiej ustawy przeciwko secesji z 2005 roku, która jednoznacznie stwierdza, że Chiny rezerwują sobie prawo do użycia siły militarnej, by zapobiec takim działaniom (na marginesie trzeba stwierdzić, że de facto Tajwan ogłosił niepodległość – to bowiem Republika Chin, która powstała w 1912 roku po obaleniu dynastii Qing w czasie rewolucji Xinhai – rocznica wybuchu tejże rewolucji to nadal święto państwowe na Tajwanie, co ma pokazywać historyczną i prawną ciągłość trwania Republiki Chin, niezależnie od jej przeniesienia z kontynentalnych Chin na Tajwan). Jednocześnie coraz więcej Tajwańczyków – szczególnie młodych ludzi – nie czuje się Chińczykami lecz Tajwańczykami właśnie. Tak kulturowo jak i światopoglądowo bliżej im do Koreańczyków, Japończyków czy do Amerykanów niż do żyjących w zamkniętym, autorytarnym, chińskim reżimie.

Walka o zwycięstwo

Nietrudno tym samym zrozumieć, że wybór nowego prezydenta to dla Tajwanu sprawa o kluczowym znaczeniu. Ułożenie sobie takich lub innych relacji z Chinami to kwestia życia i śmierci dla tego państwa, które jest pełną i otwartą demokracją, z wysoko rozwiniętą gospodarką rynkową. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w 2022 roku PKB wyniosło 828 miliardy dolarów, co dało Tajwanowi 21. miejsce na świecie. Do 2027 roku PKB ma urosnąć do biliona dolarów, a PKB per capita do 45,8 tysiąca dolarów z obecnych 35 tysięcy dolarów.

Tajwan to historycznie państwo z systemem dwupartyjnym. Do władzy dochodzą albo przedstawiciele KMT (Narodowa Partia Chin), charakteryzującej się podejściem opartym na szukaniu porozumienia z Chinami, albo DPP, a więc wspomnianej Demokratycznej Partii Postępowej, która prowadzi bardziej asertywną politykę tak jakby Tajwan był w pełni suwerenny. Ta pierwsza przeszła sporą zmianę, bowiem KMT to ugrupowanie, z którego wywodził się Czang Kaj-szek – nacjonalistyczny dyktator, który przegrał wojnę domową z Mao Ze-dongiem i w 1949 roku zbiegł ze swoimi zwolennikami na Tajwan, dokąd przeniesiono całą administrację Republiki Chin. Utworzona w 1986 roku DPP to z kolei ugrupowanie pierwotnie opozycyjne wobec autorytarnej KMT, która zakończyła stan wojenny w 1987 roku.

Ze strony DPP kandydatem na urząd prezydenta jest Lai Ching-te (William Lai), od 2020 roku wiceprezydent w rządzie Tsai. Z kolei kandydatem na wiceprezydenta jest Hsiao Bi-khim, do niedawna nieformalny ambasador Tajwanu w Stanach Zjednoczonych, odpowiedzialny za wzmocnienie relacji amerykańsko-tajwańskich. Lai oferuje kontynuację obecnej linii politycznej, a więc wzmacnianie obronności, stosunków z Waszyngtonem, szukania nowych partnerów, dystansowania się od Chin oraz dalszego budowania własnej, tajwańskiej tożsamości narodowej. Nie ma jednak mowy o formalnym i otwartym ogłoszeniu niepodległości, a przynajmniej tak się wydaje, bowiem w 2017 roku stwierdził ku konsternacji konserwatystów, że wspiera on niepodległość Tajwanu (należy dodać, że jakiekolwiek zestawienie przez dowolnego tajwańskiego polityka w jednym zdaniu słów Tajwan i niepodległość oznacza gniew Pekinu). Później jednak kilkukrotnie podkreślał, że jest za zachowaniem obecnego status quo.

Z kolei KMT walczy o odzyskanie władzy dzięki wystawieniu Hou You-iha, byłego burmistrza Nowego Tajpej (2018-2023) i szefa policji (2006-2008). Bez wątpienia ma on mniejsze doświadczenie w polityce międzynarodowej niż duet Lai-Hsiao. Jego kandydatem na wiceprezydenta jest doświadczony Jaw Shao-kang, który jest życzliwie nastawiony dl Chin. Hou najpierw związał się z KMT – jeszcze kiedy partią rządził Czang Kaj-szek – ale w 2002 roku został członkiem DPP. Do KMT powrócił w 2013 roku. Z kolei Jaw był w latach osiemdziesiątych deputowanym, a dekadę później parlamentarzystą. W 1996 roku zrezygnował z polityki i zajął się mediami. Powrócił do niej dopiero w 2021 roku.

KMT przedstawia jasną narrację – wybór pomiędzy KMT a DPP to według przedstawicieli tego ugrupowania wybór między „pokojem a wojną”. Zwolennicy KMT przekonują, że utrzymanie się DPP u władzy będzie prowadzić do dalszej erozji stabilności w Cieśninie Tajwańskiej i ostatecznie zakończy się kryzysem, a nawet zbrojną konfrontacją (w tym pełnoskalową wojną, która dla Tajwanu mogłaby być śmiertelna). Polityka Hou opiera się na trzech D (Defence, Dialogue, De-escalation), a więc obronie, dialogu oraz deeskalacji. Odmrożenie bezpośrednich kanałów komunikacji z Pekinem Hou uznaje za swój podstawowy priorytet. Jest też zwolennikiem większego otwarcia na chiński biznes oraz postuluje zwiększenie kontaktów międzyludzkich (chińskie inwestycje na Tajwanie tak samo jak tajwańskie w Chinach ciągle są realizowane, niezależnie od obecnych napięć).

Dużym zawirowaniem na tajwańskiej scenie politycznej jest pojawienie się trzeciego kandydata. Reprezentuje on TPP (Taiwan People’s Party), a więc Tajwańską Partię Ludową, która powstała w 2019 roku. Ko Wen-je to lekarz i były burmistrz Tajpej (2014-2022), który z czasem założył własne ugrupowanie. Obecnie jest ono popularne szczególnie wśród młodych Tajwańczyków, ale również wśród tych, którzy są znudzeni zabetonowaniem miejscowej sceny politycznej przez KMT i DPP. Jako ugrupowanie podkreślające, że jest alternatywą wobec dwóch gigantów, TPP ma problem jak odnieść się do Chin. W tej kwestii ciężko bowiem o trzecią drogę. W praktyce więc TPP bliżej do KMT, bowiem Ko podkreśla znaczenie dialogu z Chinami. Przez krótki czas istniał nawet pomysł, aby KMT wspólnie szło do wyborów z TPP, ale ostatecznie do tego nie doszło.

Przedwyborcze sondaże

Gdyby o wyniku wyborów miał decydować Pekin to prezydentem Tajwanu zostałby ten, który popiera dialog, a więc Hou You-ih. Na drugim miejscu byłby Ko. Najgorszy scenariusz z perspektywy Chin to kontynuacja rządów DPP (choć przewrotnie można postawić tezę, a następnie próbować ją udowodnić, że zwycięstwo DPP byłoby dla Pekinu najkorzystniejsze, bowiem dawałoby Chinom dobry pretekst do dalszego zwiększania presji wobec Tajwanu, co z czasem mogłoby zakończyć się wchłonięciem wyspy).

Chiny oficjalnie odniosły się do wyborów. Chińskie Biuro ds. Tajwanu w komunikacie  z połowy listopada jednoznacznie stwierdziło, że wybór przedstawicieli DPP to prosta droga do wojny. Innymi słowy, jeśli Tajwańczycy nie chcą ginąć pod chińskimi rakietami to powinni wybrać kandydata opozycji. Warto też dodać, że sama prezydent Tsai jak i DPP od lat są obiektem ataku chińskiej dezinformacji, w tym działań teleinformatycznych (Tajwan nazywa to chińską „wojną kognitywną”). Przykładem mogą być doniesienia – masowo powielane w Internecie przez chińskie boty – o tajwańskim programie broni biologicznej, który zainicjowały Stany Zjednoczone, czy też o nielegalnych działaniach DPP, która ponoć szpieguje opozycję. Prawdą jest natomiast – jak podaje japoński dziennik Nikkei – że w grudniu wspomniane chińskie Biuro ds. Tajwanu – zaprosiło na spotkanie około 300 czołowych tajwańskich biznesmenów, którzy mają swoje firmy w Chinach. Zachęcano ich do powrotu na Tajwan i do wspierania kandydata, który obiecuje budowanie dialogu pomiędzy Tajpej a Pekinem.

Według portalu My Formosa i przeprowadzonych badań sondażowych kandydat DPP może liczyć na 35,2% głosów, podczas gdy przedstawiciel KMT na 30.6%. Z kolei według United Daily News – tajwańskiego dziennika o sympatiach wobec KMT – obaj mogą liczyć na około 31% głosów. Sondaże „The Economist” są zbliżone do liczb My Formosa: o ile Lai ma dostać około 36% to Hou otrzyma około 31%. Trzeci Ko ma popularność rzędu 24%. Co do wyborów parlamentarnych to niezależnie od rozstrzygnięcia walki o fotel prezydencki, eksperci uważają, że DPP straci większość. Pozostaje duża wątpliwość, czy KMT będzie w stanie stworzyć wówczas efektywną koalicję z TPP.

Zapowiada się więc trudna batalia, którą jednak warto śledzić. Wyniki na Tajwanie będą decydować nie tylko o przyszłości tego kraju i jego społeczeństwa, ale również całego regionu, a biorąc pod uwagę wizję wojny Chin ze Stanami Zjednoczonymi, także i świata._

Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. Rusmongol

    Bez reklam. Te ciągłe nękanie sąsiednich krajów przez Chiny też nazwiesz kultura pracy? Chiny już zostały krajem imperialnym i nadały temu kierunek. Przyjęcie morza chińskiego i Tajwanu. Imperializmw pełnej krasie. Pokaż mi gdzie USA wyznacza sobie takie cele?

    1. bezreklam

      JEsli chodzi o Chiny to byly ciagle podbijne - przez JAponie, Przez KOree, Przez Mongolow, nawet przez Tybetanczykow (2 dynasje Tybetanskie w Chibach) przez Zachod. STad budowa Muru ktora trfala setki lat. Twoja teza ze Chiny sa agresore wynika z ignoracji i braku wiedzy. Co do Tajwany to po upadku kolonializmu nastapilo polacznie np Ziem Indii (Np Goa Portgaskie) wyzwlnie Krajow Afryki , Azji - ostatni teren nie polaczny na Ziemi to Chiny i Tajwan - ale obie strony oficjanie uznaja ze to jeden kraj. MUsisz sie doksztacic poprostu co do histrii

    2. bezreklam

      2) Natomiast co do USA - CHinsk kiltura to kultra PRACY. i MuRU. Wsztskie Chinskie dzielnce na swiecie (Nowy York, LOndyn< SIngapur, MAleja, SIdney) to emigranci ekomiczni ciezka pracujacy. ONi nie zdobwaja mitralnie tylko pracujac. Dzis pisze to z HOng Kogu. Male pokoiki i zasuwaja. INNY swiat wiesz mi. USa wie ze jak zostawia ich w spokoju - to za 10 lat przegonia ich. W pracy nie maja szans. W Podboju tak. Zachod podbil 6 kontyenetow- nie ma roku bez wojny. Zachod jest bogayy dzieki podbojowi. CDN...

  2. bezreklam

    Jesli zwyciezy polotk PRO ZJEDNCZNWY - nastenego dnia USa przeprawdza jakas prowokacje na Morzu POldnwo Chinskim - po to maja tam lotnskowce by "naciskac" na CHRLD. Generanie kandadt pro USa moze liczyc tylko 35% Glosow - ale 2 pozstali kandaci razem maja wiecej (31 i 25%) - niektrzy mowia ze podzial glosow zostal przez CIA zrobiny by Zjednoczenwcy nie wygrali. Pozdrwiania z Hong Kongu

    1. bezreklam

      Chodi o to ze tam nie ma zasady drugiej tury. Czyli rzadzic bedzie ten kto wygra - nawet jesli 31% zdobedzie tylko. 31% za USa- a 70% za Chinami ale podzielone glosy To tak jakby u nas dalej rzadzil PIS bo wygral wybory

    2. Buczacza

      Ale, że polotk? Do tego pro zjedncznwy to tego nie wiedziałem... Bo kandat na morzu poldnwo chinskim. Do tego 1 kandat pro usa ma 35% ale pozstali mają więcej 31% i 25%. Niektrzy CIA zrobiny... Nie ma żartów...

    3. Buczacza

      A to nie wiedziałem, że chodi o to....

  3. tatu

    korupcja zżera Chiny jak i zżarła Rosję. Ostatnio posypały się głowy chińskich najwyższych wojskowych szarż, okazało się bowiem, że część rakiet balistycznych zamiast paliwa ma w zbiornikach wodę, kilka tysięcy pojazdów jest zbudowanych (wbrew projektom) z za miekkiej stali, lotniskowiec im pękł (pewnie z podobnych powodów), a myślę że to tylko wierzchołek góry lodowej. Ludzie na wschodzie "zaoszczędzić" potrafią na wszystkim. Żeby się nie okazało że "Tajpej za trzy dni" znów średnio się uda.

    1. bezreklam

      Ale ciekawe ze to wywiad Rosyjski przekazal Chnczkom dane o tej korupcj. Teraz Chicnzyc wdzieczni. Zrszta to nie byla tylko korupcja - to byla jednoczesne wspolpraca z US

  4. Sebseb

    A to wszystko przez jakieś półprzewodniki i gdyby nie to - prawie nikt na świecie by się nie interesował tymi wyborami. Jak masz coś co innym potrzebne to jesteś wielce ważny jak nie masz nic to wszyscy mają cię gdzieś...

    1. bezreklam

      Chodzi o to ze Chiny bogaca sie na Pracy. To kultra pracy a USa to kultra podboju. JEsli USa zostawiia w spokoju Chiny i pozwola Pracowac Ci przegonia ich w 10 -20 lat. NA To USa nie moga pozwolic stad politka tzw "CIAGLEGO NACISKU" - wcale nie chdzi o wolnosc Tajwanu. Sam Tajwan zas to czesc Chin (to uznaja i Chiny I Tajwan i USA i ONZ) Podzial jeest politczny i czesciwo to pozostalosc KOlonializmu.

  5. PszemcioPL

    Tajwańczycy powinni wyciągnąć wnioski z tego jaką "pomoc" udzielają USA Ukrainie. Ja na ich miejscu wybrałbym KMT, bo oni stawiają na DE-ESKALACJĘ oraz ZBROJENIA. Z jednej strony otwarci na dialog, a z drugiej nie są naiwni. Naiwni są ci, co myślą, że USA obronią Tajwan. Nawet gdyby chcieli to po paru miesiącach kryzysu gosp. wywołanego wojną rednecki i woke-liberały w USA uwalą pomoc Tajwanowi. Tak jak to było z UA. My w PL też musimy się szykować na to, że trzeba będzie prędzej czy później spuścić z tonu (nie przeszkadzać w biznesie EU-ru tylko samemu próbować zarobić przy okazji) i się zbroić. Ukraina zaufała NATO i USA i jak skończyli? W USA rządzą głupcy wybierani przez wsobnych wsioków z midwestu lub ultra-woke-libków z wybrzeży.

    1. bezreklam

      BArdzo dobry Post. My w PL tez musiy zejsc z naiwnosci ze oni za nas chca umierac i walczyc. Nie ma znczania czy TRum czy Biden nie beda. NA ukrainie wykzrstja sytacje by walczc z Rosja cudzm kosztem. Taki wnisek zeby nie da sie w takie cos wmanwtwac za pokelpwanie po raieniu. JAk chce walczyc z Rosja - "Panowie przodem" a nie z tylu obswewac. Zrszta to takie oczywste co oni robia ze szok